Kolejny który umarł bez sensu, nie opuścił ludzi którzy mieli zginąć i został zabity razem z nimi, jaki z tego pożytek? Żaden, w walce za ojczyznę nie chodzi o to aby umrzeć tylko o to aby agresora powstrzymać lub zabić, sama śmierć nie jest żadnym wyczynem skoro nikogo w ten sposób nie uratował ani w żaden sposób nie pomógł innym.
@kibishi , pomógł ludziom, z którymi został zgładzony. Dzięki niemu prawdopodobnie choć odrobinę lżej znieśli ostatnie chwile życia. To niemało, a jeśli wydaje ci się, że mało lub, że to bezsensowne i lepiej by było, gdyby uciekł ratując się samemu (bo "może" kiedyś się bardziej przyda), to znaczy, ze masz wypaczone poczucie moralności.
@Arbor Nie zależnie czy ktoś umiera lżej czy ciężej nadal jest tak samo martwy, może mam trochę wypaczone poczucie moralności ale uważam że coś pożytecznego jest zawsze lepsze niż coś pięknego jak ta historia.
@maat_ " Był cień szansy, że mógł ocalić tych ludzi. normalnie książąt się nie morduje w piwnicach." To jest dobry argument, nie pomyślałem o tym. Ciężko mi powiedzieć jak bym się zachował jak nie byłem w takiej sytuacji ale podejrzewam że starał bym się to dziecko chronić a nie po prostu z nim umrzeć. Nawet zranienie przeciwnika daje szanse że zabije on jedną osobę mniej, sama śmierć nie daje nic.
To nie ludzie którzy umarli są bohaterami tylko Ci którzy walczyli bo i tak każdy z nas umrze.
Chyba warto tutaj wspomnieć śp. ojca Maksymiliana Kolbego, który oddał swoje życie za więźnia i ojca rodziny w obozie koncentracyjnym (nie pamiętam czy to było w Oświęcimiu).
@adraxer12 Nie wiem. W obozie raczej nie znano słowa"etyka". To było miejsce, w którym każdy walczył o przetrwanie. Nie mnie oceniać. Może miał żyć. Bo gdyby było inaczej to mógł przecież zginąć w innych okolicznościach.
10 lipca 1941 roku co najmniej 40 Polaków zamieszkujących miasto Jedwabne zamordowało kilkuset Żydów zamieszkujących to miasto i jego okolice w czasie niemieckiej okupacji Polski. W wyniku zbrodni zginęło co najmniej 340 osób, z czego około 300 zostało żywcem spalonych w stodole. Tę ilość osób (co najmniej 340) ocenia się (IPN) po ekshumacji przeprowadzonej w 2001. Co najmniej bo z innych starszych szacunków padały liczby 1600, 900... Według dokumentów NKWD, w 1940 w Jedwabnem mieszkało 562 Żydów.
@probeczka75 , Polacy z wielką chęcią chcieli przeprowadzić rzetelne badania odnośnie tej sprawy. Niestety, kiedy zaczynało wychodzić na jaw, że liczby ofiar są znacznie zawyżone i niekoniecznie sytuacja musiała wyglądać tak, jak się ją przedstawia, Żydzi powołali się na jakieś religijne zasady, które kontynuację badań uniemożliwiły... to bardzo wygodne, bo dalej można opowiadać o dziesiątkach tysięcy ofiar niewielkiej wsi. ;)
Kolejny który umarł bez sensu, nie opuścił ludzi którzy mieli zginąć i został zabity razem z nimi, jaki z tego pożytek? Żaden, w walce za ojczyznę nie chodzi o to aby umrzeć tylko o to aby agresora powstrzymać lub zabić, sama śmierć nie jest żadnym wyczynem skoro nikogo w ten sposób nie uratował ani w żaden sposób nie pomógł innym.
@kibishi , pomógł ludziom, z którymi został zgładzony. Dzięki niemu prawdopodobnie choć odrobinę lżej znieśli ostatnie chwile życia. To niemało, a jeśli wydaje ci się, że mało lub, że to bezsensowne i lepiej by było, gdyby uciekł ratując się samemu (bo "może" kiedyś się bardziej przyda), to znaczy, ze masz wypaczone poczucie moralności.
@Arbor Nie zależnie czy ktoś umiera lżej czy ciężej nadal jest tak samo martwy, może mam trochę wypaczone poczucie moralności ale uważam że coś pożytecznego jest zawsze lepsze niż coś pięknego jak ta historia.
@maat_ " Był cień szansy, że mógł ocalić tych ludzi. normalnie książąt się nie morduje w piwnicach." To jest dobry argument, nie pomyślałem o tym. Ciężko mi powiedzieć jak bym się zachował jak nie byłem w takiej sytuacji ale podejrzewam że starał bym się to dziecko chronić a nie po prostu z nim umrzeć. Nawet zranienie przeciwnika daje szanse że zabije on jedną osobę mniej, sama śmierć nie daje nic.
To nie ludzie którzy umarli są bohaterami tylko Ci którzy walczyli bo i tak każdy z nas umrze.
Chyba warto tutaj wspomnieć śp. ojca Maksymiliana Kolbego, który oddał swoje życie za więźnia i ojca rodziny w obozie koncentracyjnym (nie pamiętam czy to było w Oświęcimiu).
@Ixpire1234 Warto też zadać pytanie, czy Gajowniczek postąpił etycznie pozwalając księdzu umrzeć za niego.
@adraxer12 Nie wiem. W obozie raczej nie znano słowa"etyka". To było miejsce, w którym każdy walczył o przetrwanie. Nie mnie oceniać. Może miał żyć. Bo gdyby było inaczej to mógł przecież zginąć w innych okolicznościach.
10 lipca 1941 roku co najmniej 40 Polaków zamieszkujących miasto Jedwabne zamordowało kilkuset Żydów zamieszkujących to miasto i jego okolice w czasie niemieckiej okupacji Polski. W wyniku zbrodni zginęło co najmniej 340 osób, z czego około 300 zostało żywcem spalonych w stodole. Tę ilość osób (co najmniej 340) ocenia się (IPN) po ekshumacji przeprowadzonej w 2001. Co najmniej bo z innych starszych szacunków padały liczby 1600, 900... Według dokumentów NKWD, w 1940 w Jedwabnem mieszkało 562 Żydów.
@probeczka75 , Polacy z wielką chęcią chcieli przeprowadzić rzetelne badania odnośnie tej sprawy. Niestety, kiedy zaczynało wychodzić na jaw, że liczby ofiar są znacznie zawyżone i niekoniecznie sytuacja musiała wyglądać tak, jak się ją przedstawia, Żydzi powołali się na jakieś religijne zasady, które kontynuację badań uniemożliwiły... to bardzo wygodne, bo dalej można opowiadać o dziesiątkach tysięcy ofiar niewielkiej wsi. ;)
@Arbor ...i kiedy zaczęto znajdować tam niemiecką amunicję ;)