Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
1989 2005
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
N naimad
+25 / 31

@Ashardon jestem lekarzem, który od października 2020 pracuje w Oddziale covidowym. Nie mieliśmy ani jednego młodego, wysportowanego pacjenta, który zaraziłby się na siłowni. Mamy za to mnóstwo starszych ludzi, często w bardzo złym stanie, obciążonych poważnymi chorobami przewlekłymi. Covid faktycznie dla tych starszych jest zabójczy, pogarsza przebieg innych chorób, sprawia, że pacjent z dotychczas kontrolowaną cukrzycą ma "poziom glikemii pod niebo" a leczenie duszności (np. sterydoterapia) jeszcze utrudnia leczenie cukrzycy.
Zdarzają się młodsi pacjenci, ale oni zazwyczaj szybko się poprawiają. Najczęściej są to nauczyciele, bo oni mają ryzyko zarażenia.
Powtarzam, nie było ani jednej osoby, która zaraziła się w siłowni gdy te byly czynne, nie było ani jednego sportowca, który może uczęszczać na treningi. Mamy za to sporo chorych w wieku 60+. O czymś to świadczy. A zamykanie lasów na wiosnę było posunięciem głupim.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 8

@naimad cieszę się że się na Ciebie natknęłam. Powiedz mi jako lekarz, czy wg Ciebie nie byłoby rozsądniej od początku pandemii izolować i wspierać osoby narażone, a osobom młodym i zdrowym pozwolić normalnie funkcjonować? Zadam Ci też pytanie, do odpowiedzi na które mam być może zbyt słaba wiedzę, ale intuicja podpowiada mi, że gdy już człowiek wytworzy przeciwciała na danego wirusa, to mając z nim na bieżąco kontakt te przeciwciała się na bieżącą produkują i "szkolą" przy ewentualnych drobnych zmianach/mutacjach znacznie lepiej, niż gdy organizm miesiącami unika patogenu. Mam rację?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O oblomow
0 / 8

@naimad Serio? Z tego, że młodzi, wysportowani ludzie nie trafiają na szpitalny oddział, wyciągasz wniosek, że się nie zarażają? A może po prostu przechodzą covid lekko (lub bezobjawowo), bo są MŁODZI I ZDROWI , ale zarażają osoby ze swojego otoczenia, które później trafiają na Twój oddział? Pewnie, że sport to zdrowie, a zamykanie lasów to idiotyzm, ale łatwo mi sobie wyobrazić, że zamknięte pomieszczenie, w którym kilkanaście osób (bez maseczek na twarzy) prycha, sapie i dyszy, może stać się wylęgarnią wirusa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
+2 / 2

@naimad
A i przecież ostatni tępak mający siłownię, latałby od maszyny do maszyny i od hantli do hantli z środkiem do dezynfekcji po każdym użyciu, kazał trzymać odległość i wietrzył, bo przecież ostatnia rzecz na której właścicielowi zależy, to żeby ludzie się pochorowali i nie przyszli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N naimad
+3 / 3

@oblomow, @Prally do października 2020 działaliśmy jako Oddział Ortopedyczno-urazowy, dopóki działały siłownie, zdarzaly się urazy, po prostu ludzie ćwiczący na siłowni doznawali urazów. Trafiali do SOR, gdzie wykonana była diagnostyka. Jeżeli uraz wymagał zaopatrzenia w warunkach bloku operacyjnego, to pacjenta trzeba przyjąć do Oddziału. Warunkiem przyjęcia jest negatywny wynik testu w kierunku koronawirusa. Tak, twierdzę, że nie zarażają się tak łatwo jak osoby starsze.
Panowie, na siłownię nie uczęszczają jedynie bezmózgie "karki". Chodzą tam lekarze, ratownicy medyczni, nauczyciele, studenci, pracownicy AWF, mnóstwo światłych osób.
Tylko ktoś, kto nie był na siłowni kojarzy to jako miejsce pełne "pakujących "osiłków. Tam odbywają się też zajęcia fitness, zdrowy kręgosłup, są bieżnie, orbitreki. Dopóki mogłem uczęszczać na zajęcia, to sale byly wietrzone, było po kilka środków do dezynfekcji na salę, ilość osób była ograniczona, ale można było ćwiczyć. Sądzicie, że zamknięcie wszystkich w domu nie wpłynie na odporność? To juz lepiej było zamknąć kościoły, bo tam się ludzie na serio zarażają.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N naimad
+1 / 1

@7th_Heaven naprawdę trudno to ocenić, wydaje mi się, że od samego początku pandemii w Europie nasz Rząd popełnił kilka błędów, np zamrożenie gospodarki. Kwarantanna dla wracających zza granicy, przymus stosowania masek ochronnych, brak głupich akcji typu "Lot do domu " wg mnie byłoby wystarczające. Niestety Polacy omijają zakazy a co dopiero zalecenia, na wiosnę 2020 ludzie śmiali się z masek i walczyli z "kagańcami".
Na początku jak mówiłem ludziom, żeby założyli maskę na twarz, to słyszałem " a znasz kogoś kto chorował na ten covid?" Teraz wielu chorowalo a wszyscy znają kogoś kto chorował. Wiele osób zmarło, wielu ludzi (w tym w mojej rodzinie) ma powikłania po przechorowaniu.
Co do przeciwciał, to tak, powinny się na bieżąco "produkować ". Mądrzejsi ode mnie mówią mi, że jak się ma p/ciała to nawet przy kontakcie ze zmutowaną wersją wirusa powinny chronić, nawet jeśli oznacza to jedynie łagodniejszy przebieg.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N naimad
+1 / 1

@7th_Heaven napisałem rozbudowaną odpowiedź dla Ciebie, dla @Prally i @oblomow ale jej nie widzę. Nie wiem o co chodzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N naimad
+2 / 2

@JohnLilly z obserwacji własnych wynika, że ludzie, którzy ciężej przechorowali covid mają potem wyższy poziom przeciwciał niż osoby przechodzące chorobę skąpoobjawowo. To tak na przykładzie badań personelu medycznego u nas w szpitalu.
Moja szwagierka (35 lat) przechodziła z kolei ciężko a p/ciał nie ma.
Chciałbym Ci udzielić jakiejś sensownej odpowiedzi ale niestety, nie potrafię.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@naimad podstawowym problemem jest to, że widać jak na dłoni iż to co robi rząd nie działa a mimo to oni nadal to robią i to z coraz większym rozmachem. W żadnym szpitalu w Polsce nie ma ani jednego pacjenta który zaraziły się koronawirusem na basenie a mimo to baseny nieczynne od miesięcy. Żadne badanie nie potwierdziło przewagi zalet nad wadami noszenia maseczek, a mimo to, zamiast zalecać noszenie ich w faktycznie koniecznych sytuacjach, nasz ułomny rząd nakazuje noszenia ich cały czas dosłownie wszędzie.
Wystarczy spojrzeć na kraje gdzie nie było takich obostrzeń jak u nas - sytuacja w nich nie różni się niczym od naszej. Z kolei Włochy gdzie były obostrzenia miały katastrofę. Wniosek jest oczywisty, że sytuacja zależy od innych czynników, nie od obostrzeń, a w każdym razie nie w pierwszej kolejności. Każdy średnio inteligentny człowiek wie, że największym zagrożeniem jest niedofinansowana, niewydolna służba zdrowia i to jest powód nr 1 wysokiej umieralności, nie gówniane problemy typu wizyty w restauracji matko boska.

Piszesz o przeciwciałach. Ja nie jestem lekarzem, nie znam się za bardzo, ale na tyle na ile mam wiedzy i wyobraźni instynktownie rozumuję, że mając kontakt z wirusem będąc już po chorobie na bieżąco się chronię. Tak latami budowali odporność lekarze: codziennie przyjmowali mnóstwo chorych ludzi z wszelakimi chorobami nie mając żadnych masek czy rękawiczek. Chorowali najrzadziej ze wszystkich. Miałam wujka internistę, pracował na całodobówce. Nigdy nie był chory, chociaż nie był typem dbającego o siebie człowieka, palił dużo papierosów, nie uprawiał sportu. Mam ciotke która całe życie zawodowe pracowała na oddziale zakaźnym (pielęgniarka) również jest okazem zdrowia, niedawno przeszła na emeryturę. Koleżanka też robi na zakaźnym od lat, aktualnie skierowana na covidowy. Mówi że osobiście zajmowała się pacjentami z gruźlicą zakaźną bez żadnych masek i nic jej nie było więc koronawirusa też nie zamierza się panicznie bać. Przeszła zakażenie bezobjawowo.
Najgorzej przechodzą go, oprócz oczywiście chorych i starszych, ludzie żyjący "pod kloszem". Za czasów mojego dzieciństwa zawsze śmiano się z rodziców przesadnie chuchających na swoje dzieci, trzymających je w sterylnych warunkach. Te dzieci faktycznie wiecznie były chore i cherlawe. Za to najzdrowsze były paradoksalnie te najmniej zadbane. Nie pochwalam oczywiście ani nie zamierzam propagować zaniedbywania dzieci ale stwierdzam jak faktycznie było. Mój kolega którego wychowywała matka z problemami psychicznymi przez które od małego właściwie radził sobie sam do dziś dnia jest okazem zdrowia, a pamiętam jak za dzieciaka gonił po polu z ospą wietrzną. Po sąsiedzku miałam patologiczną rodzinę z dziesięciorgiem dzieci którymi nikt się nie zajmował i również żadne nigdy chore nie były, chociaż spały na zagrzybiałych materacach, w zimnie i wilgoci, jadły byle co i chodziły brudne w tych samych ubraniach dopóki się na nich nie rozleciały bo nie mieli nawet pralki a matka była zbyt pijana żeby prać ręcznie. Dodam też ,że żadne z dzieci nie było na nic szczepione.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N naimad
0 / 0

@7th_Heaven gdyby te zaniedbane i nieszczepione dzieci faktycznie były tak odporne, to nie widziałbym ich aż tylu w Oddziale Dziecięcym, czy to kiedyś na stażu czy teraz podczas konsultacji. Zgodzę się, że dzieci "chowane pod kloszem" gorzej radzą sobie z infekcjami i nie tylko. Nie przesadzaj jednak z tymi zagrzybionymi materacami, bo takie skrajności też negatywnie wpływają na organizm. Jednak jak mówi stara szkoła "dzieci powinno się chować w chłodzie i brudzie". Dlatego nie mam nic naprzeciw, żeby moje dziecko pobrudziło się podczas zabawy albo wymieniło jedzeniem z koleżanką ze szkolnej ławki.

Jeśli idzie o ciężkość przechorowania korony, to osobiście znam dwóch lekarzy, którzy BARDZO ciężko przeszli chorobę. Jeden wrócił do pracy po półtora miesiąca leczenia, drugi wciąż nie jest w stanie pracować. Moim zdaniem w tych przypadkach rolę gra genetyka, chłopy po 50 roku życia, niby nieobciążeni chorobowo ale jednak coś w tym jest.

Co do niezasadności niektórych obostrzeń, to już o tym pisałem. Czytalem opracowania, są też odpowiednie filmiki na YT, gdzie fajnie jest przedstawiona zasadność stosowania masek, jak będę miał czas, to poszukam.
Maski ograniczają szerzenie się wirusa w grupie ludzi, w zamkniętych pomieszczeniach i w tłumie. Nie mają wg mnie sensu podczas spaceru z rodziną po parku, czy na chodniku, gdzie z innymi osobami mijamy się i nie utrzymujemy kontaktu/bliskości przez czas dłuższy niż kilka sekund.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@naimad nie przesadzam, serio tak było. Na własne oczy widziałam łóżeczko dziecięce z materacykiem na którym była pleśń. Generalnie te.dzieci odkąd nauczyly się chodzić całe dnie spędzały poza domem. Dzisiaj większość z tych dzieci jest dorosła, najstarsze ma ok 36-37 lat, najmłodsze kilkanaście. Może jako dorośli byli na co chorzy, ale gdy żyli w tamtym domu jako dzieci nigdy nie byli, tzn z pewnością nie raz byli przynajmniej przeziębienie ale nikt ich nie leczył i zdrowieli sami.

Tak, na pewno genetyka ma duże znaczenie. Osobiście dostałabym też, że ukryte choroby współistniejące, wszak o wielu z nich możemy nie wiedzieć bez przebadania się wzdłuż i wszerz.

To też właśnie napisałam o maseczkach: nie ma kompletnie uzasadnienia medycznego, aby nosić je cały czas, w tym na otwartej przestrzeni gdzie nie ma wokół ludzi. Dziś natomiast policja potrafi podejść do samotnie stojącej osoby i upomnieć że nie ma maski, choćby stała na środku pustego ogromnego rynku sama. Chyba nawet dziecko wie, że noszenie na ustach i nosie wszelkich szmat przez dłuższy czas w dodatku codziennie, nie jest obojętne dla naszego zdrowia. Tymczasem rząd chce dbać o nasze zdrowie niszcząc nasze zdrowie.... Fizyczne, psychiczne, emocjonalne....

P.s
Bardzo Ci dziękuję za rzeczowa odpowiedź. Byłabym jeszcze wdzięczna za opinię, czy Twoim zdaniem nie byłoby lepiej latem, gdy byliśmy zdrowsi i odporniejsi, gdy wspierało nas słońce i dobry nastrój, pozwolić ludziom młodym i silnym żyć całkowicie normalnie jeśli tego chcą, natomiast osobom bojącym się o siebie oraz osobom z grup ryzyka zapewnić wsparcie i najlepszą możliwą ochronę??

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@7th_Heaven Z maseczkami było prawdopodobnie po Polsku
Mówisz Polakowi że ma coś jakoś zrobić, a on się uprze i nie zrobi. Wielu Polaków lekceważyło nakaz noszenia masek w klepach, nosili pod brodą, pod nosem, zdejmowali maskę żeby podrapać się po nosie zamiast przez maskę, albo obcierali palcem śluz z wystającego nosa, a potem musowo obmacać jak najwięcej produktów, bo by chyba umarł jakby podjął decyzję drogą czytania.

No to rząd nakazał noszenie maseczek wszędzie, żeby Polak miał gdzie łamać przepisy. Jest jeszcze kwestia takich rzeczy jak kształtowanie nawyku, czy pokazanie że można się przyzwyczaić do lekkiego oporu w oddechu. Różnie można to uzasadniać.

Weźmy tych nieszczęsnych lekarzy; w rodzinie miałem trzech, zostało dwóch. I co mówią? Że badanie pacjenta przez lekarza rzadko ma sens, do gardłą zagląda się najczęściej po to żeby męczący pacjent musiał przestać gadać, a inne "badania" żeby pacjent czuł się "zaopiekowany" i sobie poszedł,

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2021 o 1:35

7 konto usunięte
0 / 0

@Prally posługujesz się argumentacją oparta na stereotypach??? Serio???
Ja polskie odstępstwa od noszenia maseczki widywałam wyłącznie latem, co było zrozumiałe, bo latem sytuacja była dobra. Od bardzo dawna nie widuję W OGÓLE osób bez maseczek na ulicach, sporadycznie spotkam kogoś takiego w sklepie, może raz na 2-3 tyg.

Mówisz o złym noszeniu masek. Czy masz chociażby czymkolwiek uzasadnione podejrzenia, że to przyczyniło się znacząco do ilości zakażeń? Zanim odpowiesz zwróć uwagę, że prócz masek stosujemy także dystans społeczny, dezynfekcję oraz ogólną ostrożność w kontaktach. Ty piszesz tak, jakby po uchyleniu maseczki uwalniała się bestia z klatki której nic powstrzymać nie zdoła.

Rząd wydał nakaz.noszenia maseczek po.to, żeby wywrzeć na ludziach strach i poczucie kontroli. Nic więcej. Nie chodziło nawet o kasę z mandatów, bo mają przecież świadomość, że są bezprawne. Skoro kara jest niemożliwa do wyegzekwowania to po co ją nakładać? Dla wywołania poczucia strachu i kontroli (powtórzę to raz jeszcze). W przeciwnym razie wydano by zalecenia, nie nakazy.
Skoro powolujesz się na mentalność Polaków to powinieneś wiedzieć, jak działa solidarność międzyludzka w obliczu zagrożenia. Gdyby rząd nie wywołał zagrożenia mandatami, to ta solidarność zadziałałby w sprawie masek. Z resztą doskonale wiesz że z początku działała, bo ludzie nosili maski zanim wyszedł taki nakaz.

Przyzwyczajanie do gorszego oddechu???? A czemu IE przyzwyczajanie do noszenia homonta albo od razu do dymania w dupę?

Powiedz mi co za fenomen, że szczepionek powstało w rok kilka, a leku żadnego (ponoć)?? Ty serio nie masz żadnych podrygów wątpliwości?

Na twoim miejscu nie chwaliła bym się takimi konowałami w rodzinie. Wczoraj byłam u lekarza specjalisty (wizyta wyczekana od roku) - super facet, super lekarz. Mówił dokładnie odwrotne rzeczy niż ty. Mało tego, narzekał na teleporady że jest mu wstyd dzwonić do ludzi bo się czuje jak telemarketer nie jak lekarz, bo to z leczeniem nie ma wiele wspólnego. Dał mi nawet nr bezpośrednio do swojego gabinetu, żebym dzwoniła jakby się coś działo i natychmiast przychodziła, nie szła do rodzinnego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
-2 / 4

@zdenek117 Ano właśnie. Kto ich pytał o zdanie? Może jeszcze zaczniemy zarzucać tym złym hotelarzom i restauratorom, że pozamykali się i nigdzie nie można zjeść czy nocować? To też ich wina?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
+3 / 3

@zdenek117 U mnie w ośrodku dwie lekarki odmawiają przyjmowania, nie wpuszczają pacjentów nawet z gorączką (sic!) do środka, każą czekać przed drzwiami gdzie nawet nie ma krzesła czy ławki, chodzą w foliowych workach na stopach, które wkładają do klapków, nie jeżdżą na wizyty domowe do przykutych do łóżka pacjentów, za to trzecia, która z nimi w tym samym ośrodku pracuje, nie ma z tym żadnego problemu, normalnie przyjmuje, normalnie się zachowuje, nosi oczywiście maskę, ale nie boi się dotknąć człowieka i nie biega po ośrodku z płynem dezynfekującym. Żyje, ma się dobrze, chociaż jest w grupie ryzyka, w przeciwieństwie do tamtych dwóch. Skoro ona może, to nie bredźmy tutaj, że pozostałym dwóm nie wolno.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@zdenek117 jedna nie wiem, bo jest dojeżdżająca, nie mieszka w niej wsi, natomiast druga jest miejscowa i jak najbardziej przyjmuje prywatnie. Moja teściowa była u niej w zeszłym tygodniu w domu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

I tak, to jest lekarka rodzinna. Wszystkie trzy są. To przychodnia POZ jest.

Co do tego, że niby mają coś narzucone: jako lekarze mogą powiedzieć ewentualnemu policjantowi na kontroli że było takie wskazanie medyczne aby kogoś przyjąć. On nie może tego podważyć. Z resztą czy widziałeś chociaż jedną kontrolę policji w jakiejkolwiek placówce medycznej??

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@7th_Heaven
Oczywiście że NIE WOLNO wpuścić do przychodni pacjenta z gorączką, pod kamieniem żyjesz od roku? Gorączka to podstawowy objaw złego przechodzenia Covidu, jak ktoś ma gorączkę to powinien się zgłosić na oddział Covidowy albo jak bardzo źle się czuje to wezwać karetkę i poinformować że może być Covid, to wtedy zespół przyjedzie odpowiednio przygotowany.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bromba_2k
-2 / 2

Jakby mieli się spalić ze wstydu, to kilku by ubyło.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K karta62
-5 / 11

Odwalcie się w końcu od lekarzy, strażaków i tych co w razie czego ratują Wam życie. Nieważne czy to jest strażak OSP (a od tych szczególnie się od..), PSP. Personel medyczny i ratunkowy wspomniany w tym wpisie zasługuje na najwyższe oceny jakie ktokolwiek wymyślił. Jeśli ktokolwiek zakwestionuje ratowanie życia innych ludzi z narażeniem własnego to jest po prostu ... Murem za strażakami całego świata. Ochotnicy - SZACUN - do końca świata i jeszcze dłużej. Przepraszam że komuś ukradłem hasło - chyba się nie obrazi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K karta62
+3 / 5

@wacht Hejtusiu, Przeciętny lekarz, nieuk na pewno Ci nie pomoże. Oby tak zostało. Lecz się u nieprzeciętnych tylko że na Twoje schorzenie lekarstwa nie wymyślono.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S konto usunięte
+2 / 2

Śmiałość wnioskowania niepohamowana znajomością rzeczy? Kim jest ten przeciętny lekarz. Jaki ma wiek? Staż pracy?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
+1 / 1

@karta62 Tia... nie tak dawno jeden taki ochotnik o mało mnie nie rozjechał na drodze, bo on jedzie na wezwanie więc jest bogiem na szosie. Osobiście cenię zawodowych strażaków, ale ochotnicza straż pożarna to w większości patola i alkoholizm, bujający się co chwila po wsi ze zbiórką lub kalendarzami. Do pewnych rzeczy jednak powinni być dopuszczeni wyłącznie zawodowcy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
0 / 0

@wacht Taka historyjka dla ciebie do przemyślenia:

Stara baba po podstawówce przychodzi do przychodni, chce się wepchać bez kolejki i zaczyna opowiadać jak to "lekarze zrobili z niej kalekę".

Neurolog który akurat mnie przyjmował i tłumaczył że to ważne żebym z rok stawił się na kontrolne TK, przestał mówić, zacisnął pięść i walną w stół. Po czym rzekł:
"Tak, lekarze kalekę z niej zrobili, bo zdrowa była to poszła do lekarza."

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
+2 / 6

A mi wstyd, że są ludzie, którzy chcąc wzbudzić poklask tworzą takie wpisy w Internecie.
Kolejny osobnik z cyklu "nie mam pojęcia o czymś, ale się wypowiem".
Przecież lekarze nie "przyjmują" zdalnie, bo się boją, tylko dlatego że nakazał im tak dyrektor placówki. Nakazał tak, bo wie, że przepisy są takie, że jakby choć jeden z nich zachorował, to trzeba wszystkich wysłać na badania i/lub kwarantannę (pracowali razem, to mieli kontakt ze sobą), klinikę/przychodnię odkazić, wydać kupę kasy, a przychodów przez jakiś czas nie będzie, bo pacjentów nie będzie jak przyjąć. Tak system zdrowotny załatwił pięknie nasz rząd tworząc takie przepisy, a Ty Polaku płać podatki, siedź w domu i milcz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@solarize zastanawia mnie jak lekarze przez ostatnie dziesięciolecia przyjmowali pacjentów z groźniejszymi niż ten i wcale nie mniej zakaźnymi wirusami (?)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
+1 / 1

@7th_Heaven Przeczytaj mój powyższy komentarz a zrozumiesz. Wcześniej rząd nie zabraniał im normalnie pracować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@solarize ale ja nie o tym mówię. Zastanawia mnie jakim cudem nie wymarli oraz dlaczego nie nosili maseczek i całych tych kombinezonów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
+1 / 1

@7th_Heaven Nie nosili kombinezonów, ponieważ nie nakazał im tego rząd. Powtórzę: tu nie chodzi o żaden strach, czy umieranie, tylko o decyzje polityków. Tymczasem maseczki na zakaźnych chorobach akurat już dawno się często pojawiały. Podobnie jak przyłbice u dentystów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@solarize ależ ja właśnie o bezsensowności tych rządowych nakazów mówię. Tyle, że lekarze nie tylko stosują, ale też popierają te zakazy (nie wszyscy rzecz jasna, głównie ci bardziej "medialni"). Nie rozumiem jak mogli porzucić dotychczasową wiedzę i doświadczenie na rzecz czyiś fanaberii? Dla porządku: nie twierdzę, że powinno się zrezygnować ze środków ochrony w szpitalach, w końcu są tam starsi ludzie, ale to co się odwala obecnie to paranoja jest. Na badanie krwi trzeba się zapisać z tygodniowym wyprzedzeniem (odpłatne, bo na fundusz to pewnie z miesięcznym). Wchodząc do szpitala trzeba przejść przez bramkę jak na lotnisku, z pomiarem temperatury i dezynfekcją dłoni. Jak tego nie zrobisz to ci się nie otworzy. Kij kogo obchodzi że mam rany na całych dłoniach przez moją chorobę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@solarize co do dentystów: zakładają przyłbice lub maskę jak się pochylają nad pacjentem i pracują z użyciem wody, bo po prostu pryska im w twarz. Maseczek nigdy nie stosowano nawet na oddziałach z gruźlicą zakaźną. Mam koleżankę pracująca na takim oddziale (obecnie na covidowym)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
+1 / 3

@7th_Heaven Maseczki stosowano, acz nie wszędzie, przykład jednego oddziału nie zmienia tego faktu, że istniał taki proceder. Natomiast odnosząc się do poparcia przez lekarzy, to cóż - budżetówka jasno teraz określa: albo jesteś grzeczny, albo wylatujesz. Zobacz ile jest "sensacji" wokół nauczycieli, którzy poszli w prywatnym czasie na strajk kobiet. Mają postępowania dyscyplinarne w pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
-1 / 1

@7th_Heaven Wiesz, powoływanie się na gruźlicę w kontekście Covida to jest trochę mało sensowne, żeby nie powiedzieć że głupie.
Od czasu wynalezienia antybiotyków, (czyli gdzieś od przed wojny), gruźlica nie jest chorobą śmiertelną to po pierwsze. A po drugie, gruźlica jest chorobą dobrze znaną i wiadomo kiedy chory zaraża, a kiedy nie zaraża. W okresie kiedy zaraża, jak najbardziej jest poddawany izolacji.

Zanim zacznie się pieprzyć szkodliwe głupoty, to by wypadało COKOLWIEK przeczytać o tym o czym się mówi. Już nawet d*py do biblioteki nie musisz ruszać, bo jest internet, Google i wikipedia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
-1 / 1

@solarize czyli generalnie uważasz, że można (i należy) pozwalać się zastraszać? Jeszcze nie tak dawno nauczyciele b3ębnili jaka to praca w szkole jest kijowa i nieopłacalna a teraz tak się boją o nią? Przecież jako wykształceni ludzie nie powinni mieć problemu ze znalezieniem pracy. Normalny człowiek jak go gdzieś gniją to odchodzi i jeszcze wytacza pracodawcy proces lub zgłasza do inspekcji pracy, rzecznika praw obywatelskich itp. Nie rozumiem przyjmowania bata na dupę i siedzenia cicho. I akurat lekarzy nie rozumiem najbardziej, bo ich bezpośrednim zarobkiem są normalni ludzie, nie politycy. To ludziom powinni się robić dobrzy, nie władzom. Ludzie się za nimi wstawią jak będzie trzeba. I przede wszystkim pójdą do nich na wizyty, nawet prywatnie. Prywata to 2 razy większa część zarobku lekarzy niż praca w publicznym szpitalu. O łapówkach nie będę z grzeczności wspominać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@Prally
Źródło: Puls Medycyny
https://pulsmedycyny.pl/gruzlica-w-polsce-wciaz-niepokojace-statystyki-909245

Gruźlica jest jedną z najczęstszych przyczyn zgonów. W roku 2016 z jej powodu zmarło 1,3 mln osób niezakażonych HIV oraz 374 000 chorych zakażonych HIV.
Źródło: Puls Medycyny
https://pulsmedycyny.pl/gruzlica-w-polsce-wciaz-niepokojace-statystyki-909245

Szczególnym zagrożeniem jest gruźlica wielolekooporna (multidrug resisitant tuberculosi-MDR-TB). Wywołują ją prątki oporne na dwa główne leki – izoniazd oraz ryfampicynę. Według WHO w roku 2016 zachorowań na MDR-TB było około 490 000. Część chorych ma gruźlicę wielolekooporną z rozszerzoną opornością (extensively resistant tuberculosis- XDR-TB).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
+1 / 1

@7th_Heaven Nie napisałem co uważam, że powinno być, napisałem jak jest.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@Prally ja od wikipedii wolę informacjre od pielęgniarki z zakaźnego, która przy covidowcach właśnie w tej chwili pracuje. O covidzie też wiemy jedną ważną rzecz: umierają na niego wyłącznie starzy i schorowani ludzie z grup ryzyka. Ilość osób zdrowych i młodych, które zmarło na covid jest tak śladowa, że wręcz pomijalna. Równie wielkim zagrożeniem dla nich jest każde wyjście w domu, a kilkadziesiątkrotnie większe prawdopodobieństwo śmierci mają ze strony wypadków drogowych niż koronawirusa.
Mając tak konkretne i jasne informacje mamy niezawodną możliwość obrony: chronić narażonych. Po co w tym celu terroryzować resztę???

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar niejestembotem4321
0 / 0

To było szybkie, niecały rok minął i już wracamy do wyzywania lekarzy...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem