Zauważyłem to również w życiu prywatnym - o wiele głupsi ode mnie zaszli wyżej dzięki dobrze sytuowanym rodzicom. Dzisiaj normą jest, że magister z biegłą znajomością dwóch języków obcych pracuje w gastronomii, natomiast kretyn z bogatymi rodzicami, tylko po zawodówce, gdzie obydwie klasy powtarzał po 2 razy jest prezesem gigantycznej firmy, spółki giełdowej nawet.
No cóż, jak widać "dobre geny" niewiele pomogły w zdobyciu bogactwa, liczyło się otoczenie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
28 października 2020 o 7:50
@Wolfi1485 Jak jesteś magistrem wyższej szkoły gotowania na gazie na kierunku stosunki międzynarodowe studentek na erazmusie to praca w gastronomi wcale nie jest zła.
Natomiast myślisz że sukces doświadczonego programisty zależy od tego kim są jego rodzice?
Owszem bycie synem właściciela fabryki czy jakiegoś polityka pozwoli Ci nawet be żadnej szkoły zajmować wysokie stanowisko. Co nie zmienia faktu, że sukces da się osiągnąć bez żadnych znajomości. Tylko wtedy musisz się wziąć za ciężką pracę a oprócz tego dołożyć trochę pomyślunku.
Nie wiem czy wiesz, ale zdecydowana większość milionerów do swojego majątku doszła sama. Są dwa typy dzieci z bogatych rodzin. Pierwszy to ten, w którym dzieci są przygotowywani od małego albo do przejęcia biznesu, albo do tego, żeby otworzyć coś swojego. Innymi słowy stawia się tam duży nacisk na edukację finansową. Drugi typ to ten, w których dzieci wychowuje się bezstresowo i daje się im nieograniczony dostęp do środków finansowych. W takich rodzinach po śmierci rodziców i przepisania ich majątku na dzieci rozpoczyna się proces przejadania ich oszczędności, który może potrwać kilka pokoleń, w zależności jak duży był majątek rodziców. Niestety nie ma pieniędzy, których nie da się przewalić na głupoty, a edukacja finansowa jest bardzo ważna.
Może zamiast narzekać w internetach otwórz coś swojego i spróbuj zarobić większe pieniądze. Może twoje dzieci będą miały lepszy start.
@Wolfi1485
"Dzisiaj normą jest, że magister z biegłą znajomością dwóch języków obcych pracuje w gastronomii, natomiast kretyn z bogatymi rodzicami, tylko po zawodówce, gdzie obydwie klasy powtarzał po 2 razy jest prezesem gigantycznej firmy, spółki giełdowej nawet."
tylko ze jest maly trik tutaj, wiele uczelni nie przygotowywuje odpowiednio swoich absolwentow. w wiekszosci przypadkow studia ucza teorii, czesto tej teorii ucza ludzie ktorzy nie maja zadnego doswiadczenia praktycznego a posiadana przez nich wiedza teoretyczna nie byla aktualizowana od kilku dekad (mialem zajecia z takimi profesorami jak studiowalem w pl). wiec ktos po zawodowce kto pomagal w rodzinnym biznesie od najmlodszych lat jest lepszym kandydatem na prezesa niz ktos kto mysli ze dzieki papierkowi z uczelni stal sie ekspertem
@ciomak12
"Co nie zmienia faktu, że sukces da się osiągnąć bez żadnych znajomości."
spieralbym sie, suces wymaga przede wszystkim znajomosci, co nie zmienia faktu ze te znajomosci mozna zdobyc samemu.
Najwidoczniej nie jesteś aż tak inteligentny. Z dobrym zawodem i dwoma jeżykami możesz dojść wysoko. Możesz pracować jako współczesny niewolnik w jakieś korporacji, lub otworzyć własny biznes. Jak masz magistra typu krzak, gry i zabawy to się nie dziw. Ten tłuk, może mieć więcej charakteru, zapału do pracy i doświadczenia niż ty. Gdy on budował swoje doświadczenie, ty chodziłeś na studia on pracował. Miał lepszy start. Jeżeli jest prezesem, prywatna firma i nic ci do tego. Jeżeli rodzić stwierdził, że się nadaje to co ci do tego. Wielu rodziców, robi inaczej. Nie masz kompetencji to nie będziesz na wysokim stanowisku. O jakiej normie wspominasz. Znam bół dupy wielu urzędników. Płacze, że mało zarabia, że magister i mu się należy. Płacze, że jego brat budowlaniec i szwagier koparkowy zarabiają znacznie więcej. Mówię jemu, że może iść i otworzyć swoją działalność i pracować przy remontach. Brat zapieprza i głupi nie jest. Oczywiście wielki magister gier i zabaw twierdzi co innego. Szwagier koparkowy, zawód gdzie nie ma dużo pracowników. Prawo popytu i podaży. Mało pracowników to trzeba więcej płacić. Takich urzędników bez ambicji jest dużo. W każdej chwili można go wymienić. Większość ludzi z bardzo zamożnych rodzin wykorzystuje, kasę rodziców w celach kształcenia się. Mają lżej i to ciebie boli.
@Wolfi1485 szczerze? Magister z dwoma językami (poziom C2 angielski i francuski np.) zarabia bez doświadczenia we Wrocławiu około 6 500-9 000 zł (brutto oczywiście) w byle jakiej firmie. Oczywiście posiadanie doświadczenia/kursów w np. księgowości wywinduje Ci zarobki do ~15 000 - 20 000 zł.
Oczywiście budowania bogactwa od zera nie można porównać do odziedziczenia kilku baniek po rodzicach/dziadkach. Tak po prostu działa świat. Jedni mają łatwo, a inni rodzą się w biedzie i jest im ciężko.
Ale jeśli ktoś pracuje ze znajomością dwóch języków (o ile nie mówimy o j. polskim i łacinie podwórkowej) i magistrem w gastronomii (na zmywaku/kuchni etc.) to oznacza że jest ciapa. Umiejętności to nie tylko to, czego nauczyłeś się "w szkołach" ale i to, czy potrafisz się "sprzedać" dostatecznie dobrze.
@mieteknapletek Zależy co uznajesz za sukces. Jeżeli sukcesem możemy nazwać zarabianie dwóch średnich krajowych i posiadanie domu/mieszkania na kredyt przed 30. To jest to całkowicie osiągalne, dla osób bez żadnych znajomości. Owszem nie dla każdego, i nie zrobisz tego jak się ogarniesz mając 25 lat, że nigdy nie pracowałeś a studia do skończenia, których została ci do napisania magisterka to nie za bardzo wiesz nawet na jakim stanowisku mógłbyś konkretnie pracować. Ale jeżeli posiadasz dobry zawód bądź rozwijasz własną działalność to jest to jak najbardziej osiągalne. I podam bardzo prosty przykład. Projektant z uprawnieniami budowlanymi. Wymagania to magister na danym kierunku jak np elektrotechnika, budownictwo czy inżynieria środowiska oraz jakieś 2,5 roku praktyk. Więc w wieku 28 lat jest całkowicie możliwe zrobienie tych uprawnień(niektórzy je robią nawet mając 25 lat). I taki projektant nie zarabia mniej jak 6k na rękę niezależnie od miejsca zamieszkania. Oczywiście może i zarabiać 10k albo więcej. Ale to już zależy od tego czy to jest Olsztyn czy tam Bydgoszcz czy może Warszawa albo Kraków, jakie dokładnie masz uprawnienia oraz jak dobry jesteś.
A fakt zdobycia samemu znajomości to klucz, który mnóstwo osób pomija. I całkowicie się zgadzam z Tobą, że czasem wystarczy trzymać kontakt z ludźmi z podstawówki, szkoły średniej czy wyższej a za kilka lat mogą Cię wciągnąć do firm w których pracują. Jednak moja znajoma przez 2 miesiące szukała bezskutecznie pracy po skończeniu studiów. W końcu odezwała się do koleżanki z którą ostanie pół roku chodziła na laborkę. I ta znajoma poleciła ją w swoje pracy i w rezultacie czego ją przyjęli.
A te mityczne znajomości, to wcale nie musi być znajomość prezesa orlenu. Czasem wystarczy kumpel ze szkolnej ławki.
Polska jest o tyle inna od Zachodniej Europy, że wszystkie fortuny powstały najwcześniej w latach 90tych i mnóstwo ludzi jeszcze pamięta czasy kiedy każdy próbował się dorobić od zera, sprzedając majtki z Ukrainy na rynku albo rozkradając PRLowskie przedsiębiorstwa. Nie mamy rodów "odwiecznie" bogatych ani biednych, mamy ludzi którzy dorobili się w ostatnim pokoleniu, góra dwóch.
@Albiorix Tak jest we wszystkich kapitalistycznych krajach, tj. im więcej kapitalizmu tym większa mobilność między grupami majątkowymi i więcej zależy od indywidualnych działań niż od urodzenia.
@MajorKaza W USA rozkład jest mniej więcej taki (z różnych statystyk jakie przeglądałem przez lata).
Najbogatsi, top 100, miliarderzy - głównie nowe fortuny, technologiczne fortuny wyrosłe w ostatnich dekadach, z Bezosem na czele.
Bardzo bogaci, multimilionerzy - głównie starsze fortuny w nieruchomościach, ropie itp.
Bogaci, powyżej miliona, solidna klasa średnia - głównie starsi ludzie którzy po prostu dorobili się ciężką pracą przez 50 lat i nie stracili wszystkiego w rozwodzie.
Czy to dlatego że mają "dużo kapitalizmu"? Trudno powiedzieć bo mobilność ekonomiczna jest teraz mniejsza niż w latach 60-tych. Jest teraz mniej czy więcej kapitalizmu?
W UK też większość dobrze sytuowanych ludzi to staruszkowie którzy oszczędzali całe życie, ale klasy społeczne są dużo bardziej ściśle zdefiniowane i stabilne. Robotnicze rodziny nie wysyłają dzieci na uniwersytety i często wynajmują przez całe życie więc nie dorabiają się własnego domu. I jest to bardziej kulturowe niż praktyczne ograniczenie bo imigranci zaczynając od zera dorabiają się w ciągu 10-15 lat.
@Albiorix
nie do konca, jest masa ludzi ktora robila biznesy jeszcze za komuny
moi rodzice byly harcerzami, jako harcerze jezdzili po demoludach na rozne obozy. nasluchalem sie roznych historyjek o tym co dzie mozna bylo kupic i gdzie sprzedac
tylko ze wiekszosc traktowala to wtedy jako sposob na dorobienie sobie do wakacji, ale byly tez pojedyncze osoby ktore widzialy w tym sposob na biznes.
@Albiorix Myślę, że teraz jest mniej (istnieją np. przepisy zabraniające otwierania nowych firm bez zgody konkurencji, co de facto jest zakazem prób zmiany warstwy społecznej). Ilość kapitalizmu (jak wszystko) może być określona dokładnie tylko patrząc wstecz. Jeśli lista nazwisk 100 najbogatszych ludzi teraz i za 100 lat będzie identyczna, to znaczy, że teraz nie ma tam kapitalizmu. Niestety nic nie powie o sytuacji, która wtedy będzie aktualna.
Ludzie sukcesu wychowują ludzi sukcesu. Dlaczego?
Ludzie porażki odpowiedzą: bo są bogaci, bo nepotyzm, bo kolesiostwo...
A prawda jest taka, że dziecko człowieka suckcesu usłyszy:
- studia nie są trudne, a jeśli się nie uda to nic złego,
- to, że nie zdałeś do kolejnej klasy to nie problem, jak zechcesz to i tak będziesz lekarzem,
- jeśli chcesz prowadzić działalność społeczną, to śmiało,
- jeśli zechcesz prowadzić firmę to Ci się uda.
A ludzie porażki mówią swoim dziecią:
- dostałeś trójkę na maturze - nie masz szans na studia - odpóść sobie,
- bez pieniędzy od rodziców nie da się studiować,
- lekarzem nie da się zostać jak w rodzinie nie ma lekarza,
- nie bądź politykiem, bo politycy to oszuści,
- trzeba być złodziejem, aby prowadzić własną firmę.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
5 razy.
Ostatnia modyfikacja:
2 listopada 2020 o 11:59
@Wolfi1485 ja skończyłem 2 magistry, 1 podyplomowy , mowie 3 językami i prace moge wybierać gdzie chce. najlepiej za granicą albo firma zagraniczna zeby się nie marnować w PL. @ciomak12 ja skończyłem stosunki międzynarodowe po ang i jest to jeden z najlepszych kierunków . do tego MBA zrobiłem potem . ale co ty tam mozesz wiedzieć....
Tylko że bogaty jeśli by chciał to by został kierowcą ciężarówki, i to nie dlatego że jest bogaty, ale dlatego że nie ma oporów żeby robić cos co chce faktycznie robić. Natomiast biedny nie zostanie dyrektorem, ale nie dlatego że się nie nadaje, czy że nie może, ale dlatego że nawet nie pomyśli że chciałby nim zostać, a nawet jak pomyśli, to będzie uważał że nie jest w stanie tego dokonać.
Tak naprawdę to tylko kwestia nastawienia. Bogactwo ułatwia, ale nie załatwia.
No a kogo mogą wychować nieudacznicy niż następnego nieudacznika?
Bo liczą się zdolności i ciężka praca :-D
Zauważyłem to również w życiu prywatnym - o wiele głupsi ode mnie zaszli wyżej dzięki dobrze sytuowanym rodzicom. Dzisiaj normą jest, że magister z biegłą znajomością dwóch języków obcych pracuje w gastronomii, natomiast kretyn z bogatymi rodzicami, tylko po zawodówce, gdzie obydwie klasy powtarzał po 2 razy jest prezesem gigantycznej firmy, spółki giełdowej nawet.
No cóż, jak widać "dobre geny" niewiele pomogły w zdobyciu bogactwa, liczyło się otoczenie.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2020 o 7:50
@Wolfi1485 Jak jesteś magistrem wyższej szkoły gotowania na gazie na kierunku stosunki międzynarodowe studentek na erazmusie to praca w gastronomi wcale nie jest zła.
Natomiast myślisz że sukces doświadczonego programisty zależy od tego kim są jego rodzice?
Owszem bycie synem właściciela fabryki czy jakiegoś polityka pozwoli Ci nawet be żadnej szkoły zajmować wysokie stanowisko. Co nie zmienia faktu, że sukces da się osiągnąć bez żadnych znajomości. Tylko wtedy musisz się wziąć za ciężką pracę a oprócz tego dołożyć trochę pomyślunku.
Nie wiem czy wiesz, ale zdecydowana większość milionerów do swojego majątku doszła sama. Są dwa typy dzieci z bogatych rodzin. Pierwszy to ten, w którym dzieci są przygotowywani od małego albo do przejęcia biznesu, albo do tego, żeby otworzyć coś swojego. Innymi słowy stawia się tam duży nacisk na edukację finansową. Drugi typ to ten, w których dzieci wychowuje się bezstresowo i daje się im nieograniczony dostęp do środków finansowych. W takich rodzinach po śmierci rodziców i przepisania ich majątku na dzieci rozpoczyna się proces przejadania ich oszczędności, który może potrwać kilka pokoleń, w zależności jak duży był majątek rodziców. Niestety nie ma pieniędzy, których nie da się przewalić na głupoty, a edukacja finansowa jest bardzo ważna.
Może zamiast narzekać w internetach otwórz coś swojego i spróbuj zarobić większe pieniądze. Może twoje dzieci będą miały lepszy start.
@Wolfi1485 Geny załatwiają tylko część roboty. Jest jeszcze wychowanie i nasze własne decyzje.
@Wolfi1485
"Dzisiaj normą jest, że magister z biegłą znajomością dwóch języków obcych pracuje w gastronomii, natomiast kretyn z bogatymi rodzicami, tylko po zawodówce, gdzie obydwie klasy powtarzał po 2 razy jest prezesem gigantycznej firmy, spółki giełdowej nawet."
tylko ze jest maly trik tutaj, wiele uczelni nie przygotowywuje odpowiednio swoich absolwentow. w wiekszosci przypadkow studia ucza teorii, czesto tej teorii ucza ludzie ktorzy nie maja zadnego doswiadczenia praktycznego a posiadana przez nich wiedza teoretyczna nie byla aktualizowana od kilku dekad (mialem zajecia z takimi profesorami jak studiowalem w pl). wiec ktos po zawodowce kto pomagal w rodzinnym biznesie od najmlodszych lat jest lepszym kandydatem na prezesa niz ktos kto mysli ze dzieki papierkowi z uczelni stal sie ekspertem
@ciomak12
"Co nie zmienia faktu, że sukces da się osiągnąć bez żadnych znajomości."
spieralbym sie, suces wymaga przede wszystkim znajomosci, co nie zmienia faktu ze te znajomosci mozna zdobyc samemu.
Najwidoczniej nie jesteś aż tak inteligentny. Z dobrym zawodem i dwoma jeżykami możesz dojść wysoko. Możesz pracować jako współczesny niewolnik w jakieś korporacji, lub otworzyć własny biznes. Jak masz magistra typu krzak, gry i zabawy to się nie dziw. Ten tłuk, może mieć więcej charakteru, zapału do pracy i doświadczenia niż ty. Gdy on budował swoje doświadczenie, ty chodziłeś na studia on pracował. Miał lepszy start. Jeżeli jest prezesem, prywatna firma i nic ci do tego. Jeżeli rodzić stwierdził, że się nadaje to co ci do tego. Wielu rodziców, robi inaczej. Nie masz kompetencji to nie będziesz na wysokim stanowisku. O jakiej normie wspominasz. Znam bół dupy wielu urzędników. Płacze, że mało zarabia, że magister i mu się należy. Płacze, że jego brat budowlaniec i szwagier koparkowy zarabiają znacznie więcej. Mówię jemu, że może iść i otworzyć swoją działalność i pracować przy remontach. Brat zapieprza i głupi nie jest. Oczywiście wielki magister gier i zabaw twierdzi co innego. Szwagier koparkowy, zawód gdzie nie ma dużo pracowników. Prawo popytu i podaży. Mało pracowników to trzeba więcej płacić. Takich urzędników bez ambicji jest dużo. W każdej chwili można go wymienić. Większość ludzi z bardzo zamożnych rodzin wykorzystuje, kasę rodziców w celach kształcenia się. Mają lżej i to ciebie boli.
@Wolfi1485 szczerze? Magister z dwoma językami (poziom C2 angielski i francuski np.) zarabia bez doświadczenia we Wrocławiu około 6 500-9 000 zł (brutto oczywiście) w byle jakiej firmie. Oczywiście posiadanie doświadczenia/kursów w np. księgowości wywinduje Ci zarobki do ~15 000 - 20 000 zł.
Oczywiście budowania bogactwa od zera nie można porównać do odziedziczenia kilku baniek po rodzicach/dziadkach. Tak po prostu działa świat. Jedni mają łatwo, a inni rodzą się w biedzie i jest im ciężko.
Ale jeśli ktoś pracuje ze znajomością dwóch języków (o ile nie mówimy o j. polskim i łacinie podwórkowej) i magistrem w gastronomii (na zmywaku/kuchni etc.) to oznacza że jest ciapa. Umiejętności to nie tylko to, czego nauczyłeś się "w szkołach" ale i to, czy potrafisz się "sprzedać" dostatecznie dobrze.
@mieteknapletek Zależy co uznajesz za sukces. Jeżeli sukcesem możemy nazwać zarabianie dwóch średnich krajowych i posiadanie domu/mieszkania na kredyt przed 30. To jest to całkowicie osiągalne, dla osób bez żadnych znajomości. Owszem nie dla każdego, i nie zrobisz tego jak się ogarniesz mając 25 lat, że nigdy nie pracowałeś a studia do skończenia, których została ci do napisania magisterka to nie za bardzo wiesz nawet na jakim stanowisku mógłbyś konkretnie pracować. Ale jeżeli posiadasz dobry zawód bądź rozwijasz własną działalność to jest to jak najbardziej osiągalne. I podam bardzo prosty przykład. Projektant z uprawnieniami budowlanymi. Wymagania to magister na danym kierunku jak np elektrotechnika, budownictwo czy inżynieria środowiska oraz jakieś 2,5 roku praktyk. Więc w wieku 28 lat jest całkowicie możliwe zrobienie tych uprawnień(niektórzy je robią nawet mając 25 lat). I taki projektant nie zarabia mniej jak 6k na rękę niezależnie od miejsca zamieszkania. Oczywiście może i zarabiać 10k albo więcej. Ale to już zależy od tego czy to jest Olsztyn czy tam Bydgoszcz czy może Warszawa albo Kraków, jakie dokładnie masz uprawnienia oraz jak dobry jesteś.
A fakt zdobycia samemu znajomości to klucz, który mnóstwo osób pomija. I całkowicie się zgadzam z Tobą, że czasem wystarczy trzymać kontakt z ludźmi z podstawówki, szkoły średniej czy wyższej a za kilka lat mogą Cię wciągnąć do firm w których pracują. Jednak moja znajoma przez 2 miesiące szukała bezskutecznie pracy po skończeniu studiów. W końcu odezwała się do koleżanki z którą ostanie pół roku chodziła na laborkę. I ta znajoma poleciła ją w swoje pracy i w rezultacie czego ją przyjęli.
A te mityczne znajomości, to wcale nie musi być znajomość prezesa orlenu. Czasem wystarczy kumpel ze szkolnej ławki.
Polska jest o tyle inna od Zachodniej Europy, że wszystkie fortuny powstały najwcześniej w latach 90tych i mnóstwo ludzi jeszcze pamięta czasy kiedy każdy próbował się dorobić od zera, sprzedając majtki z Ukrainy na rynku albo rozkradając PRLowskie przedsiębiorstwa. Nie mamy rodów "odwiecznie" bogatych ani biednych, mamy ludzi którzy dorobili się w ostatnim pokoleniu, góra dwóch.
@Albiorix Tak jest we wszystkich kapitalistycznych krajach, tj. im więcej kapitalizmu tym większa mobilność między grupami majątkowymi i więcej zależy od indywidualnych działań niż od urodzenia.
@MajorKaza W USA rozkład jest mniej więcej taki (z różnych statystyk jakie przeglądałem przez lata).
Najbogatsi, top 100, miliarderzy - głównie nowe fortuny, technologiczne fortuny wyrosłe w ostatnich dekadach, z Bezosem na czele.
Bardzo bogaci, multimilionerzy - głównie starsze fortuny w nieruchomościach, ropie itp.
Bogaci, powyżej miliona, solidna klasa średnia - głównie starsi ludzie którzy po prostu dorobili się ciężką pracą przez 50 lat i nie stracili wszystkiego w rozwodzie.
Czy to dlatego że mają "dużo kapitalizmu"? Trudno powiedzieć bo mobilność ekonomiczna jest teraz mniejsza niż w latach 60-tych. Jest teraz mniej czy więcej kapitalizmu?
W UK też większość dobrze sytuowanych ludzi to staruszkowie którzy oszczędzali całe życie, ale klasy społeczne są dużo bardziej ściśle zdefiniowane i stabilne. Robotnicze rodziny nie wysyłają dzieci na uniwersytety i często wynajmują przez całe życie więc nie dorabiają się własnego domu. I jest to bardziej kulturowe niż praktyczne ograniczenie bo imigranci zaczynając od zera dorabiają się w ciągu 10-15 lat.
@Albiorix
nie do konca, jest masa ludzi ktora robila biznesy jeszcze za komuny
moi rodzice byly harcerzami, jako harcerze jezdzili po demoludach na rozne obozy. nasluchalem sie roznych historyjek o tym co dzie mozna bylo kupic i gdzie sprzedac
tylko ze wiekszosc traktowala to wtedy jako sposob na dorobienie sobie do wakacji, ale byly tez pojedyncze osoby ktore widzialy w tym sposob na biznes.
@Albiorix Myślę, że teraz jest mniej (istnieją np. przepisy zabraniające otwierania nowych firm bez zgody konkurencji, co de facto jest zakazem prób zmiany warstwy społecznej). Ilość kapitalizmu (jak wszystko) może być określona dokładnie tylko patrząc wstecz. Jeśli lista nazwisk 100 najbogatszych ludzi teraz i za 100 lat będzie identyczna, to znaczy, że teraz nie ma tam kapitalizmu. Niestety nic nie powie o sytuacji, która wtedy będzie aktualna.
Ludzie sukcesu wychowują ludzi sukcesu. Dlaczego?
Ludzie porażki odpowiedzą: bo są bogaci, bo nepotyzm, bo kolesiostwo...
A prawda jest taka, że dziecko człowieka suckcesu usłyszy:
- studia nie są trudne, a jeśli się nie uda to nic złego,
- to, że nie zdałeś do kolejnej klasy to nie problem, jak zechcesz to i tak będziesz lekarzem,
- jeśli chcesz prowadzić działalność społeczną, to śmiało,
- jeśli zechcesz prowadzić firmę to Ci się uda.
A ludzie porażki mówią swoim dziecią:
- dostałeś trójkę na maturze - nie masz szans na studia - odpóść sobie,
- bez pieniędzy od rodziców nie da się studiować,
- lekarzem nie da się zostać jak w rodzinie nie ma lekarza,
- nie bądź politykiem, bo politycy to oszuści,
- trzeba być złodziejem, aby prowadzić własną firmę.
Zmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 listopada 2020 o 11:59
@Wolfi1485 ja skończyłem 2 magistry, 1 podyplomowy , mowie 3 językami i prace moge wybierać gdzie chce. najlepiej za granicą albo firma zagraniczna zeby się nie marnować w PL. @ciomak12 ja skończyłem stosunki międzynarodowe po ang i jest to jeden z najlepszych kierunków . do tego MBA zrobiłem potem . ale co ty tam mozesz wiedzieć....
Tylko że bogaty jeśli by chciał to by został kierowcą ciężarówki, i to nie dlatego że jest bogaty, ale dlatego że nie ma oporów żeby robić cos co chce faktycznie robić. Natomiast biedny nie zostanie dyrektorem, ale nie dlatego że się nie nadaje, czy że nie może, ale dlatego że nawet nie pomyśli że chciałby nim zostać, a nawet jak pomyśli, to będzie uważał że nie jest w stanie tego dokonać.
Tak naprawdę to tylko kwestia nastawienia. Bogactwo ułatwia, ale nie załatwia.
Głupki wyciągną wniosek, że wszystko zależy od pieniędzy a z głupka zrobisz mędrca