@WzburzonyKisiel nie wiem gdzie się tego rozsądku dopatrzyłeś. Nikt nie zaczyna od ćpania nałogowego, każde zaczyna się od zażywania dla zabawy i przyjemności, a dopiero później, jak znasz używkę, to poszerzasz zakres jej stosowania dla poprawy nastroju. Poza tym każdy wychodzi z założenia, że będzie ćpał tylko okazyjnie dla zabawy i przyjemności. A niektórzy nie znają umiaru. Okazyjne zażywanie nie wyklucza nałogu - im bardziej jesteś uzależniony, tym częściej trafia się okazja.
@WzburzonyKisiel " Większość uzależnionych to ludzie z problemami, których wynikiem jest uzależnienie" - bzdura. Większość ludzi to ludzie z problemami. Małymi i dużymi. Jedni idą w nałogowy sport, inni w seks, jeszcze inni w żarcie, a inni w dragi - używek uzależniających nie zliczysz. Ci, którzy nie znają używek, nie będą ich stosować jako odskoczni od problemów. Popatrz na alkohol. Nikt go nie zaczyna pić, bo ma problemy. Spożywanie zawsze zaczyna się dla rozrywki z kolegami. A dopiero później przeradza ewentualnie w alkoholizm - powodów jest masa.
"To, że 3-4 razy na rok zapalisz skręta, nie zrobi z Ciebie narkomana." - błąd. I sprzeczność sama w sobie. To, że palisz skręta przez całe życie 3x na rok oznacza, że nie jesteś narkomanem. Ale każdy narkoman zaczynał od palenia skręta 3x w roku. Tylko część zachowała umiar, albo przestała, a część nie. Więc zapalenie skręta 3x w roku może zrobić z ciebie narkomana, ale nie musi. Natomiast, jak nie zapalisz go wcale, to z pewnością nim nie zostaniesz (oczywiście jak nie sięgniesz po coś innego). Wiesz, że alkohol jest główną przyczyną śmierci na świecie? A wiesz dlaczego? Bo jest ogólnodostępny, tani, a wbrew twojej teorii dorośli ludzie nie mają w większości za grosz odpowiedzialności i samokontroli. Wmawiają sobie że mają, tak jak ty, ale statystyk zgonów tym nie oszukają. Na szczęście sporą częścią społeczeństwa kieruje też strach - i to też się sprawdza. Finalnie lepiej (dla społeczeństwa) być cipką, która nie korzysta z życia w sposób szeroki, niż zaćpanym żulem. Świadomy użytkownik to rzadkość, a często po prostu też kontroluje go strach przed krokiem głębiej. I dobrze.
"Osobiście okazyjnie palę fajkę - bo lubię - i nie jestem w cale uzależniony od nikotyny." - ja też kiedyś paliłem fajki tylko okazyjnie do piwa, później w robocie częściej z kumplami dla towarzystwa, bo wszyscy jarali - cały czas dla przyjemności. Później już sam zacząłem kupować. Nadal dla przyjemności. Mimo, że zawsze gardziłem nikotyną i gardzę nadal. I zacząłem regularnie palić paczkę dziennie. Dla przyjemności. Nie nałogowo :) Ogarniasz? I tak paliłem przez 3 lata, aż się nie ogarnąłem. Dzisiaj rzeczywiście tylko okazyjnie 2x na miesiąc jak się widzę z kumplami ze starej roboty. Ale schemat masz powyżej.
"nie mam zamiaru sięgać po heroinę lub kokainę, bo nie jest mi do szczęścia potrzebna." - heheheh nie są ci do szczęścia potrzebne, bo ich nie znasz. Nic czego nie stosowałeś, nie jest ci do szczęścia potrzebne. I nic czego nie znasz i nie używasz, nie rozwinie się w nałóg. I tu jest sedno sprawy. Widzisz, ja też okazyjnie jaram zioło. I uważam je za używkę bardzo pozytywną. Ale też bardzo złudnie bezpieczną. Bo granice tego, na co sobie możesz pozwolić, są bardzo ruchome. I będąc dorosłym odpowiedzialnym człowiekiem, nagle orientujesz się, że palisz - dla przyjemności, nie nałogowo oczywiście - niemal codziennie. Trzymasz się w kupie, chodzisz do pracy, chodzisz na basen, nie wyłączasz się społecznie, nie odcinasz od rodziny, przyjaciół. Ale każdy dzień kończysz większym lub mniejszym buszkiem dla relaksu. Nadal nie nałogowo, nadal dla przyjemności, nadal bez konsekwencji na sprawy codzienne. I nie jako odskocznie od problemów. Mam w roku czasem taki tydzień-dwa, czasem miesiąc, który później odkupuję kwartałem bez używek, dla detoksu. Tyle, że jak mam rodzinę, angażującą pracę i ogólnie dość zajęty jestem, więc sprawy codzienne trzymają mnie w ryzach i mam sporo samozaparcia, którego większość ludzi nie ma,np. żeby wstawać o 5 codziennie i na basen jechać przepłynąć 2,5 km przed robotą. Miej świadomość. I nie miej złudzeń, że ciebie to nie dotyczy.
A inne używki? Kolejność jest prosta. Jaranie już mi się nudzi, bo zamula i zawsze prowadzi do opychania się. Więc rozglądam się za innymi używkami. MDMA, czemu nie, czytasz sobie, że to najbezpieczniejsze dragi świata i każdy ci to powie. Też potwierdzam, miło, przyjemnie, "żadnych skutków ubocznych". Tyle, że łykałem dopiero kilka razy w małych il
Bo nałogowy ćpun zaczął ćpać, by poradzić sobie z wewnętrznym problemem. Niestety ćpanie nie rozwiązuje problemów, a tworzy nowe.
Można też ćpać dla zabawy i przyjemności. Ale to jest okazyjne zażywanie. A nie nałogowe.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2020 o 12:21
@WzburzonyKisiel nie wiem gdzie się tego rozsądku dopatrzyłeś. Nikt nie zaczyna od ćpania nałogowego, każde zaczyna się od zażywania dla zabawy i przyjemności, a dopiero później, jak znasz używkę, to poszerzasz zakres jej stosowania dla poprawy nastroju. Poza tym każdy wychodzi z założenia, że będzie ćpał tylko okazyjnie dla zabawy i przyjemności. A niektórzy nie znają umiaru. Okazyjne zażywanie nie wyklucza nałogu - im bardziej jesteś uzależniony, tym częściej trafia się okazja.
@WzburzonyKisiel " Większość uzależnionych to ludzie z problemami, których wynikiem jest uzależnienie" - bzdura. Większość ludzi to ludzie z problemami. Małymi i dużymi. Jedni idą w nałogowy sport, inni w seks, jeszcze inni w żarcie, a inni w dragi - używek uzależniających nie zliczysz. Ci, którzy nie znają używek, nie będą ich stosować jako odskoczni od problemów. Popatrz na alkohol. Nikt go nie zaczyna pić, bo ma problemy. Spożywanie zawsze zaczyna się dla rozrywki z kolegami. A dopiero później przeradza ewentualnie w alkoholizm - powodów jest masa.
"To, że 3-4 razy na rok zapalisz skręta, nie zrobi z Ciebie narkomana." - błąd. I sprzeczność sama w sobie. To, że palisz skręta przez całe życie 3x na rok oznacza, że nie jesteś narkomanem. Ale każdy narkoman zaczynał od palenia skręta 3x w roku. Tylko część zachowała umiar, albo przestała, a część nie. Więc zapalenie skręta 3x w roku może zrobić z ciebie narkomana, ale nie musi. Natomiast, jak nie zapalisz go wcale, to z pewnością nim nie zostaniesz (oczywiście jak nie sięgniesz po coś innego). Wiesz, że alkohol jest główną przyczyną śmierci na świecie? A wiesz dlaczego? Bo jest ogólnodostępny, tani, a wbrew twojej teorii dorośli ludzie nie mają w większości za grosz odpowiedzialności i samokontroli. Wmawiają sobie że mają, tak jak ty, ale statystyk zgonów tym nie oszukają. Na szczęście sporą częścią społeczeństwa kieruje też strach - i to też się sprawdza. Finalnie lepiej (dla społeczeństwa) być cipką, która nie korzysta z życia w sposób szeroki, niż zaćpanym żulem. Świadomy użytkownik to rzadkość, a często po prostu też kontroluje go strach przed krokiem głębiej. I dobrze.
"Osobiście okazyjnie palę fajkę - bo lubię - i nie jestem w cale uzależniony od nikotyny." - ja też kiedyś paliłem fajki tylko okazyjnie do piwa, później w robocie częściej z kumplami dla towarzystwa, bo wszyscy jarali - cały czas dla przyjemności. Później już sam zacząłem kupować. Nadal dla przyjemności. Mimo, że zawsze gardziłem nikotyną i gardzę nadal. I zacząłem regularnie palić paczkę dziennie. Dla przyjemności. Nie nałogowo :) Ogarniasz? I tak paliłem przez 3 lata, aż się nie ogarnąłem. Dzisiaj rzeczywiście tylko okazyjnie 2x na miesiąc jak się widzę z kumplami ze starej roboty. Ale schemat masz powyżej.
"nie mam zamiaru sięgać po heroinę lub kokainę, bo nie jest mi do szczęścia potrzebna." - heheheh nie są ci do szczęścia potrzebne, bo ich nie znasz. Nic czego nie stosowałeś, nie jest ci do szczęścia potrzebne. I nic czego nie znasz i nie używasz, nie rozwinie się w nałóg. I tu jest sedno sprawy. Widzisz, ja też okazyjnie jaram zioło. I uważam je za używkę bardzo pozytywną. Ale też bardzo złudnie bezpieczną. Bo granice tego, na co sobie możesz pozwolić, są bardzo ruchome. I będąc dorosłym odpowiedzialnym człowiekiem, nagle orientujesz się, że palisz - dla przyjemności, nie nałogowo oczywiście - niemal codziennie. Trzymasz się w kupie, chodzisz do pracy, chodzisz na basen, nie wyłączasz się społecznie, nie odcinasz od rodziny, przyjaciół. Ale każdy dzień kończysz większym lub mniejszym buszkiem dla relaksu. Nadal nie nałogowo, nadal dla przyjemności, nadal bez konsekwencji na sprawy codzienne. I nie jako odskocznie od problemów. Mam w roku czasem taki tydzień-dwa, czasem miesiąc, który później odkupuję kwartałem bez używek, dla detoksu. Tyle, że jak mam rodzinę, angażującą pracę i ogólnie dość zajęty jestem, więc sprawy codzienne trzymają mnie w ryzach i mam sporo samozaparcia, którego większość ludzi nie ma,np. żeby wstawać o 5 codziennie i na basen jechać przepłynąć 2,5 km przed robotą. Miej świadomość. I nie miej złudzeń, że ciebie to nie dotyczy.
A inne używki? Kolejność jest prosta. Jaranie już mi się nudzi, bo zamula i zawsze prowadzi do opychania się. Więc rozglądam się za innymi używkami. MDMA, czemu nie, czytasz sobie, że to najbezpieczniejsze dragi świata i każdy ci to powie. Też potwierdzam, miło, przyjemnie, "żadnych skutków ubocznych". Tyle, że łykałem dopiero kilka razy w małych il