Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
215 229
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
A Ashardon
-3 / 5

Te testy są g**no warte.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rdaneel
+1 / 1

@Ashardon Może i tak, ale liczba ofiar śmiertelnych już mniej

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mambolinski
+1 / 1

@rdaneel jak tyfus przed wojną. starzy, chorzy....
ulga dla światowego systemu emerytalnego....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q qwesta123
+1 / 3

Zacznijmy od wyjaśnienia, że nie neguję istnienia nowego wirusa. Neguję całą tą histerie i zasadność wszystkich obostrzeń. Żeby nie być gołosłownym postaram się wyjaśnić dlaczego cała ta nagonka nie ma sensu (w moich oczach):

- na wiosnę, przy 100-200 zarażeniach media, rząd i wszyscy nakręceni głosili, że tylko restrykcyjne przestrzeganie obostrzeń nas uratuje, że jeszcze chwila i służba zdrowia upadnie bo już jest przesilona. Potem nadszedł czas zluzowania obostrzeń, "nieodpowiedzialności" społeczeństwa, a służba zdrowia nie upadła, kraj nie wymarł (fakt, dane o zachorowaniach się zwiększyły ale nie to jest istotne). Czy tutaj nie dostrzegacie niespójności? Brakowało tyci tyci, kilku przypadków więcej i miało być totalne załamanie wszystkiego co znamy. Teraz mamy przypadków naście razy więcej i nikogo nie naszła refleksja, że walka z "pandemią" nie polega na wieszczeniu końca. Dziwne.

- Jestem w stanie zrozumieć tok myślenia i rozumowanie jakie kryje się za nakazem noszenia maseczek (zrozumieć, ale nie zgodzić się - to są dwie różne kwestie). Tylko warto zastanowić się nad tym, że dla jednych zakładanie maseczki będzie warte zachodu, gdy zmniejszy ryzyko zarażenia o 20 %, dla innych gdy zmniejszy o 5% a dla innych dyskomfort związany z noszeniem maseczek może zostać przewyższony przez korzyści, gdy maseczka zmniejsza prawdopodobieństwo zarażenia o 0,0001%. Są różni ludzie, różne punkty widzenia i różne wartości.
Problem jest taki, że nie znamy wpływu tych maseczek a opieramy się jedynie na naszej intuicji (wszak jak się zasłonię, to mniej rozpylam). Intuicja często nie jest jednak najlepszym doradcą. Nie powie ci ona, co się dzieje gdy nosisz mokrą maseczkę dłuższy czas (teraz sezon smarkania się zaczyna, to kto wie, ile maseczek będzie zasmarkanych). Intuicja jest dobra na początek, z czasem jednak należy poddać krytycznej ocenie to, co zostało powzięte.

- Zwolennicy obostrzeń krytykują "antymaseczkowców" za zamknięty umysł, fanatyzm i odrzucania "nauki". Nie zauważyłem jednak aby strona zwolenników maseczek była skłonna do podjecia dyskusji, była otwarta na argumenty strony przeciwnej. Jedni nie różnią się od drugich poza jednym małym szczegółem, który to jest źródłem, z którego każda ze stron czerpie informacje. To nie fakt czerpania informacji od naukowców sprawia, że jesteś mądrzejszy. Mądrzejszy jesteś, gdy potrafisz rozważyć argumenty strony przeciwnej i sensownie je zanegować gdy chcesz pozostać przy swojej racji. To, że sie odrzuca argumenty antymaseczkowców bo nie są naukowe, nie znaczy że ty masz rację. Jak popatrzy sie na historie nauki to zobaczymy, że wiele tez, wiele dogmatów ulegało zmianie. Skoro pandemia jest czymś nowym, to jakim cudem naukowcy mogą już wiedzieć wszystko na 100% i w niczym się nie pomylić?

- Przykłady argumentów z "przeciwnej" strony:

_____ youtu.be/QMjQ9KlaBno?t=3320
W podanym linku wypowiada się Pani biolog Elżbieta Wierzchowska o sytuacji we Włoszech. Wspomina ona, że po sekcji zwłok okazało się, że osby podłączane do respiratorów mają zakrzepicę, czyli w płucach nie ma co odbierać tlenu, a wtłaczany przez respirator tlen powoduje w efekcie poparzenia płuc i śmierć ludzi podłączonych do niego. Czy Zwolennicy zakazów, którzy podpierają się danymi o zgonach, biorą pod rozwagę fakt, że częśćzgonów może być spowodowana nie tyle wirusem, co błędnym sposobem leczenia? W takim wypadku to nie wirus, a podjęte niewłaściwe działania powodują zgon.

_____________https://youtu.be/QMjQ9KlaBno?t=1370
Tutaj Pani biolog wspomina, że na początku pandemi we Włoszech przeprowadzono badania, z których wynikło, że ponad połowa z przebadanych 7 tysiecy osób posiada przeciwciała świadczące o przechorowaniu przez nich coronavirusa jakieś pół roku wcześniej. We wcześniejszej części filmu wspomina o tym, że włoscy lekarze wspominali o dziwnej, ciężko leczącej się grypie na przełomie września, października zeszłego roku, czyli akurat wtedy, gdy teoretycznie covida przechorowały osoby u których wykryto prz

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q qwesta123
+1 / 3

wykryto przeciwciała.
Żeby nie było, że opieram się tylko o zagranicę. W komentarzach pod tym demotem: https://demotywatory.pl/5029166 użytkowniczka Cogito_Poli wypowiada się, że u niej w rodzinie na przełomie stycznia i lutego panowała "dziwna grypa". Na wiosnę na początku padnemi, tutaj na demotach też było parę osób, które o czymś takim wspominały. U mnie, w rodzinnym mieście na podkarpaciu, panie ekspedientki w jednym ze sklepów też przeszły coś dziwnego, i jak mówią, gdy porównują to z podanymi objawami covida, to właśnie jego miały.
No ale do rzeczy. Czy zwolenniny obostrzeń, są w stanie dopuścić do siebie fakt, że przecież cała pandemia nie zaczęła się wraz z pacjenetem zero. Tak to nie działa. Patrząc po opiniach ludzi, covid panował u nas na długo przed pacjentem zero, przed obostrzeniami. Ludzie żyli normalnie, nie nosili maseczek, wirus miał wolną drogę i o całym tym wirusie dowiedzieliśmy sie nie od naszej służby zdrowia a tylko dlatego, ze ktoś nam poweidział że on do nas przyszedł. Nie widzicie tutaj czegoś irracjonalengo? Wolny, nie ograniczany wirus nie był w stanie swoimi skutkami dać nam znać o sobie, taki to on straszny jest. Można by tu wysnuć wniosek (ale to już może być nadużycie), że wtedy nie był on tak śmiertelny, bo nie leczyliśmy ludzi zgodnie z wytycznymi leczenia covida, co jak wspomniałem wcześniej, może być jedną z przyczyn śmiertelności pacjentów.

_____
Nie rozumiem też takiego podejścia, że ludzie nie potrafia spojrzeć wstecz na to, co było parę lat temu. pamiętacie ptasią i świńskagrypę? pamiętacie panikę? Pamiętacie strach i wieszczenie końca? Pamiętacie, że jedynym naszym ratunkiem miały być szczepionki? Ilu z was sie zaszczepiło? Jak ten wirus pokonaliśmy, jeżeli zachowywalismy siewtedy tak nieodpowiedzialnie? Nie noiliśmy maseczek, Spotykaliśmy sie, nie zaszczepiliśmy się. Jak to sie stało? Nie pamiętacie już tego? Dlaczego teraz bezkrytyczne wierzycie w głoszoną siłę, śmiertelność wirusa, w szczepionki będące naszym jedynym zbawieniem, skoro parę lat wstecz macie przykład, że cała histeria okazała sie fałszywą nagonką. Czym różni się dziś, od wczoraj?
_________
Czy widząc reakcje ludzi, rządu na tego wirusa mam zakładać, że od teraz każda nowa choroba, każda nowa bakteria będzie wyłączała światową gospodarkę? Będzie przełączała media tylko na tą jedno źródło niusów? Czy wy myślicie, że ten wirus zniknie całkowicie? Przecież nie zniknie. Czy teraz już do końca świata, ludzie będą chodzić w maseczkach? Czy nadejdzie moment, że jednak będziecie w stanie zaakceptować kilka przypadków śmiertelnych (jak ma to miejsce przy grypie i innych chorobach zakaźnych) i z tego powodu zrezygnować z obostrzeń? Jeżeli tak, to gdzie wasze współczucie dla ofiar, którym teraz zarzucacie "antymaseczkowców", mówiąc, że mają krew na rękach? Jeżeli jesteście tacy pro-life, to rozumiem, że dopiero całkowite wytępienie wirusa pozwoli wam z czystym sumieniem zdjąć maseczki, zacząć się gromadzić, rozmawiać ze znajomymi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y yankers
0 / 0

@qwesta123 Odpowiem co do maseczek.
Szansa na zarażenie jeśli ktoś nosi maseczkę z filtrem FFP1, to około 15%, zakładając że wszystko co wdycha to wirus.
Jeśli stoją dwie osoby obok siebie (dajmy te pół metra odległości), jedna z nich nosi maseczkę z filtrem FFP2, to szansa na zarażenie się od tej drugiej, wynosi ledwie 4%. Jeśli obie te osoby będą miały maseczki FFP2, szansa spada do 0.16%. Jeśli jedna osoba miałaby maseczkę FFP3, szansa zarażenia spada do 1%, jeśli dwie, szansa na zarażenie wynosi oszałamiające 0.01%.
Niestety, te maseczki mają taką filtrację.
Co do wpływu na zdrowie. Wystarczy pamiętam aby maseczkę lub filtr w maseczce, wymieniać co godzinę, max półtora godziny. Jeśli człowiek zastosuje się do tego, wpływ na zdrowie będzie zerowy.
Nie mogę słuchać jak ludzie biadolą że dostaną grzybicy płuc... Pracuję w maseczkach i półmaskach od 15 lat, do tej pory nic mi nie jest. Moim pracownikom zresztą też nie. Lakiernicy też nie umierają od noszenia masek, to samo osoby sprzątające domy gdy ktoś w nich umarł i się zdążył rozłożyć.

Co do spojrzenia wstecz, na wirusy ptasiej grypy itd. Z tego co pamiętam, ptasią grypą można zarazić się tylko od zwierzęcia, nie występuje ryzyko zarażenia się na linii człowiek-człowiek. Świńska grypa nie ma dużej śmiertelności. Zaś śmiertelność COVID-19, jest co prawda dyskusyjna ale też nie jest tak niska jak w przypadku grypy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q qwesta123
0 / 2

@yankers Hej. Dzięki za odpowiedź jednak coś mi nie pasuje w tym co piszesz. Generalnie jak już podajesz dane liczbowe to dobrze byłoby podać skąd je czerpiesz, bo ja też mogę podać,że w maseczkach prawdopodobieństwo wynosi 99,99999% i nasze dane są tyle samo warte. Słowo przeciw słowu.

To co mi nie pasuje to to, że ty przemnażasz przez siebie prawdopodobieństwa w sytuacji, gdy obie osoby noszą maseczkę. Czy oficjalne informacje nie mówią, że maseczka chroni otoczenie nie noszącego? W związku z tym, jak założenie maseczki przez drugą osobę ma nam zmniejszyć szansę zarażenia w takim samym stopniu jak założenie maseczki przez pierwsza osobę? Zresztą na logikę. Z tego co mi wiadomo wirus roznosi sie drogą kropelkową. Człowiek zaraża się chyba głównie (chyba, bo nie czytałem, artykułów o mechanice zarażania sie) w ten sposób, że przenosi tego wirusa na śluzówkę czy to pocierając rękoma oczy, nos czy usta. Jakoś nie wydaje mi się, że samo oddychanie powietrzem czy przebywaniu pomieszczeniu gdzie w powietrzu jest ten wirus jest głównym źródłem zarażenia - tu mogę się mylić, ale nikt nigdzie o czymś takim nie wspominał, a głównie słyszy się o dezynfekcji rąk. Zresztą gdyby to "powietrze zarażało" to powinni wymagać nie maseczek a pełnych masek, wszak chodzisz z oczami na wierzchu, które stanowią dużą, wilgotną powierzchnię, z którą nasze morowe powietrze ma nieustanny kontakt.
Jeżeli przyjęte przez mnie założenie, że to człowiek sam, rękoma aplikuje sobie tego wirusa jest słuszne, to maseczka u osoby będącej potencjalnym ofiarą pełni jedynie taka funkcję, zę ogranicza mu w pewnym sensie kontakt ręki z nosem czy ustami.

No ale mniejsza z tym. Ważniejsze jest tak jak wspomniałeś właściwe użytkowanie maseczek - i to odpowiednich maseczek. Jak to ktoś powiedział, jesteśmy dorośli i jesteśmy w stanie chyba dostrzec, że świat nie jest idealny. Idealny w tym sensie, że jak mówimy i prezentujemy dane o skuteczności maseczek, to nie powinniśmy zapominać, że społeczeństwo po pierwsze nie ma tak powszechnego dostępu do dobrych maseczek, dwa, nie wszystkich (a pewnie duzej części) nie stać na takie szastanie pieniędzmi na lewo i prawo na profesjonalne maseczki, nie wszyscy potrafią w sposób zgodny z regulaminem obchodzić siez maseczkami - tu głównie chodzi o ich ściaganie i pozbywanie się ich. Kolejną rzeczą jest zezwolenie na noszenie maseczek wielorazowych co w praktyce odbywa się prze cały dzień i ewentualnym praniem na wieczór. Jak odstawisz swoje idealne dane na bok i rozważysz dane rzeczywiste to te maseczki w minimalnym zakresie coś dają, bo ile osób jest w stanie powstrzymać sie od dotykania, poprawiania noszonych maseczek? Cały ten wirus, który niby jest zatrzymywany na tych maseczkach potem w formie skoncentrowanej jest przenoszony z maseczki, przez rękę na otoczenie. Czy ktoś zastanawiał sie, czy lepsze jest serwowanie wirusa rozrzedzonego w powietrzu, gdy nie nosimy maseczek czy lepsze jest czystsze powietrze, jednak większy koncentrat na powierzchniach których człowiek noszący maseczkę dotknie po poprawieniu maseczki?

Co do twojego doświadczenia z pracą w maseczkach. Jest różnica w pracy z maseczkami w zawodzie, gdzie (zakładam) nie nosisz maseczek 8h non stop a chodzeniem z kawałkiem szmatki na twarzy 8h. W pracy masz możliwość okazjonalnego zdjęcia maseczki, oddychania świeżym powietrzem. Kojarzę, jak w domu mieliśmy na strychu wysypane troty z gipsem w ramach ocieplenia stropu i nadszedł czas pozbycia się tego. Praca latem, od blachy na dachu grzało nieźle, pyliło się to strasznie i człowiek co jakiś czas przerywał pracę, podchodził do okna, ściągał maskę i cieszył się świeżym powietrzem. Wyobrażasz sobie naprawdę pracę przy czymś takim bez jakiegokolwiek ściągania maseczek? Nawet osoby pracujące przy zwłokach nie idą do pracy i 8h nie noszą tych maseczek. Nawet jeśli to nie jest to dzień w dzień. Wspomniałeś o lakiernikach. Znasz takiego, który po przekroczeniu bramu zakładu zakłąda maske i ściaga ją dopiero wtedy, gdy opus

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q qwesta123
0 / 2

@yankers

gdy opuszcza zakład? Ile ze swojej 8h zmiany chodzi w masce?

A co do ptasiej i świńskiej grypy. Nie chodzi mi bezpośrednio o ryzyko jakie one ze sobą niosły a całą otoczkę jaka tym zjawiskom towarzyszyła. Pamiętasz jak to szczepionki miały być jedynym ratunkiem przed ptasią grypą? Nie było żadnych szczepionek (no chyba, ze ktoś sam sobie wykupił) i przeżyliśmy. Pamiętasz ile strachu wypływało z mediów? Czy był on zasadny? Nie widzisz podobieństw jakie są pomiędzy medialną otoczka tych wirusów? Jeżeli wtedy okazały się one fałszywe - nawet nie tyle fałszywe, co były zwykłym perfidnym kłamstwem,to dlaczego teraz ludzie bezkrytycznie wierzą w medialne doniesienia? Nikt już nie pamięta, jak mało ziściło się z tego co było mówione o ostatnich pandemiach?

Zresztą, na koniec jeszcze jedna kwestia, odnośnie maseczek, bo głównie do nich się odniosłeś. Ile lat istnieje WHO? Ile w tym czasie było pandemi? Ile sezonów grypowych. Dlaczego o skuteczności maseczek dowiadujemy się teraz. Przez tyle lat nikt nie zauważył ich cudonych właściwości? Czy wcześniej życie ludzi, koszty ponoszone przez nich i przez państwa w zwiazku ze zwykłą grypą nie były wystarczającym czynnikiem, żeby zalecić noszenie maseczek w sezonie grypowym? Jeżeli nawet już nie same istnienia ludzkie by to uratowało to ile pieniędzy udałoby się zaoszczędzić na hospitalizacji chorych na grypę, ile kieszenie zostałoby w kieszeniach ludzi, którzy nie musieliby wydawać pieniędzy na leki. Czy przechodzenie kilku sezonów w maseczkach nie spowodowałoby zaniku wirusa grypy? Dlaczego teraz podnosi się hasła odpowiedzialności za innych, empatii, współczucia do chorych i tych co zmarli? Dlaczego wcześniej nikt takich haseł nie głosił? Po co w takim razie jest to WHO? Nastąpiła tam jakaś zmiana kadr, że w tym roku bardziej pro ludzcy sie trafili w kierownictwie czy jak?

Największym czynnikiem, który wzbudza mój opór i odrzuca mnie, jest właśnie widoczny wszędzie brak spójności działań i głoszonych haseł, brak refleksji nad przeszłością i ślepe wierzenie "ekspertom". Eksperci są też z drugiej strony barykady. Dlaczego nie ma jakiejś otwartej publicznej, merytorycznej dyskusji? Nigdy nie lubiłem zakazów wynikających tylko z czyjejś decyzji. Jeżeli mam poddać się pod czyjąśwolę, to chciałbym znać powody podjęcia takiej decyzji i mieć poczucie, ze osoba wydające polecenie jest otwarta na dyskusję i ewentualną korektę decyzji bo wszak każdy z nas jest omylny i może na danym etapie czegoś nie wiedzieć, ie rozumieć. Tego mi w tym wszystkim brakuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 1Kvothe
0 / 0

masz odwrotnie wykres debilu XD

Odpowiedz Komentuj obrazkiem