@Xar Na tyle ciekawe by nie oceniać ludzi po jednym democie, który w zasadzie zrobiłem na szybko na telefonie po zobaczeniu innego demota. Czasem czytam twoje komentarze i piszesz sensownie. Nie wiem co cię tak oburzyło haha. Każdy ma wspomnienia. Chyba dobrze je mieć w sumie. Rozpamiętywać można jakąś tragedię. Fakt że byłem biedakiem w sumie wyszedł mi na dobre. Dziś mi nie brakuje i doceniam co mam. Sfrustrowal mnie twój komentarz haha;-)
@Rhanai @Uhtred biorac pod uwage dobor slow i jak sie nad tym spuszcza ze tak kiedys robili ale mu nie poprawili - obstawiam jednak przejmowanie sie przeszloscia
Też mi to przyszło na myśl, jakieś akcje z dziennikiem pamiętam chociaż ja nie musiałem sobie niczego dopisywać ;-) Już dobrze nie pamiętam ale chyba bardziej poprawiali nieobecności niż oceny, bo rzeczywiście u niektórych nauczycieli dopisanie oceny nie mogło się udać.
Potwierdzam :) Tak było. Sama przerobiłam minus na plus, a koleżanka dopisała mi drugiego plusa z drugiej strony czwórki. Miałam +4+, a nauczyciel się nie zorientował :) Był to rok 1973
W moim liceum mieliśmy strasznie nieogarniętą psorkę. Kiedyś przyszła do szkoły zapomniawszy założyć spódnicę na halkę.
Któregoś razu zapowiedziała klasówkę, ale nie zdążyła jej zrobić, bo poszła na L4. Podczas jej nieobecności dopisaliśmy sobie oceny z tej klasówki. Po powrocie psorki wkręciliśmy jej, że klasówkę zrobiła zanim zachorowała. Łyknęła.
obawiam się, że nauczyciel po powrocie zauważył, że ktoś dopisał bzdur i wtem powstawał problem pod tytułem "wyciągamy karteczki i sprawdzimy czy oceny się należą" i czy elita czy nie tu raczej wiele nie ma wspólnego....
W zasadzie nie. Nauczyciel nie był idiotą, żeby zostawiać dziennik w klasie.
Poza tym, Ci którzy byliby w stanie zrobić taką operacje nie bardzo zważali uwagę na oceny. Co z punktu widzenia czasu wydaje się prawidłową postawą. Bo w zasadzie tymi ocenami można sobie podetrzeć.
Nie, nie każdy dopisywał. Dopisywali debile dla których taka dopisana 3+ to było zdać lub nie zdać. A reszta z jednej strony nie chciała być konfidentami a z drugiej wqurviała się na dopisywaczy bo 1.dostawali za darmo to na co inni musieli zapracować, 2. w przypadku wpadki po łbie dostawała cała klasa (bo szkoły stosują odpowiedzialność zbiorową)
Pol metra komplesow czy co?
Jak bardzo nudne i pelne zalu oraz frustracji masz zycie ze przejmujesz sie takimi rzeczami z zamierzchlej przeszlosci?
@Xar autor przejmuje się zamierzchłą przeszłością, czy hipokryzją współczesnych?
@Xar Kłania się czytanie ze zrozumieniem.
@Xar Na tyle ciekawe by nie oceniać ludzi po jednym democie, który w zasadzie zrobiłem na szybko na telefonie po zobaczeniu innego demota. Czasem czytam twoje komentarze i piszesz sensownie. Nie wiem co cię tak oburzyło haha. Każdy ma wspomnienia. Chyba dobrze je mieć w sumie. Rozpamiętywać można jakąś tragedię. Fakt że byłem biedakiem w sumie wyszedł mi na dobre. Dziś mi nie brakuje i doceniam co mam. Sfrustrowal mnie twój komentarz haha;-)
@Rhanai @Uhtred biorac pod uwage dobor slow i jak sie nad tym spuszcza ze tak kiedys robili ale mu nie poprawili - obstawiam jednak przejmowanie sie przeszloscia
@Xar Jednak jesteś frustratem. Pomyliłem się. Teraz rozumiem twój nick.
Starzy ludzie wydają się poważni i dystyngowani dlatego, że nie żyją już ci co widzieli jak oni zachowywali się za młodu.
Też mi to przyszło na myśl, jakieś akcje z dziennikiem pamiętam chociaż ja nie musiałem sobie niczego dopisywać ;-) Już dobrze nie pamiętam ale chyba bardziej poprawiali nieobecności niż oceny, bo rzeczywiście u niektórych nauczycieli dopisanie oceny nie mogło się udać.
@ubooot Raczej u żadnego. Bynajmniej ja nie znam takiego a do szkół bardzo wielu czasami uczęszczałem.
Potwierdzam :) Tak było. Sama przerobiłam minus na plus, a koleżanka dopisała mi drugiego plusa z drugiej strony czwórki. Miałam +4+, a nauczyciel się nie zorientował :) Był to rok 1973
znam takich nauczycieli, co jak był plus, to wypisywali przed oceną, a jak minus, to za
W moim liceum mieliśmy strasznie nieogarniętą psorkę. Kiedyś przyszła do szkoły zapomniawszy założyć spódnicę na halkę.
Któregoś razu zapowiedziała klasówkę, ale nie zdążyła jej zrobić, bo poszła na L4. Podczas jej nieobecności dopisaliśmy sobie oceny z tej klasówki. Po powrocie psorki wkręciliśmy jej, że klasówkę zrobiła zanim zachorowała. Łyknęła.
Nigdy nie widziałem i nie brałem udziału w podrabianiu jakichkolwiek dokumentów, w tym dziennika szkolnego.
obawiam się, że nauczyciel po powrocie zauważył, że ktoś dopisał bzdur i wtem powstawał problem pod tytułem "wyciągamy karteczki i sprawdzimy czy oceny się należą" i czy elita czy nie tu raczej wiele nie ma wspólnego....
W zasadzie nie. Nauczyciel nie był idiotą, żeby zostawiać dziennik w klasie.
Poza tym, Ci którzy byliby w stanie zrobić taką operacje nie bardzo zważali uwagę na oceny. Co z punktu widzenia czasu wydaje się prawidłową postawą. Bo w zasadzie tymi ocenami można sobie podetrzeć.
Nie, nie każdy dopisywał. Dopisywali debile dla których taka dopisana 3+ to było zdać lub nie zdać. A reszta z jednej strony nie chciała być konfidentami a z drugiej wqurviała się na dopisywaczy bo 1.dostawali za darmo to na co inni musieli zapracować, 2. w przypadku wpadki po łbie dostawała cała klasa (bo szkoły stosują odpowiedzialność zbiorową)
To ja lepiej nie będę się wypowiadał w tym temacie...;-)
a znam przypadek, że dopisujący nie zauważył, że dziennik jest do góry nogami. Albo też bywało, że dopisywali innym jedynki