@Gzes jedyne z czym się nie zgodzę to że nie kradli w latach 90' to były czas że co nie było przykręcone było kradzione. w latach 90 jak się zostawiło rower na podwórku na 10 minut to go ukradli. Reszta jak najbardziej słuszna. Nie umiem pojąć jak patrzę na moją siostrzenicę w wieku 7 lat która W OGÓLE nie ma koleżanek i przyjaciół. Cały dzień przed komputerem z bajkami, zero wyjść na dwór, rower czy boisko. Martwi mnie że dziś dzieci nie mają przyjaciół. Mnie do domu trzeba było z dworu siłą do domu ściągać
@Gzes Nikt nikogo nie okradał.... Taaa... Mieszkam w centrum miasteczka (obecnie powiatowego). Któregoś dnia tata nie schował Fiata 126 do garażu - rano nie miał akumulatora i kół... Z budynku zdjęto nową rynnę a kiedyś próbowano wynieść furtkę, ale stalowa konstrukcja była zbyt ciężka dla śmiałka i stała oparta o dom zdjęta z zawiasów. Kwiatki z przydomowego ogródka wykopywane z taką częstotliwością, że zaprzestaliśmy sadzić.
EDIT: dziś dobiegam pięćdziesiątki i mieszkam w tym samym domu. Furtka do słupka przypięta łańcuchem (od strony zawiasów). Kwiatków nikt nie kradnie, samochód gdy zostawię na podwórzu też bezpieczny. Za to z podwórza zbieram po kilka pustych "małpek" i kilka pustych puszek tygodniowo. Klucza pod wycieraczką czy choćby niezamkniętych na zamek drzwi nigdy - ani za dzieciństwa ani teraz, nie odważyłbym się zostawić.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 stycznia 2021 o 7:13
@Przytomny też nie wiem gdzie te klucze pod wycieraczką, bo ja miałem albo własny.... albo rodzice zostawiali u sąsiada a w drzwiach zostawiali kartkę że jest "u Pani Ani" albo u "Pana Zbyszka" :P Z kradzieżami podobnie bywało... piwnice na osiedlu na którym mieszkałem mimo zamykanych drzwi z klatki schodowej, solidnych kłódek... były notorycznie okradane... tak samo dość długo ktoś z wielu piwnic wykręcał często żarówki
@feroxa A niemal pod każdym telewizorem, stał stabilizator napięcia. Pamiętam że bajka wieczorem trwała dziesięć minut, jak się nie włączyło telewizora wcześniej, żeby się rozgrzały lampy, to można było jedynie obejrzeć napis KONIEC.Teraz jak oglądam stare zdjęcia, to PRL wydaje się być szary, ale jak dla mnie to wina czarno białych fotografii.
nie ma co narzekać, bo to "My" wychodzący na "zakupy" z pełną kieszenią liści, przepraszam "pieniędzy" pozwoliliśmy Naszym dzieciom siedzieć przed komputerem itp
Cóż to były za złe i mroczne czasy. Bida jak sam skurfesyn, bida, ciągły niedostatek i strach o to czy jutro będzie robota. A i tak trzeba powiedzieć, że mieszkałem w mieście wojewódzkim. Pamiętam te szare i smutne jak pisda ulice, pamiętam te podwórka w oficynach starych kamienic, gdzie krwa...wierz mi, nie czekało na człowieka nic dobrego. Te zdewastowane klatki schodowe które wiecznie je bały moczem. Nik nie kradł, ta. Wszystko co nie było zaspawane i przypięte na dwa łańcuchy znikało z prędkością światła, wystarczyło się obrócić i krwa wszystko rozszabrowane. O np. mój budynek szkoły też był zajebisty, kartonowe kontenery postawione na szybko, że niby tymczasowe...po kilku latach je bało pleśnią i stęchlizną, strach było do kibla wejść co by wpjerdolu nie dostać od jarających tam szlugi starszych, pięknie po prostu było krwa.
Człowiek pół dnia się szlajał po dworze nie dlatego, że było to jakieś fascynujące, ale dlatego, że lepsze to było niż siedzenie w domu, gdzie już totalnie nie było co robić. Kiedy kumpel dostał od ciotki z Niemiec komputer Commodore 64 to był szał, wszyscy pjerdolili ganianie, każdy chciał tylko siedzieć przed telewizorem i wgrywać kolejne kasety.
Wakacje też były złe. Wywozili nas do rodziny gdzieś na zabitą wioskę bo na żadne inne wyjazdy nie było pieniędzy krwa. A nudą tam była taka okrutna, że aż zęby bolały z tego dziadostwa.
@Trucker_87
Mnie życie na wsi podobało się. W sumie taka wieś, że kilka tys. mieszkańców, ale z wszelkimi urokami - polami, lasami, stawami, zaroślami. Mnie tam nigdy nie nudziło się. Zresztą nie było na to czasu.
@michalSFS Nie neguję tego, że być może mogło to mieć jakiś tam urok dla kogoś, po prostu napisałem to ze swojej perspektywy. Jednak to kompletnie nie były moje klimaty. Jedyną okolicznością z tamtych lat za którą tęsknię to obecność moich dziadków, którzy wtedy żyli, cała reszta natomiast to dla mnie totalny żur. Jednak zdecydowanie wolę swoje obecne życie, świat jest otwarty a jedynym ograniczeniem jest w zasadzie wyobraźnia a nie pjerdolona bieda. Z całym szacunkiem,ale mimo wszystko wolę Wyspy Kanaryjskie niż te pola, lasy, stawy i zarośla...
dorastałem w latach 80-tych, było biednie, w sklepach wszystkiego brakowało. ojciec musiał jeździć na zagraniczne kontrakty, żeby dorobić. na podłączenie telefonu czekaliśmy ponad 10 lat i to w dużym mieście. o wyjezdzie na wakacje za granicę można było pomarzyć. kradli, napadali, pedofile też się kręcili. zupełnie jak dziś. każdy miło wspomina dzieciństwo, ale za komuną nie tęsknię.
Bo kiedyś to było, a teraz to już nie jest.
Tylko z jakiegoś powodu napisane w ścianie tekstu, złożone tylko i wyłącznie z sentymentalnego bełkotu. Miałem nadzieję, że napisze coś zabawnego, ale nie, to tylko ten sam demot co zawsze.
Nie da się zaprzeczyć, że w tamtych latach dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo, ale z tego zdania wynika, że współcześnie dzieci go nie mają?
Oczywiście, że to nie prawda.
Powiem wręcz, szczęśliwe dzieciństwo nie zależy od tego czy pijesz wodę z węża czy butelkowaną za 3 złote. Zależy od poczucia bezpieczeństwa, bo dziecko, które czuje się bezpiecznie, może popuścić wodze fantazji i patrzeć na każdy nadchodzący dzień jako kolejną przygodę. Wszystkie te demoty o "szczęśliwym dzieciństwie tylko w latach takich a takich", to po prostu tęsknota za czasami beztroski i swobody, serio, to nie jest zasługa tego, że biegało się z kijem zamiast smartfona.
Gwarantuję, że za 30 lat te smartfonowe dzieci będą wrzucać memy z obrazkami xiaomi i innymi ajfonami, psiocząc na młode pokolenie, że nic tylko w wirtualnej rzeczywistości siedzi, nie to co my, bo za naszych czasów to z prawdziwymi ludźmi sie rozmawiało na fejsie, razem w gry sie gralo, a te dzisiejsze dzieciaki to tylko VR i nawet posta ze zdjęciem śniadania nie wrzucą!
Każdy idealizuje czasy dzieciństwa, bo pamięta się te dobre rzeczy, a poza tym nikt nie zdawał sobie sprawy że może być inaczej / lepiej. Teraz jest dokładnie tak samo.
A co do telewizji to była czarno-biała, a na dobranockę był "Jacek i Agatka".
@Tomasz3652 racja! Pamiętam jak moja babcia idealizowała swoje dziecinstwo. Jak chodzili bez butów i było i zimno, to wkładali nogi do krowiego gówna. I zawsze mówiła to z taką nostalgią. Racja Panie Tomasz - każdy idealizuje czasy dzieciństwa.
@daclaw Własne jezioro?!? Ale luksusy! Myśmy mieszkali w 150 w pudełku po butach, wstawaliśmy o 22:30 na pół godziny przed pójściem spać, pracowaliśmy po 27 godzin na dobę we młynie za jednego pensa na całe życie... Ale czy ktoś z młodych nam dzisiaj w to uwierzy? Nie!!! ;-)
Wielu ludzi z tym demotem sie zgodzi, wielu sie nie zgodzi, a inni sie zgodza z jego czesciami. Jedni mieli lepsze inni gorsze dziecinstwo... Nastala glupia moda na ukazywanie "mlodszego" pokolenia jako nierobow, leni czy niepotrafiacych "niczego". A prawda jest taka, ze swiat sie zmienia i kazde "nowe" pokolenie bedzie mialo inne dziecinstwo co nie znaczy, ze bedzie gorsze, albo, ze "nasze" pokolenie mialo to dziecinstwo lepsze...
@polm84 Czyli zaczynami robić to, co robiono nam
"Moje pokolenie wiedziało co to praca. Nie to, co ta dzisiejsza młodzież". Tak wąsacze czasem mawiali:)
I ludzie którzy dorastali w takich warunkach i teraz są dumni "jak to kiedyś było i co to nierobili za młodu" wychowali pokolenie przewrażliwionych ciotexów wgapionych w telefony.
Jakie to straszne, że obecnie jada się w restauracjach, można mieć rozmowy prywatne, jest więcej kanałów w telewizji, dziecko może powiedzieć, że nie lubi jakieś potrawy, pije się przegotowaną wodę, lub mineralną. Na pewno dzisiejsze dzieci wyrosną na degeneratów, bo czasy się zmieniły.
I znowu jakieś sentymentalne bzdety, jak to kiedyś było fajnie.
Nikt od was nie wychodził głodny. Dla ciebie super, ale nie ty gotowałeś.
Nikt nie kradł. Jasne. W latach 80-tych to jeszcze, kradli głównie z zakładów pracy. Ale lata 90-te? Powyżej podano już kilka przykładów.
A rodzice wysyłali cię na zakupy? Stałeś godzinami w kolejkach, żeby kupić chleb czy inne podstawowe produkty? Mi się zdarzyło.
Najbardziej mnie osłabia, że właśnie ludzie z tamtego pokolenia, dziś tak samo jak młodzi gapią się w telefony, a stetryczeli tak bardzo, że potrafią tylko gadać, że kiedyś to było, ale żeby teraz zrobić coś, co robiło się wtedy, to nie ma szans. Np. zrobienie z kimś ogniska w lesie dzisiaj już graniczy z cudem. A kiedyś to była norma.
Ogólnie niektóre rzeczy wspominam dobrze, a inne źle, ale nie dla mnie były tamte czasy. Za bardzo było się uwiązanym do miejsca zamieszkania, Za mało możliwości, w powodów politycznych za PRL i finansowych w latach 90-tych, żeby podróżować.
Co do dzieciaków, to kiedyś przesadzało się w jedną stronę, a teraz w drugą. Kiedyś uniwersalnym środkiem wychowawczym był łomot. Rozmowa z dzieckiem niekoniecznie. Kto by się w to bawił. Sporo czasu to zajmuje, myśleć trzeba, a tak trzask i od razu się słucha. Teraz znowu często się przesadza w drugą stronę i pozwala dzieciakom na wszystko. A zamiłowanie do smartfonów czy spędzanie całego wolnego czasu na dworze/polu z innymi rówieśnikami to właśnie efekt braku wychowania. Rodzice woleli się zająć innymi rzeczami, a czasami musieli. Także kiedyś wyganiało się dziecko z domu, żeby głowy nie zawracało, a teraz daje mu się telefon, tablet czy włącza kanał z bajkami.
Mam 32 lata, pamiętam większość z tych rzeczy a i tak drażnią mnie tego typu teksty wypełnione podjarą. Wtedy bawiliśmy się tak, a teraz dzieciaki mają inne zabawy. Jeszcze dwa dni temu widziałam tłum kaszojadów na okolicznej górce, także nie powiedziałabym, że oh jeju jeju teraz dzieci to tylko w telefonach. "Nigdy nie jedliśmy w restauracjach" to niby coś takiego wspaniałego? Co złego w rodzinnym wyjściu do fajnej restauracji? Jedyny prawilny obiad to schabowy i ziemniaki? Spróbowanie czegokolwiek innego to oznaka zepsucia zgniłym zachodem?
"Święta się spędzało z rodziną i wtedy była sałatka warzywna". Co za rzyg... Ja tam spędzam święta ze swoją rodziną, bo ją lubię (I jest sałatka warzywna!), ale jak ktoś ma patologiczną, beznadziejną rodzinę, to chyba lepiej aby spędził te święta ze swoimi przyjaciółmi, z którymi czuje się komfortowo?I najlepsze: "Obiad jedliśmy przy stole." XD No pewnie, teraz rodziny jadają obiad na podłodze. Idźcie w cholerę z tymi badziewnymi tekścikami.
Czy możemy już oficjalnie zabronić tego bełkotu na tej stronie? To już jest tysiąc któryś raz jak ta sentymentalna kupa się tu pojawia. No ile jeszcze razy jakiś dziadyga musi w kółko to samo powtarzać.
Każde pokolenie swoje własne będzie uznawało za "ostatnie wartościowe i normalne", i wszystkie roczniki niżej będą traktowane już jako spaczone "czasami". Tylko nawet Wy, 80si, mieliście już ZNACZNIE zmienione warunki życia, i Wasi rodzice, 60s mogą o Was powiedzieć to samo. Podobnie dziadkowie 40s o rodzicach.
Traktowanie się jako ktoś lepszy tylko ze względu na czasy w jakich się urodził jest słabe, a te całe wyliczenia "co było, czego nie ma" to przesadzone generalizowanie, byle obronić swoją tezę, że "my prawdziwi, a Wy sztuczni".
I tak, z podziwem patrzę na youtuberowych idoli młodych, którzy reprezentują sobą absolutnie nic. Na tych influenserów (nauczyłem się tego słowa dopiero co), których obserwuje 10% populacji Polski, a którzy mają mniej do powiedzenia czegoś sensownego niż przeciętna osoba spotkana w windzie. Tylko czy na pewno idole młodzieży z lat 80 i 90 byli bez skazy?
kazde pokolenie uwaza, ze mialo "fajne" dzieciństwo, kazde pokolenie uwaza sie za to "ostatnie normalne", kazde pokolenie uwaza sie za lepsze od poprzedniego i następnego. dajcie juz spokoj.
Nie było tak pięknie. Pamiętam imprezy w szkołach. Pijaństwo nauczycieli i palenie papierosów przy dzieciach. Nasz nauczyciel z problemami psychicznymi potrafił robić jazdy, a my nic nie mówiliśmy, bo dziecko było niczym. Pamiętam kuzyna, który źle się uczył przez problemy w domu. Bili go i nauczyciele nic z tym nie zrobili. Jeszcze dokładali oliwy do ognia. Moja mama zwróciła uwagę nauczycielowi, że przecież to dziecko dostanie od ojca. Odpowiedź nauczyciela była prosta: to są ich prywatne sprawy,a w szkole ma umieć.
Droga ze szkoły na piechotę 2 km. Autobus nie mógł nas zabierać, bo nie było przystanku. Próby zorganizowania przystanku skończyły się problemami w pracy mojego taty. Okazało się, że autobus z dziećmi i tak był przepełniony i dzieci jeździły na schodach. Ale chciano to ukryć.
Dorośli nic nie zwracali uwagę na zachowania chłopców względem dziewczyn. Śmiali się jak chłopiec miał za szybkie rączki. Zawstydzano dziewczyny a chłopcy byli maczo. A zmuszanie dziewczyn do rozbierania się w łazienkach szkolnych było karane... wezwaniem rodziców. Którzy załatwili coś dla szkoły i problem znikał.
@Saset
Ciekawy komentarz. Dobrze jest się dowiedzieć, jak to wyglądało od strony dziewczyn. Końcówkę lat 80-tych i lata 90-te pamiętam dobrze, ale wiadomo, że jako chłopak pewnych rzeczy nie dostrzegałem, bo nigdy ich nie doświadczyłem.
Wyidealizowane i w dużej mierze nieprawdziwe.
co twoim zdaniem jest nieprawdziwe??
@Gzes jedyne z czym się nie zgodzę to że nie kradli w latach 90' to były czas że co nie było przykręcone było kradzione. w latach 90 jak się zostawiło rower na podwórku na 10 minut to go ukradli. Reszta jak najbardziej słuszna. Nie umiem pojąć jak patrzę na moją siostrzenicę w wieku 7 lat która W OGÓLE nie ma koleżanek i przyjaciół. Cały dzień przed komputerem z bajkami, zero wyjść na dwór, rower czy boisko. Martwi mnie że dziś dzieci nie mają przyjaciół. Mnie do domu trzeba było z dworu siłą do domu ściągać
@Gzes Nikt nikogo nie okradał.... Taaa... Mieszkam w centrum miasteczka (obecnie powiatowego). Któregoś dnia tata nie schował Fiata 126 do garażu - rano nie miał akumulatora i kół... Z budynku zdjęto nową rynnę a kiedyś próbowano wynieść furtkę, ale stalowa konstrukcja była zbyt ciężka dla śmiałka i stała oparta o dom zdjęta z zawiasów. Kwiatki z przydomowego ogródka wykopywane z taką częstotliwością, że zaprzestaliśmy sadzić.
EDIT: dziś dobiegam pięćdziesiątki i mieszkam w tym samym domu. Furtka do słupka przypięta łańcuchem (od strony zawiasów). Kwiatków nikt nie kradnie, samochód gdy zostawię na podwórzu też bezpieczny. Za to z podwórza zbieram po kilka pustych "małpek" i kilka pustych puszek tygodniowo. Klucza pod wycieraczką czy choćby niezamkniętych na zamek drzwi nigdy - ani za dzieciństwa ani teraz, nie odważyłbym się zostawić.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2021 o 7:13
@feroxa Moja rodzina miała pilota w domu. Tym pilotem byłem ja bo już byłem na tyle wysoki, że sięgałem do pokręteł i przełączników w TV.
@Przytomny czyli przykręcone też kradli...
@Przytomny też nie wiem gdzie te klucze pod wycieraczką, bo ja miałem albo własny.... albo rodzice zostawiali u sąsiada a w drzwiach zostawiali kartkę że jest "u Pani Ani" albo u "Pana Zbyszka" :P Z kradzieżami podobnie bywało... piwnice na osiedlu na którym mieszkałem mimo zamykanych drzwi z klatki schodowej, solidnych kłódek... były notorycznie okradane... tak samo dość długo ktoś z wielu piwnic wykręcał często żarówki
@feroxa A niemal pod każdym telewizorem, stał stabilizator napięcia. Pamiętam że bajka wieczorem trwała dziesięć minut, jak się nie włączyło telewizora wcześniej, żeby się rozgrzały lampy, to można było jedynie obejrzeć napis KONIEC.Teraz jak oglądam stare zdjęcia, to PRL wydaje się być szary, ale jak dla mnie to wina czarno białych fotografii.
Eeeeech...
nie ma co narzekać, bo to "My" wychodzący na "zakupy" z pełną kieszenią liści, przepraszam "pieniędzy" pozwoliliśmy Naszym dzieciom siedzieć przed komputerem itp
Echh tak było... jak teraz patrzę na te dzisiejsze dzieciaki to mi ich szkoda, całe ich życie to ekran smartfona.
Cóż to były za złe i mroczne czasy. Bida jak sam skurfesyn, bida, ciągły niedostatek i strach o to czy jutro będzie robota. A i tak trzeba powiedzieć, że mieszkałem w mieście wojewódzkim. Pamiętam te szare i smutne jak pisda ulice, pamiętam te podwórka w oficynach starych kamienic, gdzie krwa...wierz mi, nie czekało na człowieka nic dobrego. Te zdewastowane klatki schodowe które wiecznie je bały moczem. Nik nie kradł, ta. Wszystko co nie było zaspawane i przypięte na dwa łańcuchy znikało z prędkością światła, wystarczyło się obrócić i krwa wszystko rozszabrowane. O np. mój budynek szkoły też był zajebisty, kartonowe kontenery postawione na szybko, że niby tymczasowe...po kilku latach je bało pleśnią i stęchlizną, strach było do kibla wejść co by wpjerdolu nie dostać od jarających tam szlugi starszych, pięknie po prostu było krwa.
Człowiek pół dnia się szlajał po dworze nie dlatego, że było to jakieś fascynujące, ale dlatego, że lepsze to było niż siedzenie w domu, gdzie już totalnie nie było co robić. Kiedy kumpel dostał od ciotki z Niemiec komputer Commodore 64 to był szał, wszyscy pjerdolili ganianie, każdy chciał tylko siedzieć przed telewizorem i wgrywać kolejne kasety.
Wakacje też były złe. Wywozili nas do rodziny gdzieś na zabitą wioskę bo na żadne inne wyjazdy nie było pieniędzy krwa. A nudą tam była taka okrutna, że aż zęby bolały z tego dziadostwa.
@Trucker_87
Mnie życie na wsi podobało się. W sumie taka wieś, że kilka tys. mieszkańców, ale z wszelkimi urokami - polami, lasami, stawami, zaroślami. Mnie tam nigdy nie nudziło się. Zresztą nie było na to czasu.
Raczej bezpiecznie też było.
@michalSFS Nie neguję tego, że być może mogło to mieć jakiś tam urok dla kogoś, po prostu napisałem to ze swojej perspektywy. Jednak to kompletnie nie były moje klimaty. Jedyną okolicznością z tamtych lat za którą tęsknię to obecność moich dziadków, którzy wtedy żyli, cała reszta natomiast to dla mnie totalny żur. Jednak zdecydowanie wolę swoje obecne życie, świat jest otwarty a jedynym ograniczeniem jest w zasadzie wyobraźnia a nie pjerdolona bieda. Z całym szacunkiem,ale mimo wszystko wolę Wyspy Kanaryjskie niż te pola, lasy, stawy i zarośla...
@Trucker_87
Jasne:) Ja zaś napisałem ze swojej perspektywy.
Co śmieszniejsze, wtedy często wydawało mi się, że rówieśnicy w mieście mają dużo lepiej. Przez mniejszą ilość obowiązków.
Generalnie wspomnienia mam dobre. Teraz mieszkam w mieście, ale na starość może wrócę na wieś. Domek, kawałek ogrodu i lasu. Kto wie.
Jest dumnym rocznikiem 1976 który to wszystko przeżył
dorastałem w latach 80-tych, było biednie, w sklepach wszystkiego brakowało. ojciec musiał jeździć na zagraniczne kontrakty, żeby dorobić. na podłączenie telefonu czekaliśmy ponad 10 lat i to w dużym mieście. o wyjezdzie na wakacje za granicę można było pomarzyć. kradli, napadali, pedofile też się kręcili. zupełnie jak dziś. każdy miło wspomina dzieciństwo, ale za komuną nie tęsknię.
Bo kiedyś to było, a teraz to już nie jest.
Tylko z jakiegoś powodu napisane w ścianie tekstu, złożone tylko i wyłącznie z sentymentalnego bełkotu. Miałem nadzieję, że napisze coś zabawnego, ale nie, to tylko ten sam demot co zawsze.
Nie da się zaprzeczyć, że w tamtych latach dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo, ale z tego zdania wynika, że współcześnie dzieci go nie mają?
Oczywiście, że to nie prawda.
Powiem wręcz, szczęśliwe dzieciństwo nie zależy od tego czy pijesz wodę z węża czy butelkowaną za 3 złote. Zależy od poczucia bezpieczeństwa, bo dziecko, które czuje się bezpiecznie, może popuścić wodze fantazji i patrzeć na każdy nadchodzący dzień jako kolejną przygodę. Wszystkie te demoty o "szczęśliwym dzieciństwie tylko w latach takich a takich", to po prostu tęsknota za czasami beztroski i swobody, serio, to nie jest zasługa tego, że biegało się z kijem zamiast smartfona.
Ja bym się jednak nie zamienił.
Dziwne, bo teraz ci rodzice, którzy tak się wychowywali nagle zabraniają większości rzeczy swoim pociechom.
Gwarantuję, że za 30 lat te smartfonowe dzieci będą wrzucać memy z obrazkami xiaomi i innymi ajfonami, psiocząc na młode pokolenie, że nic tylko w wirtualnej rzeczywistości siedzi, nie to co my, bo za naszych czasów to z prawdziwymi ludźmi sie rozmawiało na fejsie, razem w gry sie gralo, a te dzisiejsze dzieciaki to tylko VR i nawet posta ze zdjęciem śniadania nie wrzucą!
Każdy idealizuje czasy dzieciństwa, bo pamięta się te dobre rzeczy, a poza tym nikt nie zdawał sobie sprawy że może być inaczej / lepiej. Teraz jest dokładnie tak samo.
A co do telewizji to była czarno-biała, a na dobranockę był "Jacek i Agatka".
@Tomasz3652
Chyba nasze mózgi działają tak, że u siebie pamiętamy to, co dobre, a u innych to, co złe:)
@Tomasz3652 racja! Pamiętam jak moja babcia idealizowała swoje dziecinstwo. Jak chodzili bez butów i było i zimno, to wkładali nogi do krowiego gówna. I zawsze mówiła to z taką nostalgią. Racja Panie Tomasz - każdy idealizuje czasy dzieciństwa.
Ty chyba wspominasz lata 60-70 ? Nawet fotka z epoki.
Tak, tak, jedyne słuszne pokolenie, każde inne, które kiedykolwiek żyło na Ziemi, to gówno i nie miało dzieciństwa.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2021 o 17:57
EEhhh nevrati se to :(
Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze, etc.
@daclaw Własne jezioro?!? Ale luksusy! Myśmy mieszkali w 150 w pudełku po butach, wstawaliśmy o 22:30 na pół godziny przed pójściem spać, pracowaliśmy po 27 godzin na dobę we młynie za jednego pensa na całe życie... Ale czy ktoś z młodych nam dzisiaj w to uwierzy? Nie!!! ;-)
Punkt widzenia, zalerzy od punktu siedzenia...
Wielu ludzi z tym demotem sie zgodzi, wielu sie nie zgodzi, a inni sie zgodza z jego czesciami. Jedni mieli lepsze inni gorsze dziecinstwo... Nastala glupia moda na ukazywanie "mlodszego" pokolenia jako nierobow, leni czy niepotrafiacych "niczego". A prawda jest taka, ze swiat sie zmienia i kazde "nowe" pokolenie bedzie mialo inne dziecinstwo co nie znaczy, ze bedzie gorsze, albo, ze "nasze" pokolenie mialo to dziecinstwo lepsze...
@polm84 Czyli zaczynami robić to, co robiono nam
"Moje pokolenie wiedziało co to praca. Nie to, co ta dzisiejsza młodzież". Tak wąsacze czasem mawiali:)
I ludzie którzy dorastali w takich warunkach i teraz są dumni "jak to kiedyś było i co to nierobili za młodu" wychowali pokolenie przewrażliwionych ciotexów wgapionych w telefony.
@korn82 No cóż, rodzice przewrażliwione cioty płaczące bo somsiadowi lepiej się powodzi wychowały to tak mają. Pewnie jesteś jedną z tych ciot :)
Jednak nie, ale milo sie czyta twoje żale przy porannym stolcu. Spłyną z ciepłym kałem do rynsztoka :)
Z łezką w oku... Piękne wspomnienia :-)
Teraz tego nie ma, popatrz do czego to Twoje pokolenie doprowadziło. xD
+1000 punktów do jakubczarodzieizmu
Wszyscy wiemy już jak było bo oglądaliśmy takie demoty już milon razy...
Jakie to straszne, że obecnie jada się w restauracjach, można mieć rozmowy prywatne, jest więcej kanałów w telewizji, dziecko może powiedzieć, że nie lubi jakieś potrawy, pije się przegotowaną wodę, lub mineralną. Na pewno dzisiejsze dzieci wyrosną na degeneratów, bo czasy się zmieniły.
I znowu jakieś sentymentalne bzdety, jak to kiedyś było fajnie.
Nikt od was nie wychodził głodny. Dla ciebie super, ale nie ty gotowałeś.
Nikt nie kradł. Jasne. W latach 80-tych to jeszcze, kradli głównie z zakładów pracy. Ale lata 90-te? Powyżej podano już kilka przykładów.
A rodzice wysyłali cię na zakupy? Stałeś godzinami w kolejkach, żeby kupić chleb czy inne podstawowe produkty? Mi się zdarzyło.
Najbardziej mnie osłabia, że właśnie ludzie z tamtego pokolenia, dziś tak samo jak młodzi gapią się w telefony, a stetryczeli tak bardzo, że potrafią tylko gadać, że kiedyś to było, ale żeby teraz zrobić coś, co robiło się wtedy, to nie ma szans. Np. zrobienie z kimś ogniska w lesie dzisiaj już graniczy z cudem. A kiedyś to była norma.
Ogólnie niektóre rzeczy wspominam dobrze, a inne źle, ale nie dla mnie były tamte czasy. Za bardzo było się uwiązanym do miejsca zamieszkania, Za mało możliwości, w powodów politycznych za PRL i finansowych w latach 90-tych, żeby podróżować.
Co do dzieciaków, to kiedyś przesadzało się w jedną stronę, a teraz w drugą. Kiedyś uniwersalnym środkiem wychowawczym był łomot. Rozmowa z dzieckiem niekoniecznie. Kto by się w to bawił. Sporo czasu to zajmuje, myśleć trzeba, a tak trzask i od razu się słucha. Teraz znowu często się przesadza w drugą stronę i pozwala dzieciakom na wszystko. A zamiłowanie do smartfonów czy spędzanie całego wolnego czasu na dworze/polu z innymi rówieśnikami to właśnie efekt braku wychowania. Rodzice woleli się zająć innymi rzeczami, a czasami musieli. Także kiedyś wyganiało się dziecko z domu, żeby głowy nie zawracało, a teraz daje mu się telefon, tablet czy włącza kanał z bajkami.
Mam 32 lata, pamiętam większość z tych rzeczy a i tak drażnią mnie tego typu teksty wypełnione podjarą. Wtedy bawiliśmy się tak, a teraz dzieciaki mają inne zabawy. Jeszcze dwa dni temu widziałam tłum kaszojadów na okolicznej górce, także nie powiedziałabym, że oh jeju jeju teraz dzieci to tylko w telefonach. "Nigdy nie jedliśmy w restauracjach" to niby coś takiego wspaniałego? Co złego w rodzinnym wyjściu do fajnej restauracji? Jedyny prawilny obiad to schabowy i ziemniaki? Spróbowanie czegokolwiek innego to oznaka zepsucia zgniłym zachodem?
"Święta się spędzało z rodziną i wtedy była sałatka warzywna". Co za rzyg... Ja tam spędzam święta ze swoją rodziną, bo ją lubię (I jest sałatka warzywna!), ale jak ktoś ma patologiczną, beznadziejną rodzinę, to chyba lepiej aby spędził te święta ze swoimi przyjaciółmi, z którymi czuje się komfortowo?I najlepsze: "Obiad jedliśmy przy stole." XD No pewnie, teraz rodziny jadają obiad na podłodze. Idźcie w cholerę z tymi badziewnymi tekścikami.
Czy możemy już oficjalnie zabronić tego bełkotu na tej stronie? To już jest tysiąc któryś raz jak ta sentymentalna kupa się tu pojawia. No ile jeszcze razy jakiś dziadyga musi w kółko to samo powtarzać.
kolejny ch*jowy mem "jesli x to miales fajne dziecinstwo" jprdl, serio? Brak wiekszej kreatywnosci ? Moze bol dupy?
Jaranie się przeszłością to p3dalstwo a lata 80te i 90te to ciota i chooj
Każde pokolenie swoje własne będzie uznawało za "ostatnie wartościowe i normalne", i wszystkie roczniki niżej będą traktowane już jako spaczone "czasami". Tylko nawet Wy, 80si, mieliście już ZNACZNIE zmienione warunki życia, i Wasi rodzice, 60s mogą o Was powiedzieć to samo. Podobnie dziadkowie 40s o rodzicach.
Traktowanie się jako ktoś lepszy tylko ze względu na czasy w jakich się urodził jest słabe, a te całe wyliczenia "co było, czego nie ma" to przesadzone generalizowanie, byle obronić swoją tezę, że "my prawdziwi, a Wy sztuczni".
I tak, z podziwem patrzę na youtuberowych idoli młodych, którzy reprezentują sobą absolutnie nic. Na tych influenserów (nauczyłem się tego słowa dopiero co), których obserwuje 10% populacji Polski, a którzy mają mniej do powiedzenia czegoś sensownego niż przeciętna osoba spotkana w windzie. Tylko czy na pewno idole młodzieży z lat 80 i 90 byli bez skazy?
ok boomer
kazde pokolenie uwaza, ze mialo "fajne" dzieciństwo, kazde pokolenie uwaza sie za to "ostatnie normalne", kazde pokolenie uwaza sie za lepsze od poprzedniego i następnego. dajcie juz spokoj.
https://memegenerator.net/img/instances/80601819/kiedy-to-byy-czasy-teraz-to-nie-ma-czasw.jpg
yoyo2123 musisz mieć patologiczne dzieciństwo albo jesteś uposledzony
Tak było
Nie było tak pięknie. Pamiętam imprezy w szkołach. Pijaństwo nauczycieli i palenie papierosów przy dzieciach. Nasz nauczyciel z problemami psychicznymi potrafił robić jazdy, a my nic nie mówiliśmy, bo dziecko było niczym. Pamiętam kuzyna, który źle się uczył przez problemy w domu. Bili go i nauczyciele nic z tym nie zrobili. Jeszcze dokładali oliwy do ognia. Moja mama zwróciła uwagę nauczycielowi, że przecież to dziecko dostanie od ojca. Odpowiedź nauczyciela była prosta: to są ich prywatne sprawy,a w szkole ma umieć.
Droga ze szkoły na piechotę 2 km. Autobus nie mógł nas zabierać, bo nie było przystanku. Próby zorganizowania przystanku skończyły się problemami w pracy mojego taty. Okazało się, że autobus z dziećmi i tak był przepełniony i dzieci jeździły na schodach. Ale chciano to ukryć.
Dorośli nic nie zwracali uwagę na zachowania chłopców względem dziewczyn. Śmiali się jak chłopiec miał za szybkie rączki. Zawstydzano dziewczyny a chłopcy byli maczo. A zmuszanie dziewczyn do rozbierania się w łazienkach szkolnych było karane... wezwaniem rodziców. Którzy załatwili coś dla szkoły i problem znikał.
@Saset
Ciekawy komentarz. Dobrze jest się dowiedzieć, jak to wyglądało od strony dziewczyn. Końcówkę lat 80-tych i lata 90-te pamiętam dobrze, ale wiadomo, że jako chłopak pewnych rzeczy nie dostrzegałem, bo nigdy ich nie doświadczyłem.
NIKT NIKOGO nie okradał???