Kumpel zwykł mówić, a siedział parę lat na zachodzie, że są w zasadzie dwie grupy. Ci co jadą po drugich wzajemnie się oskarżając i robiąc sobie walki i ci co trzymają się razem, wzajemnie się wspierając. Mówi że jak ktoś za granicą za bardzo narzeka na Polaków to albo się sparzył albo sparzył kogoś bo jest toksyczny jak meduza. Ale ja tam nie wiem.
Różnica między Polakami jakich spotykasz w Polsce i Polakami jakich spotykasz na Zachodzie działa tak:
Polacy w Polsce to ostrożnie dobrana grupa, ludzie których zwykle znasz od lat i odsiałeś tych którym nie ufasz. W większości są to też ludzie których łączą cie więzi rodzinne albo sąsiedztwo, wykształcenie, zainteresowania albo praca - tak czy siak są to ludzie z którymi masz coś wspólnego i potrafisz się dogadać.
Polacy na Zachodzie to jacyś losowi ludzie którzy akurat pochodzą z tego samego kraju co ty. Do tego krętacze i oszuści "przerabiają" dużo więcej rodaków niż uczciwi ludzie utrzymują przyjaźni więc statystycznie masz po prostu dużo większe szanse spotkać takiego.
Mieszkam w dolnej Saksoni w Niemczech, gdyby nie mieszkający tu Polacy miałbym ciężko, nie moge narzekać .... także ten demot dla mnie jest bzdurny ,,,chociaż z drugiej strony trochę daleko od granicy to i patologia tu się nie wybiera
Byle ten drugi nie miał lepiej. Polak Polakowi Polakiem.
Co za pieprzone brednie
Kumpel zwykł mówić, a siedział parę lat na zachodzie, że są w zasadzie dwie grupy. Ci co jadą po drugich wzajemnie się oskarżając i robiąc sobie walki i ci co trzymają się razem, wzajemnie się wspierając. Mówi że jak ktoś za granicą za bardzo narzeka na Polaków to albo się sparzył albo sparzył kogoś bo jest toksyczny jak meduza. Ale ja tam nie wiem.
Ja też. Dzięki przyjaciołom z Rumunii, Ukrainy, Litwy i Czech udało mi się wyjść z opresji w jakie wprowadzili mnie "rodacy".
Różnica między Polakami jakich spotykasz w Polsce i Polakami jakich spotykasz na Zachodzie działa tak:
Polacy w Polsce to ostrożnie dobrana grupa, ludzie których zwykle znasz od lat i odsiałeś tych którym nie ufasz. W większości są to też ludzie których łączą cie więzi rodzinne albo sąsiedztwo, wykształcenie, zainteresowania albo praca - tak czy siak są to ludzie z którymi masz coś wspólnego i potrafisz się dogadać.
Polacy na Zachodzie to jacyś losowi ludzie którzy akurat pochodzą z tego samego kraju co ty. Do tego krętacze i oszuści "przerabiają" dużo więcej rodaków niż uczciwi ludzie utrzymują przyjaźni więc statystycznie masz po prostu dużo większe szanse spotkać takiego.
Powiedzenie jest, że "jak ci nie zaszkodził to tak jakby pomógł". Pomyliło ci się.
Mieszkam w dolnej Saksoni w Niemczech, gdyby nie mieszkający tu Polacy miałbym ciężko, nie moge narzekać .... także ten demot dla mnie jest bzdurny ,,,chociaż z drugiej strony trochę daleko od granicy to i patologia tu się nie wybiera
Smutne, że tak bardzo prawdziwe...