@qwerty1431
Kult Boży w dużej części stał się kultem wspólnoty, a to przez ideę fałszywego antropocentryzmu zamiast teocentryzmu. Z natury rzeczy i nazwy Kult Boży, którego najważniejszą częścią jest Msza, musi być nakierowany na Boga a nie na człowieka.
W tym miejscu muszę wprowadzić małe kalendarium nowych rytów:
1951 - Radykalna zmiana mającego przynajmniej 1400 lat rytu Wielkiego Tygodnia. Obrzędy nielogiczne i niespójne, pierwsze dzieło reformatorskiej manii Komisji.
1962 - Jan XXIII dodał do Kanonu Mszy (modlitwa eucharystyczna, serce Mszy rytu rzymskiego) wspomnienie św. Józefa. Nikt przez 1000 lat nie zmieniał słów Kanonu. O ile sama ta zmiana nie była zła, to była dowodem na zmianę myślenia. Zmieniono kilka innych elementów.
1965 - Formalnie nadal był to Klasyczny Ryt Rzymski (nazwy tej będę używał do odróżnienia od Nowego Rytu). Jednak już tylko Kanon Rzymski jest odmawiany w języku Kościoła i oczywiście usunięto psalm Iudica me z modlitw u stopni ołtarza. Zezwolono na odprawianie w stronę ludu. Jednak to dopiero był ryt przejściowy.
1967 - Missa Normativa - ryt eksperymentalny jeszcze bardziej zredukowany niż NOM.
1969 - Novus Ordo Missae - Obecny ryt, chociaż miał kilka modyfikacji do tej pory.
Zmiany oraz ich skutki:
-Możliwość odprawiania versus populum (w stronę ludu) - Konsekwencje psychologiczne są bardzo wyraźne. Wszyscy nie są już zwróceni w jednym kierunku na wschód (choćby symboliczny), krzyż, Najświętszy Sakrament, ale na lokalną wspólnotę. Dodatkowo ułatwia wtrącanie niepotrzebnych komentarzy, wprowadzeń itd. Zwyczajnie trudno do kogoś mówić nie będąc do nich zwróconych. Dlatego w KRR jak kapłan zwraca się do wiernych, to się do nich odwraca. Tylko wtedy.
-Możliwość oprawiania Mszy wyłącznie w języku narodowym - Usunięcie łaciny nie tylko zlikwidowało symbol powszechności Kościoła (który jest ważniejszą wspólnotą niż lokalna), ale często piękno słów, poprawność wyrażanych w nich tajemnic, ale też przestało być tamą do swobodnej zmiany słów liturgii. Dodatkowo utrudnia udział w Mszy w innym kraju, a w tych czasach podróże zagraniczne są powszechne.
-Odmawianie modlitw eucharystycznych głośno - kolejna zmiana zła z powodów psychologicznych. Jako, że słowa te nie są adresowane do wiernych, a jest ich dużo to, wierni z natury rzeczy zaczynają raczej myśleć o czymś innym. W tym momencie nic tak nie mówi jak cisza.
-Wariantywność - Kolejny element desakralizacji liturgii. Zmienia mentalność kapłana ze sługi w twórcę i konferansjera, który musi nieustannie zmieniać i dostosowywać, a nie wypełniać.
-Wykonywanie czytań czy psalmu responsoryjnego przez osoby spoza prezbiterium - zastanawiamy się kto przyjdzie, jak jest ta osoba ubrana, ale też często te osoby nie mają umiejętności ku temu.
Dwie pierwsze zmiany oraz ostatnia najbardziej wpłynęły na te mowy polityków. Skoro uprawniona jest nie tylko mowa sakralna, zatwierdzona przez Kościół (w KRR kazanie formalnie nie należy do Ofiary), ale także mowa ludzka, to już nie ma większej różnicy kto ją wypowiada. Oczywiście to wszystko by się nie odbyło, gdyby nie zniszczono kultury obrzędowości - przestrzegania prawa liturgicznego. Jednak już samo wprowadzenie nowych rytów to zniszczyło bo pokazało - zmieniajcie, eksperymentujcie, nie przejmujcie się jakimiś soborami, papieżami, świętymi ojcami.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
18 stycznia 2021 o 10:12
@qwerty1431
Owocność Mszy nie wymaga zrozumienia każdego słowa na szczęście. :)
W dodatku stary ryt więcej przekazuje gestami.
Na początku pomaga mszalik, później już można się obyć bez niego.
Trzeba pamiętać, że o ile tłumaczenia polskie są poprawne, to anglojęzyczne są heretyckie. W dodatku ten język nie nadaje się do liturgii.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
18 stycznia 2021 o 11:48
Syndrom oblężonej twierdzy. Wiadomo trzeba straszyć, że kościółki są atakowane, w ten sposób może zachowają swój elektorat z gór, ponieważ ten coś ostatnio się zrywa powolutku z łańcucha.
Widzę że osoby naprawdę wierzące, utraciły swoje Sacrum. Propagandę teraz z ambony się głosi i relacjonuje w publicznej TV.
@bartoszewiczkrzysztof
To prawda. Wbrew opinii tutaj wielu "specjalistów" od Kościoła, bardzo wiele osób nad tym ubolewa.
@qwerty1431
Efekt desakralizacji rytu rzymskiego przez Pawła VI w AD 1969.
@qwerty1431
Kult Boży w dużej części stał się kultem wspólnoty, a to przez ideę fałszywego antropocentryzmu zamiast teocentryzmu. Z natury rzeczy i nazwy Kult Boży, którego najważniejszą częścią jest Msza, musi być nakierowany na Boga a nie na człowieka.
W tym miejscu muszę wprowadzić małe kalendarium nowych rytów:
1951 - Radykalna zmiana mającego przynajmniej 1400 lat rytu Wielkiego Tygodnia. Obrzędy nielogiczne i niespójne, pierwsze dzieło reformatorskiej manii Komisji.
1962 - Jan XXIII dodał do Kanonu Mszy (modlitwa eucharystyczna, serce Mszy rytu rzymskiego) wspomnienie św. Józefa. Nikt przez 1000 lat nie zmieniał słów Kanonu. O ile sama ta zmiana nie była zła, to była dowodem na zmianę myślenia. Zmieniono kilka innych elementów.
1965 - Formalnie nadal był to Klasyczny Ryt Rzymski (nazwy tej będę używał do odróżnienia od Nowego Rytu). Jednak już tylko Kanon Rzymski jest odmawiany w języku Kościoła i oczywiście usunięto psalm Iudica me z modlitw u stopni ołtarza. Zezwolono na odprawianie w stronę ludu. Jednak to dopiero był ryt przejściowy.
1967 - Missa Normativa - ryt eksperymentalny jeszcze bardziej zredukowany niż NOM.
1969 - Novus Ordo Missae - Obecny ryt, chociaż miał kilka modyfikacji do tej pory.
Zmiany oraz ich skutki:
-Możliwość odprawiania versus populum (w stronę ludu) - Konsekwencje psychologiczne są bardzo wyraźne. Wszyscy nie są już zwróceni w jednym kierunku na wschód (choćby symboliczny), krzyż, Najświętszy Sakrament, ale na lokalną wspólnotę. Dodatkowo ułatwia wtrącanie niepotrzebnych komentarzy, wprowadzeń itd. Zwyczajnie trudno do kogoś mówić nie będąc do nich zwróconych. Dlatego w KRR jak kapłan zwraca się do wiernych, to się do nich odwraca. Tylko wtedy.
-Możliwość oprawiania Mszy wyłącznie w języku narodowym - Usunięcie łaciny nie tylko zlikwidowało symbol powszechności Kościoła (który jest ważniejszą wspólnotą niż lokalna), ale często piękno słów, poprawność wyrażanych w nich tajemnic, ale też przestało być tamą do swobodnej zmiany słów liturgii. Dodatkowo utrudnia udział w Mszy w innym kraju, a w tych czasach podróże zagraniczne są powszechne.
-Odmawianie modlitw eucharystycznych głośno - kolejna zmiana zła z powodów psychologicznych. Jako, że słowa te nie są adresowane do wiernych, a jest ich dużo to, wierni z natury rzeczy zaczynają raczej myśleć o czymś innym. W tym momencie nic tak nie mówi jak cisza.
-Wariantywność - Kolejny element desakralizacji liturgii. Zmienia mentalność kapłana ze sługi w twórcę i konferansjera, który musi nieustannie zmieniać i dostosowywać, a nie wypełniać.
-Wykonywanie czytań czy psalmu responsoryjnego przez osoby spoza prezbiterium - zastanawiamy się kto przyjdzie, jak jest ta osoba ubrana, ale też często te osoby nie mają umiejętności ku temu.
Dwie pierwsze zmiany oraz ostatnia najbardziej wpłynęły na te mowy polityków. Skoro uprawniona jest nie tylko mowa sakralna, zatwierdzona przez Kościół (w KRR kazanie formalnie nie należy do Ofiary), ale także mowa ludzka, to już nie ma większej różnicy kto ją wypowiada. Oczywiście to wszystko by się nie odbyło, gdyby nie zniszczono kultury obrzędowości - przestrzegania prawa liturgicznego. Jednak już samo wprowadzenie nowych rytów to zniszczyło bo pokazało - zmieniajcie, eksperymentujcie, nie przejmujcie się jakimiś soborami, papieżami, świętymi ojcami.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2021 o 10:12
@qwerty1431
Owocność Mszy nie wymaga zrozumienia każdego słowa na szczęście. :)
W dodatku stary ryt więcej przekazuje gestami.
Na początku pomaga mszalik, później już można się obyć bez niego.
Trzeba pamiętać, że o ile tłumaczenia polskie są poprawne, to anglojęzyczne są heretyckie. W dodatku ten język nie nadaje się do liturgii.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2021 o 11:48
@qwerty1431
Dziękuję, wzajemnie.
Syndrom oblężonej twierdzy. Wiadomo trzeba straszyć, że kościółki są atakowane, w ten sposób może zachowają swój elektorat z gór, ponieważ ten coś ostatnio się zrywa powolutku z łańcucha.
PIS to szarańcza, dżuma naszych czasów. Kult kłamstwa i hipokryzji. ***** ***
no i co z tego ? a PO nie dawało