@ubooot serio? znajomy ma pizzerię i u niego w środku zawsze tłum ludzi... Pizza fajna, spory wybór i cenowo przystępnie. Często wpadałem tam na pizzę ze znajomymi i piwko bo było spokojnie i kulturalnie.. ot czasami coś się działo jak jakaś ekipa trochę przesadziła z alkoholem ale wtedy wzywana ochrona z "napadówki" albo policja i zaraz był spokój... jak go zamknęli i był tylko na dowóz, mimo że miewał stałych klientów... to mu obroty spadły i to znacznie... sam rzadziej pizzę jadłem wtedy... ale jak naszła ochota to zawsze od niego brałem.. ale wtedy też zacząłem częściej gotować w domu... jednak wizyta w pizzeri z grupie znajomych to trochę coś innego... niż zamówienie pizzy do domu... bo i rzadziej się spotykaliśmy... spora część ma rodziny, dzieci, w tym małe więc nie zawsze była okazja na domówkę bo i ciężko w sporej grupie się spotkać w kawalerkach czy w M3 czy nawet M4 gdzie są małe dzieci.. a tak dla tych dzieciatych to czasami rodzeństwo lub rodzice zostawali z dziećmi,... a cała ekipa szła do pizzeri, na pizzę czy kto tam co chciał bo wybór był nie tylko pizzy. Kumplowi obroty spadły i to bardzo i chyba ratuje go to, że jedzenie ma świetne i jakoś dzięki temu funkcjonuje ale znacznie gorzej.... dodaj do tego straty a raczej brak zysku z alkoholu który już zakupił i który mu się nie sprzedaje... nie mówiąc już o różnych napojach czy świeżych sokach ...mocny alkohol spoko... piwa różnie.... ale mają swoją przydatność... jedne dłuższą drugie krótszą i wiele już poszło a pójdzie pewnie więcej... bo te z dłuższą też się w końcu zterminują składniki do pizzy też wieczne nie są i też wiele ich już wyrzucił bo jednak nie robił tyle pizz w tygodniu co przed pandemią...
Rząd który ma nieograniczone możliwości od roku buduje fabrykę maseczek i jeszcze nie wyprodukował ani jednej sztuki. To jak z takim wyzwaniem ma sobie poradzić zbankrutowany restaurator czy hotelarz?
Porady od Rządu, który sam w krytycznej sytuacji przyczynia się do tragedii właścicieli biznesów i ich pracowników, są dla mnie tak samo absurdalne, jak ci drudzy, którym brak umiejętności przystosowawczych i szybkiego organizowania się w zmieniających uwarunkowaniach. Biznesy nie są wieczne, nie są zawsze stabilne i funkcjonujące. Każdy właściciel firmy powinien mieć opracowane plany awaryjne i nie trzymać się kurczowo swojej tematyki. Obecna sytuacja ukazała nasze słabości i warto zacząć nad nimi pracować. Odnosząc się wprost do demota, np. znany mi szef kawiarni zaangażował pracowników do dezynfekcji pojazdów... Zdaję sobie sprawę, że wszyscy nie mogą zajmować się dezynfekcją i maseczkami, ale zazwyczaj znajdą się też inne dostępne opcje, przy których można mieć się lepiej i przetrwać najtrudniejszy czas.
@Nenesh Co innego plan awaryjny na wypadek zmian na rynku, gdy sytuacja wymusza przebranżowienie, a co innego, gdy ktoś dosłownie zabrania ci prowadzenia działalności lub mocno ją ogranicza na okres tymczasowy. To trochę tak, jakby powiedzieć nauczycielowi historii, że jeśli chce utrzymać pełen etat w małej wiejskiej szkole, musi od jutra zacząć uczyć też matematyki. Co innego zamknąć biznes, który przestał być opłacalny i otworzyć jakiś inny, dostosowując się do warunków rynkowych, a co innego walczyć o przetrwanie biznesu, w który wpompowałeś mnóstwo kasy i energii, a teraz ktoś zabrania ci go prowadzić (do tego nielegalnie).
Nie żebym stał po jakiejkolwiek ze stron, ale jak strajkującemu nauczycielowi, który ch***a zarabia mówiło się; jak się nie podoba zawód to go zmień. To wszytko git. Jak kopalnie likwidują i nagle 1500 górników ma się przebranżowić to też git. Pewnie nie jeden z nas w pracy usłyszał jak się nie podoba to zawsze się może zwolnić i też ziemia nie przestała się z tego powodu kręcić. Jak nagle powiesz przedsiębiorcy by się przebranżowił to wszystkim odpie***a.
@kiraftw Jasne, a protestujący rolnicy niech sprzedadzą ziemię i idą do normalnej pracy, przecież nikt ich do siedzenia na wsiach i dymania w polu nie zmusza. Lekarze? Wypiehrdalać za granicę albo pracować "dla idei", jak się płaca w służbie zdrowia nie podoba. Pandemia? Wydamy nielegalne zakazy i nakazy, a na końcu naplujemy ludziom w twarz słowami, żeby maseczki szyli, jak widmo bankructwa im w oczy zajrzy. Ile jeszcze pogardy ze strony władzy mają znosić przedstawiciele różnych branż i zawodów? Ano tyle, na ile społeczeństwo im pozwoli, bo zawsze znajdzie się poplecznik, który powie "mają rację, yebać darmozjadów".
Co mądrego może powiedzieć człowiek, który nigdy nie był przedsiębiorcą tylko etatowym politykiem? Co taki kaczor wie o prowadzeniu biznesu, o zatrudnianiu ludzi? Kupowanie lojalności za pieniądze ze spółek skarbu państwa to nie prowadzenie biznesu i opłacanie ludzi, płacenie podatków. Etatowi politycy siedzący od kilkudziesięciu lat w sejmie za 8000 zł z kwotą wolną od podatku w wysokości 30 451 zł. Szkoda to komentować i litery na klawiaturze zdzierać.
akurat pizzerie to mają najmniejszy problem bo i tak większość zamówień była na dowóz.
@ubooot serio? znajomy ma pizzerię i u niego w środku zawsze tłum ludzi... Pizza fajna, spory wybór i cenowo przystępnie. Często wpadałem tam na pizzę ze znajomymi i piwko bo było spokojnie i kulturalnie.. ot czasami coś się działo jak jakaś ekipa trochę przesadziła z alkoholem ale wtedy wzywana ochrona z "napadówki" albo policja i zaraz był spokój... jak go zamknęli i był tylko na dowóz, mimo że miewał stałych klientów... to mu obroty spadły i to znacznie... sam rzadziej pizzę jadłem wtedy... ale jak naszła ochota to zawsze od niego brałem.. ale wtedy też zacząłem częściej gotować w domu... jednak wizyta w pizzeri z grupie znajomych to trochę coś innego... niż zamówienie pizzy do domu... bo i rzadziej się spotykaliśmy... spora część ma rodziny, dzieci, w tym małe więc nie zawsze była okazja na domówkę bo i ciężko w sporej grupie się spotkać w kawalerkach czy w M3 czy nawet M4 gdzie są małe dzieci.. a tak dla tych dzieciatych to czasami rodzeństwo lub rodzice zostawali z dziećmi,... a cała ekipa szła do pizzeri, na pizzę czy kto tam co chciał bo wybór był nie tylko pizzy. Kumplowi obroty spadły i to bardzo i chyba ratuje go to, że jedzenie ma świetne i jakoś dzięki temu funkcjonuje ale znacznie gorzej.... dodaj do tego straty a raczej brak zysku z alkoholu który już zakupił i który mu się nie sprzedaje... nie mówiąc już o różnych napojach czy świeżych sokach ...mocny alkohol spoko... piwa różnie.... ale mają swoją przydatność... jedne dłuższą drugie krótszą i wiele już poszło a pójdzie pewnie więcej... bo te z dłuższą też się w końcu zterminują składniki do pizzy też wieczne nie są i też wiele ich już wyrzucił bo jednak nie robił tyle pizz w tygodniu co przed pandemią...
Rząd który ma nieograniczone możliwości od roku buduje fabrykę maseczek i jeszcze nie wyprodukował ani jednej sztuki. To jak z takim wyzwaniem ma sobie poradzić zbankrutowany restaurator czy hotelarz?
Uszyć nie uszyjesz, ale możesz sterylizować.
@ejcia Tylko pamiętaj: do pieca na dwie zdrowaśki!
Porady od Rządu, który sam w krytycznej sytuacji przyczynia się do tragedii właścicieli biznesów i ich pracowników, są dla mnie tak samo absurdalne, jak ci drudzy, którym brak umiejętności przystosowawczych i szybkiego organizowania się w zmieniających uwarunkowaniach. Biznesy nie są wieczne, nie są zawsze stabilne i funkcjonujące. Każdy właściciel firmy powinien mieć opracowane plany awaryjne i nie trzymać się kurczowo swojej tematyki. Obecna sytuacja ukazała nasze słabości i warto zacząć nad nimi pracować. Odnosząc się wprost do demota, np. znany mi szef kawiarni zaangażował pracowników do dezynfekcji pojazdów... Zdaję sobie sprawę, że wszyscy nie mogą zajmować się dezynfekcją i maseczkami, ale zazwyczaj znajdą się też inne dostępne opcje, przy których można mieć się lepiej i przetrwać najtrudniejszy czas.
@Nenesh Co innego plan awaryjny na wypadek zmian na rynku, gdy sytuacja wymusza przebranżowienie, a co innego, gdy ktoś dosłownie zabrania ci prowadzenia działalności lub mocno ją ogranicza na okres tymczasowy. To trochę tak, jakby powiedzieć nauczycielowi historii, że jeśli chce utrzymać pełen etat w małej wiejskiej szkole, musi od jutra zacząć uczyć też matematyki. Co innego zamknąć biznes, który przestał być opłacalny i otworzyć jakiś inny, dostosowując się do warunków rynkowych, a co innego walczyć o przetrwanie biznesu, w który wpompowałeś mnóstwo kasy i energii, a teraz ktoś zabrania ci go prowadzić (do tego nielegalnie).
Pier**lenie typu, "jak nie macie chleba do jedzenia, to jedzcie ciastka".
Lepszym pomysłem byłoby zakończenie plandemii
Już szybciej ten piec przerobi na krematorium.
bierzesz flizelina kładziesz na szmatke bawełnianą i wrzucasz do pieca....pod wpływem temp. ~800st. zgrzewa się i gotowe :-)
Nie żebym stał po jakiejkolwiek ze stron, ale jak strajkującemu nauczycielowi, który ch***a zarabia mówiło się; jak się nie podoba zawód to go zmień. To wszytko git. Jak kopalnie likwidują i nagle 1500 górników ma się przebranżowić to też git. Pewnie nie jeden z nas w pracy usłyszał jak się nie podoba to zawsze się może zwolnić i też ziemia nie przestała się z tego powodu kręcić. Jak nagle powiesz przedsiębiorcy by się przebranżowił to wszystkim odpie***a.
@kiraftw Jasne, a protestujący rolnicy niech sprzedadzą ziemię i idą do normalnej pracy, przecież nikt ich do siedzenia na wsiach i dymania w polu nie zmusza. Lekarze? Wypiehrdalać za granicę albo pracować "dla idei", jak się płaca w służbie zdrowia nie podoba. Pandemia? Wydamy nielegalne zakazy i nakazy, a na końcu naplujemy ludziom w twarz słowami, żeby maseczki szyli, jak widmo bankructwa im w oczy zajrzy. Ile jeszcze pogardy ze strony władzy mają znosić przedstawiciele różnych branż i zawodów? Ano tyle, na ile społeczeństwo im pozwoli, bo zawsze znajdzie się poplecznik, który powie "mają rację, yebać darmozjadów".
Obalić rząd. I wysłać ich na sybir. Tam pokażą jak żyć.
Serio, nie widzisz podobieństwa między piecem do pizzy, a maszyną do szycia? :D
Co mądrego może powiedzieć człowiek, który nigdy nie był przedsiębiorcą tylko etatowym politykiem? Co taki kaczor wie o prowadzeniu biznesu, o zatrudnianiu ludzi? Kupowanie lojalności za pieniądze ze spółek skarbu państwa to nie prowadzenie biznesu i opłacanie ludzi, płacenie podatków. Etatowi politycy siedzący od kilkudziesięciu lat w sejmie za 8000 zł z kwotą wolną od podatku w wysokości 30 451 zł. Szkoda to komentować i litery na klawiaturze zdzierać.
Chcieć to móc. ;)