Kiedyś tak się prowadziło notatki. Też studiowałem na politechnice w latach 90-tych. Nie było powszechnie dostępnych internetów, tylko siedziało się wieczorami w bibliotece, przerysowywało się ilustracje z podręczników (nie można było ich wypożyczyć bo były po 2-3 egzemplarze na kilkaset osób) i uzupełniało się notatki. Wcześniej, w technikum, uczono mnie pisma technicznego. I do dziś, jako inżynier, w zasadzie nie umiem pisać inaczej. Jak weszły do powszechnego użytku skanery i oprogramowanie rozpoznające czcionki, skanowałem na próbę swoje notatki ze studiów, i ono bez problemu przerabiało je na czcionkę w Wordzie. Takie to były czasy, że inżynier musiał opanować sztukę kaligrafii technicznej. Szkoda, że większość moich notatek się nie zachowała - na koniec semestru zabierali mi je wykładowcy jako podkładki pod wykłady dla przyszłych roczników studentów. PS. Dzięki za wstawkę. Dawno nie czytałem ręcznego pisma rosyjskiego. Fajnie sobie przypomnieć.
Ostatnie zdjęcie przypomniało mi, jak na informatyce prawie 30 lat rysowaliśmy w zeszytach ekran Nortona - i trzeba było go się nauczyć na pamięć, podobnie jak komend DOS-a.
@sedov76
"Takie to były czasy, że inżynier musiał opanować sztukę kaligrafii technicznej. Szkoda, że większość moich notatek się nie zachowała - na koniec semestru zabierali mi je wykładowcy jako podkładki pod wykłady dla przyszłych roczników studentów."
cale szczescie ze to sie zmienilo, inaczej z moim charakterem pisma wyladowalbym na jakiejs medycynie a nie na informatyce:)
@sedov76 Obecnie niestety kaligrafia techniczna nie jest doceniana. Sam się uczyłem tego nieco, ale już w czasach zinternetyzowanych i większość studentów raczej traktowała to jako zło konieczne. Po co się tak męczyć jak można na komputerze wklepać i narysować? Mimo to wolałem się wyuczyć i raz na ruski rok zdarzy się z tego skorzystać.
Swoją droga, moje lekarskie pismo jest straszliwe. Ja potrafię to odczytać mimo, że wiele liter wygląda tak samo i dedukuję to z kontekstu. Dla większości ludzi jest tak nieczytelne, że pisząc coś na tablicy muszę pisać pojedyncze litery aby nie zlewać tego w taki sposób. Najczęściej po prostu walę drukowanymi aby nie było wątpliwości, ale moje prywatne notatki potrafią przerazić każdego.
Nigdy nie mogłem tego ogarnąć - kilkaset lat po wynalezieniu druku i nadal marnuje się czas studentów na przepisywanie książek, albo co gorsza tego co wykładowca przepisał z notatek na tablicę.
@mwa To nie jest marnowanie. Ja najwięcej nauczyłęm się właśnie robiąc notatki. Ale nie przepisując. Próbując zapisać esencję tego czego się akurat uczyłem. Po takim starannym sporządzenu notatek wszystko jakoś mi się utrwalało.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
27 listopada 2020 o 17:21
@jeszczeNieZajety, kiedy byłam gdzieś tak w połowie podstawówki, rodzice powiedzieli mi, że mogę robić ściągawki, ale nie wolno mi ich używać. I to jest ta sama zasada jak twoje robienie wyciągu. W obu przypadkach trzeba przeczytać, zrozumieć, dokonać selekcji i dzięki temu się układa i zostaje w pamięci.
@jeszczeNieZajety
zalezy jak te notatki wygladaly, bo na niektorych zajeciach trzeba bylo pisac slowo w slowo to co wykladowca mowi inaczej robil problemy na egzamninie
czasami zdarzali sie tacy ktorych wyklad polegal na recytowaniu podrecznika (znajoma kiedys przylapala jednego goscia na tym, w okolo 90% slowo w slowo powtorzyl to co bylo w podreczniku)
@jeszczeNieZajety
No ale nikt Ci nie zabrania się uczyć w taki sposób, skoro Ci najbardziej pasuje. Ja na przykład mam inaczej - podczas robienia notatek skupiam się na robieniu notatek a nauka najlepiej mi wchodzi jak mam przed sobą dobrze przygotowany materiał i powoli go czytam i układam w głowie.
Wtedy normalka, a tu jeszcze + talent do rysowania. Na wykładach notowało się na brudno, a potem się przepisywało najstaranniej jak się umiało. Najlepsza metoda uczenia się, jak dla mnie. Im więcej cyzelowania, tym lepiej zapamiętane. Skuteczne też było ręczne robienie ściąg - gimmastyka, żeby upchnąć maks treści na małej powierzchni. Potem zwykle już nie trzeba było z tych ściąg korzystać.
Raczej internetowa wrzutka rosyjskich służb mająca pokazać jacy to genialni są rosyjscy studenci. Żaden prawdziwy student (obojętnie jakiej uczelni) nie będzie wykonywał tak dokładnych rysunków, bo nie będzie miał na to czasu.
@Quant Ja tam wierzę że na zajęciach adepci lotnictwa mają czas kolorować niebo, rysować chmurki, uzupełniać schematy kolorów na samolotach i dobrze kolorować wnętrza kabiny. Mają więcej czasu na zajęciach niż licealiści. Wierzę w to wszystko :P
@Morda_Lewiatana Widać, nie znasz realiów tamtych lat. Pewnie w głowie ci się nie mieści, że można wieczorem w domu siedzieć i przepisywać notatki "na czysto" w ramach utrwalania materiału. Kiedyś studenci uczyli się wieczorami na bieżąco m.in. właśnie w ten sposób. Dziś wystarczy ogarnąć cały semestralny materiał w dwa dni przed egzaminami, prawda? Inne czasy, inni inżynierowie...
@sedov76 Mieści się bez problemu. Nawet jeżeli przepisywali notatki aby utrwalić wiedzę to dodawanie takich bzdetów, całkowicie zbędnych z punktu widzenia nauczania, sugeruje fejka albo bezmyślnego studenta (tak genialnego że już wszystko wiedział i się nudził, raczej nie przewiduję).
Kończyłem Politechnikę w 2013 roku, Na studiach oczywiście był rysunek techniczny jeszcze na deskach kreślarskich, ołówkiem.
z AutoCada było tylko parę naprawdę podstawowych zajęć, z Solidworks'a nie było absolutnie nic. W końcu po co iść z postępem, niech student traci półtora roku na rysunek na desce, a nie w 3D
Kiedyś tak się prowadziło notatki. Też studiowałem na politechnice w latach 90-tych. Nie było powszechnie dostępnych internetów, tylko siedziało się wieczorami w bibliotece, przerysowywało się ilustracje z podręczników (nie można było ich wypożyczyć bo były po 2-3 egzemplarze na kilkaset osób) i uzupełniało się notatki. Wcześniej, w technikum, uczono mnie pisma technicznego. I do dziś, jako inżynier, w zasadzie nie umiem pisać inaczej. Jak weszły do powszechnego użytku skanery i oprogramowanie rozpoznające czcionki, skanowałem na próbę swoje notatki ze studiów, i ono bez problemu przerabiało je na czcionkę w Wordzie. Takie to były czasy, że inżynier musiał opanować sztukę kaligrafii technicznej. Szkoda, że większość moich notatek się nie zachowała - na koniec semestru zabierali mi je wykładowcy jako podkładki pod wykłady dla przyszłych roczników studentów. PS. Dzięki za wstawkę. Dawno nie czytałem ręcznego pisma rosyjskiego. Fajnie sobie przypomnieć.
@sedov76
Ostatnie zdjęcie przypomniało mi, jak na informatyce prawie 30 lat rysowaliśmy w zeszytach ekran Nortona - i trzeba było go się nauczyć na pamięć, podobnie jak komend DOS-a.
@didja - ja do tej pory pamiętam komendy DOS, Nortona i inne tego typu rzeczy…
@sedov76
"Takie to były czasy, że inżynier musiał opanować sztukę kaligrafii technicznej. Szkoda, że większość moich notatek się nie zachowała - na koniec semestru zabierali mi je wykładowcy jako podkładki pod wykłady dla przyszłych roczników studentów."
cale szczescie ze to sie zmienilo, inaczej z moim charakterem pisma wyladowalbym na jakiejs medycynie a nie na informatyce:)
@sedov76 Obecnie niestety kaligrafia techniczna nie jest doceniana. Sam się uczyłem tego nieco, ale już w czasach zinternetyzowanych i większość studentów raczej traktowała to jako zło konieczne. Po co się tak męczyć jak można na komputerze wklepać i narysować? Mimo to wolałem się wyuczyć i raz na ruski rok zdarzy się z tego skorzystać.
Swoją droga, moje lekarskie pismo jest straszliwe. Ja potrafię to odczytać mimo, że wiele liter wygląda tak samo i dedukuję to z kontekstu. Dla większości ludzi jest tak nieczytelne, że pisząc coś na tablicy muszę pisać pojedyncze litery aby nie zlewać tego w taki sposób. Najczęściej po prostu walę drukowanymi aby nie było wątpliwości, ale moje prywatne notatki potrafią przerazić każdego.
Nigdy nie mogłem tego ogarnąć - kilkaset lat po wynalezieniu druku i nadal marnuje się czas studentów na przepisywanie książek, albo co gorsza tego co wykładowca przepisał z notatek na tablicę.
@mwa To nie jest marnowanie. Ja najwięcej nauczyłęm się właśnie robiąc notatki. Ale nie przepisując. Próbując zapisać esencję tego czego się akurat uczyłem. Po takim starannym sporządzenu notatek wszystko jakoś mi się utrwalało.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 listopada 2020 o 17:21
@jeszczeNieZajety, kiedy byłam gdzieś tak w połowie podstawówki, rodzice powiedzieli mi, że mogę robić ściągawki, ale nie wolno mi ich używać. I to jest ta sama zasada jak twoje robienie wyciągu. W obu przypadkach trzeba przeczytać, zrozumieć, dokonać selekcji i dzięki temu się układa i zostaje w pamięci.
@jeszczeNieZajety Zayebiście uczyć się z bazgrołów zapisanych na szybko. XD Co kto lubi! Ja wolę drukowane podręczniki i podkreślić co ważne. ;D
@jeszczeNieZajety
zalezy jak te notatki wygladaly, bo na niektorych zajeciach trzeba bylo pisac slowo w slowo to co wykladowca mowi inaczej robil problemy na egzamninie
czasami zdarzali sie tacy ktorych wyklad polegal na recytowaniu podrecznika (znajoma kiedys przylapala jednego goscia na tym, w okolo 90% slowo w slowo powtorzyl to co bylo w podreczniku)
@jeszczeNieZajety
No ale nikt Ci nie zabrania się uczyć w taki sposób, skoro Ci najbardziej pasuje. Ja na przykład mam inaczej - podczas robienia notatek skupiam się na robieniu notatek a nauka najlepiej mi wchodzi jak mam przed sobą dobrze przygotowany materiał i powoli go czytam i układam w głowie.
Już w 1991 pracowali nad zamachem. A wy chcecie rozmowy Kaczyńskich o dupjemaryny.
Wtedy normalka, a tu jeszcze + talent do rysowania. Na wykładach notowało się na brudno, a potem się przepisywało najstaranniej jak się umiało. Najlepsza metoda uczenia się, jak dla mnie. Im więcej cyzelowania, tym lepiej zapamiętane. Skuteczne też było ręczne robienie ściąg - gimmastyka, żeby upchnąć maks treści na małej powierzchni. Potem zwykle już nie trzeba było z tych ściąg korzystać.
Raczej internetowa wrzutka rosyjskich służb mająca pokazać jacy to genialni są rosyjscy studenci. Żaden prawdziwy student (obojętnie jakiej uczelni) nie będzie wykonywał tak dokładnych rysunków, bo nie będzie miał na to czasu.
@Quant Ja tam wierzę że na zajęciach adepci lotnictwa mają czas kolorować niebo, rysować chmurki, uzupełniać schematy kolorów na samolotach i dobrze kolorować wnętrza kabiny. Mają więcej czasu na zajęciach niż licealiści. Wierzę w to wszystko :P
@Morda_Lewiatana Widać, nie znasz realiów tamtych lat. Pewnie w głowie ci się nie mieści, że można wieczorem w domu siedzieć i przepisywać notatki "na czysto" w ramach utrwalania materiału. Kiedyś studenci uczyli się wieczorami na bieżąco m.in. właśnie w ten sposób. Dziś wystarczy ogarnąć cały semestralny materiał w dwa dni przed egzaminami, prawda? Inne czasy, inni inżynierowie...
@sedov76 Mieści się bez problemu. Nawet jeżeli przepisywali notatki aby utrwalić wiedzę to dodawanie takich bzdetów, całkowicie zbędnych z punktu widzenia nauczania, sugeruje fejka albo bezmyślnego studenta (tak genialnego że już wszystko wiedział i się nudził, raczej nie przewiduję).
Kończyłem Politechnikę w 2013 roku, Na studiach oczywiście był rysunek techniczny jeszcze na deskach kreślarskich, ołówkiem.
z AutoCada było tylko parę naprawdę podstawowych zajęć, z Solidworks'a nie było absolutnie nic. W końcu po co iść z postępem, niech student traci półtora roku na rysunek na desce, a nie w 3D