Za Wikipedią " Lata 40. i początek lat 50. były dla niej pasmem sukcesów zawodowych." zatem dziecko urodzone w czasie II wś nie przezkadzało jej w karierze, ani nie załamało jak chce autor.
@renkr zawodowo jeszcze ciągnęła do 1953 ( choć z problemami). Cierpiała na chorobę dwubiegunowa. Okresy depresji były przeplatane z okresami aż nadmiernej energii. Wszystko zaczęło się od urodzenia chorej córki. Poród wcześniaka z wrodzoną różyczką1943. Rozwód 1946. 1953 gra w filmach staje się niemożliwa.
@lech2 Widziałeś matkę ciężko chorego dziecka, która popada z tego powodu w alkoholizm, ma próby samobójcze i ląduje na ulicy??? Ja też nie. Nawwet jeśli może się to zdażyć to stwierdzenie że stało sie tak z powodu choroby dziecka jest WIEEEELKIM nadużyciem . Merlin Monroe, i bez dziecka się otruła, Judy Gerland (matka Lizy Minelli) miała zdrową córkę i też miała chorobę dwubiegunową, , Rita Heywort (czy jakoś tak) również. więc demot wzięty z czterech liter.
@renkr kto wie co by było... Statystycznie kobiety z niepelnosprawn dzieckiem częściej niż reszta społeczeństwa cierpią na depresję, zaburzenia lękowe. To przekłada się na uzależnienia- kiedyś od alkoholu, teraz coraz częściej od leków. Pytanie czy znasz je na tyle dobrze aby wiedzieć o tego typu przypadłosciach?
@lech2 Akurat wiele znam. kobiety popadające w alkoholizm z powodu choroby dziecka TO MARGINES. Obniżenie nastroju, bywa bardzo częste, ale depresja już nie. Nie mówimy oczywiście o pierwszym okresie, zaraz po diagnozie. Choroba dziecka jako przyczyna depresji nie jest tak częsta jak się przypuszcza, gdyż "Wydarzenia życiowe jako izolowany czynnik mają niewielkie znaczenie, dużo mniejsze niż przyczyny genetyczne." jeśli już to przyczyną depresji najczęściej jest utrata bliskiej osoby czy długotrwałe bezrobocie. Dziś demonizuje się się chorobę dziecka bo każdy uważa, że jego życie ma być jak z reklamy, jak najmniej problemowe. Młodzieńczy trądzik może być przyczyną samobójstwa, a w Powstaniu Warszawskim prawieże dzieci szły z domowej roboty pistoletem na czołgi. (to taka dygresja)
@renkr z doświadczenia lekarza wygląda jednak to tak, że większość bierze leki. Mając dostęp do dokumentacji medycznej widzę co biorą. Nie jest to moja działka i nie jestem na bieżąco z literaturą, ale zaburzenia lękowe to mam wrażenie że standard. Nie zawsze leczone. Zaburzenia snu standard - często nie chcą brać leków, bo muszą być w stanie działać nawet w nocy, ale ci co biorą często są uzależnieni od benzodiazepin. Teoria teoriami o genetycznej depresji, ale ja widzę coś zupełnie odwrotnego. Nie wiem czy mieliby zaburzenia lękowe i depresję gdyby dzieci były z nimi, nie wiem czy mąż by ich nie zostawił i tak, ale o ile dobrze kojarzę statystyki z badań naukowych to pokrywają się one z moimi doświadczeniami.
@renkr Córkę urodziła w 1943, szczepionkę przeciwko różyczce ! wymyślono! (Nie wprowadzono) w roku 1954. Co wg autora demota dałoby te 9 lat? Biorąc pod uwagę, że skuteczność szczepienia przeciwko różyczce dla kobiet w ciąży uzyskuje się poprzez szczepienie PRZED zajściem w ciążę. Od wymyślenia do wprowadzenia na rynek trochę minęło. Ostatecznie na różyczkę zaczęto szczepić w 1970 roku.
Źródło: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Szczepionka
@renkr skad mawz te dane? Wiesz z czym mierzą się rodzice chorych dzieci? Przede wszystkim ze strachem, co będzie z ich dzieckiem po ich śmierci, z codzienną ciężka opieka nad dzieckiem, które może zachowywać się agresywnie lub autodestruktywnie, później zabiegami higienicznymi dorosłej osoby, która nie raz nie współpracuje. Matki wg statystyk często zostają z chorym dzieckiem same. Bez partnera, bez przyjaciół. To tylko kilka przykładów. Jest przepaść miedzy życiem jak z reklamy a codziennym znojem, patrzeniem na ból swego dziecka, niespełnionym rodzicielstwie zamienionym na opiekę pielęgniarska. Wnioskuję, że nie masz pojęcia o czym piszesz.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 stycznia 2021 o 15:28
@Wluczyryjek Rodzice zdrowych dzieci też nie radzą sobie z życiem, mają depresję, popadają w uzależnienia, skaczą z mostu, pod pociąg, albo się tną. Zatem kogo w takiej sytuacji obwinisz??? Oczywiście, że trudniej jest się opiekoweac chorym dzieckiem niż zdrowym , ale ile to rodziców załamanych chorobą dziecka potem mówiło, że ta choroba zmieniła życie rodziny na prawdziwsze, rodzeństwo stało się mądrzejsze życiowo, dojrzalsze, a ile to zdrowych dzieci przyspożyło rodzicom samej udręki i kłopotów. Przypomnę Hitler urodził się zdrowy. W przypadku tej aktorki, to nie dziecko zrujnowało jej karierę. To nie przez nie utonęła w alkoholu.A na pewno nie mozna na 100 proc być pewnym, że to przez dziecko.
@renkr Zapytałam na początku skąd masz te dane? Popierasz to jakimiś rzeczywistymi statystykami? Jesteś terapeuta, psychiatra, czy rodzicem ciężko chorego dziecka?
Czy mówisz po prostu coś,o czym nie masz pojęcia? Piszesz jakieś truizmy o tym, że każdy może mieć w życiu problemy z dziećmi. O tym, że rodzice chorych dzieci oczekują dla swoich dzieci życia jak z reklamy itp. Nie oczekują. Martwią się o bardzo prozaiczne sprawy wiesz?
W przeciwieństwie do ciebie, ja odpowiem na twoje pytanie"kogo za to obwinisz".
Ja nie obwiniam chorych dzieci o to, że ich rodzice często borykają się z problemami nerwowymi. Nie należę do osób szukających winnego. A już na pewno nie dopatruje się winnego w chorym dziecku. Chorobę obwiniam. Chyba w ogóle nie zrozumiałeś mojego wpisu. "Ile to rodziców załamanych choroba dziecka mówiło potem, że ta choroba zmieniła ich życie". Też tak uważam, że choroba dziecka zmienia życie. Jeśli komuś starczy sił to wyciągnie z tego budujące wnioski ale ja cię dalej pytam czy znasz statystyki albo masz doświadczenie a nie "bo ja słyszałem, że kiedyś tam ktoś coś powiedział. "A na pewno nie można na 100proc być pewnym, że to przez dziecko"
Nie przez dziecko a przez chorobę to raz. A dwa że na sto procent to nie można być pewnym że przez chorobę dziecka albo i nie przez nią. Podsumowując... Wiesz o czym mówisz? Czy tak mówisz, bo ci się coś wydaje?
@Wluczyryjek Każesz mi wyważać otwarte drzwi. Przecież i bez statystyk wiesz, że załamaćć może baaardzo wiele złych wydarzeń: rozwód, śmierć dziecka, alkoholizm współmałżonka, ucięcie obu nóg, nieszczęsliwa miłość, zdrada, porzucenie, bankructwo, długi, i wiele wile winnych rzeczy w tym także choroba dziecka, Ale nie każdy kto zbankrutował, został porzucony, rozwiódł się czy stracił nogi kończy na ulicy. Autor demota bez podstaw sugeruje, że aktorka wylądowała na ulicy bo urodziła chore dziecko. To bezpodstawne. Chcesz statystyk, to zajrzyj do pierwszego lepsze stowarzyszenia rodzin dzieci z wadami wielonarządowymi i sprawdź ilu z ich czlonków wlądowało na ulicy z powodu dziecka. Tak, są przypadki że wyczerpana matka dokonuje roszerzonego samobójstwa, ale też robią to np ojcowie których żony chcą odejść i zabrac dzieci. Żołnierze na warcie strzelają sobie w głowie bo rzuciła ich dziewczyna, , a w ogóle to w przeważającej liczbie samobójstwa popełniają mężczyźni, tak, ci źli nm.eżczyźni, który tak paskudnie uciekają gdy rodzi się im chore dziecko i zrzucają wszystko na żonę. No popatrz, wymigują się, a i tak te czy inne przyczyny doprowadzają ich do samobójstwa (mówię oczywiście ogólnie o populacji mężczyzn, a nie tylko tych tych co zostawili chore dziecko). Więc prosze nie każ mi udowadniać, rzeczy oczywistych. jak mówi przysłowie "co dom to grom" przecież nie jest tak, że jak w rodzinie nie urodzi się chore dziecko to nie ma powodu do załamnia. Znajdzie się sto innych. Problem w tym że dziś uważa się, że życie nie ma prawa być trudne. Ma być coraz wygodniejsze, dostatnie, ma być w nim rozwój, i bezpieczeństwo, Szok gdy nie można wyjechać na ferie, a w sklepach miałoby zabraknąć taniej coli. A co dopiero chore dziecko, tego nikt nie chce kalkulować, poświęcenie się dla dziecka i to jeszcze chorego wydaje się dziś ograniczeniem wolności dlatego panie wychodzą i krzyczą "wyp...ć" choć nikt nie każe im się tymi dziećmi zajmowac, moga na nie nawet nie popatrzeć, tylko jak najszybciej wyjśc ze szpitala zrzekając się praw. Nawet jeśli dziecko jest zdrowe, ale np. mieszkanie mają za małe (wiesz do kogo pijęję) Ale to juz inna historia
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
4 razy.
Ostatnia modyfikacja:
5 stycznia 2021 o 1:27
@renkr nie wiem trochę, czy nie rozumiesz o czym ja piszę, czy celowo to obracasz. Wiem natomiast ze statystyk, a także z rozmów z pedagogami i osobami, które są w takiej sytuacji (bo mam z nimi częsty kontakt), że statystycznie tacy rodzice częściej przechodzą załamanie nerwowe. Piszesz, że są inne powody załamań, zgadzam się, powodów jest mnóstwo, ale ja nie odnoszę się do demotywatora, tylko do twojej pierwszej wypowiedzi, w której parę linijek razi w oczy.
Widzę, że uraziło cię, to, że napisałam, ze matka często zostaje sama z chorym dzieckiem. Ja osobiście nie mam żadnego żalu do mężczyzn, jakbyś zdawał się sugerować. Wręcz przeciwnie bardzo lubię mężczyzn a dwóch nawet kocham :) jednak znowu statystycznie matki chorych dzieci często zostają z nimi same. Tak po prostu jest i nikogo za to nie winie. To w ogóle nie było puentą mojego wpisu. Nadal wracam do tego, że choroba dziecka to ciężki cios od losu i nie jest tak pięknie jak piszesz, że po prostu nie można oczekiwać życia jak z reklamy i najzwyczajniej w świecie wynieść z tej ciężkiej sytuacji pozytywne wnioski. To mnie osobiście razi. A a nie czy demot jest zgodny z prawdą czy nie. A że mężczyźni popełniają częściej samobójstwa to wiem i bardzo mi przykro z tego powodu i uważam, że powinno się coś z tym zrobić, ale to nie ma nic wspólnego z tym o czym mówię. Nie rozumiem jak możesz porównywać chorobę dziecka do braku możliwości wyjechania na ferie. To już mój ostatni komentarz, bo widzę, że rozmawiam z osobą, która nie wie czym jest opieka nad chorym dzieckiem i te sprawę trywializuje.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
5 stycznia 2021 o 13:09
@Wluczyryjek Cieszę się że to był twój ostatni komentarz bo trzymasz się jak pijany płotu stwierdzenia, że
"statystycznie tacy rodzice częściej przechodzą załamanie nerwowe."
Choć piszę, że ZGADZAM się z tobą ty dalej swoje, w sumie nie wiadomo o co ci chodzi.
Piszesz: "Nadal wracam do tego, że choroba dziecka to ciężki cios od losu i nie jest tak pięknie jak piszesz, "
Ależ ja nigdzie nie piszę, że jest pięknie jak z reklamy jedynie wskazuję że w większości przypadków życie chorego i jego rodziny toczy się dalej i nie kończy alkoholizmem czy bezdomnością. CZEGO W TYM NIE ROZUMIESWZ???
Dalej brniesz " po prostu nie można oczekiwać życia jak z reklamy i najzwyczajniej w świecie wynieść z tej ciężkiej sytuacji pozytywne wnioski. To mnie osobiście razi. "
otóż można i trzeba wynieść z tej ciężkiej sytuacji pozytywne wnioski, choćby takie, jak ten, że KAŻDY MA PRAWO DO ŻYCIA, że nie tylko życie zdrowych jest cos warte, ale także życie każdego chorego, że jeśli warto się czemuś/komuś w życiu poświęcić, to na pewno opiece nad słabszym i potrzebującym pomocy,
"Na miły Bóg, .
Życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać" Sojka
Kochasz dwóch mężczyzn, zapewne jeden z nich to syn, Gdyby twój syn nagle zachorował i był leżący i stale potrzebujący twej pomocy, to czy jego życie byłoby mniej warte? kochałabyś go mniej? Mniej byś chciała by żył?? Przeszłabyś smutek, może załamanie nerwowe, twe życie stałoby się na pewno trudniejsze, może nawet ciężkie ale I CO Z TEGO? wygoogluj sobie kto to jest Janusz Switaj. zycie to cierpienie i problemy, tylko ktoś naiwny uważa, że normą jest szczęście. Chyba rację mają ci co twierdzą, że powodem takiej bezmyślności jest fakt, że za długo w Europie nie było wojny. Powtórzę co cię tak oburzyło w poprzednim wpisie: Ludzie czują się dziś załamani bo z powodu wirusa nie mogli wyjechać na narty/ferie i NIE PORÓWNUJĘ WYJAZDU NA FERIE Z CHOROBĄ DZIECKA. mam wlaśnie w rodzinie 4 osoby chorujące ciężko na raka z przerzutami są to dwa raki piersi, jeden pęcherza, jeden prostaty, najmłodsza osoba ma 29 lat. Niektóry mają już przeżuty do kości, płuc, mózgu, Piąta osoba jest po dwóch przeszczepach nerek. One się już oswajają, z prawdą, że życie to także choroba, cierpienie, odchodzenie i dla nich, to już nie teoria, one przeszły/przechodzą wielką zmianę, dziwią się jak mało wiedziały przed chorobą, ile rzeczy robiły niepotrzebnie, ile rzeczy zajmowało ich niepotrzebnie,, ale rozumieją to dopiero teraz gdy traca siły, a sukcesem jest noc bez bólu, inne rzeczy je cieszą, inne załamują, wszystko robi sie względne, jedni zaprzeczaja, inni już się godzą, inni nie chcą o tym rozmawiać, albo właśnie chcą rozmawiać i to dużo. Podobnie przewartościowuje się życie gdy w rodzinie pojawia się cieżko chore dziecko. Ono odziela ziarno od plew, prawdziwych przyjaciół od falszywych, ustala nowe , prawdziwe priorytety, uczy pokory, tego co ważne a co nie, kiedyś problemem było nie wyjechanie na przesłowiowe już ferie, a w chorobie problemem przetsaje być nawet wózek za to jest wielka radośc że dostało się drogi elektryczny i dziecko wreszcie może mieć więcej samodzielności CZEGO NIE ROZUMIESZ????
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
5 stycznia 2021 o 23:58
@renkr miałam nie odpisywać, ale odpisze :)
Właściwie teraz w tym wpisie lepiej poznałam twoje spojrzenie na sytuację. Nie będę już odpisywać na resztę bo by się nasza dyskusja tu nie skończyła, ale cieszę się, że zrozumiałam twój tok myślenia. Ty jesteś obserwatorem a mnie sytuacja osobiście dotyczy i stąd różnica w podejściu może. Pozdrawiam
Jest też druga strona medalu. Mnie po przechorowaniu różyczki nie było w stanie powalić nic przez kolejne 25 lat. Dopiero złożyła mnie szkarlatyna parę lat temu. A poza tym, co za pomysł, żeby w ciąży się szlajać po dziwnych miejscach. Szczepionki może nie było, ale wiedza na temat konsekwencji zarażenia przez kobiety w ciąży, które nie przeszły choroby w wieku dziecięcym, już tak.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
29 grudnia 2020 o 3:21
@killerxcartoon Ta szczepionka nie jest zbędna. Jest nie do końca przebadana. Znaczy krótkofalowo jest ok, gorzej z tym jak będzie reagować w dłuższej perspektywie oraz na osoby przyjmujące różne leki, dzieci czy kobiety w ciąży. Tego po prostu nie wiemy, znaczy raczej powinno być ok. Bo nie róbmy z tej szczepionki jakiejś trucizny, każdy lek czy szczepionka ma jakiś NOP i ma jakąś grupę odbiorców do których nie można jej zastosować.
Tym nie mniej dla osób szczególnie zagrożonych oraz dla tych po 65 roku życia jest to naprawdę warte by się zaszczepili. Szczególnie jeżeli nie są osamotnieni a spotykają się z rodziną.
@ciomak12
żyjemy w przeludnionym świecie jest nas 7,8 miliarda a za 3-4 lata będzie nas 8 miliardów. A przypomnę ci ze w 2000 było 7 miliardów a w 80 było 6 miliardów Ilość populacji ne może się zwiększać w nieskończoność..
Wiec chyba lepiej by w naturalny sposób umierali głównie starcy i schorowani. Niż wybuchła wojna i umierali młodzi ludzie ....
@killerxcartoon Jeżeli uważasz, że ludzi jest za dużo to może zacznij od siebie? Czy może rościsz sobie prawo do decydowania kto może żyć a kto jest zbędny? Czy może podchodzisz do tematu jak Stalin, że śmierć milionów to jedynie statystyka, więc będziesz mordował jak leci?
Ilość populacji nie może się zwiększać w nieskończoność. Tylko, że naturalnie ograniczamy tę liczbę. Owszem zlikwidowaliśmy problem głodu, co dosyć mocno przesunęło granicę w górę, jednak spójrz na nasze społeczeństwa. Kto ma dodatni przyrost naturalny? Otóż nawet arabowie którzy przyjechali do Europy i którzy w pierwszym pokoleniu mieli ósemkę dzieci, w drugim już mieli tylko 4 a w trzecim dwójkę. A już niektórzy mają model 2+1. Bo wygoda nas rozleniwia.
Natomiast duża liczba ludności ułatwia życie. Bo masz większą konkurencję ale i więcej nisz. Większy wybór szkół, miejsc gdzie możesz pracować. A wojno? Po co Ci wojna? Owszem w słabo rozwiniętych krajach gdzie chodzi o złoża czy jakieś zaszłości politycznych konfliktów. A teraz chodzi o strefę wpływów. I wojnę masz ekonomiczną a nie zbrojną.
@ciomak12
umieralność na COVID19 nie różni się od tej z innych pandemii grypy z przed lat np tej z przełomu 2010-2011...
Więc jak tak bardzo się martwisz o umieralność .. to może lepiej zorganizować służbę zdrowia bo tysiące osób umiera z powodów zbyt późnej diagnostyki i braku dostępu do specjalistów oraz nowoczesnego leczenia. Masz przykłady gdzie zapisy na operacje czy to 2-3 lata na przód podobnie do wizyty u specjalistów.. A o błędach lekarskich nie wspominam...
@killerxcartoon Covid jest nową chorobą. W dodatku bardzo zjadliwą. Owszem reakcja jest przesadzona, powinna objąć znacznie mniejsze kręgi. Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście jest problemem. Jak wielkim ciężko mi powiedzieć bo nie jestem lekarzem.
Natomiast u nas jest ogromna umieralność bo mamy państwo z dykty i kartonu. W krajach jak USA czy Szwecja owe dodatkowe zgony w tym roku względem lat poprzednich niemal całkowicie pokrywają się z oficjalnymi danymi o umieralności na covid. Ale nie u nas. U nas to chyba 1/4. 3/4 to właśnie inne choroby, ze względu na to żę wszyscy mieli wyje** na służbę zdrowia. I zajmowali się 500+ czy jakimś końcem świata z powodu ilości CO2 ewentualnie cierpieniem norek. A nie służbą zdrowia.
Natomiast Twoje teksty o tym że jest za dużo ludzi na świecie to patologia
@ciomak12
Koronowirusy są znane od lat 50tych Objawy tego szczepu niczym nie różnią się od objawów innych szczepów koronowirusów . Przy okazji przez ten rok mamy już około 60 wariantów genetycznych tego koronowirusa. Ten konkretny szczep różni się od innych tylko tym że ma inny przyczep białkowy i atakuje inne białko w komórce by wniknąć do środka
A skąd wiesz że kobieta chciałaby na sobie i swoim dziecku eksperymentować? Przykład jest z dupy wzięty, ja na przykład nie boję się szczepionek które są z nami od lat - ja boje się nowej słabo przetestowanej szczepionki o niewiadomych długofalowych konsekwencjach dla mojego zdrowia, tylko tyle i aż tyle.
Za Wikipedią " Lata 40. i początek lat 50. były dla niej pasmem sukcesów zawodowych." zatem dziecko urodzone w czasie II wś nie przezkadzało jej w karierze, ani nie załamało jak chce autor.
@renkr zawodowo jeszcze ciągnęła do 1953 ( choć z problemami). Cierpiała na chorobę dwubiegunowa. Okresy depresji były przeplatane z okresami aż nadmiernej energii. Wszystko zaczęło się od urodzenia chorej córki. Poród wcześniaka z wrodzoną różyczką1943. Rozwód 1946. 1953 gra w filmach staje się niemożliwa.
@lech2 Widziałeś matkę ciężko chorego dziecka, która popada z tego powodu w alkoholizm, ma próby samobójcze i ląduje na ulicy??? Ja też nie. Nawwet jeśli może się to zdażyć to stwierdzenie że stało sie tak z powodu choroby dziecka jest WIEEEELKIM nadużyciem . Merlin Monroe, i bez dziecka się otruła, Judy Gerland (matka Lizy Minelli) miała zdrową córkę i też miała chorobę dwubiegunową, , Rita Heywort (czy jakoś tak) również. więc demot wzięty z czterech liter.
@renkr kto wie co by było... Statystycznie kobiety z niepelnosprawn dzieckiem częściej niż reszta społeczeństwa cierpią na depresję, zaburzenia lękowe. To przekłada się na uzależnienia- kiedyś od alkoholu, teraz coraz częściej od leków. Pytanie czy znasz je na tyle dobrze aby wiedzieć o tego typu przypadłosciach?
@lech2 Akurat wiele znam. kobiety popadające w alkoholizm z powodu choroby dziecka TO MARGINES. Obniżenie nastroju, bywa bardzo częste, ale depresja już nie. Nie mówimy oczywiście o pierwszym okresie, zaraz po diagnozie. Choroba dziecka jako przyczyna depresji nie jest tak częsta jak się przypuszcza, gdyż "Wydarzenia życiowe jako izolowany czynnik mają niewielkie znaczenie, dużo mniejsze niż przyczyny genetyczne." jeśli już to przyczyną depresji najczęściej jest utrata bliskiej osoby czy długotrwałe bezrobocie. Dziś demonizuje się się chorobę dziecka bo każdy uważa, że jego życie ma być jak z reklamy, jak najmniej problemowe. Młodzieńczy trądzik może być przyczyną samobójstwa, a w Powstaniu Warszawskim prawieże dzieci szły z domowej roboty pistoletem na czołgi. (to taka dygresja)
@renkr z doświadczenia lekarza wygląda jednak to tak, że większość bierze leki. Mając dostęp do dokumentacji medycznej widzę co biorą. Nie jest to moja działka i nie jestem na bieżąco z literaturą, ale zaburzenia lękowe to mam wrażenie że standard. Nie zawsze leczone. Zaburzenia snu standard - często nie chcą brać leków, bo muszą być w stanie działać nawet w nocy, ale ci co biorą często są uzależnieni od benzodiazepin. Teoria teoriami o genetycznej depresji, ale ja widzę coś zupełnie odwrotnego. Nie wiem czy mieliby zaburzenia lękowe i depresję gdyby dzieci były z nimi, nie wiem czy mąż by ich nie zostawił i tak, ale o ile dobrze kojarzę statystyki z badań naukowych to pokrywają się one z moimi doświadczeniami.
@renkr Córkę urodziła w 1943, szczepionkę przeciwko różyczce ! wymyślono! (Nie wprowadzono) w roku 1954. Co wg autora demota dałoby te 9 lat? Biorąc pod uwagę, że skuteczność szczepienia przeciwko różyczce dla kobiet w ciąży uzyskuje się poprzez szczepienie PRZED zajściem w ciążę. Od wymyślenia do wprowadzenia na rynek trochę minęło. Ostatecznie na różyczkę zaczęto szczepić w 1970 roku.
Źródło: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Szczepionka
@renkr skad mawz te dane? Wiesz z czym mierzą się rodzice chorych dzieci? Przede wszystkim ze strachem, co będzie z ich dzieckiem po ich śmierci, z codzienną ciężka opieka nad dzieckiem, które może zachowywać się agresywnie lub autodestruktywnie, później zabiegami higienicznymi dorosłej osoby, która nie raz nie współpracuje. Matki wg statystyk często zostają z chorym dzieckiem same. Bez partnera, bez przyjaciół. To tylko kilka przykładów. Jest przepaść miedzy życiem jak z reklamy a codziennym znojem, patrzeniem na ból swego dziecka, niespełnionym rodzicielstwie zamienionym na opiekę pielęgniarska. Wnioskuję, że nie masz pojęcia o czym piszesz.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 stycznia 2021 o 15:28
@Wluczyryjek Rodzice zdrowych dzieci też nie radzą sobie z życiem, mają depresję, popadają w uzależnienia, skaczą z mostu, pod pociąg, albo się tną. Zatem kogo w takiej sytuacji obwinisz??? Oczywiście, że trudniej jest się opiekoweac chorym dzieckiem niż zdrowym , ale ile to rodziców załamanych chorobą dziecka potem mówiło, że ta choroba zmieniła życie rodziny na prawdziwsze, rodzeństwo stało się mądrzejsze życiowo, dojrzalsze, a ile to zdrowych dzieci przyspożyło rodzicom samej udręki i kłopotów. Przypomnę Hitler urodził się zdrowy. W przypadku tej aktorki, to nie dziecko zrujnowało jej karierę. To nie przez nie utonęła w alkoholu.A na pewno nie mozna na 100 proc być pewnym, że to przez dziecko.
@renkr Zapytałam na początku skąd masz te dane? Popierasz to jakimiś rzeczywistymi statystykami? Jesteś terapeuta, psychiatra, czy rodzicem ciężko chorego dziecka?
Czy mówisz po prostu coś,o czym nie masz pojęcia? Piszesz jakieś truizmy o tym, że każdy może mieć w życiu problemy z dziećmi. O tym, że rodzice chorych dzieci oczekują dla swoich dzieci życia jak z reklamy itp. Nie oczekują. Martwią się o bardzo prozaiczne sprawy wiesz?
W przeciwieństwie do ciebie, ja odpowiem na twoje pytanie"kogo za to obwinisz".
Ja nie obwiniam chorych dzieci o to, że ich rodzice często borykają się z problemami nerwowymi. Nie należę do osób szukających winnego. A już na pewno nie dopatruje się winnego w chorym dziecku. Chorobę obwiniam. Chyba w ogóle nie zrozumiałeś mojego wpisu. "Ile to rodziców załamanych choroba dziecka mówiło potem, że ta choroba zmieniła ich życie". Też tak uważam, że choroba dziecka zmienia życie. Jeśli komuś starczy sił to wyciągnie z tego budujące wnioski ale ja cię dalej pytam czy znasz statystyki albo masz doświadczenie a nie "bo ja słyszałem, że kiedyś tam ktoś coś powiedział. "A na pewno nie można na 100proc być pewnym, że to przez dziecko"
Nie przez dziecko a przez chorobę to raz. A dwa że na sto procent to nie można być pewnym że przez chorobę dziecka albo i nie przez nią. Podsumowując... Wiesz o czym mówisz? Czy tak mówisz, bo ci się coś wydaje?
@Wluczyryjek Każesz mi wyważać otwarte drzwi. Przecież i bez statystyk wiesz, że załamaćć może baaardzo wiele złych wydarzeń: rozwód, śmierć dziecka, alkoholizm współmałżonka, ucięcie obu nóg, nieszczęsliwa miłość, zdrada, porzucenie, bankructwo, długi, i wiele wile winnych rzeczy w tym także choroba dziecka, Ale nie każdy kto zbankrutował, został porzucony, rozwiódł się czy stracił nogi kończy na ulicy. Autor demota bez podstaw sugeruje, że aktorka wylądowała na ulicy bo urodziła chore dziecko. To bezpodstawne. Chcesz statystyk, to zajrzyj do pierwszego lepsze stowarzyszenia rodzin dzieci z wadami wielonarządowymi i sprawdź ilu z ich czlonków wlądowało na ulicy z powodu dziecka. Tak, są przypadki że wyczerpana matka dokonuje roszerzonego samobójstwa, ale też robią to np ojcowie których żony chcą odejść i zabrac dzieci. Żołnierze na warcie strzelają sobie w głowie bo rzuciła ich dziewczyna, , a w ogóle to w przeważającej liczbie samobójstwa popełniają mężczyźni, tak, ci źli nm.eżczyźni, który tak paskudnie uciekają gdy rodzi się im chore dziecko i zrzucają wszystko na żonę. No popatrz, wymigują się, a i tak te czy inne przyczyny doprowadzają ich do samobójstwa (mówię oczywiście ogólnie o populacji mężczyzn, a nie tylko tych tych co zostawili chore dziecko). Więc prosze nie każ mi udowadniać, rzeczy oczywistych. jak mówi przysłowie "co dom to grom" przecież nie jest tak, że jak w rodzinie nie urodzi się chore dziecko to nie ma powodu do załamnia. Znajdzie się sto innych. Problem w tym że dziś uważa się, że życie nie ma prawa być trudne. Ma być coraz wygodniejsze, dostatnie, ma być w nim rozwój, i bezpieczeństwo, Szok gdy nie można wyjechać na ferie, a w sklepach miałoby zabraknąć taniej coli. A co dopiero chore dziecko, tego nikt nie chce kalkulować, poświęcenie się dla dziecka i to jeszcze chorego wydaje się dziś ograniczeniem wolności dlatego panie wychodzą i krzyczą "wyp...ć" choć nikt nie każe im się tymi dziećmi zajmowac, moga na nie nawet nie popatrzeć, tylko jak najszybciej wyjśc ze szpitala zrzekając się praw. Nawet jeśli dziecko jest zdrowe, ale np. mieszkanie mają za małe (wiesz do kogo pijęję) Ale to juz inna historia
Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2021 o 1:27
@renkr nie wiem trochę, czy nie rozumiesz o czym ja piszę, czy celowo to obracasz. Wiem natomiast ze statystyk, a także z rozmów z pedagogami i osobami, które są w takiej sytuacji (bo mam z nimi częsty kontakt), że statystycznie tacy rodzice częściej przechodzą załamanie nerwowe. Piszesz, że są inne powody załamań, zgadzam się, powodów jest mnóstwo, ale ja nie odnoszę się do demotywatora, tylko do twojej pierwszej wypowiedzi, w której parę linijek razi w oczy.
Widzę, że uraziło cię, to, że napisałam, ze matka często zostaje sama z chorym dzieckiem. Ja osobiście nie mam żadnego żalu do mężczyzn, jakbyś zdawał się sugerować. Wręcz przeciwnie bardzo lubię mężczyzn a dwóch nawet kocham :) jednak znowu statystycznie matki chorych dzieci często zostają z nimi same. Tak po prostu jest i nikogo za to nie winie. To w ogóle nie było puentą mojego wpisu. Nadal wracam do tego, że choroba dziecka to ciężki cios od losu i nie jest tak pięknie jak piszesz, że po prostu nie można oczekiwać życia jak z reklamy i najzwyczajniej w świecie wynieść z tej ciężkiej sytuacji pozytywne wnioski. To mnie osobiście razi. A a nie czy demot jest zgodny z prawdą czy nie. A że mężczyźni popełniają częściej samobójstwa to wiem i bardzo mi przykro z tego powodu i uważam, że powinno się coś z tym zrobić, ale to nie ma nic wspólnego z tym o czym mówię. Nie rozumiem jak możesz porównywać chorobę dziecka do braku możliwości wyjechania na ferie. To już mój ostatni komentarz, bo widzę, że rozmawiam z osobą, która nie wie czym jest opieka nad chorym dzieckiem i te sprawę trywializuje.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2021 o 13:09
@Wluczyryjek Cieszę się że to był twój ostatni komentarz bo trzymasz się jak pijany płotu stwierdzenia, że
"statystycznie tacy rodzice częściej przechodzą załamanie nerwowe."
Choć piszę, że ZGADZAM się z tobą ty dalej swoje, w sumie nie wiadomo o co ci chodzi.
Piszesz: "Nadal wracam do tego, że choroba dziecka to ciężki cios od losu i nie jest tak pięknie jak piszesz, "
Ależ ja nigdzie nie piszę, że jest pięknie jak z reklamy jedynie wskazuję że w większości przypadków życie chorego i jego rodziny toczy się dalej i nie kończy alkoholizmem czy bezdomnością. CZEGO W TYM NIE ROZUMIESWZ???
Dalej brniesz " po prostu nie można oczekiwać życia jak z reklamy i najzwyczajniej w świecie wynieść z tej ciężkiej sytuacji pozytywne wnioski. To mnie osobiście razi. "
otóż można i trzeba wynieść z tej ciężkiej sytuacji pozytywne wnioski, choćby takie, jak ten, że KAŻDY MA PRAWO DO ŻYCIA, że nie tylko życie zdrowych jest cos warte, ale także życie każdego chorego, że jeśli warto się czemuś/komuś w życiu poświęcić, to na pewno opiece nad słabszym i potrzebującym pomocy,
"Na miły Bóg, .
Życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać" Sojka
Kochasz dwóch mężczyzn, zapewne jeden z nich to syn, Gdyby twój syn nagle zachorował i był leżący i stale potrzebujący twej pomocy, to czy jego życie byłoby mniej warte? kochałabyś go mniej? Mniej byś chciała by żył?? Przeszłabyś smutek, może załamanie nerwowe, twe życie stałoby się na pewno trudniejsze, może nawet ciężkie ale I CO Z TEGO? wygoogluj sobie kto to jest Janusz Switaj. zycie to cierpienie i problemy, tylko ktoś naiwny uważa, że normą jest szczęście. Chyba rację mają ci co twierdzą, że powodem takiej bezmyślności jest fakt, że za długo w Europie nie było wojny. Powtórzę co cię tak oburzyło w poprzednim wpisie: Ludzie czują się dziś załamani bo z powodu wirusa nie mogli wyjechać na narty/ferie i NIE PORÓWNUJĘ WYJAZDU NA FERIE Z CHOROBĄ DZIECKA. mam wlaśnie w rodzinie 4 osoby chorujące ciężko na raka z przerzutami są to dwa raki piersi, jeden pęcherza, jeden prostaty, najmłodsza osoba ma 29 lat. Niektóry mają już przeżuty do kości, płuc, mózgu, Piąta osoba jest po dwóch przeszczepach nerek. One się już oswajają, z prawdą, że życie to także choroba, cierpienie, odchodzenie i dla nich, to już nie teoria, one przeszły/przechodzą wielką zmianę, dziwią się jak mało wiedziały przed chorobą, ile rzeczy robiły niepotrzebnie, ile rzeczy zajmowało ich niepotrzebnie,, ale rozumieją to dopiero teraz gdy traca siły, a sukcesem jest noc bez bólu, inne rzeczy je cieszą, inne załamują, wszystko robi sie względne, jedni zaprzeczaja, inni już się godzą, inni nie chcą o tym rozmawiać, albo właśnie chcą rozmawiać i to dużo. Podobnie przewartościowuje się życie gdy w rodzinie pojawia się cieżko chore dziecko. Ono odziela ziarno od plew, prawdziwych przyjaciół od falszywych, ustala nowe , prawdziwe priorytety, uczy pokory, tego co ważne a co nie, kiedyś problemem było nie wyjechanie na przesłowiowe już ferie, a w chorobie problemem przetsaje być nawet wózek za to jest wielka radośc że dostało się drogi elektryczny i dziecko wreszcie może mieć więcej samodzielności CZEGO NIE ROZUMIESZ????
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2021 o 23:58
@renkr miałam nie odpisywać, ale odpisze :)
Właściwie teraz w tym wpisie lepiej poznałam twoje spojrzenie na sytuację. Nie będę już odpisywać na resztę bo by się nasza dyskusja tu nie skończyła, ale cieszę się, że zrozumiałam twój tok myślenia. Ty jesteś obserwatorem a mnie sytuacja osobiście dotyczy i stąd różnica w podejściu może. Pozdrawiam
Tak czytałem, czytałem i demot coraz bardziej wyglądał jak fabuła Christie :)
Gdyby w owym czasie był internet to chyba nie zaszczepiłaby się.
Gdyby przechowała jako dziecko byłaby odporna, gdyby córka wypadła z okna na piętrze też mogła zostać kaleką
To nie jedyna artystka, której kariera nie wypaliła
To tak nie działa podobno. Matką może być odporna, ale dziecko jeszcze nie jest i może to wywołać takie same skutki
Jest też druga strona medalu. Mnie po przechorowaniu różyczki nie było w stanie powalić nic przez kolejne 25 lat. Dopiero złożyła mnie szkarlatyna parę lat temu. A poza tym, co za pomysł, żeby w ciąży się szlajać po dziwnych miejscach. Szczepionki może nie było, ale wiedza na temat konsekwencji zarażenia przez kobiety w ciąży, które nie przeszły choroby w wieku dziecięcym, już tak.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 grudnia 2020 o 3:21
Fajna opowiastka.. szkoda ze używana teraz jako propaganda by nabić kabzę cwaniakom od zbędnej szczepionki
@killerxcartoon Ta szczepionka nie jest zbędna. Jest nie do końca przebadana. Znaczy krótkofalowo jest ok, gorzej z tym jak będzie reagować w dłuższej perspektywie oraz na osoby przyjmujące różne leki, dzieci czy kobiety w ciąży. Tego po prostu nie wiemy, znaczy raczej powinno być ok. Bo nie róbmy z tej szczepionki jakiejś trucizny, każdy lek czy szczepionka ma jakiś NOP i ma jakąś grupę odbiorców do których nie można jej zastosować.
Tym nie mniej dla osób szczególnie zagrożonych oraz dla tych po 65 roku życia jest to naprawdę warte by się zaszczepili. Szczególnie jeżeli nie są osamotnieni a spotykają się z rodziną.
@ciomak12
żyjemy w przeludnionym świecie jest nas 7,8 miliarda a za 3-4 lata będzie nas 8 miliardów. A przypomnę ci ze w 2000 było 7 miliardów a w 80 było 6 miliardów Ilość populacji ne może się zwiększać w nieskończoność..
Wiec chyba lepiej by w naturalny sposób umierali głównie starcy i schorowani. Niż wybuchła wojna i umierali młodzi ludzie ....
@killerxcartoon Jeżeli uważasz, że ludzi jest za dużo to może zacznij od siebie? Czy może rościsz sobie prawo do decydowania kto może żyć a kto jest zbędny? Czy może podchodzisz do tematu jak Stalin, że śmierć milionów to jedynie statystyka, więc będziesz mordował jak leci?
Ilość populacji nie może się zwiększać w nieskończoność. Tylko, że naturalnie ograniczamy tę liczbę. Owszem zlikwidowaliśmy problem głodu, co dosyć mocno przesunęło granicę w górę, jednak spójrz na nasze społeczeństwa. Kto ma dodatni przyrost naturalny? Otóż nawet arabowie którzy przyjechali do Europy i którzy w pierwszym pokoleniu mieli ósemkę dzieci, w drugim już mieli tylko 4 a w trzecim dwójkę. A już niektórzy mają model 2+1. Bo wygoda nas rozleniwia.
Natomiast duża liczba ludności ułatwia życie. Bo masz większą konkurencję ale i więcej nisz. Większy wybór szkół, miejsc gdzie możesz pracować. A wojno? Po co Ci wojna? Owszem w słabo rozwiniętych krajach gdzie chodzi o złoża czy jakieś zaszłości politycznych konfliktów. A teraz chodzi o strefę wpływów. I wojnę masz ekonomiczną a nie zbrojną.
@ciomak12
umieralność na COVID19 nie różni się od tej z innych pandemii grypy z przed lat np tej z przełomu 2010-2011...
Więc jak tak bardzo się martwisz o umieralność .. to może lepiej zorganizować służbę zdrowia bo tysiące osób umiera z powodów zbyt późnej diagnostyki i braku dostępu do specjalistów oraz nowoczesnego leczenia. Masz przykłady gdzie zapisy na operacje czy to 2-3 lata na przód podobnie do wizyty u specjalistów.. A o błędach lekarskich nie wspominam...
@killerxcartoon Covid jest nową chorobą. W dodatku bardzo zjadliwą. Owszem reakcja jest przesadzona, powinna objąć znacznie mniejsze kręgi. Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście jest problemem. Jak wielkim ciężko mi powiedzieć bo nie jestem lekarzem.
Natomiast u nas jest ogromna umieralność bo mamy państwo z dykty i kartonu. W krajach jak USA czy Szwecja owe dodatkowe zgony w tym roku względem lat poprzednich niemal całkowicie pokrywają się z oficjalnymi danymi o umieralności na covid. Ale nie u nas. U nas to chyba 1/4. 3/4 to właśnie inne choroby, ze względu na to żę wszyscy mieli wyje** na służbę zdrowia. I zajmowali się 500+ czy jakimś końcem świata z powodu ilości CO2 ewentualnie cierpieniem norek. A nie służbą zdrowia.
Natomiast Twoje teksty o tym że jest za dużo ludzi na świecie to patologia
@ciomak12
Koronowirusy są znane od lat 50tych Objawy tego szczepu niczym nie różnią się od objawów innych szczepów koronowirusów . Przy okazji przez ten rok mamy już około 60 wariantów genetycznych tego koronowirusa. Ten konkretny szczep różni się od innych tylko tym że ma inny przyczep białkowy i atakuje inne białko w komórce by wniknąć do środka
A skąd wiesz że kobieta chciałaby na sobie i swoim dziecku eksperymentować? Przykład jest z dupy wzięty, ja na przykład nie boję się szczepionek które są z nami od lat - ja boje się nowej słabo przetestowanej szczepionki o niewiadomych długofalowych konsekwencjach dla mojego zdrowia, tylko tyle i aż tyle.