Szukanie psa na ogólnopolskiej stronie, bardzo sensowne...
Gdyby każdy tak egoistycznie postępował, to wszędzie byłyby nic nie warte ogłoszenia i nikt by niczego nie znalazł.
Mnie zastanawia co trzeba robić, zeby zgubić psa. Miałam 4 psy w swoim życiu, dziadkowie mieli z 10, rodzice też swoje mieli. Nigdy żaden pies nie zginął.
Raz mi się zerwał jak jakiś dzieć rzucił petarda obok. Pies czekał pod drzwiami mieszkania, bo nawet na klatke go wpuścili sąsiedzi. Trząsł się biedak w kącie pod skrzyną od prądu. Cześciej koń mi się spłoszył, ale wtedy też załącza się naprowadzanie na stajnie i spłoszonego konia znajdziemy zawsze na pastwisku albo pod stajnią. Można też zaprzagnąc konia, skierować w stronę stajni i wbudowany GPS zaprowadzi nas dokładnie na podówrze, bez żadnej ingerencji. Pamiętam też jak dziadek wywiózł starszego ogara do rodziny pod Konin (ze 150 km od nas). Po 2,5 tyg Rex był w stodole z zajacem w pysku (no było to ze 20 lat temu). Nie mam pojecia jak, bo pies był tam drugi raz w życiu ( w zasadzie to tam się urodził).
Rozumiem zgubić szczenię, ale nie dorosłego psa. Pewnie ktoś ukradł albo złapali do schroniska.
Szukanie psa na ogólnopolskiej stronie, bardzo sensowne...
Gdyby każdy tak egoistycznie postępował, to wszędzie byłyby nic nie warte ogłoszenia i nikt by niczego nie znalazł.
Mnie zastanawia co trzeba robić, zeby zgubić psa. Miałam 4 psy w swoim życiu, dziadkowie mieli z 10, rodzice też swoje mieli. Nigdy żaden pies nie zginął.
Raz mi się zerwał jak jakiś dzieć rzucił petarda obok. Pies czekał pod drzwiami mieszkania, bo nawet na klatke go wpuścili sąsiedzi. Trząsł się biedak w kącie pod skrzyną od prądu. Cześciej koń mi się spłoszył, ale wtedy też załącza się naprowadzanie na stajnie i spłoszonego konia znajdziemy zawsze na pastwisku albo pod stajnią. Można też zaprzagnąc konia, skierować w stronę stajni i wbudowany GPS zaprowadzi nas dokładnie na podówrze, bez żadnej ingerencji. Pamiętam też jak dziadek wywiózł starszego ogara do rodziny pod Konin (ze 150 km od nas). Po 2,5 tyg Rex był w stodole z zajacem w pysku (no było to ze 20 lat temu). Nie mam pojecia jak, bo pies był tam drugi raz w życiu ( w zasadzie to tam się urodził).
Rozumiem zgubić szczenię, ale nie dorosłego psa. Pewnie ktoś ukradł albo złapali do schroniska.
Polecam mikrochip. I bazę Safe-Animal. Mi pomogli.
Minus posiadania psa rasowego to to, że chyba tylko właściciel będzie wstanie odróżnić Zorę od innego Beagla.
Oby jak najszybciej się odnalazła!
Beagle to są łajzy, uciekają. Mądry właściciel powinien przyczepić mu GPS