To, że miał butelkę i kocyk w kieszeni to jedno, a wzięcie "porzuconego" kociaka to głupota, należy go zostawić, odczekać dłuższą chwilę i sprawdzić czy nadal tam jest. U mnie na wsi w środku nocy kotka zaczęła rodzić na środku podwórka, około godziny zajęło jej pozbieranie potomstwa, jakbym je pozabierał to kotka już by mogła ich nie chcieć, a tak sama je wzięła. Naturze nie należy przeszkadzać, a wprowadzać czynnik ludzi można wprowadzić dopiero jak wiemy, że natura spisała "to" już na straty.
@PrawdziwieTrue też tak kiedyś myślałem i dlatego zamiast trzech kotów mam dwa.
Jeden nie dał rady przeżyć i jest mi z tego powodu źle... Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia że mogłem go uratować, ale tego nie zrobiłem.
Także, NIE. Pozostawienie samotnych kociąt NIE JEST dobrym rozwiązaniem.
@Skarpetoperz też dawniej miałem wyrzuty, ale potem się przyzwyczaiłem, zdrapuję rok w rok kilka kotów z asfaltu, pulchnych kotów, które są wyrzucane przez ludzi z miasta. Koty mnożą się na potęgę i mają niską przeżywalność, jakbyś miał każdego kota ratować to miałbyś ich setkę, a ja miałbym setkę do zdrapywania. Pozostawienie kociąt samych jest poprawnym rozwiązaniem, dzikie koty mają większe szansę przeżycia, przynajmniej u mnie, oswajane nie przeżywają zazwyczaj roku, a koty z zewnątrz nie przeżywają pół roku. Nikt ich nie chce, jednorazowy przyjazd i wyzbieranie nie ma efektu, ponieważ w ciągu kilku miesięcy pojawiają się nowe.
@PrawdziwieTrue wybacz, ale nie dopadł mnie syndrom bambiego. Nie mam wyrzutów sumienia z powodu tego że nie uratowałem słodkiego kociaczka, tylko mam wyrzuty sumienia, bo nie uratowałem życia, które mogłem uratować.
Dla mnie nie ma znaczenia jakie jest to zwierze. Czy to kociak, czy to stary psiak, kura, czy inna istota. Jeśli mogę, to ratuję mu życie.
Poza tym nie odbieram życia bezmyślnie. Nie zdarzyło mi się zabić żadnego pająka od ponad 25 lat, wolę złapać muchę i wywalić za okno niż ją zabić, mrówki przesiedlam z ogródka, a nie gotuje im holocaust, a jak widzę wymordowaną pszczółkę/trzmiela w gorący dzień, dostaje ode mnie wodę z cukrem i cień.
Dla jasności -> nie, nie wyciągam much z pajęczej sieci (jedynie pszczółka jest wyjątkiem), ani nie uratuję królika przed lisem, czy myszki przed kotem (chyba że przybiegnie do mnie po pomoc, ale to wyjątek. Jeden jedyny raz zdarzyło mi się że dzikie zwierze wskoczyło mi na ręce i wtuliło się we mnie drżąc ze strachu. Wtedy nie miałem wyjścia.).
Wyznaję zasadę "żyj i daj żyć innym" i dopóki jakaś śmierć nie jest konieczna, unikam jej jak tylko mogę. Oczywiście jeśli jakieś stworzenie naruszy moją przestrzeń osobistą, wtedy nie mam skrupułów i spotka je śmierć z mojej ręki. Ale będzie ona szybka i w miarę bezbolesna. Nie toleruję znęcania się, mimo że moim fetyszem jest właśnie sadyzm. Ale jestem człowiekiem i potrafię panować nad swoimi zwierzęcymi odruchami i nie muszę wcale im się poddawać. Dlatego też niezmiernie mnie dziwi dlaczego tak wiele osób oddaje się bezmyślnie swoim żądzom. Przecież to zaprzeczenie ich człowieczeństwa.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
8 grudnia 2020 o 17:22
fotograf stalkuje gościa ktory znalazł kota w drodze do metra, a ten akurat mial przy sobie butelke z mlekiem dla kota.
Ciekawe jakie jeszcze jedzonko dla zwierząt nosi przy sobie "na wszelki wypadek" :)
Tak, tyle że teraz ten wirus jakiś inny jest i sprawił, że człowiek jest autodestruktywny.
Żal nam zwierząt, ale nie żal nam drugiego człowieka.
Gdzieś spadł autokar z ludźmi - e, norma, szkoda ale co tam.
Gdzieś człowiek katował psa - wtf co za potwór, ja walę ale tragedia!
Żeby nie było, jak najbardziej cierpienie zwierząt nie powinno być nam obojętne.
Niemniej jednak cierpienie drugiego człowieka staje się dla nas normalne.
W filmach jest jedna wielka rzeź, ludzie giną tak, że ciężko ich zliczyć, ale konieczne
jest, aby w filmie nie było nawet założenia, że zginęło jakieś zwierze (w sensie fabularnym, nie na rzecz kręcenia filmu).
Troszczymy się o wszystko wokół, a nawzajem życzymy sobie śmierci.
Wraca do nas prymitywna cecha - terytorialność i konkurencja z zasady.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
7 grudnia 2020 o 8:42
@Zoarix Noo. Ludzie mało się nie posr@ją jeśli chodzi o psy ze schroniska, albo wyrób "psopodobny" jak york albo inny szczur, robią zrzutki na schroniska! Ale żeby dać włóczędze choć trochę suchego chleba to nieee. Ja rozumiem, że mamy wielu bezdomnych alkusów. Ale każdemu może umrzeć żona, biznes się posypać, może się przez tragedię rozpić. Skąd wiesz, że za kilka miesięcy to nie Ty będziesz na jego miejscu?
To mi przypomina historię jak spotkałem małego kotka ale go nie zabrałem ze sobą i tego samego dnia widziałem go rozpłaszczonego na drodze, mógłbym go zabrać ale raczej nie dogadałby się z moją suką przygarnietą jak miała kilka miesięcy
Znalazł bezdomnego kociaka i go przygarnął. Zdarza się to prawdopodobnie setki razy dziennie w skali globu, a tu od razu "przywrócił wiarę w ludzkość"?
Hmm....zdjęcie o niczym nie mówi. Równie dobrze mógł parę chwil temu zabrać tego kota i akcesoria małej dziewczynce, która niosła go ze sklepu lub schroniska. Mało tego, mógł jej przyłożyć tak mocno, że dziewczynka zmarła.
No bo przecież każdy nosi w kieszeni butelkę z mlekiem na wypadek jakby mu się trafił kotek do uratowania. Legitne.
To, że miał butelkę i kocyk w kieszeni to jedno, a wzięcie "porzuconego" kociaka to głupota, należy go zostawić, odczekać dłuższą chwilę i sprawdzić czy nadal tam jest. U mnie na wsi w środku nocy kotka zaczęła rodzić na środku podwórka, około godziny zajęło jej pozbieranie potomstwa, jakbym je pozabierał to kotka już by mogła ich nie chcieć, a tak sama je wzięła. Naturze nie należy przeszkadzać, a wprowadzać czynnik ludzi można wprowadzić dopiero jak wiemy, że natura spisała "to" już na straty.
@PrawdziwieTrue też tak kiedyś myślałem i dlatego zamiast trzech kotów mam dwa.
Jeden nie dał rady przeżyć i jest mi z tego powodu źle... Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia że mogłem go uratować, ale tego nie zrobiłem.
Także, NIE. Pozostawienie samotnych kociąt NIE JEST dobrym rozwiązaniem.
@Skarpetoperz też dawniej miałem wyrzuty, ale potem się przyzwyczaiłem, zdrapuję rok w rok kilka kotów z asfaltu, pulchnych kotów, które są wyrzucane przez ludzi z miasta. Koty mnożą się na potęgę i mają niską przeżywalność, jakbyś miał każdego kota ratować to miałbyś ich setkę, a ja miałbym setkę do zdrapywania. Pozostawienie kociąt samych jest poprawnym rozwiązaniem, dzikie koty mają większe szansę przeżycia, przynajmniej u mnie, oswajane nie przeżywają zazwyczaj roku, a koty z zewnątrz nie przeżywają pół roku. Nikt ich nie chce, jednorazowy przyjazd i wyzbieranie nie ma efektu, ponieważ w ciągu kilku miesięcy pojawiają się nowe.
EDIT:
https://www.youtube.com/watch?v=IqOmUxOjJQk
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 grudnia 2020 o 2:15
@Kirand ty nie nosisz??
@PrawdziwieTrue wybacz, ale nie dopadł mnie syndrom bambiego. Nie mam wyrzutów sumienia z powodu tego że nie uratowałem słodkiego kociaczka, tylko mam wyrzuty sumienia, bo nie uratowałem życia, które mogłem uratować.
Dla mnie nie ma znaczenia jakie jest to zwierze. Czy to kociak, czy to stary psiak, kura, czy inna istota. Jeśli mogę, to ratuję mu życie.
Poza tym nie odbieram życia bezmyślnie. Nie zdarzyło mi się zabić żadnego pająka od ponad 25 lat, wolę złapać muchę i wywalić za okno niż ją zabić, mrówki przesiedlam z ogródka, a nie gotuje im holocaust, a jak widzę wymordowaną pszczółkę/trzmiela w gorący dzień, dostaje ode mnie wodę z cukrem i cień.
Dla jasności -> nie, nie wyciągam much z pajęczej sieci (jedynie pszczółka jest wyjątkiem), ani nie uratuję królika przed lisem, czy myszki przed kotem (chyba że przybiegnie do mnie po pomoc, ale to wyjątek. Jeden jedyny raz zdarzyło mi się że dzikie zwierze wskoczyło mi na ręce i wtuliło się we mnie drżąc ze strachu. Wtedy nie miałem wyjścia.).
Wyznaję zasadę "żyj i daj żyć innym" i dopóki jakaś śmierć nie jest konieczna, unikam jej jak tylko mogę. Oczywiście jeśli jakieś stworzenie naruszy moją przestrzeń osobistą, wtedy nie mam skrupułów i spotka je śmierć z mojej ręki. Ale będzie ona szybka i w miarę bezbolesna. Nie toleruję znęcania się, mimo że moim fetyszem jest właśnie sadyzm. Ale jestem człowiekiem i potrafię panować nad swoimi zwierzęcymi odruchami i nie muszę wcale im się poddawać. Dlatego też niezmiernie mnie dziwi dlaczego tak wiele osób oddaje się bezmyślnie swoim żądzom. Przecież to zaprzeczenie ich człowieczeństwa.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 grudnia 2020 o 17:22
@PrawdziwieTrue to miało być do Ciebie, już wyedytowałem post wyżej :)
jeżeli ten co robił to zdjęcie to pisał to znaczy że go śledził....a pewnie zdjęcie to fejk na social media
fotograf stalkuje gościa ktory znalazł kota w drodze do metra, a ten akurat mial przy sobie butelke z mlekiem dla kota.
Ciekawe jakie jeszcze jedzonko dla zwierząt nosi przy sobie "na wszelki wypadek" :)
"Mężczyzna znalazł kociaka między blokami, Owinął go w ręcznik..." i w pociągu karmił własną piersią.... w pierwszym momencie odczytałem.
Też zawsze nosicie ze sobą ręcznik i mleko w mini butelce?
@Dzi4d3k mleka nie, ale ręcznik zdarzało mi się nosić gdy szedłem na basen ;)
GDZIE MASECZKA !!!
Tak, tyle że teraz ten wirus jakiś inny jest i sprawił, że człowiek jest autodestruktywny.
Żal nam zwierząt, ale nie żal nam drugiego człowieka.
Gdzieś spadł autokar z ludźmi - e, norma, szkoda ale co tam.
Gdzieś człowiek katował psa - wtf co za potwór, ja walę ale tragedia!
Żeby nie było, jak najbardziej cierpienie zwierząt nie powinno być nam obojętne.
Niemniej jednak cierpienie drugiego człowieka staje się dla nas normalne.
W filmach jest jedna wielka rzeź, ludzie giną tak, że ciężko ich zliczyć, ale konieczne
jest, aby w filmie nie było nawet założenia, że zginęło jakieś zwierze (w sensie fabularnym, nie na rzecz kręcenia filmu).
Troszczymy się o wszystko wokół, a nawzajem życzymy sobie śmierci.
Wraca do nas prymitywna cecha - terytorialność i konkurencja z zasady.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 grudnia 2020 o 8:42
@Zoarix Noo. Ludzie mało się nie posr@ją jeśli chodzi o psy ze schroniska, albo wyrób "psopodobny" jak york albo inny szczur, robią zrzutki na schroniska! Ale żeby dać włóczędze choć trochę suchego chleba to nieee. Ja rozumiem, że mamy wielu bezdomnych alkusów. Ale każdemu może umrzeć żona, biznes się posypać, może się przez tragedię rozpić. Skąd wiesz, że za kilka miesięcy to nie Ty będziesz na jego miejscu?
Wirusa naiwności też.
Podobny do Spock'a.
@grzechotek
Uszy?
To mi przypomina historię jak spotkałem małego kotka ale go nie zabrałem ze sobą i tego samego dnia widziałem go rozpłaszczonego na drodze, mógłbym go zabrać ale raczej nie dogadałby się z moją suką przygarnietą jak miała kilka miesięcy
Znalazł bezdomnego kociaka i go przygarnął. Zdarza się to prawdopodobnie setki razy dziennie w skali globu, a tu od razu "przywrócił wiarę w ludzkość"?
Hmm....zdjęcie o niczym nie mówi. Równie dobrze mógł parę chwil temu zabrać tego kota i akcesoria małej dziewczynce, która niosła go ze sklepu lub schroniska. Mało tego, mógł jej przyłożyć tak mocno, że dziewczynka zmarła.
Piękny przykład bambinizmu