Lekarz, to dość niewdzięczny zawód, bo ludzie niejednokrotnie uważają, że musisz być w gotowości 24/7.
Znajomy lekarz ma na pieńku ze swoimi sąsiadami, bo raz odmówił przyjścia do ich syna.
Sobota, po 20tej. Kolega po piwku relaksuje się po robocie.
Pukanie do drzwi. Sąsiadka. Syn ma 38 stopni gorączki.
Kolega mówi uczciwie, że nie może teraz podejść (a pomagał im wcześniej wielokrotnie) i jeżeli sytuacja będzie się pogarszać, to na Dziecięcą Izbę Przyjęć.
Jak Bartoszewski. Ale tylko z wyglądu, a nie tego co czynił.
Osobiście znałem lekarza, który czynił tak samo. Często dopłacał do praktyki, mówiąc, że jeśli on im nie pomoże to kto?
Lekarz, to dość niewdzięczny zawód, bo ludzie niejednokrotnie uważają, że musisz być w gotowości 24/7.
Znajomy lekarz ma na pieńku ze swoimi sąsiadami, bo raz odmówił przyjścia do ich syna.
Sobota, po 20tej. Kolega po piwku relaksuje się po robocie.
Pukanie do drzwi. Sąsiadka. Syn ma 38 stopni gorączki.
Kolega mówi uczciwie, że nie może teraz podejść (a pomagał im wcześniej wielokrotnie) i jeżeli sytuacja będzie się pogarszać, to na Dziecięcą Izbę Przyjęć.
Obraza i ch*j. :)