Dwadzieścia pięć lat temu zastanawialiśmy się o jakim sprawdzianie zapomnieliśmy, że jest danego dnia. Kartkówki czy odpytywania z materiału często były więcej niż raz dziennie. Jedynie sprawdziany z dużych partii materiału miały ograniczenie do jednego dziennie. A teraz widzę marudzenie na JEDNĄ kartkówkę dziennie.
W sumie to sam nie wiem o co chodzi, bo zapewne marudzi jakaś madka, której nie chce się siedzieć nad tępawym bombelkiem... madka której życiowym sukcesem jest urodzenie dziecka.
Szkole skończyłem (nie licząc wyższej) kilkanaście lat temu i z tego co pamietam dni w których nie było kartkówki, sprawdzianu czy zwykłego odpytywania było bardzo nie wiele. Do tego prace domowe i jeszcze trzeba było ogarniać materiał bieżący. Uczyłem się przeciętnie i narzekałem jedynie na przedmioty które mi nie leżały... poza tym nikt nie pytał zwłaszcza w ogólniaku czy jest komuś ciężko, lecz gnietli gorzej niż na studiach. Może dlatego studia były lżejsze niż LO.
I te kilkanaście lat temu w moim ogólniaku zadawali maturę prawie wszyscy.
TERAZ W TYM SAMYM OGÓLNIAKU NIEDOPUSZCZA SIĘ 10% UCZNIÓW I KOLEJNE 10% MATURY NIE ZDAJE...
serio jeszcze upraszczanie sprawy nie pomaga dzieciakom tylko robi im się krzywdę.
W bogatych krajach gdzie szkolnictwo jest płatne dzieciaki w szkole spędzają czas od rana do wieczora i maja gunwo do gadania. Może jakaś faktyczna reforma by pomogła, ale w sumie większym problemem są roszczeniowi rodzice i przygłupie dzieci. A ten problem się tylko pogłębi z czasem jak bombelki od prawdziwych plusowiczow z ostatnich 5 i następnych 5 lat pójdą do podstawówki.
@Darayaharus Bo jak ja miałem gorzej, to inni nie mogą mieć lepiej, i tak dużo jest niepotrzebnego materiału, którego dzieciaki zapominają 2 dni po sprawdzanie, kartkówce.
Nie chrzań. 30 lat temu jak chodziłem do szkoły to nauczyciel uczył, a nie testował i sprawdzał wiedzę. Syn chodzi do 4 klasy i po miesiącu nauki z nowymi nauczycielami (4 klasa, zmiana wychowawcy i nowi nauczyciele, koniec nauczania wczesnoszkolnego) ma już 26 ocen. Pani z polskiego po przeczytaniu pierwszej lektury zamiast nauczyć dzieci na co mają zwracać uwagę czytając lekturę, pokazać na czym polega jej omawianie to najpierw robi kartkówkę z jej znajomości - czytaj, będzie pytanie jakiego koloru czapkę nosił Pan Kleks. Serio? Tak ma wyglądać nauczanie w 21 wieku? Na lekcji sprawdza kartkówki, nic nie uczy, tylko zadaje na zadanie zakres stron który trzeba się nauczyć na kolejny sprawdzian.
Mój syn, też 4 klasa ma już 40 ocen... Cały czas jest pytany, testowany, pisze sprawdziany, robi projekty na zaliczenie - już zdążył zrobić 3.. Miał przeprowadzić eksperyment, o fotografować go lub nagrać film, sformułować wnioski, wszystko zapisać na pendrive. Jego pierwszą lekturą również był Kleks i również test że znajomości... Np ile chłopców o imieniu Antoni, Alojzy, Adam itd było w akademii... No ja sama bym się pogubiła ponieważ część chłopców miała takie same imiona... albo co kochał Mateusz, za co były odpowiedzialne poszczególne dzieci itd. Wydaje mi się, że takie szczegóły są średnio ważne, ważniejsze jest samo w sobie przesłanie książki...
Syn w 4 klasie SP ma równe 40 ocen - dzisiaj liczyłam. Nauczyciele jawnie przyznają, że gonią z wszystkim, żeby w razie zamknięcia szkół nie mieli problemu z ocenami
I dobrze, to ze za naszych czasów było do dupy to nie znaczy nasze dzieciaki muszą być na ten sam syf skazane. Tona sprawdzianów prace domowe ile jeszcze ? Ile z dzieciństwa ? Wracałem do domu ze szkoły o 16 dwie do trzech godzin lekcje w domu bo sprawdzian i 2 kartkówki. I co na podwórko o 18-19 kiedy juz ciemno ? Moim zdaniem praca domowa powinna być zadawana raz w tygodniu i na "łikend" żadnych kartkówek, jeśli juz to sprawdzian z danego przedmiotu max raz w miesiącu. A nie życie w ciągłym stresie bo sprawdzian z tego bo kartkówka z tego bo praca domowa i jak by mało tego jeszcze odpytywanie. A bylem całkiem dobrym uczniem zawsze powyżej 4. Nie wspominam czasów szkolnych z radością bo naprawdę nienawidziłem szkoły po za nielicznymi wyjątkami. Widziałem strach i bezsilność kolegów że znowu w domu czeka wpier*** bo jedynka z matematyki nie ważne ze z dwóch innych przedmiotów tego samego dnia 3 i 4 za sprawdzian i kartkówkę. A potem się dziwić ze dzieci ukrywały słabe oceny ze strachu przed konsekwencjami albo podcinały sobie żyły. Mógł bym tak opowiadać godzinami o patologii szkoły za moich czasów.
Prezcież wystarczy, że nie będzie się na nie uczyć. Wtedy najgorsze, co się stanie, to dostanie po jedynce. Krzywda mu/jej się nie stanie.
Może to też potraktować jako okazję do nauczenia się zarządzania ryzykiem.
Pamiętam, jak musiałem na studiach podejmować decyzje typu: uczyć się do egzaminu z X, ezamin z Y, czy szykować projekt zaliczeniowy na Z. Wszystko na ten sam dzień. I tam konsekwencją niezdania była poprawka lub warunek, a nie jakaśtam jedynka w dzienniku.
Nie żałuję. Dzięki temu umiem obecnie, w pracy, zarządzać ryzykiem.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
8 października 2020 o 10:39
od strony nauczyciela - robią co mogą żeby nałapać wiarygodnych ocen. bo to co sie dzieje na zdalnym nauczaniu to jakaś farsa. podczas odpytywania rodzic najczęściej siedzi przy dziecku i mu dyktuje, i jeszcze bezczelnie mówi że go tam nie ma. a filmu nie możesz przedstawić jako dowód, bo RODO. oceny obniżyć też nie, bo dziecko odpowiada. rodzice bombelków sami na to zapracowali.
Ale co mnie obchodzi ocena mojego syna? Ja chcę żeby syn miał określoną wiedzę, czegoś się nauczył, a subiektywna ocena tego czy innego nauczyciela zupełnie mnie nie interesuje. I teraz zadaj sobie pytanie, czy te kartkówki i sprawdziany mają czegoś nauczyć czy dać nauczycielowi "wiarygodnych ocen". Serio myślisz, że jak skończysz szkołę czy studia to pracodawca rekrutując cię będzie patrzył czy masz 4 czy 5 z matematyki? Wam cały czas sie coś w głowach p..li że szkoła ma oceniać - szkoła ma UCZYĆ!
Ciebie nie obchodzi, ale dyrektora szkoły obchodzi A on(a) jest szefem tego nauczyciela i z tego rozlicza swojego pracownika. Każdy z nas jest rozliczany w pracy z efektów. W szkole efektem są oceny.
@mdra Szkoła ma uczyć i nie sprawdzać wiedzy? Nie wiem jak to sobie wyobrażasz, naprawdę. Ja chodziłem do podstawówki w latach 90-ych i tam po pierwsze nikt żadnej kartkówki nie zapowiadał a po drugie na początku roku każdy nauczyciel informował nas z jakiego zakresu materiału możemy się spodziewać kartkówki - najczęściej było to z ostatnich 1 do 3 lekcji. Jeżeli jakieś dziecko nie może odpowiedzieć na 3 pytania z ostatniej lekcji to to z tym dzieckiem jest coś nie tak, a nie ze szkołą czy nauczycielem. Kartkówka z 3 lekcji to już może być jakaś tam trudność ale są przedmioty, przy których jest to konieczne - np. matematyka to wiedza "ciągła" czyli kolejne zagadnienia są powiązane z poprzednimi (łatwiejszymi) więc trzeba dopilnować, żeby dzieciaki były systematyczne bo inaczej potem jest płacz, że jeden z drugim nie pamiętają np. tabliczki mnożenia i mają problem.
Czy pracodawca będzie sprawdzał ocenę z matematyki? Nie, będzie sprawdzał wiedzę, którą ta ocena powinna odzwierciedlać. Jeśli ocena jest zasłużona to i wiedza jest odpowiednia - przy poprawnym sprawdzaniu wiedzy i ocenianiu widać od razu różnicę między tym, który z matmy miał 4 i tym, który miał z niej 5.
Co do tego, co napisał @beever również się zgadzam - nauczyciele chcą mieć wiarygodne oceny póki jeszcze szkoły nie są zamknięte. A dlaczego? Dlatego, że "rodzice" już na pierwszej wywiadówce robili gównoburze o to, że w czasie, gdy szkoły były zamknięte i leciało nauczanie zdalne nauczyciele "się opieprzali", "nic nie robili", "robili za mało", "za łatwe sprawdziany" itp. itd. Święte oburzenie, że co to w ogóle ma znaczyć, że kto do tego dopuścił itd. Doszło do tego, że w szkole moich córek pierwsze 2 tygodnie września nauczyciele na polecenie dyrekcji robili "walidację" czyli sprawdziany z materiału z czasu nauczania online. A skąd takie polecenie dyrektora? BO RODZICE PRZYCHODZILI Z PRETENSJAMI. Ręce opadają... co by szkoła nie zrobiła "rodzice" mają wielkie ALE. A za moich czasów rodzice mieli tylko jedno zadanie - nie wpie****ać się w pracę nauczycieli bo od oceniania ich pracy była dyrekcja szkoły. A od oceniania dyrekcji było kuratorium. I tak powinno było zostać, bo większość dzisiejszych "rodziców" to tępaki, które za moich czasów z trudem kończyły kolejne klasy na dwójach i trójach.
Kartkówka z informatyki - ok, jakoś przełknęłam, może technologia poszła do przodu od czasów mojej edukacji i teraz jest tak dużo tak tajemnej wiedzy, że trzeba robić z tego kartkówkę, ale.....kartkówka z muzyki????
była lekcja i trzeba spytać z materiału. Pytania w stylu narysuj półnutę sprawdza czy wiesz jak wygląda półnuta. drugie pytanie ile ćwierćnut jest w całej nucie, i tak dalej. Nic nadzwyczajnego
@7th_Heaven W podstawówce miałam lekcje muzyki i nie było kartkówek, tylko nauczenie się zwrotki piosenki i śpiewanie przy akompaniamencie nauczyciela na pianinie, więc może chodzi o taką formę odpowiedzi.
No przecież tak prościej, wyciągnąć kartki, zadać pytanie, resztę lekcji sobie to sprawdzać i wstawić ocenę - czytaj temat odbębniony. Z muzyki właśnie syn miał sprawdzian - ze znajomości nut - do remi fa sol la si do i C D E F G A H C. Serio trzeba było sprawdzian z tego robić? Nie dało się przez 2-3 lekcje z poszczególnymi dziećmi porozmawiać i pozwolić im wykazać się wiedzą a może nawet jakimś zapałem do muzyki. W klasie mojego syna jedyna osoba która miała ocenę niższą niż 4 faktycznie bardzo interesuje się muzyką i ma do tego predyspozycje. Teraz mi odpowiedzcie czy nauczyciel taką osobę dobrze pokieruje, pozwoli zdobyć mu wiedzę teoretyczną czy jeszcze zniechęci, nie wiedząc nawet że ta osoba interesuje się muzyką.
@anka89100 Te przedmioty nie wyglądają na podstawówkę.
Edit: Zapomniałem, że nie ma już gimnazjum. W sumie nie wiem już od której klasy pojawiają się tego typu przedmioty.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
9 października 2020 o 22:42
Fizyka i chemia wchodzą ostatnie - w siódmej klasie. Wiem, bo mam córkę właśnie w siódmej klasie. Dzięki bogom wszelakim oba przedmioty jej przypasowały, i idzie jej nieźle. Dwa języki obce ma od zeszłego roku. Więc w democie jak najbardziej może być podstawówka. W naszej szkole ilość wystawianych ocen zależy od nauczyciela. Z biologii ma już 5 ocen, z większości przedmiotów po 1 - 2 oceny, a z reszty ani jednej. Ale jej najlepsza przyjaciółka z klasy równoległej już wspominała, że ma strasznie dużo kartkówek i ustnego pytania, i z każdego przedmiotu ma już przynajmniej dwie oceny, a z niektórych po 5 do 8...
Bo religia jest dwa razy w tygodniu, a z tego co wiem od córki, to ksiądz, czy inny katecheta zwykle ma wyrąbane na to, czy coś na lekcjach będzie, czy nie.
Wielkie mi halo. Skończyłem szkołe 16 lat temu. Żadna kartkówka do momentu ukończenia szkoły nigdy nie była zapowiedziana. Tylko sprawdziany były zapowiedziane kilka dni wcześniej. Większość moich nauczycieli kartkówki traktowała jak odpytywanie całej klasy w 15 min lub nawet w 5 min
Chodzac do gimnazjum mialem od niemca babeczke ktora potrafila zadac w poniedzialek na srode 50 slowek z rodzajnikami i liczba mnoga. A dzisiaj dzieciaki narzekaja, jak kartkowke maja - nie wiem jak w ich szkole, ale u mnie zawsze bylo tak, ze nauczyciel mogl zrobic niezapowiedziana kartkowe, a tutaj widze maja rozpiske i to nawet nie jedna kartkowke dziennie...kurva jak to bedzie jak ci ludzie do pracy trafia?
Będzie dokładnie tak samo jak ty trafiłeś do pracy czyli ZWYCZAJNIE będą pracować, zakładać firmy i rodziny. Zawsze tak jest iz obecni dorośli "o boże co z tym światem będzie skoro teraz te dzieciaki takie a takie" tak samo mówili rodzice pokolenie wcześniej i jakoś świat się nie skończył. Trzeba dodać iz to ich wychowanie (obecnych dorosłych) kształtuje przyszłe pokolenie a wiec czyja to wina ?
Mogę się oczywiście mylić, ale patrząc na tę rozpiskę, mam wrażenie, że to nie są rzeczy zapowiedziane, tylko ktoś sobie spisał to, co już się odbyło. Nie widziałam jeszcze nigdy, żeby ktoś zapowiadał kartkówkę niemal dwa miesiące wcześniej...
Kartkówka to 3 ostatnie tematy. Serio o ile ktoś chodził na lekcje, to dostanie 3. Jeśli się uczył z godzinę, to o ile nie jest debilem z tego przedmiotu(jak ja z angielskiego), to da radę dostać 5.
Więc jeśli jakiś uczeń ma parcie na pasek, to z 2h dziennie się musi poczuczyć- taki koszt paska. Jesli jakiemuś nie zależy, to wystarczy z 30 min dziennie. lub 2h przed sprawdzianem- a ich dużo nie ma
Potwierdzam ilość ocen jest od początku roku ogromna. Oceny lądują za każde, nawet najmniejsze pytanie. Ale wynika to nie z jakichś nagłych przypływów nauczycieli do wiedzy i kontroli, ale do tego, że wiedza, że rząd im znów szkoły pozamyka i znów uczniowie będą siedzieć w domach, a z czegoś będzie trzeba wystawić oceny na semestr. Więc walą prace, kartkówki ile wlezie. Także tu nie chodzi o poziom wiedzy zdobytej przez uczniów, ale cwaniactwo nauczycieli, a także bezsensowne zamykanie szkół, skoro 90% zarażonych i chorych to dorośli ludzie po 50 roku życia. Po raz kolejny kosztem młodzieży i jej przyszłości robi sie dobrze starszym. Przypomnę, że wiele nauczycieli to starsi ludzi, z grupy ryzyka, którzy już 20 lat powinni być na emeryturze, ale nadal sobie dorabiają. Stad też ten strach. I nie pisze tego jako młokos, ale ojciec dziecka z podstawówki, który znów będzie musiał, jak na wiosnę ,za darmo uczyć dziecka, pomagać mu robić wszystko za nauczyciela. A laury i tak spadną na nich, a nie na nas rodziców. "Taka to robota" i taki sam bezsens jak chodzenie w maseczkach na zewnątrz, skoro 90% zakażeń to zakłady pracy, biura, fabryki i słynne wesela na 200 ludzi oraz DPSy. A więc wszystko budynki zamknięte, nie wietrzone, bez odpowiedniego zabezpieczenia. Dodatkowo wzrost osób chorych ciężko wiąże się z tym, że skończyły się się zapasy. Remdesiviru, leku na SARS, który chorobę bardzo skracał i ludzi ratował .Ale rząd zamiast załatwić jak najszybciej nowe dostawy zostawił ludzi na pastwę losu. Ale 29 mln ludzi to nie przeszkadza. Ciągle wołają: Jarosław, Jarosław"
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
9 października 2020 o 22:57
@warszawiaczanka A leki są i są bardzo skuteczne. Skracają czas leczenia o połowę, a co ważniejsze reakcja organizmu na lek jest od razu i człowiek ma mniejsze powikłania.
kartkówek się nie zapowiadało jeszcze kilka lat temu....i odrazu polowa mniej na liscie. zadam pytanie. chcesz mieć dziecko, które coś wie i potrafi czy tempego gowniaka jak rodzic?
Oh oh.
Dwadzieścia pięć lat temu zastanawialiśmy się o jakim sprawdzianie zapomnieliśmy, że jest danego dnia. Kartkówki czy odpytywania z materiału często były więcej niż raz dziennie. Jedynie sprawdziany z dużych partii materiału miały ograniczenie do jednego dziennie. A teraz widzę marudzenie na JEDNĄ kartkówkę dziennie.
W sumie to sam nie wiem o co chodzi, bo zapewne marudzi jakaś madka, której nie chce się siedzieć nad tępawym bombelkiem... madka której życiowym sukcesem jest urodzenie dziecka.
Szkole skończyłem (nie licząc wyższej) kilkanaście lat temu i z tego co pamietam dni w których nie było kartkówki, sprawdzianu czy zwykłego odpytywania było bardzo nie wiele. Do tego prace domowe i jeszcze trzeba było ogarniać materiał bieżący. Uczyłem się przeciętnie i narzekałem jedynie na przedmioty które mi nie leżały... poza tym nikt nie pytał zwłaszcza w ogólniaku czy jest komuś ciężko, lecz gnietli gorzej niż na studiach. Może dlatego studia były lżejsze niż LO.
I te kilkanaście lat temu w moim ogólniaku zadawali maturę prawie wszyscy.
TERAZ W TYM SAMYM OGÓLNIAKU NIEDOPUSZCZA SIĘ 10% UCZNIÓW I KOLEJNE 10% MATURY NIE ZDAJE...
serio jeszcze upraszczanie sprawy nie pomaga dzieciakom tylko robi im się krzywdę.
W bogatych krajach gdzie szkolnictwo jest płatne dzieciaki w szkole spędzają czas od rana do wieczora i maja gunwo do gadania. Może jakaś faktyczna reforma by pomogła, ale w sumie większym problemem są roszczeniowi rodzice i przygłupie dzieci. A ten problem się tylko pogłębi z czasem jak bombelki od prawdziwych plusowiczow z ostatnich 5 i następnych 5 lat pójdą do podstawówki.
@Darayaharus Bo jak ja miałem gorzej, to inni nie mogą mieć lepiej, i tak dużo jest niepotrzebnego materiału, którego dzieciaki zapominają 2 dni po sprawdzanie, kartkówce.
@Darayaharus
Nie chrzań. 30 lat temu jak chodziłem do szkoły to nauczyciel uczył, a nie testował i sprawdzał wiedzę. Syn chodzi do 4 klasy i po miesiącu nauki z nowymi nauczycielami (4 klasa, zmiana wychowawcy i nowi nauczyciele, koniec nauczania wczesnoszkolnego) ma już 26 ocen. Pani z polskiego po przeczytaniu pierwszej lektury zamiast nauczyć dzieci na co mają zwracać uwagę czytając lekturę, pokazać na czym polega jej omawianie to najpierw robi kartkówkę z jej znajomości - czytaj, będzie pytanie jakiego koloru czapkę nosił Pan Kleks. Serio? Tak ma wyglądać nauczanie w 21 wieku? Na lekcji sprawdza kartkówki, nic nie uczy, tylko zadaje na zadanie zakres stron który trzeba się nauczyć na kolejny sprawdzian.
Mój syn, też 4 klasa ma już 40 ocen... Cały czas jest pytany, testowany, pisze sprawdziany, robi projekty na zaliczenie - już zdążył zrobić 3.. Miał przeprowadzić eksperyment, o fotografować go lub nagrać film, sformułować wnioski, wszystko zapisać na pendrive. Jego pierwszą lekturą również był Kleks i również test że znajomości... Np ile chłopców o imieniu Antoni, Alojzy, Adam itd było w akademii... No ja sama bym się pogubiła ponieważ część chłopców miała takie same imiona... albo co kochał Mateusz, za co były odpowiedzialne poszczególne dzieci itd. Wydaje mi się, że takie szczegóły są średnio ważne, ważniejsze jest samo w sobie przesłanie książki...
Syn w 4 klasie SP ma równe 40 ocen - dzisiaj liczyłam. Nauczyciele jawnie przyznają, że gonią z wszystkim, żeby w razie zamknięcia szkół nie mieli problemu z ocenami
tak, teraz nie wolno robic dwóch sprawdzianów jednego dnia. za moich czasów sie nie pier***ili
I dobrze, to ze za naszych czasów było do dupy to nie znaczy nasze dzieciaki muszą być na ten sam syf skazane. Tona sprawdzianów prace domowe ile jeszcze ? Ile z dzieciństwa ? Wracałem do domu ze szkoły o 16 dwie do trzech godzin lekcje w domu bo sprawdzian i 2 kartkówki. I co na podwórko o 18-19 kiedy juz ciemno ? Moim zdaniem praca domowa powinna być zadawana raz w tygodniu i na "łikend" żadnych kartkówek, jeśli juz to sprawdzian z danego przedmiotu max raz w miesiącu. A nie życie w ciągłym stresie bo sprawdzian z tego bo kartkówka z tego bo praca domowa i jak by mało tego jeszcze odpytywanie. A bylem całkiem dobrym uczniem zawsze powyżej 4. Nie wspominam czasów szkolnych z radością bo naprawdę nienawidziłem szkoły po za nielicznymi wyjątkami. Widziałem strach i bezsilność kolegów że znowu w domu czeka wpier*** bo jedynka z matematyki nie ważne ze z dwóch innych przedmiotów tego samego dnia 3 i 4 za sprawdzian i kartkówkę. A potem się dziwić ze dzieci ukrywały słabe oceny ze strachu przed konsekwencjami albo podcinały sobie żyły. Mógł bym tak opowiadać godzinami o patologii szkoły za moich czasów.
Prezcież wystarczy, że nie będzie się na nie uczyć. Wtedy najgorsze, co się stanie, to dostanie po jedynce. Krzywda mu/jej się nie stanie.
Może to też potraktować jako okazję do nauczenia się zarządzania ryzykiem.
Pamiętam, jak musiałem na studiach podejmować decyzje typu: uczyć się do egzaminu z X, ezamin z Y, czy szykować projekt zaliczeniowy na Z. Wszystko na ten sam dzień. I tam konsekwencją niezdania była poprawka lub warunek, a nie jakaśtam jedynka w dzienniku.
Nie żałuję. Dzięki temu umiem obecnie, w pracy, zarządzać ryzykiem.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 października 2020 o 10:39
Od kiedy kartkówki są zapowiadane?
Serio pytam, jak uczyłem się w 2000+ to były to nagłe ataki z zaskoczenia, a nie zapowiedzi.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 października 2020 o 11:03
zapytaj rodziców dzieci dlaczego tak jest. brajan i dżesika nie może dostać jedynki bo będzie foch afera i kuratorium w szkole.
od strony nauczyciela - robią co mogą żeby nałapać wiarygodnych ocen. bo to co sie dzieje na zdalnym nauczaniu to jakaś farsa. podczas odpytywania rodzic najczęściej siedzi przy dziecku i mu dyktuje, i jeszcze bezczelnie mówi że go tam nie ma. a filmu nie możesz przedstawić jako dowód, bo RODO. oceny obniżyć też nie, bo dziecko odpowiada. rodzice bombelków sami na to zapracowali.
@beeveer
Ale co mnie obchodzi ocena mojego syna? Ja chcę żeby syn miał określoną wiedzę, czegoś się nauczył, a subiektywna ocena tego czy innego nauczyciela zupełnie mnie nie interesuje. I teraz zadaj sobie pytanie, czy te kartkówki i sprawdziany mają czegoś nauczyć czy dać nauczycielowi "wiarygodnych ocen". Serio myślisz, że jak skończysz szkołę czy studia to pracodawca rekrutując cię będzie patrzył czy masz 4 czy 5 z matematyki? Wam cały czas sie coś w głowach p..li że szkoła ma oceniać - szkoła ma UCZYĆ!
Ciebie nie obchodzi, ale dyrektora szkoły obchodzi A on(a) jest szefem tego nauczyciela i z tego rozlicza swojego pracownika. Każdy z nas jest rozliczany w pracy z efektów. W szkole efektem są oceny.
@mdra Szkoła ma uczyć i nie sprawdzać wiedzy? Nie wiem jak to sobie wyobrażasz, naprawdę. Ja chodziłem do podstawówki w latach 90-ych i tam po pierwsze nikt żadnej kartkówki nie zapowiadał a po drugie na początku roku każdy nauczyciel informował nas z jakiego zakresu materiału możemy się spodziewać kartkówki - najczęściej było to z ostatnich 1 do 3 lekcji. Jeżeli jakieś dziecko nie może odpowiedzieć na 3 pytania z ostatniej lekcji to to z tym dzieckiem jest coś nie tak, a nie ze szkołą czy nauczycielem. Kartkówka z 3 lekcji to już może być jakaś tam trudność ale są przedmioty, przy których jest to konieczne - np. matematyka to wiedza "ciągła" czyli kolejne zagadnienia są powiązane z poprzednimi (łatwiejszymi) więc trzeba dopilnować, żeby dzieciaki były systematyczne bo inaczej potem jest płacz, że jeden z drugim nie pamiętają np. tabliczki mnożenia i mają problem.
Czy pracodawca będzie sprawdzał ocenę z matematyki? Nie, będzie sprawdzał wiedzę, którą ta ocena powinna odzwierciedlać. Jeśli ocena jest zasłużona to i wiedza jest odpowiednia - przy poprawnym sprawdzaniu wiedzy i ocenianiu widać od razu różnicę między tym, który z matmy miał 4 i tym, który miał z niej 5.
Co do tego, co napisał @beever również się zgadzam - nauczyciele chcą mieć wiarygodne oceny póki jeszcze szkoły nie są zamknięte. A dlaczego? Dlatego, że "rodzice" już na pierwszej wywiadówce robili gównoburze o to, że w czasie, gdy szkoły były zamknięte i leciało nauczanie zdalne nauczyciele "się opieprzali", "nic nie robili", "robili za mało", "za łatwe sprawdziany" itp. itd. Święte oburzenie, że co to w ogóle ma znaczyć, że kto do tego dopuścił itd. Doszło do tego, że w szkole moich córek pierwsze 2 tygodnie września nauczyciele na polecenie dyrekcji robili "walidację" czyli sprawdziany z materiału z czasu nauczania online. A skąd takie polecenie dyrektora? BO RODZICE PRZYCHODZILI Z PRETENSJAMI. Ręce opadają... co by szkoła nie zrobiła "rodzice" mają wielkie ALE. A za moich czasów rodzice mieli tylko jedno zadanie - nie wpie****ać się w pracę nauczycieli bo od oceniania ich pracy była dyrekcja szkoły. A od oceniania dyrekcji było kuratorium. I tak powinno było zostać, bo większość dzisiejszych "rodziców" to tępaki, które za moich czasów z trudem kończyły kolejne klasy na dwójach i trójach.
Dużo jak na pracę w mcdonalds.
Trzeba trochę ocen do dziennika załapać zanim szkoły przejdą na naukę zdalną
Kartkówka z informatyki - ok, jakoś przełknęłam, może technologia poszła do przodu od czasów mojej edukacji i teraz jest tak dużo tak tajemnej wiedzy, że trzeba robić z tego kartkówkę, ale.....kartkówka z muzyki????
była lekcja i trzeba spytać z materiału. Pytania w stylu narysuj półnutę sprawdza czy wiesz jak wygląda półnuta. drugie pytanie ile ćwierćnut jest w całej nucie, i tak dalej. Nic nadzwyczajnego
@7th_Heaven W podstawówce miałam lekcje muzyki i nie było kartkówek, tylko nauczenie się zwrotki piosenki i śpiewanie przy akompaniamencie nauczyciela na pianinie, więc może chodzi o taką formę odpowiedzi.
@7th_Heaven
No przecież tak prościej, wyciągnąć kartki, zadać pytanie, resztę lekcji sobie to sprawdzać i wstawić ocenę - czytaj temat odbębniony. Z muzyki właśnie syn miał sprawdzian - ze znajomości nut - do remi fa sol la si do i C D E F G A H C. Serio trzeba było sprawdzian z tego robić? Nie dało się przez 2-3 lekcje z poszczególnymi dziećmi porozmawiać i pozwolić im wykazać się wiedzą a może nawet jakimś zapałem do muzyki. W klasie mojego syna jedyna osoba która miała ocenę niższą niż 4 faktycznie bardzo interesuje się muzyką i ma do tego predyspozycje. Teraz mi odpowiedzcie czy nauczyciel taką osobę dobrze pokieruje, pozwoli zdobyć mu wiedzę teoretyczną czy jeszcze zniechęci, nie wiedząc nawet że ta osoba interesuje się muzyką.
@anka89100 Te przedmioty nie wyglądają na podstawówkę.
Edit: Zapomniałem, że nie ma już gimnazjum. W sumie nie wiem już od której klasy pojawiają się tego typu przedmioty.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 października 2020 o 22:42
Fizyka i chemia wchodzą ostatnie - w siódmej klasie. Wiem, bo mam córkę właśnie w siódmej klasie. Dzięki bogom wszelakim oba przedmioty jej przypasowały, i idzie jej nieźle. Dwa języki obce ma od zeszłego roku. Więc w democie jak najbardziej może być podstawówka. W naszej szkole ilość wystawianych ocen zależy od nauczyciela. Z biologii ma już 5 ocen, z większości przedmiotów po 1 - 2 oceny, a z reszty ani jednej. Ale jej najlepsza przyjaciółka z klasy równoległej już wspominała, że ma strasznie dużo kartkówek i ustnego pytania, i z każdego przedmiotu ma już przynajmniej dwie oceny, a z niektórych po 5 do 8...
@7th_Heaven Ja miałam kartkówki z wfu. Serio.
No nie wiem...Wszyscy narzekają że tyle tej nauki religii w szkole... A tu widzę tylko jeden sprawdzian.
Bo religia jest dwa razy w tygodniu, a z tego co wiem od córki, to ksiądz, czy inny katecheta zwykle ma wyrąbane na to, czy coś na lekcjach będzie, czy nie.
Wielkie mi halo. Skończyłem szkołe 16 lat temu. Żadna kartkówka do momentu ukończenia szkoły nigdy nie była zapowiedziana. Tylko sprawdziany były zapowiedziane kilka dni wcześniej. Większość moich nauczycieli kartkówki traktowała jak odpytywanie całej klasy w 15 min lub nawet w 5 min
Niczego nie uczą tylko sprawdzają ...
Dokładnie.
aż mi się suka od chemii przypomniała, gdzie robiła 5minut lekcji a potem 40minut kartkówki
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 października 2020 o 18:37
Chodzac do gimnazjum mialem od niemca babeczke ktora potrafila zadac w poniedzialek na srode 50 slowek z rodzajnikami i liczba mnoga. A dzisiaj dzieciaki narzekaja, jak kartkowke maja - nie wiem jak w ich szkole, ale u mnie zawsze bylo tak, ze nauczyciel mogl zrobic niezapowiedziana kartkowe, a tutaj widze maja rozpiske i to nawet nie jedna kartkowke dziennie...kurva jak to bedzie jak ci ludzie do pracy trafia?
Będzie dokładnie tak samo jak ty trafiłeś do pracy czyli ZWYCZAJNIE będą pracować, zakładać firmy i rodziny. Zawsze tak jest iz obecni dorośli "o boże co z tym światem będzie skoro teraz te dzieciaki takie a takie" tak samo mówili rodzice pokolenie wcześniej i jakoś świat się nie skończył. Trzeba dodać iz to ich wychowanie (obecnych dorosłych) kształtuje przyszłe pokolenie a wiec czyja to wina ?
Mogę się oczywiście mylić, ale patrząc na tę rozpiskę, mam wrażenie, że to nie są rzeczy zapowiedziane, tylko ktoś sobie spisał to, co już się odbyło. Nie widziałam jeszcze nigdy, żeby ktoś zapowiadał kartkówkę niemal dwa miesiące wcześniej...
Jacy tu są wielcy napinacze. BO JAK JA BYŁEM W SZKOLE TO MIAŁEM MILIORD KARTKÓWE I NIKT NIE NARZEKOŁ.
Widać panowie ze wsi.
UWAGA UWAGA. Powtarzanie w kółko tych samych błędów nie prowadzi do postępu. To de*ilizm.
Niby tacy wykształceni, a w Polsce od 30 lat to super wykształcone społeczeństwo wybiera tych samych ludzi.
Na studiach taka sytuacja nazywa się "sesja". Przyzwyczajajcie się.
@daclaw Sesja? w sesji to się ma czasem po trzy koła dziennie, a nie jedno co trzy dni
To straszne, nie wystarczy chodzić do szkoły, trzeba jeszcze się uczyć i wykazywać postępami w nauce. Horror.
no i wszystko w porządku, jeden sprawdzian dziennie, 3 w tygodniu i pełno kartkówek. To o co dym?
Kartkówka to 3 ostatnie tematy. Serio o ile ktoś chodził na lekcje, to dostanie 3. Jeśli się uczył z godzinę, to o ile nie jest debilem z tego przedmiotu(jak ja z angielskiego), to da radę dostać 5.
Więc jeśli jakiś uczeń ma parcie na pasek, to z 2h dziennie się musi poczuczyć- taki koszt paska. Jesli jakiemuś nie zależy, to wystarczy z 30 min dziennie. lub 2h przed sprawdzianem- a ich dużo nie ma
hahahahahaha jedna kartkówka dziennie i to zapowiedziana!!! Już opłakuje przyszłość tego kraju :(
Oo fajnie że mają zapowiedziane kartkówki za moich czasów nie było tego
Niech im zrobią sprawdzian z fejsbuku i insta bo tym melepetom już nic nie pomoże.
O joj.....
Żeby w szkole się uczyć trzeba jeszcze było?
Toż to SKANDAL. !!!
To, że jest w harmonogramie to nie oznacza, że trzeba się tym przejmować a tym bardziej na to uczyć. No co ty.
Teraz nauczyciele naprodukują ocen, to potem online nie będą musiel nic robić.
Potwierdzam ilość ocen jest od początku roku ogromna. Oceny lądują za każde, nawet najmniejsze pytanie. Ale wynika to nie z jakichś nagłych przypływów nauczycieli do wiedzy i kontroli, ale do tego, że wiedza, że rząd im znów szkoły pozamyka i znów uczniowie będą siedzieć w domach, a z czegoś będzie trzeba wystawić oceny na semestr. Więc walą prace, kartkówki ile wlezie. Także tu nie chodzi o poziom wiedzy zdobytej przez uczniów, ale cwaniactwo nauczycieli, a także bezsensowne zamykanie szkół, skoro 90% zarażonych i chorych to dorośli ludzie po 50 roku życia. Po raz kolejny kosztem młodzieży i jej przyszłości robi sie dobrze starszym. Przypomnę, że wiele nauczycieli to starsi ludzi, z grupy ryzyka, którzy już 20 lat powinni być na emeryturze, ale nadal sobie dorabiają. Stad też ten strach. I nie pisze tego jako młokos, ale ojciec dziecka z podstawówki, który znów będzie musiał, jak na wiosnę ,za darmo uczyć dziecka, pomagać mu robić wszystko za nauczyciela. A laury i tak spadną na nich, a nie na nas rodziców. "Taka to robota" i taki sam bezsens jak chodzenie w maseczkach na zewnątrz, skoro 90% zakażeń to zakłady pracy, biura, fabryki i słynne wesela na 200 ludzi oraz DPSy. A więc wszystko budynki zamknięte, nie wietrzone, bez odpowiedniego zabezpieczenia. Dodatkowo wzrost osób chorych ciężko wiąże się z tym, że skończyły się się zapasy. Remdesiviru, leku na SARS, który chorobę bardzo skracał i ludzi ratował .Ale rząd zamiast załatwić jak najszybciej nowe dostawy zostawił ludzi na pastwę losu. Ale 29 mln ludzi to nie przeszkadza. Ciągle wołają: Jarosław, Jarosław"
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 października 2020 o 22:57
@dncx Też mnie zaskakuje, że zamiast stawiać nacisk na produkcję leku to większość środków inwestuje się w niewiadomo jakiej skuteczności szczepionkę.
@warszawiaczanka A leki są i są bardzo skuteczne. Skracają czas leczenia o połowę, a co ważniejsze reakcja organizmu na lek jest od razu i człowiek ma mniejsze powikłania.
Cieniasy. Rozleniwione nowe społeczeństwo.
kartkówek się nie zapowiadało jeszcze kilka lat temu....i odrazu polowa mniej na liscie. zadam pytanie. chcesz mieć dziecko, które coś wie i potrafi czy tempego gowniaka jak rodzic?
Co ci rodzice.. średnio 1 kartkówka dziennie i 1 sprawdzian tygodniowo. myśmy mieli tak samo z kartkówkami i 2-3 sprawdziany tygodniowo.
Rzeczywiście tragedia, bo chodząc do szkoły trzeba się uczyć...
jej..kartkowki w szkole? serio? a 3 mce temu narzekali na zdalne nauczanie..
To on z góry wie, kiedy jest kartkówka i z czego? Za moich czasów ustalane były terminy jedynie klasówek. Kartkówki były niezapowiadane.
Kilkanaście lat temu szczyl by dostał linijką po tyłku i by mu przeszło wybrzydzanie
Nieuki i tyle