Może dlatego, że pani przedszkolanka myśli, że pozjadała wszystkie rozumy? Analizy rysynku dziecka specjaliści uczą się LATAMI, żeby nie było takich kwiatków. Przeczytanie 1 artykułu nie daje jej prawa do diagnozowania.
@haduszek w sumie nie wiem do czego można się przyczepić. Rysowanie patyczaków to normalny etap rozwojowy, a że czarną kredką... mi zawsze dzieci odpowiadają, że nie ma skórzanej kredki to biorą jaka jest :D
Moja córelka w przedszkolu narysowała mnie z wędką i resztę rodziny na kocu obok. Z interpretacji "pani wychowawczyni" wynikało, że biję rodzinę batem, kablem lub pasem. Otarło się o niebieską kartę. Bo dziecko zapytane co tata trzyma, odpowiedziało fachowo - Bat.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
10 października 2020 o 19:24
@Buka1976 trzeba było się zorientować czy z tytułu niebieskiej karty nie dostaje rodzina jakiś bonusów. Parę złotych by wpadło i było by na nowy bat tzn. wędkę.
Znajomy opowiadał jak jego dziecku wmawiali autyzm bo twierdzili, że wycofany jest i takie tam i oczywiście pani proponowała prywatną terapię u siebie, odpłatnie ma się rozumieć.
@konradstru Moja córka zawsze była głośna i ruchliwa,takie żywe sreberko. Diagnoza pedagoga szkolnego: ADHD i sugestia byśmy się do odpowiedniej poradni udali.....
Przez jakiś czas moja firma zatrudniała dwie psycholożki, bo myśleliśmy, żeby ludziom pomóc w trudnych chwilach. Okazało się, że obie panie przede wszystkim nie mogły sobie poradzić same z sobą i swoim życiem rodzinnym. Po pół roku pożegnaliśmy się z powodu braku jakichkolwiek efektów ich pracy.
Przypomniała mi się jedna historia. Jako dziecko byłam nadpobudliwa (dzisiaj to się chyba nazywa ADHD). Prawie nie spałam, nosilo mnie 24/7 itd. Byłam z tego powodu u psychologa. Działo się to w latach 80, a ja miałam ok.6 lat. Pani psycholog razu jednego ,zostawiła mnie w pokoju z kredkami i papierem i kazała coś tam narysować. Po jakimś czasie wróciła i otrzymała kartkę z modnym wówczas "sekretem" w prawym dolnym rogu kartki. Po odchyleniu zagięcia oczom jej ukazał się upiór z podpisem: "kto tu zagląda, ten tak wygląda". Podczas tych spotkań wywijałam też różne inne" kwiatki," które do dzisiaj krążą po rodzinie jako anegdoty.
Eh te diagnozy "psychologiczne" - kiedys sie dowiedzialem, ze jak sie rysuje dziuple w drzewie albo w budzie wejscie dla psa to znaczy, ze sie jest molestowanym(wedlug psychologow). Dopiero po latach jak juz to wiedzialem to skojarzylem, czemu w poradni psychologicznej(ktora stwierdzala dysgrafie i dysortografie) pani pytala czemu moja buda ma dziure - a jak jej powiedzialem a jak pies ma wejsc do srodka, czy widziala Pani kiedys bude ktora nie ma wejscia, to sie zdziwila
Co następne? Test Rorschacha? "Zobaczyłaś słonika, jesteś molestowana!" Raz przechodziłem taki "test". Zadanie: narysuj drzewo. Drzewo? No ok, czemu nie? Narysowałem jabłonkę z naszego sadu. Bo mi się podoba i tylko dlatego. "Diagnoza"? Mniej więcej coś w stylu: "Popękana kora? - z rodziną coś nie tak! Przycięte główne konary? - skrzywione dzieciństwo! Jabłka na drzewie i leżące pod drzewem? - problemy w relacjach z rówieśnikami! Korona rozrastająca się na boki? - potrzeba akceptacji otoczenia!" I wyjaśnij tu takiej tępej dzidzie, że tak po prostu wygląda to drzewo, dosłownie 1:1. Kora popękana, bo drzewo na kilkadziesiąt lat. Konary przycięte, bo jeszcze mój pradziadek chciał przyhamować jej wzrost. Jabłka, bo akurat mieliśmy jesień. Korona na boki, bo drzewo przecież przycięte i musi tak rosnąć, co jest także po prostu praktyczne. Ludzie, brońcie dzieci przed "wykształconymi" i nadgorliwymi konowałami..
Taaaak, u nas z kolei pani wymyśliła, że kto ładnie pisze, będzie mógł się przesiąść z zeszytu w trzy linie na zeszyt normalny. Ja strasznie chciałam, więc pisałam powoli, żeby było ładnie. Diagnoza? Problemy w domu. Kurtyna.
Może dlatego, że pani przedszkolanka myśli, że pozjadała wszystkie rozumy? Analizy rysynku dziecka specjaliści uczą się LATAMI, żeby nie było takich kwiatków. Przeczytanie 1 artykułu nie daje jej prawa do diagnozowania.
Przechodziłem coś podobnego z synem bo rysował tylko czarną kredką takie patykowate ludziki, idziemy do poradni a tam cała ściana takich ludzików
@laylarose Prawie się posikałem.. hahaha
@jeziornar bo?
@haduszek w przedszkolu w którym pracuje są rysunki całe czerwone i czarne. Tak, pozostałe kredki nie były zastrugane :D
@haduszek w sumie nie wiem do czego można się przyczepić. Rysowanie patyczaków to normalny etap rozwojowy, a że czarną kredką... mi zawsze dzieci odpowiadają, że nie ma skórzanej kredki to biorą jaka jest :D
Moja córelka w przedszkolu narysowała mnie z wędką i resztę rodziny na kocu obok. Z interpretacji "pani wychowawczyni" wynikało, że biję rodzinę batem, kablem lub pasem. Otarło się o niebieską kartę. Bo dziecko zapytane co tata trzyma, odpowiedziało fachowo - Bat.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2020 o 19:24
@Buka1976
https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_WYL99lWJDhi7W5nA67w57fe2U9ASlRBN.jpg
@Buka1976 trzeba było się zorientować czy z tytułu niebieskiej karty nie dostaje rodzina jakiś bonusów. Parę złotych by wpadło i było by na nowy bat tzn. wędkę.
A niech tylko jakiś dzieciak spróbuje użyć czarnego koloru...
Znajomy opowiadał jak jego dziecku wmawiali autyzm bo twierdzili, że wycofany jest i takie tam i oczywiście pani proponowała prywatną terapię u siebie, odpłatnie ma się rozumieć.
@konradstru Moja córka zawsze była głośna i ruchliwa,takie żywe sreberko. Diagnoza pedagoga szkolnego: ADHD i sugestia byśmy się do odpowiedniej poradni udali.....
A jeśli dziecko po kąpieli widzi siebie w lustrze w stroju Adama i tak siebie narysuje? To dopiero będzie afera.
Przez jakiś czas moja firma zatrudniała dwie psycholożki, bo myśleliśmy, żeby ludziom pomóc w trudnych chwilach. Okazało się, że obie panie przede wszystkim nie mogły sobie poradzić same z sobą i swoim życiem rodzinnym. Po pół roku pożegnaliśmy się z powodu braku jakichkolwiek efektów ich pracy.
@mooz Nie chcieliśmy ryzykować. Faceci w tym zawodzie są jeszcze gorsi, o czym przekonała się siostrzana spółka:)
Przypomniała mi się jedna historia. Jako dziecko byłam nadpobudliwa (dzisiaj to się chyba nazywa ADHD). Prawie nie spałam, nosilo mnie 24/7 itd. Byłam z tego powodu u psychologa. Działo się to w latach 80, a ja miałam ok.6 lat. Pani psycholog razu jednego ,zostawiła mnie w pokoju z kredkami i papierem i kazała coś tam narysować. Po jakimś czasie wróciła i otrzymała kartkę z modnym wówczas "sekretem" w prawym dolnym rogu kartki. Po odchyleniu zagięcia oczom jej ukazał się upiór z podpisem: "kto tu zagląda, ten tak wygląda". Podczas tych spotkań wywijałam też różne inne" kwiatki," które do dzisiaj krążą po rodzinie jako anegdoty.
Eh te diagnozy "psychologiczne" - kiedys sie dowiedzialem, ze jak sie rysuje dziuple w drzewie albo w budzie wejscie dla psa to znaczy, ze sie jest molestowanym(wedlug psychologow). Dopiero po latach jak juz to wiedzialem to skojarzylem, czemu w poradni psychologicznej(ktora stwierdzala dysgrafie i dysortografie) pani pytala czemu moja buda ma dziure - a jak jej powiedzialem a jak pies ma wejsc do srodka, czy widziala Pani kiedys bude ktora nie ma wejscia, to sie zdziwila
@Xar a mnie powiedziano, że dziupla oznacza niezaspokojone pragnienie seksualne :D. Jak ktoś chce, to i na pustej kartce coś znajdzie
@laylarose niedzwiedzie polarne grajace w chowanego w czasie burzy snieznej ;D
A później taki "psycholog" świeżo po studiach dziwi się, że skończył taki "mądry" kierunek a tu nie ma pracy, albo co gorsza - za najniższą krajową…
Co następne? Test Rorschacha? "Zobaczyłaś słonika, jesteś molestowana!" Raz przechodziłem taki "test". Zadanie: narysuj drzewo. Drzewo? No ok, czemu nie? Narysowałem jabłonkę z naszego sadu. Bo mi się podoba i tylko dlatego. "Diagnoza"? Mniej więcej coś w stylu: "Popękana kora? - z rodziną coś nie tak! Przycięte główne konary? - skrzywione dzieciństwo! Jabłka na drzewie i leżące pod drzewem? - problemy w relacjach z rówieśnikami! Korona rozrastająca się na boki? - potrzeba akceptacji otoczenia!" I wyjaśnij tu takiej tępej dzidzie, że tak po prostu wygląda to drzewo, dosłownie 1:1. Kora popękana, bo drzewo na kilkadziesiąt lat. Konary przycięte, bo jeszcze mój pradziadek chciał przyhamować jej wzrost. Jabłka, bo akurat mieliśmy jesień. Korona na boki, bo drzewo przecież przycięte i musi tak rosnąć, co jest także po prostu praktyczne. Ludzie, brońcie dzieci przed "wykształconymi" i nadgorliwymi konowałami..
Taaaak, u nas z kolei pani wymyśliła, że kto ładnie pisze, będzie mógł się przesiąść z zeszytu w trzy linie na zeszyt normalny. Ja strasznie chciałam, więc pisałam powoli, żeby było ładnie. Diagnoza? Problemy w domu. Kurtyna.
Mnie nauczycielka zdiagnozowała, że jestem głupi, i miała rację
Ah, ilu ludziom zniszczono życie z powodu diagnozy, tzn nadinterpretacji, "specjalistów"...
Widzę system skandynawski na horyzoncie, gdzie po nieodpowiednim rysunku można dziecko odebrać.