Ten Sikorski Radosław? Minister Spraw Zagranicznych w latach 2007 - 2014? Ten, którego źli ludzie pomawiają o wyrok: "wina pilotów" (wydany około godziny 9.,10 kwietnia 2010 roku)? To musi być fejk.
Wszyscy pamiętają, jak było. Przecież nie żyjemy w jakiejś niecywilizowanej, marnej rzeczywistości. Ja pamiętam.
Ówczesny Rząd stanął na wysokości zadania. Natychmiast po katastrofie podjął stosowne kroki, obowiązujące w całym, nie tylko cywilizowanym świecie, sprowadził do Kraju wrak samolotu wojskowego - najpierw zebrał a potem zbadał centymetr po centymetrze każdy fragment w celu potwierdzenia lub wykluczenia hipotez dotyczących ewentualnych przyczyn katastrofy.
Sprowadził do kraju szczątki ofiar. Z należytym szacunkiem i starannością zbadał, skompletował tak, żeby każda pogrążona w żałobie rodzina mogła pochować swoich bliskich. Przekazał Narodowi raport - jaki by on nie był - zachowując dbałość o to, żeby nie skrzywdzić kłamstwami pozostających w żałobie.
Wstrząśnięty Naród jeszcze jakiś czas układał kwiaty i ustawiał znicze przed Pałacem Prezydenckim, kto czuł potrzebę ten się modlił.
Przychodzili młodzi ludzie, przynosili pluszowe kaczki, krzyże, nawet Ci z piwem "Lech", chowali je za plecami przechodząc, a głośne rozmowy cichły, z szacunku i w obliczu tragedii. Mamy piękną młodzież.
Służby porządkowe dbały o obraz tego miejsca, usuwały wypalone znicze i zwiędłe kwiaty. Ludzie powoli otrząsali się z niewyobrażalnej tragedii. Dziś czasem pojawi się tam kilka zniczy, czasem ktoś przystanie.
I jeszcze jedno, pamiętam jak dziś. "W tych trudnych chwilach byliśmy razem".
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
10 listopada 2020 o 18:22
@ban__ Ty w ogóle nie zdajesz sobie sprawy, że badanie wraku w takich katastrofach nie jest ani wymagane, ani zalecane. Wrak się bada jak następuje jakaś awaria, pożar, wybuch - wtedy tak, bo należy ustalić co i dlaczego zawiodło. A tu wystarczy zbadać zapisy rejestratorów.
Natomiast co do szczątków - ty widziałeś w jakim stanie były zwłoki? Naprawdę trudno robić badanie genetyczne każdego fragmentu ciała znalezionego na miejscu katastrofy.
@egoiste
Ekshumacja.
"W workach z ciałami są śmieci, gałęzie i ziemia. WEWNĄTRZ ZWŁOK polscy lekarze znajdowali kawałki brudnej gazy, niedopałki papierosów, nity z poszycia samolotu, gumowe rękawice. W głowie Anny Walentynowicz również rękaw marynarki.
Zwłoki nie zostały pochowane w ubraniach dostarczonych do Moskwy przez rodziny, ale wrzucone brudne i nagie do plastikowych worków lub owinięte w czarne folie.
W trumnie jednej z ofiar znaleziono szczątki przynajmniej trzech ofiar. W jednej z trumien znajdowały się cztery miednice, trzy nogi oraz dwie głowy."
@ban__ No to masz świadomość w jakim stanie były ciała. W jaki sposób sobie wyobrażasz ubranie takich zwłok w jakiekolwiek ubranie, jak w niektórych przypadkach nawet kończyn nie można było się doliczyć? A to że Rosjanie podeszli do sprawy po swojemu to inna sprawa.
@egoiste
"Pani Marszałek! Panowie Ministrowie! Wysoka Izbo! Wyruszyłam do Moskwy następnego dnia po tragedii, w niedzielę. Pierwsze kroki, razem z ministrem Arabskim i z ministrem Najderem, skierowaliśmy przede wszystkim do miejsca, w którym spodziewaliśmy się zobaczyć tych, którzy w tej tragicznej katastrofie zginęli. Zobaczyliśmy prosektorium, jak również to miejsce, w którym mieli dokonywać oględzin zapowiadający swój przyjazd do Moskwy najbliżsi zmarłych.
Chcę odpowiedzieć na pytanie, czy warunki, w jakich przechowywano ciała i dokonywano oględzin, były godne dla nas wszystkich. Odpowiem: tak. Z pełnym szacunkiem i również z wielkim przejęciem potraktowano nasz przyjazd i oczekiwano przybycia najbliższych rodzin tych, którzy spoczywali właśnie w tym zakładzie medycyny sądowej.
Pojechałam do Moskwy, mając za współpracowników - ale było to też wsparcie merytoryczne - przede wszystkim 11 patomorfologów, w tym patomorfologów ze specjalizacją z antropologii. Pojechałam do Moskwy z technikami kryminalistyki, z psychologami, a także z lekarzami udzielającymi pomocy rodzinom,(...)
Z wielką uwagą obserwowałam pracę naszych patomorfologów przez pierwsze godziny. Pierwsze godziny nie były łatwe i to państwo musicie wiedzieć. Przez moment nasi polscy lekarze byli traktowani jako obserwatorzy tego, co się dzieje. To trwało może kilkanaście minut, a potem, kiedy założyli fartuchy i stanęli do pracy razem z lekarzami rosyjskimi, nie musieli do siebie nic mówić. Wykonywali jak fachowcy swoją pracę, z wielkim poszanowaniem ofiar tej katastrofy.(...)
Złożyłam deklarację wtedy, kiedy wylatywałam do Moskwy. Powiedziałam: Ani jedno polskie ciało nie zostanie w obcym kraju i wszystkie wrócą do Polski. Dlatego też wręcz z optymizmem mówiłam, że oprócz oględzin, które stanowią według polskiego prawa metodę do rozpoznania najbliższej osoby, badania genetyczne są rzeczą bardzo ważną i należy je przeprowadzić ze szczególną starannością i troską. Badania, które odbywały się w Moskwie, nie były wyłącznie prowadzone przez specjalistów rosyjskich. Nasi polscy genetycy uczestniczyli w tych pracach i spędzali tam po kilkanaście godzin dziennie. Byli tam zarówno wtedy, kiedy od rodzin pobierano materiał porównawczy do badań genetycznych, jak i wtedy, kiedy te badania analizowano.(...)
Dziś wiem, że dotrzymaliśmy słowa. Dotyczy to nie tylko sprawy ciał, które trafiły, jak państwo wiecie, jako ostatnie na nasze lotnisko w liczbie 21 bodajże w piątek, ale najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, który został znaleziony na miejscu katastrofy, wtedy kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad 1 m i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny, każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie.(...)
To, co robi rząd w tej chwili, co robicie wy państwo, politycy, dla tych rodzin dzięki swojej postawie i zachowaniu, komentarzom w tej sprawie, jest wyrazem pełnego i najwyższego szacunku dla tych osób, nie tylko zmarłych, ale i tych, które pozostały, ich najbliższych. Szacunek okazujemy również poprzez dzisiejszą debatę. Dotrzymam słowa, tak jak zrobiłam to wtedy, kiedy wyjeżdżałam do Moskwy.(...)
Kopacz Ewa, Minister Zdrowia w rządzie Tuska Donalda, 29 kwietnia 2010 roku.
Wystarczy zobaczyć, jak Kaczyński zachował się wcześniej, podczas lotu do Tibilisi, gdzie zaczął naciskać na pilotów, aby lądowali, mimo złych warunków. Mamy uwierzyć, że od tamtej pory zmądrzał i zaczął traktować słowa pilotów o niebezpieczeństwie, jak świętość?
Najtrudniejsze do zbadania, nie mówiąc o sprowadzeniu, są wraki samolotów które nigdy się nie rozbiły. Choć jak czas pokazał spektakl się udał. Sam Sikorski natomiast to matoł, prostak i cienki bolek idealny do polityki gdzie się jak widać spełnia.
Katastrofa smoleńska to jest taki paragraf 22 dla niektórych - tak długo będzie dla nich "niewyjaśniona" póki nie wyjdzie że był zamach.
No I niestety zrobili to wielki podzial w kraju, ktory karzdy wykorzystuje...
Jeden z wieeelu wałków tego rządu.
Ten Sikorski Radosław? Minister Spraw Zagranicznych w latach 2007 - 2014? Ten, którego źli ludzie pomawiają o wyrok: "wina pilotów" (wydany około godziny 9.,10 kwietnia 2010 roku)? To musi być fejk.
Wszyscy pamiętają, jak było. Przecież nie żyjemy w jakiejś niecywilizowanej, marnej rzeczywistości. Ja pamiętam.
Ówczesny Rząd stanął na wysokości zadania. Natychmiast po katastrofie podjął stosowne kroki, obowiązujące w całym, nie tylko cywilizowanym świecie, sprowadził do Kraju wrak samolotu wojskowego - najpierw zebrał a potem zbadał centymetr po centymetrze każdy fragment w celu potwierdzenia lub wykluczenia hipotez dotyczących ewentualnych przyczyn katastrofy.
Sprowadził do kraju szczątki ofiar. Z należytym szacunkiem i starannością zbadał, skompletował tak, żeby każda pogrążona w żałobie rodzina mogła pochować swoich bliskich. Przekazał Narodowi raport - jaki by on nie był - zachowując dbałość o to, żeby nie skrzywdzić kłamstwami pozostających w żałobie.
Wstrząśnięty Naród jeszcze jakiś czas układał kwiaty i ustawiał znicze przed Pałacem Prezydenckim, kto czuł potrzebę ten się modlił.
Przychodzili młodzi ludzie, przynosili pluszowe kaczki, krzyże, nawet Ci z piwem "Lech", chowali je za plecami przechodząc, a głośne rozmowy cichły, z szacunku i w obliczu tragedii. Mamy piękną młodzież.
Służby porządkowe dbały o obraz tego miejsca, usuwały wypalone znicze i zwiędłe kwiaty. Ludzie powoli otrząsali się z niewyobrażalnej tragedii. Dziś czasem pojawi się tam kilka zniczy, czasem ktoś przystanie.
I jeszcze jedno, pamiętam jak dziś. "W tych trudnych chwilach byliśmy razem".
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 listopada 2020 o 18:22
@ban__ Ty w ogóle nie zdajesz sobie sprawy, że badanie wraku w takich katastrofach nie jest ani wymagane, ani zalecane. Wrak się bada jak następuje jakaś awaria, pożar, wybuch - wtedy tak, bo należy ustalić co i dlaczego zawiodło. A tu wystarczy zbadać zapisy rejestratorów.
Natomiast co do szczątków - ty widziałeś w jakim stanie były zwłoki? Naprawdę trudno robić badanie genetyczne każdego fragmentu ciała znalezionego na miejscu katastrofy.
@egoiste
Ekshumacja.
"W workach z ciałami są śmieci, gałęzie i ziemia. WEWNĄTRZ ZWŁOK polscy lekarze znajdowali kawałki brudnej gazy, niedopałki papierosów, nity z poszycia samolotu, gumowe rękawice. W głowie Anny Walentynowicz również rękaw marynarki.
Zwłoki nie zostały pochowane w ubraniach dostarczonych do Moskwy przez rodziny, ale wrzucone brudne i nagie do plastikowych worków lub owinięte w czarne folie.
W trumnie jednej z ofiar znaleziono szczątki przynajmniej trzech ofiar. W jednej z trumien znajdowały się cztery miednice, trzy nogi oraz dwie głowy."
@ban__ No to masz świadomość w jakim stanie były ciała. W jaki sposób sobie wyobrażasz ubranie takich zwłok w jakiekolwiek ubranie, jak w niektórych przypadkach nawet kończyn nie można było się doliczyć? A to że Rosjanie podeszli do sprawy po swojemu to inna sprawa.
@egoiste
"Pani Marszałek! Panowie Ministrowie! Wysoka Izbo! Wyruszyłam do Moskwy następnego dnia po tragedii, w niedzielę. Pierwsze kroki, razem z ministrem Arabskim i z ministrem Najderem, skierowaliśmy przede wszystkim do miejsca, w którym spodziewaliśmy się zobaczyć tych, którzy w tej tragicznej katastrofie zginęli. Zobaczyliśmy prosektorium, jak również to miejsce, w którym mieli dokonywać oględzin zapowiadający swój przyjazd do Moskwy najbliżsi zmarłych.
Chcę odpowiedzieć na pytanie, czy warunki, w jakich przechowywano ciała i dokonywano oględzin, były godne dla nas wszystkich. Odpowiem: tak. Z pełnym szacunkiem i również z wielkim przejęciem potraktowano nasz przyjazd i oczekiwano przybycia najbliższych rodzin tych, którzy spoczywali właśnie w tym zakładzie medycyny sądowej.
Pojechałam do Moskwy, mając za współpracowników - ale było to też wsparcie merytoryczne - przede wszystkim 11 patomorfologów, w tym patomorfologów ze specjalizacją z antropologii. Pojechałam do Moskwy z technikami kryminalistyki, z psychologami, a także z lekarzami udzielającymi pomocy rodzinom,(...)
Z wielką uwagą obserwowałam pracę naszych patomorfologów przez pierwsze godziny. Pierwsze godziny nie były łatwe i to państwo musicie wiedzieć. Przez moment nasi polscy lekarze byli traktowani jako obserwatorzy tego, co się dzieje. To trwało może kilkanaście minut, a potem, kiedy założyli fartuchy i stanęli do pracy razem z lekarzami rosyjskimi, nie musieli do siebie nic mówić. Wykonywali jak fachowcy swoją pracę, z wielkim poszanowaniem ofiar tej katastrofy.(...)
Złożyłam deklarację wtedy, kiedy wylatywałam do Moskwy. Powiedziałam: Ani jedno polskie ciało nie zostanie w obcym kraju i wszystkie wrócą do Polski. Dlatego też wręcz z optymizmem mówiłam, że oprócz oględzin, które stanowią według polskiego prawa metodę do rozpoznania najbliższej osoby, badania genetyczne są rzeczą bardzo ważną i należy je przeprowadzić ze szczególną starannością i troską. Badania, które odbywały się w Moskwie, nie były wyłącznie prowadzone przez specjalistów rosyjskich. Nasi polscy genetycy uczestniczyli w tych pracach i spędzali tam po kilkanaście godzin dziennie. Byli tam zarówno wtedy, kiedy od rodzin pobierano materiał porównawczy do badań genetycznych, jak i wtedy, kiedy te badania analizowano.(...)
Dziś wiem, że dotrzymaliśmy słowa. Dotyczy to nie tylko sprawy ciał, które trafiły, jak państwo wiecie, jako ostatnie na nasze lotnisko w liczbie 21 bodajże w piątek, ale najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, który został znaleziony na miejscu katastrofy, wtedy kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad 1 m i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny, każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie.(...)
To, co robi rząd w tej chwili, co robicie wy państwo, politycy, dla tych rodzin dzięki swojej postawie i zachowaniu, komentarzom w tej sprawie, jest wyrazem pełnego i najwyższego szacunku dla tych osób, nie tylko zmarłych, ale i tych, które pozostały, ich najbliższych. Szacunek okazujemy również poprzez dzisiejszą debatę. Dotrzymam słowa, tak jak zrobiłam to wtedy, kiedy wyjeżdżałam do Moskwy.(...)
Kopacz Ewa, Minister Zdrowia w rządzie Tuska Donalda, 29 kwietnia 2010 roku.
Wystarczy zobaczyć, jak Kaczyński zachował się wcześniej, podczas lotu do Tibilisi, gdzie zaczął naciskać na pilotów, aby lądowali, mimo złych warunków. Mamy uwierzyć, że od tamtej pory zmądrzał i zaczął traktować słowa pilotów o niebezpieczeństwie, jak świętość?
Nie sposob sie nie zgodzic. Dodam, ze wieczna hanba jeszcze dla tych, co rzadzili wtedy, bo spierniczyli sprawe po calosci.
Najtrudniejsze do zbadania, nie mówiąc o sprowadzeniu, są wraki samolotów które nigdy się nie rozbiły. Choć jak czas pokazał spektakl się udał. Sam Sikorski natomiast to matoł, prostak i cienki bolek idealny do polityki gdzie się jak widać spełnia.