Pośpiech, brawura, egoizm i bezmyślność zabija. Do wypadku doszło 12 stycznia w Markach, na drodze wojewódzkiej numer 631 z Zielonki do Nieporętu. 37-letni kierowca BMW wyprzedzał kolumnę samochodów i zderzył się czołowo z prawidłowo jadącym Nissanem. Śmierć na miejscu poniósł 69-letni mężczyzna kierujący tym drugim autem, a jadąca z nim żona została przewieziona do szpitala. Sam sprawca tragicznego wypadku odniósł jedynie lekkie obrażenia, niewymagające hospitalizacji
@deanthehunter i po co taka agresja i wyzwiska? Czyżby @HochLieck miał rację pisząc "uderz w stół (...)"? Nie lepiej napisać "ja jeżdżę bmw i nie wariuję tak, jak ten na filmie"? Dyskusja na poziomie rynsztoka może prowadzić tylko tam - do rynsztoka. Nic pozytywnego z niej nie wyniknie.
A swoją drogą statystyki wypadków to tylko skutek takiego a nie innego stylu jazdy popularnego w naszym kraju. Przyczyna to zupełnie co innego. Niestety popularny stereotyp o kierowcach czy to bmw czy audi czy innych drogich i szybkich samochodów ma swoje podłoże w realnych obserwacjach naszych dróg. Nagminne jest przekraczanie prędkości, wyprzedzanie na trzeciego, wymuszanie pierwszeństwa itd. itp. właśnie przez kierowców "marek premium". Pomyśl ile z takich zachowań nie kończy się wypadkiem i tym samym nie trafia do statystyk. Raz, drugi, setny się uda a za sto-pierwszym nie wyjdzie i ginie niewinny człowiek...
Wszyscy kierowcy powinni, prawo jazdy to powinien byc przywilej tylko dla osob spelniajacych okreslone wymagania a nie dla wszystkich z automatu, i powinny byc testy powtarzane co kilka lat a nie jak teraz starzy kierowcy nie znają zmian w przepisach itp
@andrzej11635 No chyba nie tak do końca. Mam 2.9 litra pod maską i płacę 432 zł za oc+nnw+assistance w wersji podstawowej. Mam wszystkie zniżki. Nie wydaje mi się aby obecnie dużo zależało od pojemności silnika.
Zacznijmy od tego ,ze coraz czesciej u kierowcow BMW kierunkowskazy nie dzialaja...
Mysla,ze kazdy wie jak oni maja zamiar jechac czy jak?
Naprawde to jest rzadkosc,jak uzyja kierunku.
@BESTIA12345 Przypomina mi to logikę zakładów ubezpieczeniowych w USA. Czerwone i żółte samochody częściej doprowadzały do wypadków, więc ubezpieczenie było uzależnione od koloru samochodu.
Ludziom zajmującym się statystyką ręce opadają. Jakoś nawet osoby decyzyjne mają problem z odróżnieniem korelacji od związku przyczynowo-skutkowego, a co dopiero szary plebs. Korelacja może oznaczać wpływ A na B, może oznaczać wpływ B na A, ale może też oznaczać wpływ innego czynnika na A i B sprawiając, że nie są one ze sobą bezpośrednio powiązane.
Czerwone samochody nie były przyczyną wypadków. To cechy pewnych kierowców sprawiały, że częściej wybierali samochody czerwone (najczęściej sportowe) i powodowali więcej wypadków. To jednak nie znaczy, że kupując czerwonego dostawczaka nagle jesteś groźniejszy. Może po prostu masz logotyp firmy w takiej kolorystyce? Z żółtymi to samo, akurat były to najczęściej albo samochody sportowe, albo samochody-zabawki głównie dla młodych dziewczyn. Znowu najczęściej kierowcy wybierający żółte samochody powodowali więcej wypadków i znowu sam wybór czerwonego samochodu nie wpływał na bezpieczeństwo jazdy.
Tu mamy do czynienia z dokładnie tą samą sytuacją. To nie marka wpływa na bezpieczeństwo prowadzenia samochodu, a indywidualne wybory kierowcy. Tak się akurat składa, ze pewne grupy kierowców bardziej preferują tą markę niż inne.
@Geoffrey Idąc taką logiką, to powinniśmy wprowadzić odrębną kategorię do prowadzenia białych pojazdów. Przecież białe samochody to głównie dostawczaki i ciężarówki, a te wymagają większych umiejętności i mają większa masę.
@ZONTAR Myślę, że nie do kończ rozumiesz istotę rachunku prawdopodobieństwa. Oczywiście Twój wybór koloru samochodu ( i marki) nie ma wpływu na bezpieczeństwo Twojej jazdy, bo to bezpieczeństwo jest, jakie jest, niezależnie od marki i koloru samochodu. Ale już fakt, że kierowcy z małym doświadczeniem i skłonnością do ryzyka preferują konkretne wybory (czerwone, żółte, BMW) generuje pewną konkretną i obiektywną relację miedzy kolorem samochodu i zwiększonym ryzykiem wypadku. Jeśli nieznany klient wybiera BMW, to prawdopodobieństwo, że jest w grupie ryzyka jest większe, niż przy wyborze innej marki.
@Geoffrey I co z tego? To jest właśnie korelacja. Nie masz tu żadnej implikacji w stylu "jeśli auto czerwone to kierowca groźniejszy" tak samo jak nie ma korelacji "jeśli BMW to kierowca niebezpieczny". Masz większe prawdopodobieństwo, ale nie można się na nim opierać. Mężczyźni przeciętnie zarabiają więcej od kobiet, chciałbyś płacić większe podatki? Przecież jest duże prawdopodobieństwo, że zarabiasz więcej niż gdybyś był kobietą.
Ludzie tu nie piszą "jest zwiększona szansa na to, że za kierownicą siedzi dekiel". Ludzie piszą to, co możesz wyczytać w wielu komentarzach. Sam wybór tego samochodu już kategoryzuje kierowcę i podobnie jest w przypadku czerwonych samochodów. Kupując czerwony samochód niekoniecznie należysz do grupy podwyższonego ryzyka, więc ubezpieczenie nie powinno być od tego uzależnione. Ubezpieczenie powinno zależeć od przyczyny - chociażby wiek kierowcy, jego doświadczenie, jego historia, rodzaj samochodu. Tak chociażby ja płacę dużo niższe ubezpieczenie niż gdybym miał dokładnie taki sam samochód z RWD. Tylko dzięki temu, że mam dołączany przedni napęd i nie jest to przeciętny wybór kierowców, którzy rozwalają się na okolicznych latarniach. Gdyby to uzależnili od koloru, to by mi dowalili wyższe składki za czerwony samochód.
@ZONTAR Dlatego właśnie twierdzę, że nie do końca rozumiesz istotę rachunku prawdopodobieństwa. Istnienie korelacji samo w sobie można uważać za przyczynę. Każdą z korelacji, na które opierają się ubezpieczyciele, można zakwestionować w ten sam sposób, w który kwestionujesz wybór marki. Wiek kierowcy? Wielu młodych kierowców jeździ ostrożniej niż starzy, z kolei starzy często przeceniają swoje umiejętności. Ryzyko kradzieży? Przecież mieszkam na bezpiecznej ulicy w bezpiecznej dzielnicy i nikt mi nigdy nie ukradł auta. Bezwypadkowy przebieg ubezpieczenia? Nie ma żadnego powodu, żebyś w kolejnym roku nie miał stłuczki. "Zwiększona szansa" JEST dostateczną przyczyną. Według prawa wielkich liczb Bernoulliego, przy rosnącej liczbie prób wartość rzeczywista (np suma odszkodowań) zbliża się do wartości oczekiwanej wyliczonej z prawdopodobieństwa. Taka jest natura wszechświata. Weźmy rozpad promieniotwórczy pierwiastków. Nie ma ŻADNEJ przyczyny, aby rozpadło się któreś konkretne jądro atomu pierwiastka.Jest tylko pewna SZANSA, prawdopodobieństwo, że to się stanie. Ale przy odpowiednio dużej liczbie atomów prawdopodobieństwo rozpadu zmienia się w konkretną wielkość, którą możesz wyliczyć z bardzo dużą dokładnością. Powtarzam, mimo braku jakiejkolwiek przyczynowości. Dokładnie to samo dzieje się przy odpowiednio dużej liczbie kierowców - w populacji kierowców BMW "dekli" jest obiektywnie więcej. Oczywiście jedne korelacje są lepsze, inne gorsze. Lepiej byłoby robić zaawansowane badania psychologiczne i maksymalnie eliminować "dekli" zanim kupią jakikolwiek samochód. ( ta metoda też nie jest idealna, bo "normalni", kierowcy też mają dni, kiedy chcą sobie poszaleć,ich kobieta ma PMS albo brali leki - probabilistyki nigdy do końca nie usuniesz). Ale jak na razie zaawansowanych badań dla kategorii B się nie robi, i firmy ubezpieczeniowe pracują na takich danych, jakie mają, starając się wyłowić jak najtrafniejsze korelacje.
@Geoffrey
> Istnienie korelacji samo w sobie można uważać za przyczynę.
I to jest jedna, wielka głupota. Taka sama korelacja istnieje pomiędzy sprzedażą zniczy w Polsce i okresem godowym pingwina białookiego. Czy to znaczy, że przez zamknięcie cmentarzy w tym roku populacja pingwinów zmalała?
Taką samą korelację mamy między płcią i zarobkami. Kobiety przeciętnie zarabiają mniej od mężczyzn. Ba, kobiety rzadziej pracują od mężczyzn. Czyli co, bycie kobietą oznacza mniejsze zarobki? Kobietom płaci się mniej? Bycie kobietą jest przyczyną niskich zarobków? Czy może na odwrót, przez niskie zarobki ludzie niewieścieją, a przy wyższych stają się mężni? Właśnie takie stosowanie statystyki do relacji jednostki sprawia, że logika wychodzi oknem. Statystyka nie ma zastosowania w sytuacjach jednostkowych.
Przytaczasz tu prawo wielkich liczb chcąc udowodnić prawidłowość statystyki dla jednostek?
Wysokość stawki ubezpieczeniowej nie jest daną statystyczną. To jest stawka, którą zapłaci dana jednostka. Może i przy setkach tysięcy ubezpieczonych opieranie się o czyste relacje da nam oczekiwane wpływy, ale w kwestiach jednostkowych będzie on mocno zaburzony. Dokładnie tak, jak sprzedawanie butów po trzy sztuki opierając sie na tym, że człowiek i pies ma średnio trzy nogi. To jest właśnie taki przykład prowadzący do głupich wniosków tylko przez nieprawidłowe stosowanie statystyki.
Jedną z podstaw analizy prawdopodobieństwa jest możliwe zawężenie czynników do minimum. Nie bez powodu przy wszelkich badaniach stosuje się grupy kontrolne i kontroluje wpływ czynników zewnętrznych. Opieranie się na danych bez uwzględniania innych czynników może nam pokazać korelację, ale niekoniecznie bezpośredni związek. W taki sposób możemy opierać się o błędne założenia i całkowicie mijać się z celem. Oczywiście podwyższenie składek dla posiadaczy czerwonych samochodów przez chwilę działało. Szybko jednak ludzie się nauczyli, że muszą płacić więcej za czerwony samochód i zaczęli kupować inne. Czy to poprawiło bezpieczeństwo na drogach? No raczej nie. Czy algorytm nadal jest właściwy? Ano też nie, bo jednak ta korelacja nie była bezpośrednia. Młodzi kierowcy częściej unikali czerwonych samochodów dla oszczędności niż starsi i bardziej odpowiedzialni kierowcy, którzy byli gotowi płacić więcej za kolor, który im się podoba. W ten sposób nagle czerwone samochody spadły gwałtownie w statystykach. To oznacza, że efekt nie został osiągnięty.
Jako ubezpieczycielowi zależy mi na uzależnieniu stawki od prawdopodobieństwa doprowadzenia do wypadku. Gdy uzależniam to od właściwego czynnika, to zmiana tego czynnika jednocześnie prowadzi do zmiany wpływów i prawdopodobieństwa. Jak więcej młodych kierowców wsiada za kierownicę, to liczba wypadków rośnie i wpływy ze składek rosną. Tej relacji nie ma w przypadku czerwonych samochodów. Ani nagła popularyzacja czerwonych samochodów nie zwiększa ryzyka wypadków, ani odejście od tego koloru nie obniżyło ryzyka. Koszta pozostały bez zmian, a wpływy się zmieniały, bo były uzależnione od złych czynników.
Dane statystyczne mogą nam służyć jedynie do manipulowania ogólnymi wynikami i obserwowania zmian w statystykach. Można w ten sposób odkrywać nieznane nam relacje. Między innymi tak działa uczenie maszyn. Zbierają masę danych, analizuję statystykę, zmieniają dane wejściowe i obserwują zmianę w statystykach. My jednak nie jesteśmy maszynami i mamy tą umiejętność przewidywania. Czy wprowadzenie dodatkowych egzaminów dla posiadaczy BMW sprawi, że liczba wypadków zmaleje? Zgodnie ze statystyką tak być powinno, przecież kierowcy BMW częściej powodują wypadki. Problem w tym, że to nie marka jest przyczyną i ograniczając dostęp do samochodów tej marki po prostu zmienimy statystykę przesuwając to prawdopodobieństwo do innych marek. Czy na tym nam zależy? Chcemy poprawić wizerunek marki i odepchnąć bardziej ryzykownych kierowców do korzystania z innych marek? Raczej nie w tym rzecz, a taki efekt możemy właśnie osiągnąć. Dokładnie tak samo, jak z tym kolorem lakieru. Owszem, podwyższenie składki na czerwone samochody poprawiło statystyki dla czerwonych samochodów. Czy poprawiło statystyki dla wszystkich? Ano nie, bo to jedynie przesunęło grupę ryzyka na inne kolory nijak nie niwelując problemu ani nie uzależniając naszych wpływów od obszerności grupy ryzyka. Efekt nie został osiągnięty, wnioski były błędne.
Twoja logika jest tu też błędna, bo określenie prawdopodobieństwa wymaga powtarzalności danego eksperymentu. Przypadek z kolorem lakieru nam dowiódł, że nie jest powtarzalny, korelacja istniała i nagle przestała istnieć. Liczba wypadków nie spadła, a liczba czerwonych samochodów tak. Jeśli uzależnisz stawkę od koloru, to ludzie będą unikać koloru. Jeśli uzależnisz od obecności systemów bezpieczeństwa, to ludzie będą chętniej kupować samochody z systemami bezpieczeństwa. Jak uzależnisz od historii wypadków, to ludzie będą się bardziej starali unikać kolizji. O to w tym właśnie chodzi. Płacę mniejszą składkę, bo wybrałem samochód radzący sobie dużo lepiej w śniegu i jednocześnie cechujący się lepszą trakcją. Dlatego składka jest uzależniona od rodzaju napędu. Nie dlatego, że młodzi i gniewni chętniej sięgają po RWD. Gdybym kupił RWD, to nadal bym płacił mniej od młodego kierowcy. Właśnie dlatego, że jedną z przyczyn jest wiek i on jest tu dużo dokładniejszym warunkiem od wyborów podejmowanych w tym wieku. Można też łączyć te relacje ze sobą. Można uznać, że młody kierowca z RWD to dużo większe ryzyko niż młody kierowca w AWD czy starszy kierowca w RWD. Trzeba jednak rozsądnie szacować takie zależności. Nasze procesy w przeciwieństwie do uczenia maszyn nie mają możliwości zmieniania warunków setki tysięcy razy i obserwowania wyników. Komputer nauczył się grać w gry samochodowe rozbijając się setki tysięcy razy. Za każdym razem uczył się interpretować nowe dane i za każdym razem określał wpływ zmiany danej wartości na wyniki. Gdybyśmy tak mogli zrobić, to ostatecznie byśmy mogli stworzyć precyzyjny algorytm wyliczający wszystkie wydarzenia w naszym życiu. Tak jednak nie będzie, bo liczba zmiennych jest zbyt duża aby wszystkie je uwzględnić. Dlatego właśnie nie możemy opierać się wyłącznie o probabilistykę.
Porównajmy to sobie chociażby z opinią o kierowcach wszelakich Fabii czy Opla Astry. Czy mamy tu związek przyczynowo-skutkowy? Czy jazda takim samochodem zwiększa ryzyko popełniania wykroczeń na drogach? Ano znowu nie. Ciąg przyczynowo-skutkowy jest całkiem inny. Kierowcy są mniej ostrożni w samochodach służbowych, samochody służbowe najczęściej są tańsze, a akurat dane marki mieszczą się w widełkach tanich wozideł. Może i statystyka w danym momencie jest prawidłowa, ale wystarczy podnieść koszta ubezpieczeń takich samochodów aby przedsiębiorcy zaczęli kupować inne, tańsze w ubezpieczeniu samochody. Nagle statystyka przestanie działać, bo wpłynęliśmy nie na pierwotną przyczynę i po prostu teraz samochody służbowe są innych marek. Stosując statystykę do manipulacji nie możesz sobie pozwolić na półśrodki.
Dokładnie to samo stało się z podatkiem handlowym. Największe marki supermarketów w Polsce to marki zagraniczne, a my chcemy opodatkować te firmy przed wyprowadzaniem kasy z kraju. No to dowalmy podatek uzależniony od łącznej przestrzeni handlowej. Zadziałało? Ano nie. Największe marki zagraniczne zazwyczaj mają różne franczyzy i wiele podfirm, więc pomimo dużej skali mają pod sobą wiele mniejszych firm z pojedynczymi sklepami (np. Media Markt, Media Expert). Znowu rodzime firmy nie stosują takich optymalizacji i najczęściej ta sama firma jest właścicielem wielu sklepów. Nagle się okazuje, że dowaliliśmy większy podatek głównie rodzimym firmom, ale te wielkie, zagraniczne marki nie mają tak dużych powierzchni mimo, że łączna powierzchnia sklepów pod tym samym szyldem jest znacznie większa. Znowu opieramy się o korelację pomijając ciąg przyczynowo-skutkowy.
Swoją drogą porównując to do okresu półtrwania sam sobie strzelasz w kolano. Podstawową zasadą jest stosowanie tego wyłącznie w dużej skali i nijak nie przekłada się na jednostki. Nie możesz określić czasu życia pojedynczego atomu na podstawie okresu jego półtrwania, dopiero w większej skali zaczyna dążyć do ustalonej wartości statystycznej.
Ponadto jest spora różnica pomiędzy stosowaniem probabilistyki do obserwacji i szacowania danego zjawiska przy stałych danych wejściowych, a stosowaniem ich do regulowania wyniku. Właśnie dlatego kolektywizacja najczęściej nie działa. Gdy uzależnisz pensję pracowników od ich indywidualnych wyników, to osiągniesz lepszy wynik ogólny, niż uzależniając pensję wszystkich od średniej ich wspólnych wyników. Oczywiście możesz ją zastosować przy zwolnieniach i możesz założyć, że zwolnienie 500 losowych pracowników z 1000 obniży produktywność o połowę. Wszystko przez to, że nie robisz tego indywidualnie i przy losowym podziale na pół możesz oczekiwać statystycznie równego podziału wyników. Im większa grupa, tym mniejsze prawdopodobieństwo trafienia grup o bardzo różnej, średniej wydajności.
Powiedzmy, że każdy płaci za swoją edukację z własnej kieszeni. Mamy pewien stopień wyedukowania społeczeństwa, mamy określone koszta tej edukacji i mamy określony wzrost kompetencji i produktywności w kraju. Teraz zmieńmy system. Dzielimy te koszta edukacji na wszystkich obywateli po równo i każdy może sobie brać co chce. Co zaobserwujemy? Ano sytuacja już się zmieni, bo jednym z czynników decydujących był stosunek kosztów do wartości. Po dowaleniu podatku i oferowaniu edukacji każdemu "za darmo" już nie ma tego bodżca. Niektórzy by nigdy nie zapłacili za dany kierunek, ale za darmo sobie wezmą. Niektórzy by wybrali tańszy kierunek, ale za darmo to sobie spróbują w trudniejszym, w którym niekoniecznie im pójdzie. Nagle koszta idą w góre, teoretyczny stopień wyedukowania społeczeństwa idzie w góre, a efektywność spadła. Jakim cudem? Przecież powinno wyjść inaczej. Statystyka się myliła?
@Lulus widziałem ten film wcześniej. Jedną z teorii jaka się przewija (a mieszkam 20km od tego miejsca), że nissan także wyprzedzał i przez to drastycznie skrócił dystans. Po prostu wyjechał na czołówkę z BMW.
A że ten zaiwaniał jak debil to mamy co mamy.
Bez wyprzedzania nissana, bmw najprawdopodobniej by się zmieściło.
@raven000 Nie, kierowca Nissana nie "wyjechał na czołówkę z BMW" tylko co najwyżej (jeśli teoria o wyprzedzaniu ma cokolwiek wspólnego z prawdą) wrócił na swój pas po zakończeniu manewru. Kierowca BMW po pierwsze leciał stanowczo za szybko, a po drugie kontynuował wyprzedzanie pomimo wyraźnie widocznego znaku informującego o zbliżaniu się do skrzyżowania i jest jedynym winowajcą zaistniałego zdarzenia. Żadne gdybanie tego nie zmieni - wyprzedzał kolumnę samochodów na drodze, która ni w ząb się do takich szaleństw nie nadaje i przez swój debilizm zabił człowieka. Oby został bardzo surowo ukarany! On i wielu innych jemu podobnych to przekleństwo naszych dróg. Wielcy panowie w swoich super furach, którym wydaje się, że ich ani przepisy ani kultura ani nawet zdrowy rozsądek na drodze nie obowiązują...
@raven000, widać, że droga jest prosta, więc raczej na czołówkę by nie jechał. Mogło tak być, że Nissanem zjechał w ostatniej chwili na swój pas bo auta jechały z przeciwka wprost pod BMW.
@Herrbatnik @Vinyard
Kierowca bmw powinien zakończyć wyprzedzanie przed skrzyżowaniem, ale tego nie zrobił. Kierowca nissana nie powinien wyprzedzać bo robi to ktoś inny, ale togo nie zrobił. Kto bardziej zawinił? I tu się zaczynają schody.
Wyprzedzanie jak ktoś z naprzeciwka wykonuje taki sam manewr jest wykroczeniem. Takim samym jak wyprzedzanie na skrzyżowaniu.
Samochody jadące w kolumnie też nie trzymają odległości mimo iż mają taki obowiązek.
Tam winnych to jest wielu. I stąd taki wypadek jak jest.
Ja znam tą drogę bardzo dobrze, nie jeżdżę nią. Nie jeżdżę nią ze względu na kierowców i zwierzęta tam bytujące. Mimo że miałbym czasem kilka km bliżej.
@Vinyard Ze wszystkim się zgodzę poza prędkością. Jeśli już wyprzedzasz, to kwestią bezpieczeństwa jest abyś wykonał ten manewr jak najszybciej. Fakt, ze w tym przypadku, to nawet przy braku nissana byłby na styk, więc absolutnie jego wina.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
16 stycznia 2021 o 16:33
@mudia Ograniczenie prędkości obowiązuje ZAWSZE!
Niezależnie czy jesteś na prawym, lewym, 5-tym czy 10-tym pasie ruchu - obowiązuje ograniczenie prędkości.
Jeśli podczas wyprzedzania aby wykonać je bezpiecznie niezbędne jest przekroczenie dopuszczalnej prędkości - masz OBOWIAZEK natychmiast zaniechać tego wyprzedzania i wrócić na prawy pas ruchu!
Nie ma czegoś takiego jak nakaz szybkiego wyprzedzania.
Masz to zrobić bezpiecznie ale też zgodnie ze WSZYSTKIMI przepisami.
Co tutaj źle wykonywał kierowca BMW?
Generalnie wszystko wykonał źle.
1) Nie powinien w ogóle rozpoczynać manewru wyprzedzania jeśli nie miał odpowiedniej widoczności.
2) Nie powinien przekraczać dopuszczalnej prędkości - jazda z nadmierną prędkością utrudnia powrót na prawy pas w jakąś szczelinę.
3) widząc znak informujący o skrzyżowaniu miał OBOWIAZEK zakończyć wyprzedzanie... ale tego nie zrobił.
4) widząc, że jest przed nim auto idące na czołówkę miał OBOWIAZEK natychmiast wrócić na prawy pas... ale tego nie zrobił.
5) nieuchronnie idąc na czołówkę miał męski OBOWIAZEK wziąć odpowiedzialność za swój szereg błędów - skręcić maksymalnie w lewo i zginąć na drzewie... ale okazał się pi*dą a nie mężczyzną - wolał zamordować niewinnego człowieka niż wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Czasem uważam, ze w takich sytuacjach powinna być "humanitarna" forma kary śmierci - uśpić i pociąć na organy aby uratować inne życia ludzie które czekają na przeszczep.
Jeśli sąd zostawi go przy życiu jest ogromna szansa, ze za jakiś czas zamorduje on kolejną osobę na drodze... nawet mając sądowy zakaz prowadzenia pojazdów - większość piratów drogowych nie przestaje wsiadać za kierownicę mając taki zakaz.
Kara śmierci lub dożywotni kamieniołom(bez maszyn, jak na Syberii w latach 40.). Wiedział jakie jest ryzyko. Tylko tak można się pozbyć morderców, wszystkich.
wniosek w części zasadny. rzeczywiście wydarzyła się tragedia, ale te wszystkie wypadki w których zazwyczaj kierowcy BMW wychodzą cało jasno pokazują, że jest coś na rzeczy. wystarczy spojrzeć na samą masę BMW czy Audi, znacznie cięższe samochody od innych marek. Mam mały niemiecki samochód i koreańskiego suv-a, chociaż różnica rozmiarów jest ogromna, to waga różni się tylko o 100kg, a samochód 2x większy. w tym przypadku większą masa= większe bezpieczeństwo dla BMW i mniejsze dla innych uczestników wypadków.
@Vinyard Wiem że to słabe ale 10 lat temu na czołowe poszedł mój znajomy w Yarisce z Bmw, takim małym czołgu, tak samo wyprzedzającym jak ten z filmiku. Znajomy smierc na miejscu , temu drugiemu właściwie nic nie było.
@Djzordon Za wolno ci, to leć samolotem, buraku. Co złego jest w tym, że ktoś jedzie 80-tką na drodze, gdzie jest ograniczenie do 90 i zagrożenie zderzenia z dzikimi zwierzętami????
@Djzordon Nie ma w Prawie o Ruchu Drogowym nakazu jazdy z maksymalną dopuszczalną prędkością. Po za tym jazda 80 km/h w miejscu gdzie dozwolone jest 90 km/h nie jest wcale blokowaniem ruchu.
@Djzordon W tym, że ślimaki jeżdżą wolno to masz rację, a do tego często zaraz przy linii środkowej! Też bym chętnie wysyłał takich na kurs jazdy ze szczególnym uwzględnieniem korzystania z lusterek oraz bycia naprawdę aktywnym uczestnikiem ruchu. Wielu jak już usiądzie za kierwonicą to jakby w wiadomości TVP na TVN-ie się zapatrzyło.
Tylko że to w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwia takiej debilnej jazdy jak tego głąba z bm.
Czyjś ojciec, brat, mąż, przyjaciel umarł bo komuś się bez rozsądku śpieszyło. Najgorsze ,że to może spotkać każdego na drodze. Będziesz swojego bliskiego odprowadzał wzrokiem jak jedzie do sklepu a później zobaczysz go w czarnym worku bo ktoś się śpieszył...
Widać że skrzyżowanie jest lekko na wzniesieniu... nic nie widać to noga w pedał i się zobaczy... pewnie nisko siedział, bo wiadomo kierowca rajdowy. Jeżdżę na trasie do Sochaczewa i też jest takie miejsce ilu kretynów tam już widziałem to szkod gadać... Szkoda faceta w Nissanie :/
Co za pała?! Jeszcze przed samym zderzeniem odbił w lewo...
A co do kierowców bm i kaudi - niestety moje spostrzeżenia (a jeżdżę całkiem sporo) są takie, że przejawiają najczęściej bezczelność i jazdę bez wyobraźni na drogach.
To odbicie to był pomysł minięcia nissana poboczem. Kierowca nissan (chyba po powrocie na własny pas po wyprzedzaiu) spanikowal trochę jak zobaczyl bmw i zamiast od razu zjechać max na prawo to jechał dość długo prosto i kierowca bmw wpadł na glupi pomysl ze to on zjedzie i wtedy kierowca nissan tez to zrobił i się stało. Tam było miejsce żeby obaj się zmieścili jakby od razu nissan max na prawo a bmw do ciężarówki.
@alider patrząc z boku więcej się widzi i trochę inaczej ocenia. Nie ma co gdybać. Wg mnie kierowca bmw leciał na oślep przyzwyczajony, że ludzie mu zjeżdżają z drogi kiedy wyprzedza jak idiota a tu niespodzianka - kierowcą nissana okazał się 69-letni starszy pan, któremu nie starczyło czasu na decyzję o zrobieniu miejsca kozakowi z bmw i tragedia gotowa...
Sprawiedliwy i niezawisły sąd skaże go na 2 lata w zawieszeniu i utratę prawa jazdy. No, chyba, że to był synalek jakiegoś kodziarskiego biznesmena, polityka albo celebryty, wówczas nawet prawa jazdy mu nie zabiorą. Państwo prawa jak cholera.
debil z bmw - to oczywiste ale nie każdy tak jeździ. Ja jeżdzę bmw, fakt że głównie po mieście ale staram się obalić mit buraka w bmw, wpuszczam jak to się chcę "wbić" i sama dziękuje jak ktoś mnie wpuści, poza tym używam kierunkowskazów wbreb ogólnej opinii, że bmw nie ma kierunków :-) a jeżdzę głównie dlatego, że jest bezpieczniesze niż przywołany tu np. Yaris i na pewno solidniej wykonany noo ale cóż zaraz pewnie zejdzie lawina hejtu :-/
@Pluszakxyz Z całą uprzejmością i bez odrobiny hejtu chciałbym zauważyć, że prawidłowa jazda samochodem nie jest żadną łaską. To powinno być normalne. Cieszymy się, że jesteś normalna :)
Coś czuję, że gdybym był tego świadkiem, to myślę, że kierowca BMW jednak mógłby nie przeżyć tego wypadku, oczywiście oficjalnie z powodu obrażeń doznanych w wypadku.
Ta droga to droga łosi.
Dosłownie i w przenośni.
To co się na nie wyprawia to jest tragedia.
Mam wrażenie, że kierowcy chcący prowadzić BMW powinni przechodzić specjalne badania psychiatryczne.
Uderz w stół, a nożyce się odezwą :)
@Bihar Na BMW powinny być zezwolenia, jak na broń :)
@deanthehunter i po co taka agresja i wyzwiska? Czyżby @HochLieck miał rację pisząc "uderz w stół (...)"? Nie lepiej napisać "ja jeżdżę bmw i nie wariuję tak, jak ten na filmie"? Dyskusja na poziomie rynsztoka może prowadzić tylko tam - do rynsztoka. Nic pozytywnego z niej nie wyniknie.
A swoją drogą statystyki wypadków to tylko skutek takiego a nie innego stylu jazdy popularnego w naszym kraju. Przyczyna to zupełnie co innego. Niestety popularny stereotyp o kierowcach czy to bmw czy audi czy innych drogich i szybkich samochodów ma swoje podłoże w realnych obserwacjach naszych dróg. Nagminne jest przekraczanie prędkości, wyprzedzanie na trzeciego, wymuszanie pierwszeństwa itd. itp. właśnie przez kierowców "marek premium". Pomyśl ile z takich zachowań nie kończy się wypadkiem i tym samym nie trafia do statystyk. Raz, drugi, setny się uda a za sto-pierwszym nie wyjdzie i ginie niewinny człowiek...
@Bihar Audi także - coraz częściej ci drudzy dorównują a może już przewyższają idiotyzmem kierowców BMW.
Ja mam BMW jestem młody i jeżdżę normalnie i nie robię takich głupot...
Wszyscy kierowcy powinni, prawo jazdy to powinien byc przywilej tylko dla osob spelniajacych okreslone wymagania a nie dla wszystkich z automatu, i powinny byc testy powtarzane co kilka lat a nie jak teraz starzy kierowcy nie znają zmian w przepisach itp
@andrzej11635 No chyba nie tak do końca. Mam 2.9 litra pod maską i płacę 432 zł za oc+nnw+assistance w wersji podstawowej. Mam wszystkie zniżki. Nie wydaje mi się aby obecnie dużo zależało od pojemności silnika.
@andrzej11635 No właśnie. Córella ma młynek do kawy 1,1 i płaci 1800 zł. Więc pojemność nie ma tu chyba decydującej kwestii.
Zgadzam sie z Tobą!!!
Masz pelbą rację
Zacznijmy od tego ,ze coraz czesciej u kierowcow BMW kierunkowskazy nie dzialaja...
Mysla,ze kazdy wie jak oni maja zamiar jechac czy jak?
Naprawde to jest rzadkosc,jak uzyja kierunku.
@BESTIA12345 Przypomina mi to logikę zakładów ubezpieczeniowych w USA. Czerwone i żółte samochody częściej doprowadzały do wypadków, więc ubezpieczenie było uzależnione od koloru samochodu.
Ludziom zajmującym się statystyką ręce opadają. Jakoś nawet osoby decyzyjne mają problem z odróżnieniem korelacji od związku przyczynowo-skutkowego, a co dopiero szary plebs. Korelacja może oznaczać wpływ A na B, może oznaczać wpływ B na A, ale może też oznaczać wpływ innego czynnika na A i B sprawiając, że nie są one ze sobą bezpośrednio powiązane.
Czerwone samochody nie były przyczyną wypadków. To cechy pewnych kierowców sprawiały, że częściej wybierali samochody czerwone (najczęściej sportowe) i powodowali więcej wypadków. To jednak nie znaczy, że kupując czerwonego dostawczaka nagle jesteś groźniejszy. Może po prostu masz logotyp firmy w takiej kolorystyce? Z żółtymi to samo, akurat były to najczęściej albo samochody sportowe, albo samochody-zabawki głównie dla młodych dziewczyn. Znowu najczęściej kierowcy wybierający żółte samochody powodowali więcej wypadków i znowu sam wybór czerwonego samochodu nie wpływał na bezpieczeństwo jazdy.
Tu mamy do czynienia z dokładnie tą samą sytuacją. To nie marka wpływa na bezpieczeństwo prowadzenia samochodu, a indywidualne wybory kierowcy. Tak się akurat składa, ze pewne grupy kierowców bardziej preferują tą markę niż inne.
@Geoffrey Idąc taką logiką, to powinniśmy wprowadzić odrębną kategorię do prowadzenia białych pojazdów. Przecież białe samochody to głównie dostawczaki i ciężarówki, a te wymagają większych umiejętności i mają większa masę.
@ZONTAR Myślę, że nie do kończ rozumiesz istotę rachunku prawdopodobieństwa. Oczywiście Twój wybór koloru samochodu ( i marki) nie ma wpływu na bezpieczeństwo Twojej jazdy, bo to bezpieczeństwo jest, jakie jest, niezależnie od marki i koloru samochodu. Ale już fakt, że kierowcy z małym doświadczeniem i skłonnością do ryzyka preferują konkretne wybory (czerwone, żółte, BMW) generuje pewną konkretną i obiektywną relację miedzy kolorem samochodu i zwiększonym ryzykiem wypadku. Jeśli nieznany klient wybiera BMW, to prawdopodobieństwo, że jest w grupie ryzyka jest większe, niż przy wyborze innej marki.
@Geoffrey I co z tego? To jest właśnie korelacja. Nie masz tu żadnej implikacji w stylu "jeśli auto czerwone to kierowca groźniejszy" tak samo jak nie ma korelacji "jeśli BMW to kierowca niebezpieczny". Masz większe prawdopodobieństwo, ale nie można się na nim opierać. Mężczyźni przeciętnie zarabiają więcej od kobiet, chciałbyś płacić większe podatki? Przecież jest duże prawdopodobieństwo, że zarabiasz więcej niż gdybyś był kobietą.
Ludzie tu nie piszą "jest zwiększona szansa na to, że za kierownicą siedzi dekiel". Ludzie piszą to, co możesz wyczytać w wielu komentarzach. Sam wybór tego samochodu już kategoryzuje kierowcę i podobnie jest w przypadku czerwonych samochodów. Kupując czerwony samochód niekoniecznie należysz do grupy podwyższonego ryzyka, więc ubezpieczenie nie powinno być od tego uzależnione. Ubezpieczenie powinno zależeć od przyczyny - chociażby wiek kierowcy, jego doświadczenie, jego historia, rodzaj samochodu. Tak chociażby ja płacę dużo niższe ubezpieczenie niż gdybym miał dokładnie taki sam samochód z RWD. Tylko dzięki temu, że mam dołączany przedni napęd i nie jest to przeciętny wybór kierowców, którzy rozwalają się na okolicznych latarniach. Gdyby to uzależnili od koloru, to by mi dowalili wyższe składki za czerwony samochód.
@ZONTAR Dlatego właśnie twierdzę, że nie do końca rozumiesz istotę rachunku prawdopodobieństwa. Istnienie korelacji samo w sobie można uważać za przyczynę. Każdą z korelacji, na które opierają się ubezpieczyciele, można zakwestionować w ten sam sposób, w który kwestionujesz wybór marki. Wiek kierowcy? Wielu młodych kierowców jeździ ostrożniej niż starzy, z kolei starzy często przeceniają swoje umiejętności. Ryzyko kradzieży? Przecież mieszkam na bezpiecznej ulicy w bezpiecznej dzielnicy i nikt mi nigdy nie ukradł auta. Bezwypadkowy przebieg ubezpieczenia? Nie ma żadnego powodu, żebyś w kolejnym roku nie miał stłuczki. "Zwiększona szansa" JEST dostateczną przyczyną. Według prawa wielkich liczb Bernoulliego, przy rosnącej liczbie prób wartość rzeczywista (np suma odszkodowań) zbliża się do wartości oczekiwanej wyliczonej z prawdopodobieństwa. Taka jest natura wszechświata. Weźmy rozpad promieniotwórczy pierwiastków. Nie ma ŻADNEJ przyczyny, aby rozpadło się któreś konkretne jądro atomu pierwiastka.Jest tylko pewna SZANSA, prawdopodobieństwo, że to się stanie. Ale przy odpowiednio dużej liczbie atomów prawdopodobieństwo rozpadu zmienia się w konkretną wielkość, którą możesz wyliczyć z bardzo dużą dokładnością. Powtarzam, mimo braku jakiejkolwiek przyczynowości. Dokładnie to samo dzieje się przy odpowiednio dużej liczbie kierowców - w populacji kierowców BMW "dekli" jest obiektywnie więcej. Oczywiście jedne korelacje są lepsze, inne gorsze. Lepiej byłoby robić zaawansowane badania psychologiczne i maksymalnie eliminować "dekli" zanim kupią jakikolwiek samochód. ( ta metoda też nie jest idealna, bo "normalni", kierowcy też mają dni, kiedy chcą sobie poszaleć,ich kobieta ma PMS albo brali leki - probabilistyki nigdy do końca nie usuniesz). Ale jak na razie zaawansowanych badań dla kategorii B się nie robi, i firmy ubezpieczeniowe pracują na takich danych, jakie mają, starając się wyłowić jak najtrafniejsze korelacje.
@Geoffrey
> Istnienie korelacji samo w sobie można uważać za przyczynę.
I to jest jedna, wielka głupota. Taka sama korelacja istnieje pomiędzy sprzedażą zniczy w Polsce i okresem godowym pingwina białookiego. Czy to znaczy, że przez zamknięcie cmentarzy w tym roku populacja pingwinów zmalała?
Taką samą korelację mamy między płcią i zarobkami. Kobiety przeciętnie zarabiają mniej od mężczyzn. Ba, kobiety rzadziej pracują od mężczyzn. Czyli co, bycie kobietą oznacza mniejsze zarobki? Kobietom płaci się mniej? Bycie kobietą jest przyczyną niskich zarobków? Czy może na odwrót, przez niskie zarobki ludzie niewieścieją, a przy wyższych stają się mężni? Właśnie takie stosowanie statystyki do relacji jednostki sprawia, że logika wychodzi oknem. Statystyka nie ma zastosowania w sytuacjach jednostkowych.
Przytaczasz tu prawo wielkich liczb chcąc udowodnić prawidłowość statystyki dla jednostek?
Wysokość stawki ubezpieczeniowej nie jest daną statystyczną. To jest stawka, którą zapłaci dana jednostka. Może i przy setkach tysięcy ubezpieczonych opieranie się o czyste relacje da nam oczekiwane wpływy, ale w kwestiach jednostkowych będzie on mocno zaburzony. Dokładnie tak, jak sprzedawanie butów po trzy sztuki opierając sie na tym, że człowiek i pies ma średnio trzy nogi. To jest właśnie taki przykład prowadzący do głupich wniosków tylko przez nieprawidłowe stosowanie statystyki.
Jedną z podstaw analizy prawdopodobieństwa jest możliwe zawężenie czynników do minimum. Nie bez powodu przy wszelkich badaniach stosuje się grupy kontrolne i kontroluje wpływ czynników zewnętrznych. Opieranie się na danych bez uwzględniania innych czynników może nam pokazać korelację, ale niekoniecznie bezpośredni związek. W taki sposób możemy opierać się o błędne założenia i całkowicie mijać się z celem. Oczywiście podwyższenie składek dla posiadaczy czerwonych samochodów przez chwilę działało. Szybko jednak ludzie się nauczyli, że muszą płacić więcej za czerwony samochód i zaczęli kupować inne. Czy to poprawiło bezpieczeństwo na drogach? No raczej nie. Czy algorytm nadal jest właściwy? Ano też nie, bo jednak ta korelacja nie była bezpośrednia. Młodzi kierowcy częściej unikali czerwonych samochodów dla oszczędności niż starsi i bardziej odpowiedzialni kierowcy, którzy byli gotowi płacić więcej za kolor, który im się podoba. W ten sposób nagle czerwone samochody spadły gwałtownie w statystykach. To oznacza, że efekt nie został osiągnięty.
Jako ubezpieczycielowi zależy mi na uzależnieniu stawki od prawdopodobieństwa doprowadzenia do wypadku. Gdy uzależniam to od właściwego czynnika, to zmiana tego czynnika jednocześnie prowadzi do zmiany wpływów i prawdopodobieństwa. Jak więcej młodych kierowców wsiada za kierownicę, to liczba wypadków rośnie i wpływy ze składek rosną. Tej relacji nie ma w przypadku czerwonych samochodów. Ani nagła popularyzacja czerwonych samochodów nie zwiększa ryzyka wypadków, ani odejście od tego koloru nie obniżyło ryzyka. Koszta pozostały bez zmian, a wpływy się zmieniały, bo były uzależnione od złych czynników.
Dane statystyczne mogą nam służyć jedynie do manipulowania ogólnymi wynikami i obserwowania zmian w statystykach. Można w ten sposób odkrywać nieznane nam relacje. Między innymi tak działa uczenie maszyn. Zbierają masę danych, analizuję statystykę, zmieniają dane wejściowe i obserwują zmianę w statystykach. My jednak nie jesteśmy maszynami i mamy tą umiejętność przewidywania. Czy wprowadzenie dodatkowych egzaminów dla posiadaczy BMW sprawi, że liczba wypadków zmaleje? Zgodnie ze statystyką tak być powinno, przecież kierowcy BMW częściej powodują wypadki. Problem w tym, że to nie marka jest przyczyną i ograniczając dostęp do samochodów tej marki po prostu zmienimy statystykę przesuwając to prawdopodobieństwo do innych marek. Czy na tym nam zależy? Chcemy poprawić wizerunek marki i odepchnąć bardziej ryzykownych kierowców do korzystania z innych marek? Raczej nie w tym rzecz, a taki efekt możemy właśnie osiągnąć. Dokładnie tak samo, jak z tym kolorem lakieru. Owszem, podwyższenie składki na czerwone samochody poprawiło statystyki dla czerwonych samochodów. Czy poprawiło statystyki dla wszystkich? Ano nie, bo to jedynie przesunęło grupę ryzyka na inne kolory nijak nie niwelując problemu ani nie uzależniając naszych wpływów od obszerności grupy ryzyka. Efekt nie został osiągnięty, wnioski były błędne.
Twoja logika jest tu też błędna, bo określenie prawdopodobieństwa wymaga powtarzalności danego eksperymentu. Przypadek z kolorem lakieru nam dowiódł, że nie jest powtarzalny, korelacja istniała i nagle przestała istnieć. Liczba wypadków nie spadła, a liczba czerwonych samochodów tak. Jeśli uzależnisz stawkę od koloru, to ludzie będą unikać koloru. Jeśli uzależnisz od obecności systemów bezpieczeństwa, to ludzie będą chętniej kupować samochody z systemami bezpieczeństwa. Jak uzależnisz od historii wypadków, to ludzie będą się bardziej starali unikać kolizji. O to w tym właśnie chodzi. Płacę mniejszą składkę, bo wybrałem samochód radzący sobie dużo lepiej w śniegu i jednocześnie cechujący się lepszą trakcją. Dlatego składka jest uzależniona od rodzaju napędu. Nie dlatego, że młodzi i gniewni chętniej sięgają po RWD. Gdybym kupił RWD, to nadal bym płacił mniej od młodego kierowcy. Właśnie dlatego, że jedną z przyczyn jest wiek i on jest tu dużo dokładniejszym warunkiem od wyborów podejmowanych w tym wieku. Można też łączyć te relacje ze sobą. Można uznać, że młody kierowca z RWD to dużo większe ryzyko niż młody kierowca w AWD czy starszy kierowca w RWD. Trzeba jednak rozsądnie szacować takie zależności. Nasze procesy w przeciwieństwie do uczenia maszyn nie mają możliwości zmieniania warunków setki tysięcy razy i obserwowania wyników. Komputer nauczył się grać w gry samochodowe rozbijając się setki tysięcy razy. Za każdym razem uczył się interpretować nowe dane i za każdym razem określał wpływ zmiany danej wartości na wyniki. Gdybyśmy tak mogli zrobić, to ostatecznie byśmy mogli stworzyć precyzyjny algorytm wyliczający wszystkie wydarzenia w naszym życiu. Tak jednak nie będzie, bo liczba zmiennych jest zbyt duża aby wszystkie je uwzględnić. Dlatego właśnie nie możemy opierać się wyłącznie o probabilistykę.
Porównajmy to sobie chociażby z opinią o kierowcach wszelakich Fabii czy Opla Astry. Czy mamy tu związek przyczynowo-skutkowy? Czy jazda takim samochodem zwiększa ryzyko popełniania wykroczeń na drogach? Ano znowu nie. Ciąg przyczynowo-skutkowy jest całkiem inny. Kierowcy są mniej ostrożni w samochodach służbowych, samochody służbowe najczęściej są tańsze, a akurat dane marki mieszczą się w widełkach tanich wozideł. Może i statystyka w danym momencie jest prawidłowa, ale wystarczy podnieść koszta ubezpieczeń takich samochodów aby przedsiębiorcy zaczęli kupować inne, tańsze w ubezpieczeniu samochody. Nagle statystyka przestanie działać, bo wpłynęliśmy nie na pierwotną przyczynę i po prostu teraz samochody służbowe są innych marek. Stosując statystykę do manipulacji nie możesz sobie pozwolić na półśrodki.
Dokładnie to samo stało się z podatkiem handlowym. Największe marki supermarketów w Polsce to marki zagraniczne, a my chcemy opodatkować te firmy przed wyprowadzaniem kasy z kraju. No to dowalmy podatek uzależniony od łącznej przestrzeni handlowej. Zadziałało? Ano nie. Największe marki zagraniczne zazwyczaj mają różne franczyzy i wiele podfirm, więc pomimo dużej skali mają pod sobą wiele mniejszych firm z pojedynczymi sklepami (np. Media Markt, Media Expert). Znowu rodzime firmy nie stosują takich optymalizacji i najczęściej ta sama firma jest właścicielem wielu sklepów. Nagle się okazuje, że dowaliliśmy większy podatek głównie rodzimym firmom, ale te wielkie, zagraniczne marki nie mają tak dużych powierzchni mimo, że łączna powierzchnia sklepów pod tym samym szyldem jest znacznie większa. Znowu opieramy się o korelację pomijając ciąg przyczynowo-skutkowy.
Swoją drogą porównując to do okresu półtrwania sam sobie strzelasz w kolano. Podstawową zasadą jest stosowanie tego wyłącznie w dużej skali i nijak nie przekłada się na jednostki. Nie możesz określić czasu życia pojedynczego atomu na podstawie okresu jego półtrwania, dopiero w większej skali zaczyna dążyć do ustalonej wartości statystycznej.
Ponadto jest spora różnica pomiędzy stosowaniem probabilistyki do obserwacji i szacowania danego zjawiska przy stałych danych wejściowych, a stosowaniem ich do regulowania wyniku. Właśnie dlatego kolektywizacja najczęściej nie działa. Gdy uzależnisz pensję pracowników od ich indywidualnych wyników, to osiągniesz lepszy wynik ogólny, niż uzależniając pensję wszystkich od średniej ich wspólnych wyników. Oczywiście możesz ją zastosować przy zwolnieniach i możesz założyć, że zwolnienie 500 losowych pracowników z 1000 obniży produktywność o połowę. Wszystko przez to, że nie robisz tego indywidualnie i przy losowym podziale na pół możesz oczekiwać statystycznie równego podziału wyników. Im większa grupa, tym mniejsze prawdopodobieństwo trafienia grup o bardzo różnej, średniej wydajności.
Powiedzmy, że każdy płaci za swoją edukację z własnej kieszeni. Mamy pewien stopień wyedukowania społeczeństwa, mamy określone koszta tej edukacji i mamy określony wzrost kompetencji i produktywności w kraju. Teraz zmieńmy system. Dzielimy te koszta edukacji na wszystkich obywateli po równo i każdy może sobie brać co chce. Co zaobserwujemy? Ano sytuacja już się zmieni, bo jednym z czynników decydujących był stosunek kosztów do wartości. Po dowaleniu podatku i oferowaniu edukacji każdemu "za darmo" już nie ma tego bodżca. Niektórzy by nigdy nie zapłacili za dany kierunek, ale za darmo sobie wezmą. Niektórzy by wybrali tańszy kierunek, ale za darmo to sobie spróbują w trudniejszym, w którym niekoniecznie im pójdzie. Nagle koszta idą w góre, teoretyczny stopień wyedukowania społeczeństwa idzie w góre, a efektywność spadła. Jakim cudem? Przecież powinno wyjść inaczej. Statystyka się myliła?
Powinien dożywocie w kamieniołomie dostać.
Zdążę, zmieszczę się... a nie! czekaj... (bum)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2021 o 15:23
@Lulus widziałem ten film wcześniej. Jedną z teorii jaka się przewija (a mieszkam 20km od tego miejsca), że nissan także wyprzedzał i przez to drastycznie skrócił dystans. Po prostu wyjechał na czołówkę z BMW.
A że ten zaiwaniał jak debil to mamy co mamy.
Bez wyprzedzania nissana, bmw najprawdopodobniej by się zmieściło.
@raven000 Nie, kierowca Nissana nie "wyjechał na czołówkę z BMW" tylko co najwyżej (jeśli teoria o wyprzedzaniu ma cokolwiek wspólnego z prawdą) wrócił na swój pas po zakończeniu manewru. Kierowca BMW po pierwsze leciał stanowczo za szybko, a po drugie kontynuował wyprzedzanie pomimo wyraźnie widocznego znaku informującego o zbliżaniu się do skrzyżowania i jest jedynym winowajcą zaistniałego zdarzenia. Żadne gdybanie tego nie zmieni - wyprzedzał kolumnę samochodów na drodze, która ni w ząb się do takich szaleństw nie nadaje i przez swój debilizm zabił człowieka. Oby został bardzo surowo ukarany! On i wielu innych jemu podobnych to przekleństwo naszych dróg. Wielcy panowie w swoich super furach, którym wydaje się, że ich ani przepisy ani kultura ani nawet zdrowy rozsądek na drodze nie obowiązują...
@raven000, widać, że droga jest prosta, więc raczej na czołówkę by nie jechał. Mogło tak być, że Nissanem zjechał w ostatniej chwili na swój pas bo auta jechały z przeciwka wprost pod BMW.
@Herrbatnik @Vinyard
Kierowca bmw powinien zakończyć wyprzedzanie przed skrzyżowaniem, ale tego nie zrobił. Kierowca nissana nie powinien wyprzedzać bo robi to ktoś inny, ale togo nie zrobił. Kto bardziej zawinił? I tu się zaczynają schody.
Wyprzedzanie jak ktoś z naprzeciwka wykonuje taki sam manewr jest wykroczeniem. Takim samym jak wyprzedzanie na skrzyżowaniu.
Samochody jadące w kolumnie też nie trzymają odległości mimo iż mają taki obowiązek.
Tam winnych to jest wielu. I stąd taki wypadek jak jest.
Ja znam tą drogę bardzo dobrze, nie jeżdżę nią. Nie jeżdżę nią ze względu na kierowców i zwierzęta tam bytujące. Mimo że miałbym czasem kilka km bliżej.
@Vinyard Ze wszystkim się zgodzę poza prędkością. Jeśli już wyprzedzasz, to kwestią bezpieczeństwa jest abyś wykonał ten manewr jak najszybciej. Fakt, ze w tym przypadku, to nawet przy braku nissana byłby na styk, więc absolutnie jego wina.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2021 o 16:33
@mudia Ograniczenie prędkości obowiązuje ZAWSZE!
Niezależnie czy jesteś na prawym, lewym, 5-tym czy 10-tym pasie ruchu - obowiązuje ograniczenie prędkości.
Jeśli podczas wyprzedzania aby wykonać je bezpiecznie niezbędne jest przekroczenie dopuszczalnej prędkości - masz OBOWIAZEK natychmiast zaniechać tego wyprzedzania i wrócić na prawy pas ruchu!
Nie ma czegoś takiego jak nakaz szybkiego wyprzedzania.
Masz to zrobić bezpiecznie ale też zgodnie ze WSZYSTKIMI przepisami.
Co tutaj źle wykonywał kierowca BMW?
Generalnie wszystko wykonał źle.
1) Nie powinien w ogóle rozpoczynać manewru wyprzedzania jeśli nie miał odpowiedniej widoczności.
2) Nie powinien przekraczać dopuszczalnej prędkości - jazda z nadmierną prędkością utrudnia powrót na prawy pas w jakąś szczelinę.
3) widząc znak informujący o skrzyżowaniu miał OBOWIAZEK zakończyć wyprzedzanie... ale tego nie zrobił.
4) widząc, że jest przed nim auto idące na czołówkę miał OBOWIAZEK natychmiast wrócić na prawy pas... ale tego nie zrobił.
5) nieuchronnie idąc na czołówkę miał męski OBOWIAZEK wziąć odpowiedzialność za swój szereg błędów - skręcić maksymalnie w lewo i zginąć na drzewie... ale okazał się pi*dą a nie mężczyzną - wolał zamordować niewinnego człowieka niż wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Czasem uważam, ze w takich sytuacjach powinna być "humanitarna" forma kary śmierci - uśpić i pociąć na organy aby uratować inne życia ludzie które czekają na przeszczep.
Jeśli sąd zostawi go przy życiu jest ogromna szansa, ze za jakiś czas zamorduje on kolejną osobę na drodze... nawet mając sądowy zakaz prowadzenia pojazdów - większość piratów drogowych nie przestaje wsiadać za kierownicę mając taki zakaz.
Kara śmierci lub dożywotni kamieniołom(bez maszyn, jak na Syberii w latach 40.). Wiedział jakie jest ryzyko. Tylko tak można się pozbyć morderców, wszystkich.
Wniosek. Kup BMW zamiast Nissana czy innej mydelniczki.
@Fumanchu niezbyt śmieszny żart zważywszy na ofiarę śmiertelną w tym zdarzeniu...
wniosek w części zasadny. rzeczywiście wydarzyła się tragedia, ale te wszystkie wypadki w których zazwyczaj kierowcy BMW wychodzą cało jasno pokazują, że jest coś na rzeczy. wystarczy spojrzeć na samą masę BMW czy Audi, znacznie cięższe samochody od innych marek. Mam mały niemiecki samochód i koreańskiego suv-a, chociaż różnica rozmiarów jest ogromna, to waga różni się tylko o 100kg, a samochód 2x większy. w tym przypadku większą masa= większe bezpieczeństwo dla BMW i mniejsze dla innych uczestników wypadków.
@Vinyard Wiem że to słabe ale 10 lat temu na czołowe poszedł mój znajomy w Yarisce z Bmw, takim małym czołgu, tak samo wyprzedzającym jak ten z filmiku. Znajomy smierc na miejscu , temu drugiemu właściwie nic nie było.
do ciężkich prac społecznych dziada
do końca y w pierdlu dla tego debila z BMW
Jadą ślimaki po 80 km/h w niezabudowanym to człowieka może szlag trafić. I przychodzą do głowy głupie pomysły.
@Djzordon Za wolno ci, to leć samolotem, buraku. Co złego jest w tym, że ktoś jedzie 80-tką na drodze, gdzie jest ograniczenie do 90 i zagrożenie zderzenia z dzikimi zwierzętami????
@Djzordon . Jak może trafić to niech trafi, będzie o jednego &*^)%$@$ mniej.
@Djzordon Nie ma w Prawie o Ruchu Drogowym nakazu jazdy z maksymalną dopuszczalną prędkością. Po za tym jazda 80 km/h w miejscu gdzie dozwolone jest 90 km/h nie jest wcale blokowaniem ruchu.
@Djzordon Jak takiemu człowiekowi przychodzą do głowy głupie pomysły bo ktoś zamiast 90 km/h jedzie 80 to niech uda się na dobrego psychitary.
@Djzordon W tym, że ślimaki jeżdżą wolno to masz rację, a do tego często zaraz przy linii środkowej! Też bym chętnie wysyłał takich na kurs jazdy ze szczególnym uwzględnieniem korzystania z lusterek oraz bycia naprawdę aktywnym uczestnikiem ruchu. Wielu jak już usiądzie za kierwonicą to jakby w wiadomości TVP na TVN-ie się zapatrzyło.
Tylko że to w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwia takiej debilnej jazdy jak tego głąba z bm.
Czyjś ojciec, brat, mąż, przyjaciel umarł bo komuś się bez rozsądku śpieszyło. Najgorsze ,że to może spotkać każdego na drodze. Będziesz swojego bliskiego odprowadzał wzrokiem jak jedzie do sklepu a później zobaczysz go w czarnym worku bo ktoś się śpieszył...
kierowca BMW powinien iść siedzieć za ewidentne usiłowanie zabójstwa...
* za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa...
Widać że skrzyżowanie jest lekko na wzniesieniu... nic nie widać to noga w pedał i się zobaczy... pewnie nisko siedział, bo wiadomo kierowca rajdowy. Jeżdżę na trasie do Sochaczewa i też jest takie miejsce ilu kretynów tam już widziałem to szkod gadać... Szkoda faceta w Nissanie :/
Co za pała?! Jeszcze przed samym zderzeniem odbił w lewo...
A co do kierowców bm i kaudi - niestety moje spostrzeżenia (a jeżdżę całkiem sporo) są takie, że przejawiają najczęściej bezczelność i jazdę bez wyobraźni na drogach.
To odbicie to był pomysł minięcia nissana poboczem. Kierowca nissan (chyba po powrocie na własny pas po wyprzedzaiu) spanikowal trochę jak zobaczyl bmw i zamiast od razu zjechać max na prawo to jechał dość długo prosto i kierowca bmw wpadł na glupi pomysl ze to on zjedzie i wtedy kierowca nissan tez to zrobił i się stało. Tam było miejsce żeby obaj się zmieścili jakby od razu nissan max na prawo a bmw do ciężarówki.
@alider patrząc z boku więcej się widzi i trochę inaczej ocenia. Nie ma co gdybać. Wg mnie kierowca bmw leciał na oślep przyzwyczajony, że ludzie mu zjeżdżają z drogi kiedy wyprzedza jak idiota a tu niespodzianka - kierowcą nissana okazał się 69-letni starszy pan, któremu nie starczyło czasu na decyzję o zrobieniu miejsca kozakowi z bmw i tragedia gotowa...
Drobnostka. Sąd uzna że to niechcący.
To było morderstwo
Sprawiedliwy i niezawisły sąd skaże go na 2 lata w zawieszeniu i utratę prawa jazdy. No, chyba, że to był synalek jakiegoś kodziarskiego biznesmena, polityka albo celebryty, wówczas nawet prawa jazdy mu nie zabiorą. Państwo prawa jak cholera.
To nie bezmyślność. To morderstwo z premedytacją . Dlatego trzeba przywrócić karę śmierci by takie scierwo eliminować ze społeczeństwa
debil z bmw - to oczywiste ale nie każdy tak jeździ. Ja jeżdzę bmw, fakt że głównie po mieście ale staram się obalić mit buraka w bmw, wpuszczam jak to się chcę "wbić" i sama dziękuje jak ktoś mnie wpuści, poza tym używam kierunkowskazów wbreb ogólnej opinii, że bmw nie ma kierunków :-) a jeżdzę głównie dlatego, że jest bezpieczniesze niż przywołany tu np. Yaris i na pewno solidniej wykonany noo ale cóż zaraz pewnie zejdzie lawina hejtu :-/
@Pluszakxyz Z całą uprzejmością i bez odrobiny hejtu chciałbym zauważyć, że prawidłowa jazda samochodem nie jest żadną łaską. To powinno być normalne. Cieszymy się, że jesteś normalna :)
Do gazu
aż krew mi się zagotowała - dobrze, że nie mam władzy by móc swobodnie karać takich padalców jak ten w bmw bo ...
Nie dość, że w bmw, to jeszcze czarny...
Prawa jazdy nie odzyska pewnie nigdy a i z więzienia wyjdzie nieprędko. Toż to ewidentne zabójstwo i pewnie mu przyklepią jeszcze z zamiarem..
grozi mu do... zaledwie 12 lat. Do.
Brak Matołom Wyobraźni.
To tak jak z antymaseczkowcami - za ich buractwo, głupotę i "ułańską fantazję" umierają i cierpią inni.
Coś czuję, że gdybym był tego świadkiem, to myślę, że kierowca BMW jednak mógłby nie przeżyć tego wypadku, oczywiście oficjalnie z powodu obrażeń doznanych w wypadku.