Jako człowiek który trzydzieści ma za miesiąc, to obawiam się ze przyjdzie mi zakosztować "cudownego życia w PRL'u" a wszystkie hasła "komuno wróć" tych świrniętych dziadków których spotkałem w robocie, staną się rzeczywistością.
@grescio jeśli nie martwi Cię obecny obrót spraw, to nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować podejścia, niestety nie każdy tak lekko do tego podchodzi.
Jako osoba, której bliżej do 40 niż do 30 powiem, że najważniejsze to na koniec roku zapytać siebie: Co zrobiłem w tym roku? Jak się rozwinąłem? Jeśli wcale, to należy się zastanowić co mogę zmienić w tym roku aby tym razem było inaczej. I już dziś to zmienić! Wiem, że to "banalne" ale czas płynie tylko w jedną stronę i moment 30stki i później 40stki kiedyś przyjdzie.
No i mają rację. Czas zapie*rdala coraz szybciej, żaden wielki przełom czy cud się nie zdarza, o marzeniach się zapomina (albo woli nie pamiętać, bo szkoda), kierat praca-dom-weekend, budzisz się pewnego dnia i jesteś podtatusiałym panem z brzuszkiem albo babką po 40stce która musi się farbować nie dla zabawy ale bo siwizna wyłazi... Udany wieczór to ten przed telewizorem. I przestaje nam się nawet chcieć cokolwiek zmienić.
Jako człowiek który trzydzieści ma za miesiąc, to obawiam się ze przyjdzie mi zakosztować "cudownego życia w PRL'u" a wszystkie hasła "komuno wróć" tych świrniętych dziadków których spotkałem w robocie, staną się rzeczywistością.
@poiman Proponuję głęboką psychoanalizę.
@grescio jeśli nie martwi Cię obecny obrót spraw, to nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować podejścia, niestety nie każdy tak lekko do tego podchodzi.
Jako osoba, której bliżej do 40 niż do 30 powiem, że najważniejsze to na koniec roku zapytać siebie: Co zrobiłem w tym roku? Jak się rozwinąłem? Jeśli wcale, to należy się zastanowić co mogę zmienić w tym roku aby tym razem było inaczej. I już dziś to zmienić! Wiem, że to "banalne" ale czas płynie tylko w jedną stronę i moment 30stki i później 40stki kiedyś przyjdzie.
@Chung Otóż to. Na złe wspomnienia wpływ mamy niewielki, ale zwiększanie puli tych dobrych jak najbardziej leży w naszym zasięgu.
No i mają rację. Czas zapie*rdala coraz szybciej, żaden wielki przełom czy cud się nie zdarza, o marzeniach się zapomina (albo woli nie pamiętać, bo szkoda), kierat praca-dom-weekend, budzisz się pewnego dnia i jesteś podtatusiałym panem z brzuszkiem albo babką po 40stce która musi się farbować nie dla zabawy ale bo siwizna wyłazi... Udany wieczór to ten przed telewizorem. I przestaje nam się nawet chcieć cokolwiek zmienić.