z moich obserwacji wynika, że do dentysty idziesz, jak boli, a wtedy nie ma znaczenia czy masz piętnaście lat czy pięćdziesiąt. Może jedynie jako piętnastolatek boisz się zabiegu, jako pięćdziesięciolatek rachunku.
Momentem, kiedy ja się śmieję, że dorosłam, było gdy wróciłam z zakupów i uzmysłowiłam sobie, że nie kupiłam alkoholu czy chipsów, kupiłam za to żelazko. Well xD
Czyli jestem jeszcze dzieciak!!! :-)
Czyli dorosły byłem już w podstawówce?
Dorosłość jest wtedy, gdy bardziej niż bólu przy borowaniu boisz się o stan portfela. ;)
Wtedy to nie ból zęba jest straszny, a cena jego leczenia...
z moich obserwacji wynika, że do dentysty idziesz, jak boli, a wtedy nie ma znaczenia czy masz piętnaście lat czy pięćdziesiąt. Może jedynie jako piętnastolatek boisz się zabiegu, jako pięćdziesięciolatek rachunku.
Momentem, kiedy ja się śmieję, że dorosłam, było gdy wróciłam z zakupów i uzmysłowiłam sobie, że nie kupiłam alkoholu czy chipsów, kupiłam za to żelazko. Well xD
Idziesz jak boli albo jak widzisz jakąś zmianę koloru zęba. Dla mnie dorosłość zaczęła się, kiedy nie mogłam się doczekać użycia nowego odkurzacza.