A tak naprawdę: w roku, w którym biznesem zakupił obraz (ma fakturę zakupu) może sobie odliczyć od przychodu tylko tyle, ile faktycznie zapłacił, a nie tyle ile wycenił krytyk sztuki. To po pierwsze. Po drugie w każdym normalnym kraju ustanowione są limity odliczeń od przychodu, w Polsce jest to tylko 6% przychodów podatnika. Po trzecie: darowizny zostają wyłączone z kosztów uzyskania przychodów. Przykro mi, że zepsułem zabawę.
System odliczeń w USA jest dosyć kontrowersyjny i wspiera możliwości obchodzenia zapłaty podatku przez najbogatszych np.;
"Dzięki dochodzeniu, jakim objęto ponad 19.000 grantów charytatywnych Fundacji Gatesów z ostatnich ponad dwóch dekad, magazyn The Nation ujawnił prawie 2 miliardy dolarów w odliczanych od podatku datkach charytatywnych na rzecz prywatnych firm — w tym niektórych największych na świecie, takich jak GlaxoSmithKline, Unilever, IBM i NBC Universal Media — których zadaniem jest opracowywanie nowych leków, poprawa warunków sanitarnych w krajach rozwijających się, opracowywanie produktów finansowych dla muzułmańskich konsumentów i szerzenie dobrych wiadomości o tej pracy."
Uzupełnienie
Artysta który to namalował ma zapewniona darmową reklamę, bo jego "dzieło" uznano za warte 20 milionów dolarów. Czyli ustawia się do niego kolejka chętnych do zakupu kolejnych "dzieł" i wszyscy są zadowolenia. Oto Ameryka*.
* celowa aluzja do filmu z lat '70 ubiegłego wieku.
Sztuka się zmieniła po prostu. Kiedyś całość opierała się na linii artysta-odbiorca. Jeśli artysta namalował chłam to ten sam chłam odbiorca zobaczył. Pomijam bezsensowne hiperrealizmy, uznawane za sztukę, a są jedynie mistrzowskim rzemiosłem. Dawny obraz wywoływał samą swoją treścią jakieś przeżycie. Obecna sztuka w kretyńskiej nawet postaci linii czy czarnego kwadratu na białym tle, to przeżycia zwielokrotnione. Zanim dojdzie do wymiany myśli na linii obraz-odbiorca ów odbiorca nada temu kwadratowi znaczenie. Stał się symbol symbolu, sama esencja. Na to patrzy odbiorca, a widzi znaczeń tysiące. Kwadrat Malewicza oznacza sumienie, nastrój i charakter widza. To jak Nikifora oceniać czy nie oceniać w sposób absolutnie nie wykraczający poza dziecinne rysowanki. Postaci sprzed XX w. były przedstawiane w przeróżnych stylach, a jednak zawsze były przedstawieniem wprost do naszego przeżycia. Kontekst, jeśli był, był fenomenologicznym kontekstem autora, nie naszym. Symbol daje przestrzenie odbioru praktycznie nieograniczone.
Na tym opiera się dzisiejsze bogactwo Stanów Zjednoczonych. Wymieniają psa wartego 1 milion dolarów na dwa koty warte po 500 tysięcy dolarów.
Ktoś policzył ile kilogramów narkotyków zostało sprzedane dla wyprania takiej kwoty?
Dla Matejki, da Vinci, Donatella, Rembrandta, Velázqueza i rzeszy pozostałych to jest prawdziwy demotywator.
Pewna dama zapytała Picassa co przedstawia jego obraz, odpowiedział "dla pani, sto tysięcy franków"
A tak naprawdę: w roku, w którym biznesem zakupił obraz (ma fakturę zakupu) może sobie odliczyć od przychodu tylko tyle, ile faktycznie zapłacił, a nie tyle ile wycenił krytyk sztuki. To po pierwsze. Po drugie w każdym normalnym kraju ustanowione są limity odliczeń od przychodu, w Polsce jest to tylko 6% przychodów podatnika. Po trzecie: darowizny zostają wyłączone z kosztów uzyskania przychodów. Przykro mi, że zepsułem zabawę.
System odliczeń w USA jest dosyć kontrowersyjny i wspiera możliwości obchodzenia zapłaty podatku przez najbogatszych np.;
"Dzięki dochodzeniu, jakim objęto ponad 19.000 grantów charytatywnych Fundacji Gatesów z ostatnich ponad dwóch dekad, magazyn The Nation ujawnił prawie 2 miliardy dolarów w odliczanych od podatku datkach charytatywnych na rzecz prywatnych firm — w tym niektórych największych na świecie, takich jak GlaxoSmithKline, Unilever, IBM i NBC Universal Media — których zadaniem jest opracowywanie nowych leków, poprawa warunków sanitarnych w krajach rozwijających się, opracowywanie produktów finansowych dla muzułmańskich konsumentów i szerzenie dobrych wiadomości o tej pracy."
To tak samo jak w Polsce: można odliczyć od podatku 1%. Nie ma w tym niczego kontrowersyjnego.
Uzupełnienie
Artysta który to namalował ma zapewniona darmową reklamę, bo jego "dzieło" uznano za warte 20 milionów dolarów. Czyli ustawia się do niego kolejka chętnych do zakupu kolejnych "dzieł" i wszyscy są zadowolenia. Oto Ameryka*.
* celowa aluzja do filmu z lat '70 ubiegłego wieku.
@Rydzykant a podpowiesz jakiego filmu? bo jestem do tyłu z kinem z lat 70, a chętnie nadrobię :)
@malyszkodnik niech zgadnę, może chodzi o film "Oto Ameryka"? ;)
@malyszkodnik
bsch już Ci odpowiedział. Tytuł filmu "Oto Ameryka". Są tam pokazane "ciekawostki" z USA z tamtego okresu.
@ bsch,@Rydzykant dzięki wielkie obejrzę :)
hahaha boziu co za bzdury!!
Sztuka się zmieniła po prostu. Kiedyś całość opierała się na linii artysta-odbiorca. Jeśli artysta namalował chłam to ten sam chłam odbiorca zobaczył. Pomijam bezsensowne hiperrealizmy, uznawane za sztukę, a są jedynie mistrzowskim rzemiosłem. Dawny obraz wywoływał samą swoją treścią jakieś przeżycie. Obecna sztuka w kretyńskiej nawet postaci linii czy czarnego kwadratu na białym tle, to przeżycia zwielokrotnione. Zanim dojdzie do wymiany myśli na linii obraz-odbiorca ów odbiorca nada temu kwadratowi znaczenie. Stał się symbol symbolu, sama esencja. Na to patrzy odbiorca, a widzi znaczeń tysiące. Kwadrat Malewicza oznacza sumienie, nastrój i charakter widza. To jak Nikifora oceniać czy nie oceniać w sposób absolutnie nie wykraczający poza dziecinne rysowanki. Postaci sprzed XX w. były przedstawiane w przeróżnych stylach, a jednak zawsze były przedstawieniem wprost do naszego przeżycia. Kontekst, jeśli był, był fenomenologicznym kontekstem autora, nie naszym. Symbol daje przestrzenie odbioru praktycznie nieograniczone.