Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
P pikkewyn
+19 / 35

Pewnie, niech już człowiek nie może odpocząć od polityki i napięć społecznych nawet na łonie natury.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Saset
+1 / 3

@pikkewyn do zdjecia zawisł. Tak samo jak na tyrolce.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A alojzykluska
+6 / 14

Rozumiem, ze te dzielne kobiety wespra rowniezte matki ktore korzystajac z wolnosci wyboru wybiora zycie dla swoich kalekich dzieci? Pewnie juz w planach sa hospicja perinatalne, zaklady opieki dziennej, gabinety rehabiitacji..i to wszytsko finansowane z Fundacji Batorego i Dziewuchu Dziewuchomi!!! A pracowac w nich beda te dobre kobiety, ktore tak dzielnie walcza teraz o prawo do wyboru. Oczywiscie jako wolontariuszki:D. ehh, czuje ze niedlugo raj bedziemy miec w naszej Ojczyznie, skoro tak zdeterminowane przedstawicielki plci pieknej obiecuja ze beda trwac przy kazdej kobiecie..oj, tak

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
-1 / 7

@alojzykluska wesprą, ale nie myl tego z finansowaniem, bo na niezbędną opiekę zdrowotnej obywateli sami się zrzucamy co miesiąc, a nie, że organizacje non profit mają to finansować, organizować i za pielęgniarki robić. Głupio chyba krytykować, kiedy ktoś oferuje dodatkowe wsparcie, nie?

Poza tym akurat te kobiety, co zdecydują się urodzić nieuleczalnie chore dzieci, dostaną przecież obiecane pełne wsparcie od katolickiego państwa polskiego, które je do rodzenia póki co chce zmusić, co by katolickim procedurom umierania w cierpieniach stało się zadość. Więc o tą stronę medalu martwić się raczej nie trzeba...Katolików w Polsce jest prawie 90%, więc wolontariat zgodnie z zasadą katolickiej miłości bliźniego pełnić będą katolicy, którzy przecież zgodnie z zasadami własnego wyznania aż palą się, żeby bliźniemu bezinteresownie pomóc, nawet za cenę dobra własnego, bo zostaną za to wynagrodzeni w królestwie niebieskim.

Daleki jestem od popierania wszystkich, a może nawet i nie połowy postulatów tych babskich strajków (na pewno nie aborcji na życzenie w każdym przypadku, ani innych tęczowych boleści), więc mi przypadkiem tego nie wciskaj, ale tak sobie patrzę, że niby 90% katolików wokół mnie, a jakoś tego raju, niebiańskiego spokoju, wzajemnej pomocy, miłości i wsparcia bazującego na katolickich podstawach jakoś nie widzę i nie czuję. A, przy takiej przewadze wspaniałomyślnie ochrzczonych i wychowanych w duchu katolickim obywateli, to na zakupach w biedrze co chwilę powinienem słyszać brzęk zderzających się aureoli, dziękuję, przepraszam, czy pani pomóc itd. A tylko żubry brzęczą po siatach i ku*wy lecą co chwilę ...

I niby tacy ci katolicy świętobliwi, a jak pomóc potrzeba, to nagle nie ma nikogo. A z kolei tylko chwila nieuwagi i już ci się kręcą koło ch*ja, tudzież koło pi*dy i swoje katolickie paluchy i zasady próbują tam wrazić... Więc w tym zakłamaniu chyba wolę te baby, co głośno skandują, co im we łbach się uknuło, bo przynajmniej wiem, czego się po nich spodziewać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A alojzykluska
-1 / 7

@falsen ani jedna (hipokryzja)ani druga (zdemoralizowanie) strona nie sa dobre. Warto jednak zwrocic uwage, ze jesli juz zaczniemy sie przygladac kto realnie pomaga w trudnych sytuacjach, to najczesciej sa to prawdziwi chrzescijanie-katolicy, sa to katolickie organizacje, a nie te wrzeszczace i przeklinajace tlumy, ani (co przykre:( ) spora czesc tych wszystkich ktorzy przykazaniami wiary w ktorej zostali ochrzczeni (ale chyba raczej nie wychowani). Bycie prawdziwym kochajacym blizniego chrzescijanienem jest extremalnie trudne i niestety niewielu ta trudna droge podejmuje.. Ale nie mozna przez to stwierdzic ze przykazanie milosci Boga i blizniego jest w takim razie bezsensu i nie do zrobienia i lepiej w ogole zamilknac..zawsze jets szansa, ze wolanie Kosciola dotrze do zblakanych dusz. Codziennie dokonuja sie nawrocenia, nawet tych najbardziej upadlych i codziennie ktoras dusza opuszcza rowniez wspolnote Kosciola.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
-1 / 1

@alojzykluska mylisz pojęcia, bo wrzeszczące tłumy to demonstranci - ich celem nie jest pomaganie w rozumieniu takim, jak to przedstawiłeś, a sygnalizowanie aparatowi rządzącemu, że nie ma zgody na każdą zaproponowaną zmianę i że bez echa to nie przejdzie. Co również jest pomaganiem i samo w sobie ma bardzo duże znaczenie. Oczywiście w polskiej katolickiej rzeczywistości katolicy nie mają przeciwko czemu demonstrować, bo się mają jak pączki w maśle dzięki układowi obecnego rządu z kościołem, dzięki któremu ma on budowane poparcie katolików za wsparciem władz kościelnych, które z tego czerpią profity. To układ widoczny jak na dłoni, bo nikt się z nim nie kryje, ale niech nie wypowiada się na temat demonstracji ktoś, kto nie miał powodów, by demonstrować.

Wyobraź sobie, że żyjemy w kraju ateistycznym i tak, jak teraz zmusza się nie-katolików do postępowania wg zasad katolickich poprzez całkowity zakaz aborcji płodów nieuleczalnie chorych, nagle następuje druga skrajność - wszystkie kobiety u których wykryto nieuleczalne wady są zmuszane do aborcji. Niewyobrażalnie chore, co? Ciekawe, czy siedziałbyś wtedy cicho... A w takiej - tylko odwrotnej - sytuacji są obecnie kobiety, które nie mają ochoty podążać za katechizmem, stawać się żywymi trumnami, patrzeć jak ich dziecko umiera w męczarniach tylko po to, żeby je wg jakiejś tam idei pogrzebać...

I nie wiem skąd mylne przekonanie, że jak ktoś już pomaga, to prawdziwi chrześcijanie. Owszem wewnątrz własnych wspólnot ci chrześcijanie sami sobie w małych lub większych kółkach wzajemnej adoracji wzajemnie sobie pomagają - równocześnie olewając tych, co na zewnątrz. Akurat mam styczność z takową na co dzień. Pomagają dobrzy ludzie, a nie trzeba żadnej religii, żeby być dobrym człowiekiem. Wystarczy empatia.

Bycie chrześcijaninem jest ekstremalnie trudne? Brzmi jak nieudolne tłumaczenie. I usprawiedliwianie. Po co więc to wołanie do niekatolickich dusz, jeśli nawet katolicy nie są w stanie żyć wedle zasad, które rzekomo sami wyznają i do których chcą podporządkować innych??? Jeśli katolik nie jest w stanie żyć po katolicku, to może właśnie on w swoim kościele jest osobą zbłąkaną i to nie miejsce dla niego, skoro musi żyć w ciągłej sprzeczności z własnym ja?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A alojzykluska
-1 / 3

@falsen "Wyobraź sobie, że żyjemy w kraju ateistycznym i tak, jak teraz zmusza się nie-katolików do postępowania wg zasad katolickich poprzez całkowity zakaz aborcji płodów nieuleczalnie chorych, nagle następuje druga skrajność - wszystkie kobiety u których wykryto nieuleczalne wady są zmuszane do aborcji. Niewyobrażalnie chore, co? Ciekawe, czy siedziałbyś wtedy cicho... A w takiej - tylko odwrotnej - sytuacji są obecnie kobiety, które nie mają ochoty podążać za katechizmem, stawać się żywymi trumnami, patrzeć jak ich dziecko umiera w męczarniach tylko po to, żeby je wg jakiejś tam idei pogrzebać... "
- nie slyszalam ostatnio, zeby ktos skazal na wiezienie kobiete ktora dokonala aborcji lub lekarza ktory to zrobil-teoretycznie nikt kobiety przed tym nie moze powstrzymac. Moze usunac, tylko kwestia gdzie i za ile. Prawo ustanawia jakies normy, mowi co jest dopuszczalne a co nie, ale czlowiek moze dokonac czynu, liczac sie oczywiscie z potencjalnymi konsekwencjami (ktore w przypadku aborcij, sa li i jedynie na papierze). Istnieje natomaist kraj na tym globie, gdzie taka sytuacja, o ktorej piszesz (zmuszanie do aborcji) realnie zaistniala (zanim odeszli od polityki jednego dziecka) - CHiny. Tam kobiete, ktora zaszla w druga ciaze bez pozwolenia scigano i silowo dokonywano aborcji. Porownaj teraz obie sytuacje - matke, ktora ma urodzic chore dziecko, ktore a.umrze zaraz po porodzie, wiec ze tak powiem bedzie miala "z glowy" lub b.moze oddac do adopcji i tez bedzie miala z glowy, z matka, ktora pragnie dziecka, a ktos wyrywa je z niej i zabija. Po prostu wlacz na chwile logike i empatie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
-1 / 1

@alojzykluska "nie slyszalam ostatnio, zeby ktos skazal na wiezienie kobiete ktora dokonala aborcji lub lekarza ktory to zrobil-teoretycznie nikt kobiety przed tym nie moze powstrzymać - nie słyszałeś, bo ten absurdalny wyrok TK nie został jeszcze ogłoszony, właśnie dzięki tak krytykowanym przez ciebie protestom. Jak go opublikują - a innej opcji póki co nie ma, takie będą realia. A przymusowej aborcji nigdy u nas nie było i nie będzie

Prawo ustanawia jakies normy, mowi co jest dopuszczalne a co nie, ale czlowiek moze dokonac czynu, liczac sie oczywiscie z potencjalnymi konsekwencjami (ktore w przypadku aborcij, sa li i jedynie na papierze). - ja wiem, że katolicy uważają, że katechizm jest ponad prawem świeckim, więc je olewają, co szumnie wasi przywódcy głoszą na lewo i prawo. A moja żona nie będzie dokonywać czynów zabronionych, bo katolicy tak sobie wymyślili, a do tego by się sprowadzało, nie każdy ma mentalność przestępcy i jednoczesną zdolność do wybielania samego siebie za czyn zabroniony "bo moja religia/przekonania uważają inaczej, więc to nie jest złe".

I dokonanie zabiegu niebędzie takie proste - dołóż do zakazu aborcji zakaz opuszczania kraju choćby z powodu pandemii i zabiegu nie wykonasz już za granicą (miło to miejsce już w tym roku). W kraju gdzie grozi za to 3 lata więzienia też się nikt tego nie podejmie, a po opublikowaniu wyroku kobiety ciężarne będą inwigilowane bardziej niż kiedykolwiek, żeby dla przykładu wyłapać te, co się ośmieliły i tych lekarzy, którzy zabiegu się podjęli.

Jeśli nadal nie rozumiesz, czym ten wyrok jest dla kobiety, to jedź sobie do tych Chin i tam pomieszkaj trochę, albo do Korei Północnej, to może nabierzesz perspektywy, jak doświadczysz przymusu, który katolicy zafundowali kobietom w Polsce . Bo widzę że nie ogarniasz nadal, że dla normalnej kobiety przymus donoszenia, urodzenia i patrzenia na powolne umieranie skazanego na śmierć dziecka, jest dokładnie takim samym, jak nie większym złem, jak przymus usunięcia ciąży dla katoliczki. I dlatego opcja wyboru była najlepsza.

I nie fantazjuj - nikt śmiertelnie chorego dziecka nie zaadoptuje, nikt się nim nie zainteresuje nawet, bo już dzisiaj chorych dzieci niemal nikt nie chce adoptować, a co dopiero skazane na śmierć z powodu choroby.

A moja logika i empatia podpowiada mi bardzo głośno i jednoznacznie, że w przypadku nieuleczalnie chorego skazanego na śmierć dziecka, zdecydowanie lepiej jest dokonać aborcji, skracającej cierpienia psychiczne matki i całej rodziny w trakcie ciąży, fizyczne zagrożenie życia matki przy porodzie, kolejne psychiczne cierpienia po porodzie i traumę po śmierci i cierpienia fizycznie i psychiczne dziecka.

Ale katolicy - tylko i wyłącznie dla własnej satysfakcji z dopełnienia katolickich procedur - chcą skazać na 9 miesięcy psychicznych tortur kobietę i jej rodzinę którzy wiedzą, że dziecko umrze, skazać dziecko na kilka tygodni lub miesięcy umierania w męczarniach oraz matkę na obserwowanie tej męczarni, skazać znów matkę na przechodzenie śmierci dziecka, pogrzebu, pozostawiając ją z traumą na resztę życia. Jeśli tak wygląda katolicka chora empatia i miłość do bliźniego, to oby wszyscy katolicy trzymali się ode mnie i mojej rodziny z daleka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A alojzykluska
-1 / 1

@falsen nie chce mi sie juz gadac, bo nie odnosisz sie do moich argumentow, tylko dalej brniesz w swoja wizje swiata matrixu. Nie moge sie tylko oprzec komentarzowi na Twoje stwierdzenie:
.."dokonać aborcji, skracającej cierpienia psychiczne matki i całej rodziny w trakcie ciąży, fizyczne zagrożenie życia matki przy porodzie, kolejne psychiczne cierpienia po porodzie i traumę po śmierci i cierpienia fizycznie i psychiczne dziecka. ." - rozumiem ze w wyniku aborcji dziecko cudownie ozyje, wyzdrowieje lub dokona sie magiczne oczyszczenie pamieci rodzicow z tego traumatycznego przezycia? W jaki sposob skraca cierpienia po porodzie (skoro i tak sie odbyl) lub skraca cierpienia po smierci (skoro dziecko i tak umarlo). Mozesz mi ta logike rozumowania wytlumaczyc? Polecam zapoznac sie ze swiadectwami kobiet, ktore znalazly sie w takiej sytuacji, zostaly zaopiekowane, donosily, urodzily, dziecko zmarlo po kilku godzinach, ale w ramionach mamy, otoczone miloscia,a takze opieka medyczna. Tylko to jedno na koniec - poszukaj i zapoznaj sie jak one przezyly ta traume.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
-1 / 1

@alojzykluska do których argumentów się nie odnoszę? wydawało mi się, że podniosłem wszystkie - przepraszam, jeśli tego nie zrobiłem, bo sam tego nie lubię u rozmówców. Tobie też mógłbym to wytknąć. Więc czego nie ująłem?

"rozumiem ze w wyniku aborcji dziecko cudownie ożyje, wyzdrowieje lub dokona się magiczne oczyszczenie" - nie, nie rozumiesz, odstawiasz błazenadę. W wyniku aborcji lub farmakologicznego wywołania poronienia cierpienie dziecka, matki i całej rodziny zostanie skrócone do minimum, więc ewentualne traumatyczne odczucia zostaną skrócone do minimum, a te związane z porodem, obserwowaniem umierającego dziecka, jego pogrzebem, nie wystąpią. Poród dziecka się nie odbędzie (ewentualnie poród/poronienie małego płodu - jaka różnica dla kobiety, sobie doczytasz), dziecko nie umrze, bo umrze płód, a tylko katolicy traktują zapłodnioną komórkę, jako dziecko. Tak wygląda ta logika, a praktyka to potwierdzająca poniżej.

Ty mi nic nie polecaj, żadnych świadectw z katolickich pism, czy innych dokumentów wyświetlanych przez TVP z okazji protestów dla wyprania mózgów - mam doświadczenia własne. Moja żona niedawno poroniła (naturalnie, w wyniku może wieku czy innych czynników towarzyszących) i przeszliśmy nad tym do porządku dziennego, nie rozpatrując płodu jako dziecka, bo żadnego dziecka nie było jeszcze. Żyjemy dalej, dziecko już mamy, życiu codziennemu nie towarzyszy nam trauma, nasz córka nie odwiedza na cmentarzu zmarłego brata/siostry, z którą miała się bawić.

A moim najlepszym przyjaciołom zmarło 8 lat temu dziecko (w wyniku błędu lekarskiego) po miesiącu od urodzenia, spędzając miesiąc podpięte do rureczek i z dnia na dzień umierające. Do dzisiaj się nie wyzbierali, do dzisiaj to temat tabu, wizyty na cmentarzu, nieustająca depresja szczególnie matki mimo setek godzin spędzonych z terapeutą. Taka jest różnica, kiedy dziecko się urodzi i doświadczasz jego umierania każdego dnia i ta śmierć i umieranie rzutuje na twoje całe dalsze życie. Tyle w temacie, takie są fakty, mam relacje z pierwszej ręki, a nie z katolickich broszurek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A alojzykluska
-1 / 1

@falsen Ja znam opowiesci kobiet, ktore dokonaly aborcji, jak rowniez te ktore postanowily urodzic dziecko i z powodu samotnego tego przezywania, neiprzygotowane na to co ich czeka przezywaly traume. DLaczego tak boisz sie posluchac tego co mowia kobiety, ktore urodzily dziecko i pomimo cierpienia mogly sie z nim godnie pozegnac, przyzyc zalobe i zachowac pamiec o tym dziecku bez traumy? Dlaczego ta wiedza jest Ci tak wstretna, ze ja odrzucasz? Jesli juz mowa o poronieniach- sama przeszlam 3 w roznym stadium rozwoju, raz udalo mi sie zobaczyc maluszka, kiedy juz sie urodzil, martwy - w 14 tygodniu. Pozostale dwa byly zbyt male. Dwom z nich urzadzilismy pokropek, jest nawet tabliczka na grobie z imionami. Nasze corki przygotowaly dla nich rysunki. Wtedy byl bol, a le teraz jest tylko czułe wspomnienie i pamiec o dzieciach, ktore BYLY, ale nie dane im bylo z nami pozostac. Moje zyjace dzieci nieraz odnosza sie do swojego rodzenstwa, prosza zeby przypomniec imiona, zastanawiaja sie jakby sie bawili gdyby byli z nami. We mnie jest smutek, bo chcialam wiecej dzieci, ale zawsze moge do nich westchnac, bo sa po lepszej stronie zycia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
0 / 0

@alojzykluska nie boję się niczego posłuchać. Wręcz przeciwnie, nie opieram niczego co piszę na wymysłach własnych, tylko na doświadczeniu i historiach wyłącznie osób, które znam, a nasłuchałem się sporo i wielu takich wydarzeniach brałem udział. Punkt odniesienia mam na tyle bogaty, że nie muszę sięgać do opowieści ludzi, których nie znam. I moje doświadczenia dają jeden prosty wniosek.

Ale zawsze będę twierdził, że nawet z punktu widzenia katolika, a już na pewno z punktu widzenia chrześcijanina, po odrzuceniu "suchych zasad katechizmu", a opierając się jedynie na empatii, miłości do bliźniego, współczuciu (większość to podstawy chrześcijańskich wartości nota bene) - to w przypadku gdy dziecko nie ma szans na przeżycie, większym miłosierdziem dla samego dziecka, matki i reszty rodziny jest skrócenie ich cierpień do minimum.

I skazywanie dziecka na miesiące cierpień, tylko po to żeby zaspokoić swoją potrzebę i "zobaczyć maluszka", "godnie się pożegnać", "przeżyć żałobę" to jest skończony chory egoizm, zaspokajanie własnych potrzeb kosztem cierpienia dziecka. Nie potrzeb dziecka. Daleki od miłosierdzia. Daleki od chrześcijańskich ideałów. Niech cierpi, bo ja chcę popatrzyć? bo ja chcę przytulić? niech cierpi dłużej, bo ja chcę mieć co włożyć do trumny? To jest okrucieństwo zadawane bezmyślnie dla własnej satysfakcji. Dziecko tylko na tym cierpi nie zyskując NIC. W przypadku gdy możesz skrócić żywej istocie cierpienia, na które bezsprzecznie jest skazana, zaciśnięcie zębów i postawianie na komfort dziecka/płodu jest największym wyrazem miłości. Nawet, jeśli ma oznaczać szybsze zakończenie jego życia.

Smutek związany z tym wydarzeniem jest w każdym. Ale jeśli ktoś ma więcej dzieci, to wnoszenie dodatkowych dawek smutku do ich życia nic dobrego nie przyniesie. Lepiej żyć w radości, cieszyć się tym dzieckiem, które jest i wychowywać je w radości, niż marnować czas i skupiać się nad tymi, których nigdy z nami za życia nie było i co do których mamy tylko projekcyjne emocje, które chcielibyśmy mu dać.

I tu właśnie sedno: każdy powinien mieć możliwość wyboru. Ja nie będę narzucać tobie, jak chcesz podejść do tematu - chociaż moje zdanie już znasz. I ja też nie chcę, żeby ktoś zmuszał mnie i moją żonę do czegoś, co jest całkowicie sprzeczne z naszym pojmowaniem dobra i złą, miłości i poświecenia. A niestety to nas w takim położeniu się obecnie stawia. Bo rodzenie skazanych na śmierć ma "sens" tylko dla katolika. Z punktu widzenia zdrowego rozsądku, logiki, i kalkulacji ilości cierpień, to takie postępowanie dla nie-katolika jest przymuszeniem i absurdalnym okrucieństwem dla wszystkich w tym uczestniczących.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I ICoTyNaToPowiesz
+4 / 10

Czy pomogli kobiecie zgwałconej w Rimini?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G gieroj777
+9 / 19

Że tak spytam:
-czemu toto szpeci krajobraz i jaki jest tego cel?
-co ma tęcza do tego pioruna?
-czy do kibla też nie chodzą same?
-skąd wytrzasnęły incela, który się tam wspiął i im to zawiesił?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Gregory1608
+10 / 16

Tęcza ma to że po tygodniu przestał być to strajk przeciwko zakazowi aborcji ( gdzie nic sie w prawie nie zmieniło ) a podczepily sie pod to faministki lewactwo i lgbt. Na ich postulatach masz albo polityczne rzeczy albo jakieś prawa kobiet ktore same nie moga wytlumaczyc. XD

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S konto usunięte
+6 / 12

@Gregory1608 dlatego teraz już tylko oni chodzą na te protesty. Coraz mniejsze a głośniejsze garstki aktywistów - klasyka. Za chwilę będzie w końcu spokój, bo powtórzy się scenariusz KODu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z ZlosliwiecSieciownik
+2 / 16

A wylemparciać już z tym bajzlem...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Kocioo
0 / 0

Mam do tego banera taki stosunek jak do nieudanego murala patriotycznego.. z tym że baner można zdjąć... mural zostanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2020 o 16:44

K kamratt83
-1 / 3

Co za spam.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P paul123
-4 / 16

Dlaczego tam widzę barwy LGBT? Co to ma do strajku kobiet?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z zomos
+2 / 2

Komunizm komunizmem pogadania. Nie to nie jest modne. To się dzieje i jak zawsze komuniści w Polsce nie nazywają tego komunizmem bo to nie modne...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O konto usunięte
+2 / 2

Jak wiadomo w związkach jednopłciowych rodzi się więcej dzieci niż w różnopłciowych. Tęczowi mają tu najwięcej do gadania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar mortom
0 / 0

Do niedawna nie wiedziałem, że jest tak dużo miłośników Harrego Pottera w Polsce.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem