Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
1445 1475
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar Dipol
+7 / 19

100/100

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Arbor
+10 / 24

Kiedy do was dotrze, że ludzie, których nazywacie "LGBT", to nie żadne LGBT? To są homoseksualiści- tyle. Nikt większości z nich nie pytał, czy chcą być podkładani pod jakiś skrótowiec wymyślony przez amerykańskich zboczeńców w latach 60 XX wieku. Nie mówiąc już o tym, że transseksualiści, którzy są zawarci w tej nazwie, nie są ludźmi do końca zdrowymi i najczęściej poza problemem z identyfikacją płciową borykają się z szeregiem innych problemów natury psychologicznej.

LGBT odnosi się praktycznie wyłącznie do organizacji LGBT, aktywistów i tych, którzy się z tym identyfikują.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Arbor
+7 / 9

@Depresever , a ilu homoseksualistów w życiu poznałeś?

Ja całkiem sporo i spośród ich wszystkich tylko jeden identyfikuje się z LGBT i popiera postulaty tęczowych organizacji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DexterHollandRulez
+1 / 3

@Depresever Ja mam i takich i takich 'tęczowych' znajomych. I ludzi, którzy faktycznie wszystko popierają, jak i np. kolegę geja, który jest przy tym bardzo wierzący i nie chadza na żadne parady, demonstracje itp. i działaniom wielu aktywistów jest przeciwny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SirNobody
+4 / 4

@Arbor trochę prawda, przy czym problemy psychiczne u osób transpłciowych to konsekwencja transpłciowości (dokładniej dysforii płciowej), a nie jej przyczyna. Pozdrawiam - ftm ;)

(Also, też się odcinam od LGBT)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2020 o 19:58

avatar Cascabel
+1 / 1

@Arbor problematyczne jest B i T w tym skrócie. To są jednak zwykli ludzie, których łączą czasem wspólne interesy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
U usiek1992
+1 / 3

@Arbor Wskaż konkretną organizację lub ruch społeczny o nazwie "LGBT" albo przestań wprowadzać ludzi w błąd.

Z socjologicznego punktu widzenia LGBT to środowisko społeczne, czyli pewien układ jednostek o charakterze (względnie) trwałym, który wyróżnia fakt nieheteronormatywności ludzi ten układ tworzących. Oznacza to, że każda osoba nieheteronormatywna jest z automatu LGBT (wszak sam akronim o tym mówi). Jeżeli część z nich stworzy jakąś organizację (np. Polskie Stowarzyszenie Osób LGBT), to reszta środowiska może się do niego zapisać i przynależeć, ale nie musi.

Na prostym przykładzie: wyobraźmy sobie człowieka, który zdał maturę i idzie na studia - w momencie immatrykulacji uzyskuje status studenta, a zatem staje się członkiem środowiska studenckiego, a w węższym znaczeniu także członkiem zbiorowości, jaką stanowią studenci uczelni, na której studia podjął. Może, wraz z innymi studentami, stworzyć jakąś organizację studencką, ale nie będzie to już tak szeroka znaczeniowo struktura, jak środowisko studentów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2020 o 22:54

avatar SirNobody
+3 / 3

@usiek1992 Masz rację co do tego, że to właśnie oznacza pierwotne znaczenie akronimy. Pod tym względem jestem LGBT jak w mordę strzelił, bo mam w tym akronimie swoje dwie literki. Z drugiej - nastąpiło pewne przesunięcie znaczeniowe, które sprawia, że jest on kojarzony z pewnymi... dość konkretnymi postulatami, zachowaniami, stylem bycia (i nie chodzi tylko o płeć osób, z którą się umawiasz, czy do przynależności do której się poczuwasz). Pisząc, że odcinam się od LGBT, nie mam na myśli tego, że udaję hetero i cis. Odcinam się od tego, jak ten skrót jest obecnie rozumiany - a jest rozumiany i postrzegany jako określenie dla głośnego, agresywnego aktywizmu, hipokryzji, parad równości, przygodnego i ryzykownego seksu, walką z Kościołem i wykpiwaniem Katolików itd.

Z tym jest tak samo jak z feminizmem. Słownikowo, owszem, fiminizm oznacza walkę o równość płci. Nie o dominację kobiet. Jednak obecnie jest zawłaszczony przez suprematystki ("feminaziolki"). Przez co - chociaż wcześniej utożsamiałem się z feminizmem, teraz się również od niego odcinam. Idea feminizmu rozumianego w swojej słownikowej formie jest mi bliska, ale nazwa została zagarnięta (obecnie nazywam siebie egalitarystą).

Jeszcze lepszy przykład: sfastyka. Ona również przez wieki (jak nie tysiąclecia) miała konkretne i jasno określone znaczenie. Jednak została zagarnięta przez pewne ugrupowania, które na stałe wypaczyły jej pierwotne znaczenie. Możesz się upierać, że rysujesz na murach synagogi swastyki, bo życzysz Żydom dobrze. I w 1920 roku to by przeszło, w 2020 - już nie ;)

Niestety. Nazwy i symbole są zagarniane i wypaczane, czy nam się to podoba, czy nie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
U usiek1992
+2 / 2

@SirNobody Nie należy mylić ewolucji znaczeniowej z coraz bardziej powszechną nowomową - to dwie zupełnie różne kwestie, których nieumiejętność rozróżnienia może prowadzić właśnie do takich dysonansów poznawczych, o których piszesz.

Przesunięcie znaczeniowe miałoby miejsce, gdyby powstała jakakolwiek struktura społeczna cechująca się określoną ideologią i kazała siebie nazywać "LGBT" - nie jest to możliwe, ponieważ słowo LGBT oznacza środowisko osób nieheteronormatywnych i jest to kwestia bezdyskusyjna. Tymczasem mamy do czynienia z pewną częścią środowiska LGBT, która nie do końca słusznie uzurpuje sobie prawo do reprezentacji wszystkich osób LGBT. Nie jest ona w żaden sposób zorganizowana - nie posiada uporządkowanej struktury, zestawu idei itd. Jest rozproszoną grupą ludzi, która chce wywrzeć wpływ na społeczeństwo i władzę - aby zaprzestano dyskryminacji osób LGBT i zagwarantowano im realizację art. 32 Konstytucji RP. Cele ma zatem jak najbardziej słuszne, kwestią dyskusyjną pozostają metody. Nie można tej grupy nazywać LGBT, bowiem jest tylko pewnym "wycinkiem" całego środowiska LGBT, a ponadto należą do niej osoby niebędące LGBT (na manifestacje przychodzą także osoby heteronormatywne wspierające postulaty aktywistów). Przydałaby się inna, właściwsza nazwa, która nie wprowadzałaby w błąd, gwarantowała rozróżnianie pojęć i - przede wszystkim - poszanowanie praw i godności osób LGBT.

To, że coś się "kojarzy" nie oznacza, że można mówić o ewolucji znaczenia LGBT. Takie rozumienie sprzyja nowomowie, jaką funduje nam skrajna prawica i Kościół Katolicki, nazywając osoby LGBT "ideologią", "tęczową zarazą" itp., co ma na celu pogłębienie podziałów społecznych. Nie ma mojej zgody na szkodliwą nowomowę - dyskryminującą i spychającą osoby LGBT na margines społeczeństwa. A jeżeli większość Polaków jednak to popiera, to niestety mam poważne wątpliwości co do tego, czy jesteśmy jeszcze cywilizowanym krajem demokratycznym, czy zaczynamy zmierzać w kierunku autokracji, a może nawet totalitaryzmu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2020 o 23:53

avatar Arbor
0 / 4

@usiek1992 ,

"Wskaż konkretną organizację lub ruch społeczny o nazwie "LGBT" albo przestań wprowadzać ludzi w błąd."

LGBT, to nie konkretna organizacja, a system ideologiczny, na podstawie którego działa wiele organizacji, które w sposób dosłowny nazywają siebie "LGBT". :) Z tych najbardziej aktywnych i znanych, to m.in. stowarzyszenie "Lambda", KPH, Tolerado, Trans-Fuzja, czy Fundacja Równości.

"Z socjologicznego punktu widzenia LGBT to środowisko społeczne, czyli pewien układ jednostek o charakterze (względnie) trwałym, który wyróżnia fakt nieheteronormatywności ludzi ten układ tworzących."

Jeżeli jakiś homoseksualista nie "stowarzysza" się z innymi homoseksualistami, to nie należy do żadnego środowiska LGBT, więc też nie można tej osoby tak nazywać. O LGBT można mówić wtedy, kiedy homoseksualiści (i inni) właśnie się stowarzyszają i wnoszą w życie publiczne i polityczne jakieś wspólne postulaty. Wielu homoseksualistów ma kompletnie inny światopogląd. Mój bliski znajomy-homoseksualista jest ultrakonserwatywnym monarchistą- gwarantuję, że nie znajdzie on nawet jednego wspólnego postulatu z jakąkolwiek organizacją LGBT i nic go z nimi nie łączy. :)

"Oznacza to, że każda osoba nieheteronormatywna jest z automatu LGBT (wszak sam akronim o tym mówi)."

Jak wspomniałem- fakt, że ktoś sobie taki akronim stworzył i uważa, że teraz wszyscy, którzy mają pociąg do tej samej płci należy do jakiegoś "środowiska kochających inaczej", jeszcze nie oznacza, ze tak jest.

"Na prostym przykładzie: [...]"

Masz rację. Problem polega na tym, że homoseksualizm nie jest żadną decyzją, żadnym poglądem politycznym, ideologicznym, czy jakimkolwiek innym. Nie jest też statusem społecznym. Wyobraź sobie, że od jutra tworzę sobie akronim LZNO (ludzie z niebieskimi oczami), tworzę jakieś stowarzyszenie walczące o jakieś prawa niebieskookich ludzi i twierdzę, że wypowiadam się w imieniu wszystkich niebieskookich ludzi, gdyż zgodnie z wymyślonym przeze mnie akronimem oni wszyscy są "LZNO". Śmieszne? Oczywiście, ze tak!!! :) Tak samo śmieszna jest sprawa z LGBT.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Arbor
0 / 2

@SirNobody , wszystkim znajomym, o których wiem, ze są homoseksualistami, radzę odcinać się od wszystkich organizacji i postulatów LGBT, które są zbrodnicze, ponieważ próbują podważać wszelkie normy społeczne, które rozwinęły się już nawet nie tylko w cywilizacji łacińskiej, ale w ogóle we wszystkich cywilizacjach. LGBT łączy się w sposób jawny i bezpośredni z postmarksistowskimi ideologiami, m.in. filozofią Szkoły Frankfurckiej. LGBT jest awangardą neobolszewizmu XXI wieku i jest rodzajem lumpenproletariatu zastępczego i jeżeli postulaty zawarte m.in. w pismach czołowych ideologów (Marcuse, Habermas, Adorno, etc.) zostaną zrealizowane, to homoseksualiści skończą dokładnie tak skończyli po tym, kiedy rewolucja 1917 roku się skończyła i Stalin zaczął wprowadzać swoje porządki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Arbor
+1 / 1

@Cascabel , mogą łączyć, ale nie jest to żadna zasada. Znam wielu homoseksualistów, których nie łączy z większością innych homoseksualistów nic poza tym, że jedni i drudzy czują pociąg seksualny do tej samej płci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SirNobody
+3 / 3

@usiek1992 rozumiem Twoją perspektywę (i dziękuję Ci za nią). Niemniej nie wiem, czy jest sens walczyć z tą tendencją, bo jej we dwóch nie zatrzymamy. LGBT zostało znaczeniowo zagrabione - skojarzenia, które się do niego raz przykleiły, bardzo trudno będzie ściągnąć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SirNobody
+2 / 2

@Arbor wiesz, z niektórymi postulatami nawet ja się trochę zgadzam - podoba mi się np. idea ślubów jednopłciowych czy adopcji dziecka partnera (ma sens, bo daje ochronę prawną dziecku, które de facto i tak żyje w takiej rodzinie).

Niemniej nie uważam, by wymuszanie siłą ślubów i krzyczenie o nietolerancji na każde nieśmiałe "ale" miało przynieść cokolwiek dobrego. Jeśli miałaby nastąpić w tym zakresie zmiana prawa, to pragnę, by się to stało z poszanowaniem zdania wszystkich zainteresowanych.

O, dowiedziałem się chociażby od kilku Katolików, że nie mają nic przeciw oficjalnym związkom osób homo, np. partnerskim, nawet ze wszystkimi prawami przysługującymi małżeństwom (no, różnice zdań pojawiały się w przypadku adopcji, wiadomo).
Problemem dla nich było samo słowo "małżeństwo", które było dla nich ŚWIĘTE.

I jak dla mnie - gdzie problem? Żaden szczery Katolik nie miałby raczej bólu d, gdyby partnerzy w związku partnerskim mówili o sobie "mąż i mąż" - w swoim towarzystwie. Wolnoć Tomku.
Jednak zmiany prawne byłyby wprowadzane z poszanowaniem głosu tych, którzy nie chcą oficjalnie takiego związku nazywać małżeństwem. Jeśli aktywistom chodziłoby o prawa i obowiązki wynikające z bycia w oficjalnym związku, takie związki partnerskie załatwiłyby sprawę, w końcu sama nazwa niczego nie zmienia.
Aktywistom jednak zależy między innymi na zmianie definicji i zagrabienie siłą czegoś, co inna grupa uważa za świętość - w imię tolerancji.

I obawiam się, że prędzej czy później to wymuszą. Tylko że takie małżeństwa mogą sobie jak dla mnie wsadzić w rzyć - nie chcę ich. Jak pisałem - jeśli wprowadzać zmiany, to na drodze konsensusu (lub przynajmniej sensownego kompromisu). Nie szantażem i darciem ryja.


Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@SirNobody Problem tu dotyczy raczej bardzo ogólnego pojęcia LGBT. Co odpowiesz na pytanie o stosunek do LGBT podczas jakiejś konferencji, gdzie masz mało czasu i jedno zdanie? Popierasz? Jesteś za kolorowymi paradami, różnymi publicznie okazywanymi dewiacjami, małżeństwami poligamicznymi? A może jesteś przeciw i nie traktujesz homoseksualistów jak człowieka? Dla wielu ludzi jedyną słuszną odpowiedzią jest całkowite odcięcie się od pojęcia LGBT i ustosunkowanie się do określonych postulatów. Możesz chociażby popierać równe prawa zawierania związków jednopłciowych, ale być przeciwnym neutralizacji płciowej dokumentów państwowych, bo nadal tradycyjnie w dokumentach chcesz mieć matkę i ojca, a nie rodzica A i B. Wiele kwestii i postulatów ma skrajnie różne znaczenia i ogólne poparcie dla LGBT może zarówno oznaczać równe prawa jak i zmianę całego systemu prawnego aby nie "obrażać" kogoś sugerowaniem istnienia dwóch płci.
Sam nie jestem wierzący, a uważam określenie małżeństwa jako ekskluzywną nazwę związku kobiety z mężczyzną. Taka jest geneza tego słowa wywodząca się od żony pojętej uroczyście na mal, zawarcie uroczystego kontraktu pomiędzy kobietą i mężczyzną. Według mnie powinniśmy zrównać prawa i w praktyce jawnie określić pojęcie związku niezależnie od płci, a małżeństwo pozostawić jako tradycyjną nazwę związku kobiety i mężczyzny. Dzięki temu dla większości hetero nie zmieni się nic, a cała reszta dostanie wszystkie prawa. Po prostu nie dostaną prawa do używania nazwy. Nie widzę tu żadnej dyskryminacji tak samo jak w nazywaniu inżynierem tylko osób z wykształceniem wyższym, technicznym. Zrobiłeś wykształcenie wyższe z politologii? Inżynierem nie jesteś, nie masz prawa do takiego tytułu, ale posiadając licencjat masz ten sam poziom wykształcenia i prawa jak inżynier. W związku partnerskim też nie masz prawa używać nazwy małżeństwa (przynajmniej w oficjalnej mowie), ale masz te same prawa w związku partnerskim co małżeństwa będące specyficzną wersją związku. Według mnie to jest bardzo dobry kompromis.
No i tu masz właśnie problem, bo musisz ustosunkować się do konkretnych rzeczy, a nie LGBT jako całości. Dokładnie tak samo będąc przeciwnym polityce socjalnej PiS zostaniesz nazwany lewakiem. Nie dlatego, że konserwatywna, wolnorynkowa gospodarka jest lewacka. Wręcz przeciwnie, jest to prawicowe podejście do gospodarki. No ale zostaniesz nazwany lewakiem, bo sprzeciwiasz się czemuś z PiS, które kreuje się na prawicę i rości sobie prawa do reprezentowania wszystkich o konserwatywnych poglądach nawet wtedy, gdy mają całkowicie inne poglądy dotyczące kwestii gospodarczych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y YessM
0 / 0

@SirNobody "Problemem dla nich było samo słowo "małżeństwo", które było dla nich ŚWIĘTE." Mamy też małżeństwa świeckie, więc w czym dokładnie problem?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SirNobody
0 / 0

@YessM pytaj Katolików o dokładne uzasadnienie ;) ja zaakceptowałem po prostu to, że mają z tym problem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SirNobody
0 / 0

@ZONTAR agree

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R reevoreevo
+5 / 13

hahaha. dokładnie. te pajace z LGBT sa takimi samymi hipokrytami jak pajace z BLM . zwykłe piz*y i atencjusze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dncx
0 / 4

@reevoreevo Takich hipokrytów jest więcej. Właściwie wszystkie religie, włącznie z katolicką, ruchy religijne i odłamy, wszelkiej maści organizacje polityczne, partie, organizacje społeczne itd, itd. kazdemu można to zarzucić bo zawsze w grupie znajdzie się ktoś kto będzie chciał wykorzystać ową grupę do swoich celów. A że dziś patrzy się na wszystko przez pryzmat ideologii, wiec jako taką każda wspomniana jest widziana jako hipokrytka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2020 o 19:44

Z Zeter
-1 / 3

Znam ludzi z środowiska LGBT i również są tacy jak po prawej (kobiety) ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kwasiu155
-2 / 8

jeden chu*j pedalstwo to pedalstwo

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I konto usunięte
+4 / 8

Zauważcie, jak feministki gnoją kobiety z nimi się nie utożsamiające. Od życzenia gwałtu się zaczyna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
-1 / 1

@IzaakGrundstein to raczej nie dotyczy kobiet, które się z nimi nie utożsamiają, tylko tych, które działają w opozycji do nich. I tu masz dwa sprzeczne poglądy z całą gamą odcieni szarości między nimi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SirNobody
0 / 0

@Cascabel w opozycji do nich, czyli próbujących znieść prawa kobiet, tych wyznających tradycyjne wartości, czy może tych zwracających uwagę na to, że problemy mężczyzn nie są wydumane? Tak jak było to w przypadku Cassie Jaye? ;)
To, co obserwuję u obecnych feministek, to bardzo często robienie dokładnie wbrew temu, co przyświecało feminizmowi w czasie jego powstania - równości płci (równości szans). Staje się jedynie odwracaniem porządku sprzed czasów działania sufrażystek - postawienia praw kobiet ponad prawami mężczyzn.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
0 / 0

Ekstremalny przykład to kontrast: aktywistki prolife, które są za zniesieniem obecnego kompromisu aborcyjnego i kobiety, które są za całkowitą legalizacją aborcji.
Tu masz dwa ekstrema i całe spektrum odcieni szarości.
A co do problemów mężczyzn: niektóre nie są wydumane, niestety nie zawsze na ich drodze stoi feminizm, część z nich wynika z tego co nazwałeś "wyznawaniem tradycyjnych wartości".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar 0bcy
0 / 4

Ale przecież LGBT to ludzie a nie aktywiści

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R reevoreevo
-1 / 3

nie. LGBT to ideologia tak jak feminizm.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Fragglesik
0 / 0

@Druidka Tragesia jest z tym, że ci "ludzie LGBT" w większości milczą lub wręcz wspierają i bronią działań aktywistów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SirNobody
+4 / 4

@Fragglesik ...bo jeśli się odezwą, zostają zakrzyczani przez własne środowisko. Umów się tu z kimś, skoro jesteś rozpoznawany jako persona non grata i "ten, co spoufala się z wrogiem / liże dupę opresyjnej większości [sic!]" xD Idiotyzm, ale tak to niestety wygląda. Mało kto ma jaja, żeby się wychylić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Fragglesik
+1 / 1

@SirNobody Cóż. Trzeba pamiętać cytat, który mówi "wystarczy nic nie robić, by zło mogło triumfować".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Mozgwsloiku2
+3 / 3

To samo można powiedzieć o wszystkich aktywistach. Esencją aktywizmu jest bycie widzianym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R reevoreevo
+1 / 3

czyli atencja przede wszystkim.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y YessM
+1 / 1

@reevoreevo sjp: atencja «szczególny szacunek, względy okazywane komuś»

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R reevoreevo
-1 / 1

tak.atencja. szukają atencji. ale atencja to również czyjąś uwaga skupiona na tobie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y YessM
0 / 0

@reevoreevo to jest kalka z angielskiego "attention", a która jest błędem. Podobnie jak "patetyczny" ma inne znaczenie niż "pathetic"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D DAZHU34
-3 / 3

Znam 2gejow, mega sympatyczni, normalni ludzie. Nie znoszą tej całej hecy z LGBT, obydwaj (są z różnych miast i nie znają się) uważają ze parady, manifestacje szkodzą wizerunkowi homoseksualistów. Tyle w temacie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem