A skąd takie dane? W latach 2015-2019 wg Wiki liczba legalnie wykonywanych oscylowała około 1000/rok. Generalnie wg Wiki dane szacunkowe o ilości nielegalnych aborcji mają dość duży rozstrzał (od kilku tysięcy do nawet 200 tys), ale tak naprawdę trudno powiedzieć jak duża jest skala. Stawiałbym, że ilość aborcji w Polsce jest mała i dominuje raczej turystyka aborcyjna, bo wydaje mi się, że dla ginekologa w Polsce przeprowadzenie aborcji to duże ryzyko w stosunku do możliwości zysku.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 lutego 2021 o 21:45
wiesz, dobór słów w democie nie jest przypadkowy:
ile aborcji widzi (nie)rząd - 1000
ilu osób to dotyczy, z założenia miało obejmować wszystkie przypadki, uwzględniając turystykę. Ale cieszę się, że przykuło to Twoją uwagę.
Niech to będzie nawet 1/3, niech to będzie mniej, powiedzmy "tylko" 50 000. Oznaczałoby to, że 49 000 kobiet rocznie jest pozbawionych wsparcia w tym zakresie. I to jest dla mnie istotna informacja. A teraz będzie ich jeszcze mniej.
Chodzi oczywiście o szacowaną liczbę aborcji, ale dane rządowe są śmieszne biorąc pod uwagę, że za granicą dla polskich pacjentek są nawet ulotki i formularze w naszym ojczystym języku. Nikt nie robiłby tego dla "kilku przyjezdnych pacjentek" bo jak wielu zauważyło w wielu postach o podobnej tematyce to ma też swoją biznesową stronę.
Zatem:
- aborcja nielegalna = podziemie aborcyjne i wyjazdy
- dane rządowe są przez to z założenia śmiesznie niekompletne
- i mam waszą uwagę i o to właśnie w ty democie chodziło
Pozdrawiam i zapraszam do dalszych zarówno lektury jak i refleksji
@Eddie86 czyli w sumie nic się nie zmienia, pacjentki od nas i tak wybierały szarą strefę i wyjazdy, a jedynie liczba takowych wzrośnie o 1000 z rządowej bazy danych w stosunku do w pełni legalnych aborcji. Niby to coś, ale przy takich liczbach to nawet nie ułamek.
@glup Zmienia to percepcję zjawiska. Bo nie chodzi o 1000 przypadkow w skali 40 milionowego kraju większą wioskę na Mazurach tylko (być może nawet o) 200 000 kobiet, które nie dość że muszą mierzyć się z tragedią to jeszcze z Państwem
@acotam43 nie bardzo łapię, wyjaśnisz? 1000 to oficjalna statystyka rządowa, podczas gdy szacunki różnych organizacji i jednostek badających skalę zjawiska w Polsce szacują tę ilość na nawet 200 tysięcy (zgoda, może być zawyżona). Demot jest o tym, że rząd kłamie (nic odkrywczego w zasadzie) i nie są to fanaberie jakiejś Julki z internetów, która krzyczy o zaledwie kilka przypadków, tylko nagle się okazuje, że możesz być w przyszłości w tych 200 000.
A skąd takie dane? W latach 2015-2019 wg Wiki liczba legalnie wykonywanych oscylowała około 1000/rok. Generalnie wg Wiki dane szacunkowe o ilości nielegalnych aborcji mają dość duży rozstrzał (od kilku tysięcy do nawet 200 tys), ale tak naprawdę trudno powiedzieć jak duża jest skala. Stawiałbym, że ilość aborcji w Polsce jest mała i dominuje raczej turystyka aborcyjna, bo wydaje mi się, że dla ginekologa w Polsce przeprowadzenie aborcji to duże ryzyko w stosunku do możliwości zysku.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lutego 2021 o 21:45
@Escitalopram
wiesz, dobór słów w democie nie jest przypadkowy:
ile aborcji widzi (nie)rząd - 1000
ilu osób to dotyczy, z założenia miało obejmować wszystkie przypadki, uwzględniając turystykę. Ale cieszę się, że przykuło to Twoją uwagę.
Niech to będzie nawet 1/3, niech to będzie mniej, powiedzmy "tylko" 50 000. Oznaczałoby to, że 49 000 kobiet rocznie jest pozbawionych wsparcia w tym zakresie. I to jest dla mnie istotna informacja. A teraz będzie ich jeszcze mniej.
A proszę bardzo:
artykulik onetu odnośnie danych rządowych
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/aborcja-w-polsce-ile-zabiegow-z-powodu-uszkodzenia-plodu-dokonuje-sie-w-kraju/vspptkh,79cfc278
A tutaj dane dotyczące estymatów
https://pl.wikipedia.org/wiki/Aborcja_w_Polsce
sekcja.3 Podziemie aborcyjne
Chodzi oczywiście o szacowaną liczbę aborcji, ale dane rządowe są śmieszne biorąc pod uwagę, że za granicą dla polskich pacjentek są nawet ulotki i formularze w naszym ojczystym języku. Nikt nie robiłby tego dla "kilku przyjezdnych pacjentek" bo jak wielu zauważyło w wielu postach o podobnej tematyce to ma też swoją biznesową stronę.
Zatem:
- aborcja nielegalna = podziemie aborcyjne i wyjazdy
- dane rządowe są przez to z założenia śmiesznie niekompletne
- i mam waszą uwagę i o to właśnie w ty democie chodziło
Pozdrawiam i zapraszam do dalszych zarówno lektury jak i refleksji
@Eddie86 czyli w sumie nic się nie zmienia, pacjentki od nas i tak wybierały szarą strefę i wyjazdy, a jedynie liczba takowych wzrośnie o 1000 z rządowej bazy danych w stosunku do w pełni legalnych aborcji. Niby to coś, ale przy takich liczbach to nawet nie ułamek.
@glup Zmienia to percepcję zjawiska. Bo nie chodzi o 1000 przypadkow w skali 40 milionowego kraju większą wioskę na Mazurach tylko (być może nawet o) 200 000 kobiet, które nie dość że muszą mierzyć się z tragedią to jeszcze z Państwem
No nie jest jasne bo te dane są dokładnie odwtotne, kompletnie z d..py ten demot
@acotam43 nie bardzo łapię, wyjaśnisz? 1000 to oficjalna statystyka rządowa, podczas gdy szacunki różnych organizacji i jednostek badających skalę zjawiska w Polsce szacują tę ilość na nawet 200 tysięcy (zgoda, może być zawyżona). Demot jest o tym, że rząd kłamie (nic odkrywczego w zasadzie) i nie są to fanaberie jakiejś Julki z internetów, która krzyczy o zaledwie kilka przypadków, tylko nagle się okazuje, że możesz być w przyszłości w tych 200 000.