@7th_Heaven Problem z tym, że często patrzą na to "co jest najlepsze", przez pryzmat swojego życia lub nieszczęścia. I niespełniona modelka wciska swoje dziecko na castingi mody "bo to dla niego najlepsze", rodzic któremu przypadnie po rozwodzie (np. z powodu niewierności) dziecko, stara się ograniczyć prawa rodzicielskie drugiej połowy, czy zmusza syna do szkodliwych rzeczy "by był prawdziwym twardzielem". Różnie bywa z tym ":wszystkim co najlepsze".
@Fragglesik Taka modelka bardziej kocha siebie, niż dziecko. Taki rodzic jest mściwym egoistą i również nie ma to nic wspólnego z miłością do dziecka. Nie bardzo natomiast rozumiem, co ma na celu domaganie się, aby się rodzice kochali? Jak Ci powiem kochaj mnie fragglesik, to mnie pokochasz?
@Fragglesik Moim skromnym zdaniem jeśli dorosły świadomy człowiek płodząc z kimś dziecko tego nie wie, to bilbord mu tego nie uświadomi.
Fotki Ci oszczędzę, jeszcze by Ci się żona zezłościła;)
@qwerty1431 Jakby lekarz stojący nad stołem operacyjnym z powypadkowym pacjentem mówił "nogo, odrośnij" zamiast się wziąć do roboty, to mniej więcej byłby jak ten bilbord i jego autorzy.
@7th_Heaven Kiedy dziecko żyje w rodzinie, gdzie rodzice są dobrze zgranym duetem, to ma poczucie bezpieczeństwa. Dziecko nie potrzebuje być punktowo bombardowane miłością, bo to jest wręcz zbyt przytłaczające. Dziecko potrzebuje atmosfery miłości i harmonii w swoim domu, a obserwując rodziców uczy się budowania relacji w swoim przyszłym życiu, w tym radzenia sobie w sytuacjach trudnych.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
18 marca 2021 o 14:27
@Fragglesik ujęła nas twoja historia.
@MagdalenaGK zgadzam się. Po prostu nie pojmuję, jak można komuś kazać się kochać i sądzić, że to zadziała. Zaproszenie na terapię małżeńską byłoby skuteczniejsze, a i jak sądzę tańsze.
@7th_Heaven Tak, masz dużo racji. Tylko, że zaproszenie na terapię byłoby zbyt osobiste. A takie hasło z banera jest skierowane do wszystkich i nikogo, tym samym lekko działa na podświadomość każdego. Z tego co wiem, akcja jest prywatną inicjatywą jakiegoś majętnego katolickiego społecznika. Zgodnie z zasadą "Kto bogatemu zabroni".
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
5 razy.
Ostatnia modyfikacja:
18 marca 2021 o 15:13
@Fragglesik nie tylko u autora wyzwala to takie uczucia. Jak rodzice się kochają, to będą się kochać i bez tych billboardów. Jeśli natomiast mają problemy, to takie hasło wyzwala jedynie poczucie winy. Ale nie rozwiązuje żadnych problemów.
@Xyf Tak samo - ile mogłoby przetrwać, gdyby rodzice pomyśleli, zanim dojdzie do takich rzeczy, ze tylko rozwód jest rozwiązaniem? Te bilbordy mogę ich zahamować w pół ruchu.
@alitejophobia Na to się nie da odpisać jasno tak lub nie. Znam np. małżeństwo które miało nawet oddzielną kuchnię (tzn. mąż gotował dla siebie, żona dla siebie i dzieci) i dzieci wyszły fajne z tego.
Bo dla nich nie ma znaczenia czy jesteś szczęśliwy i co jest lepsze dla dziecka. Masz żyć w tym toksycznym związku, cierpienie jest dobre i przynajmniej nie pójdziesz do piekła jako rozwodnik. Może po prostu im nie wyszło i chcą, żeby inni też cierpieli.
@tobimadara dokładnie. W dodatku nieszczęśliwi ludzie częściej szukają ratunku u Boga, czytaj: w kościele. Dają się łatwiej wyzyskiwać, zamawiając msze w intencji poprawy problemów. Dla kleru tkwienie par w toksycznych związkach to czysty zysk.
@hoborg Trochę masz rację z tym żerowaniem kleru na ludziach z problemami. A co do samej akcji... ona może przemawiać do wszystkich ludzi. Na plakatach nie ma słowa o małżeństwie. Nawet osoby żyjące na kocią łapę powinny się kochać, jeśli wychowują dziecko, bo to zaprocentuje jego zdrowym rozwojem. Prosta akcja społeczna, po co dorabiać ideologię?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 marca 2021 o 15:26
A może po prostu zamiast żyć w toksycznym związku warto o tym pomyśleć za wczasu, albo po prostu się dogadać?
Jak się nie da to trudno, ale warto się kochać, nawet jak trzeba się do tego przyłożyć. Dzisiaj łatwiej powiedzieć "toksyczny związek" i szukać sobie kolejnego partnera na chwilę, niż poszukać tej miłości.
@MagdalenaGK No niezupełnie. Nie możesz sobie organizować prostej akcji społecznej bez zważania na to, co się aktualnie w społeczeństwie dzieje i potem mówić: to przecież tylko niewinny billboard. Musisz zawsze uważać na kontekst. Kanister benzyny sam w sobie jest kanistrem benzyny, bez żadnej ideologii. Ale jeśli wokół wszystko płonie, a ty sobie beztrosko spacerujesz przez żarzące się zgliszcza ze swoim kanistrem benzyny, podczas gdy inni latają z wiadrami wody, to jest to już prowokacja i nie dziw się, żę ludzie będą na ciebie psioczyć. Jeśli powiesz: dziewczęta nie powinny ubierać się wyzywająco i świecić tyłkiem, to jest to zdanie, które samo w sobie jest jak najbardziej prawidłowe i każdy rodzic temu przyklaśnie. Ale jeśli powiesz to do wykorzystanej dziewczyny, która akurat szuka pomocy, to jest to ogromnie krzywdzące. Ten billboard to też nie przypadek webec tego, co się teraz dzieje w kraju.
@hoborg Bardzo dobra metafora z tym kanistrem benzyny. W każdym razie plakat o tym kochaniu widziałam już jakieś 2 lata temu, mały na murze kościelnym. A teraz (pewnie właśnie z powodu owego pożaru) znalazły się prywatne środki na szersze rozpropagowanie akcji.
Bardzo mi się podoba ta kampania. Im prostsza tym lepsza. Ale w życiu często najprostsze rzeczy są najtrudniejsze do spełnienia. Miłość w małżeństwie nie spada z nieba. To lata ciężkiej pracy nad relacją, którą warto wykonać. A jak rodzice są spełnionymi szczęśliwymi ludźmi, to szczęście na dzieci przekazywane jest automatycznie. I o to w tym chodzi. Rozwiodłeś/aś się? Trudno, nie rozpaczaj i ułóż sobie życie, nigdy nie umniejszając wartości matki / ojca Twojego dziecka. Ale jeśli się jeszcze wahasz, jeśli jeszcze nie zdecydowałeś/aś, to dobrze przemyśl swoje decyzje. Dzieci wolą mieć pełne rodziny. To nigdy nie będzie passe!
Ja zapytam wprost kto finansuje tego typu kampanie? Czy fundacja, która nagle wdała kilka milionów złotych na bilbordy w całym kraju nie ma co robić z pieniędzmi?
Podejrzewam, że w Polsce znajdzie się faktycznie jakiś procent " trudnych małżeństw" które potrzebują pomocy psychologicznej itd. (nie faceta w sukience który powie im jak mają żyć tylko terapeuty który pomoże rozwiązać problemy małżeńskie). Taką organizację zgodziłbym się wesprzeć finansowo, nie jakąś pseudo fundacyjne która defrauduje fundusze wydając je na kampanię reklamową.
Skrajna lewica (typu partia razem) nie widzi w tych bilbordach homofobii i innych fobii ? W końcu to wyklucza LG i osoby niebinarne. Powiedziałbym wręcz, że te plakaty szerzą nienawiść.
Sama akcja oczywiście na plus, ale coś to zmieni ?
Ja dorastałam w takiej rodzinie. Chce tylko napisać jedno - rodzice, nie ciągnijcie związku na siłę "dla dobra dzieci". Od małego byłam zdania, że rodzice powinni się rozwieść. Mają zamiar to zrobić teraz, kiedy mam ponad 20 lat.
Nie mówię, że wszystko co ze mną jest obecnie nie tak, to wina ich ciągłych kłótni i wrzasków.
Ale sporo mi się rozjaśniło po rozmowie z terapeutką.
Zerowe poczucie własnej wartości, nieustanne szukanie "cichego kąta", brak umiejętności zbudowania relacji z drugą osobą i sporo innych rzeczy.
Ludzie, myślcie samodzielnie i miejcie trochę empatii.
Mama sama mi powiedziała, że najważniejsze dla nich było to, żebym ja (i rodzeństwo) miała "pełną" rodzinę.. i dlatego się nie rozeszli.
Nie każde dziecko chce mieć pełną rodzine z wrzaskami, płaczem i całą resztą w pakiecie. Nie kochacie się to się nie zmuszajcie do bycia ze sobą.
Fajna i potrzebna akcja. Denerwuje mnie właśnie takie luźne podejście jak w/w democie, na zasadzie jest Ci źle, to rozwiedź się, w ten sposób w końcu poczujesz wolność, zaznasz szczęścia, a dzieci będą dostawaly podwójne prezenty. Nie można tak podchodzić do sprawy, ponieważ jest wiele małżeństw na granicy takich decyzji, które są jak najbardziej do uratowania i my w takiej sytuacji popychamy ich w zlym kierunku. O związek trzeba walczyć ile się da, dla siebie i dla dzieci, trzeba brać odpowiedzialność za swoje wcześniejsze decyzje, w dzisiejszych czasach jest trend, że ludzie coraz bardziej skupiają się na sobie i na swoim szczęściu zapominając o tym, że przez ich szczęście cierpią inni. Rozumiem, że są ciężko patologiczne relacje w związkach, dla których rozwód to jedyna szansa na normalne funkcjonowanie, ale nie można przez ich pryzmat szerzyć takiego luźnego podejścia do rozwodu jak do wymiany samochodu.
Po prostu nie wierzę w to co czytam. Teraz czuję się olśniony, już nigdy nie będę życzył nikomu zdrowia z okazji urodziny bo to może obrażać osoby będące chorymi. Nie będę życzył szczęścia bo to obrazi osoby nie szczęśliwe. Nie będę życzył powodzenia, bo to obrazi osoby które powodzenia nie mają. Naprawdę jeżeli ktoś żyje w patologicznym i toksycznym związku i przed podjęciem decyzji będzie go powstrzymywał bilbord z napisem "mamo, tato kochajcie się" to winszuję dojrzałości.
Fajna i potrzebna akcja. Denerwuje mnie właśnie takie luźne podejście jak w/w democie, na zasadzie jest Ci źle, to rozwiedź się, w ten sposób w końcu poczujesz wolność, zaznasz szczęścia, a dzieci będą dostawały podwójne prezenty. Nie można tak podchodzić do sprawy, ponieważ jest wiele małżeństw na granicy takich decyzji, które są jak najbardziej do uratowania i my w takiej sytuacji popychamy ich w złym kierunku. O związek trzeba walczyć ile się da, dla siebie i dla dzieci, trzeba brać odpowiedzialność za swoje wcześniejsze decyzje, w dzisiejszych czasach jest trend, że ludzie coraz bardziej skupiają się na sobie i na swoim szczęściu zapominając o tym, że przez ich szczęście cierpią inni. Rozumiem, że są ciężko patologiczne relacje w związkach, dla których rozwód to jedyna szansa na normalne funkcjonowanie, ale nie można przez ich pryzmat szerzyć takiego luźnego podejścia do rozwodu jak do wymiany samochodu.
No to teraz czekamy na reakcje Unii Europejskiej, która zarzuci nam niepoprawne politycznie hasła. Bo według nich powinno brzmieć: "Kochajcie mnie rodzicu 1 i rodzicu 2". W końcu rodziny z dwoma tatusiami albo mamusiami mogą poczuć się wyalienowane. :)
A jednak dla wszystkich byłoby najlepiej, żeby zawalczyli i się pokochali. Nie - byli ze sobą na siłę, z przyzwyczajenia, ale by zawalczyli o to, żeby być prawdziwą, piękną rodziną. To nigdy nie przychodzi samo, NIGDY! To zawsze jest praca, ciężka praca. Ci, co do których wydaje się, że przyszło im to bez problemu pracowali wcześniej, kształtując samych siebie jeszcze przed zawarciem małżeństwa!
To jest reklama i zachęta do pracy, nie do rezygnacji. Miłość to decyzja i wybór, każdego dnia. To nie to, co zakochanie, które przychodzi i odchodzi - samoistnie.
Po pierwsze, bilbord nie mówi "bądźcie ze sobą", tylko kochajcie się. Dzieci najbardziej cierpią na konflikcie między partnerami, więc bilbord przypomina tym rodzicom, którzy nie są razem, że może warto już zakopać topór wojenny, ucywilizować relacje, mówić o byłym partnerze do dziecka, jako o wartościowej osobie, a nie wylewać swoje żale.
Po drugie, cała masa rodzin zapomina, że relacja rodziców jest ważna dla dzieci, ważniejsza niż idealnie czysty dom, czy domowy obiad. Może oni wyrwa się w końcu na randkę, spędzą czas tylko we dwoje bez wyrzutów sumienia, z poczuciem, że właśnie teraz robią coś dobrego dla swoich dzieci
Nie wiem jak skomentować te wypociny w democie. Billboardy zachęcają do tego, żeby mimo wszystko próbować być razem i razem przezwyciężyć kryzysy w związku dla dobra wszystkich, a przede wszystkim jedności rodziny. Ogarnia mnie przerażenie, że tego typu hasła sprowadza się do pustych słów, które rzekomo mają trafiać do kompletnej patologii i dowodów anegdotycznych, jak to niby rozwody są zbawienne dla zdrowia psychicznego człowieka.
Gdy dwoje ludzi się kocha, a w pewnym momencie przestaje, to powinni sobie OBOJE zadać pytanie co się stało i jak do tego doszło. Lata temu ludzie pracowali nad swoimi związkami - rozmawiali o problemach i starali się je rozwiązywać. Dziś, pomimo największych chyba w historii możliwości pomocy (poradnie małżeńskie prywatne, publiczne i kościelne, psychologowie, grupy w Internecie itp.) w przekazie dominuje podejście egoistyczne - zrób to, co najlepsze dla ciebie! Łatwiej jest wyrzucić kilka lat życia na śmietnik i zaczynać od zera. Czy jednak w dłuższej perspektywie nie lepiej byłoby spróbować przypomnieć sobie o tym, co w życiu było ważne i dlaczego już nie jest i starać się to w sobie OBOJGU zmienić?
I billboardy nie odnoszą się tylko do kompletnie oddalonych od siebie małżonków - mają zapewne także trafić do ludzi, którzy w swoim życiu małżeńskim napotykają pierwsze poważne trudności każące wątpić w sens bycia razem. Mają skłonić do refleksji... No ale to strasznie obce słowo dla większości młodych ludzi, szczególnie aktywnych w Internecie... Nikt nie każe się nikomu kochać na siłę i nikt nikomu nie zamierza zakazywać rozwodów.
Jest takie powiedzenie: miłością zupy nie okrasisz. Jak jest bieda, bo Polska jest rozkradana przez Kościół, to i ludzie się rozstają. Tak, to jest wina Kościoła, że kradnie miliardy, które nie są przeznaczane na znacznie ważniejsze rzeczy.
Dlaczego nie napisano tam "kochajcie MNIE mamo i tato?" Jeśli dwoje ludzi kocha dziecko, to zawsze zrobią to, co dla niego najlepsze.
@7th_Heaven Problem z tym, że często patrzą na to "co jest najlepsze", przez pryzmat swojego życia lub nieszczęścia. I niespełniona modelka wciska swoje dziecko na castingi mody "bo to dla niego najlepsze", rodzic któremu przypadnie po rozwodzie (np. z powodu niewierności) dziecko, stara się ograniczyć prawa rodzicielskie drugiej połowy, czy zmusza syna do szkodliwych rzeczy "by był prawdziwym twardzielem". Różnie bywa z tym ":wszystkim co najlepsze".
@Fragglesik Taka modelka bardziej kocha siebie, niż dziecko. Taki rodzic jest mściwym egoistą i również nie ma to nic wspólnego z miłością do dziecka. Nie bardzo natomiast rozumiem, co ma na celu domaganie się, aby się rodzice kochali? Jak Ci powiem kochaj mnie fragglesik, to mnie pokochasz?
@7th_Heaven Nie wiem, przyślij fotkę, to zobaczymy czy się zakocham...:)...Natomiast takie bilbordy mogą kogoś otrzeźwić i zmusić do zastanowienia.
@Fragglesik Moim skromnym zdaniem jeśli dorosły świadomy człowiek płodząc z kimś dziecko tego nie wie, to bilbord mu tego nie uświadomi.
Fotki Ci oszczędzę, jeszcze by Ci się żona zezłościła;)
@qwerty1431 Jakby lekarz stojący nad stołem operacyjnym z powypadkowym pacjentem mówił "nogo, odrośnij" zamiast się wziąć do roboty, to mniej więcej byłby jak ten bilbord i jego autorzy.
@7th_Heaven A ja już widziałem, że trzeba czasem "oczywistą oczywistość" przed oczy komuś postawić, by zrozumiał.
@7th_Heaven Kiedy dziecko żyje w rodzinie, gdzie rodzice są dobrze zgranym duetem, to ma poczucie bezpieczeństwa. Dziecko nie potrzebuje być punktowo bombardowane miłością, bo to jest wręcz zbyt przytłaczające. Dziecko potrzebuje atmosfery miłości i harmonii w swoim domu, a obserwując rodziców uczy się budowania relacji w swoim przyszłym życiu, w tym radzenia sobie w sytuacjach trudnych.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2021 o 14:27
@Fragglesik ujęła nas twoja historia.
@MagdalenaGK zgadzam się. Po prostu nie pojmuję, jak można komuś kazać się kochać i sądzić, że to zadziała. Zaproszenie na terapię małżeńską byłoby skuteczniejsze, a i jak sądzę tańsze.
@7th_Heaven Tak, masz dużo racji. Tylko, że zaproszenie na terapię byłoby zbyt osobiste. A takie hasło z banera jest skierowane do wszystkich i nikogo, tym samym lekko działa na podświadomość każdego. Z tego co wiem, akcja jest prywatną inicjatywą jakiegoś majętnego katolickiego społecznika. Zgodnie z zasadą "Kto bogatemu zabroni".
Zmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2021 o 15:13
@Fenin Wspłczuję Ci, skoro tak piękne hasło wyzwala u Ciebie więcej goryczy i widoki nieszczęścia.
@Fragglesik nie tylko u autora wyzwala to takie uczucia. Jak rodzice się kochają, to będą się kochać i bez tych billboardów. Jeśli natomiast mają problemy, to takie hasło wyzwala jedynie poczucie winy. Ale nie rozwiązuje żadnych problemów.
@hoborg To prawda, nie rozwiązuje, ale może spowodować chęć ich rozwiązania.
@Xyf Tak samo - ile mogłoby przetrwać, gdyby rodzice pomyśleli, zanim dojdzie do takich rzeczy, ze tylko rozwód jest rozwiązaniem? Te bilbordy mogę ich zahamować w pół ruchu.
@alitejophobia Na to się nie da odpisać jasno tak lub nie. Znam np. małżeństwo które miało nawet oddzielną kuchnię (tzn. mąż gotował dla siebie, żona dla siebie i dzieci) i dzieci wyszły fajne z tego.
Bo dla nich nie ma znaczenia czy jesteś szczęśliwy i co jest lepsze dla dziecka. Masz żyć w tym toksycznym związku, cierpienie jest dobre i przynajmniej nie pójdziesz do piekła jako rozwodnik. Może po prostu im nie wyszło i chcą, żeby inni też cierpieli.
@tobimadara dokładnie. W dodatku nieszczęśliwi ludzie częściej szukają ratunku u Boga, czytaj: w kościele. Dają się łatwiej wyzyskiwać, zamawiając msze w intencji poprawy problemów. Dla kleru tkwienie par w toksycznych związkach to czysty zysk.
@hoborg Trochę masz rację z tym żerowaniem kleru na ludziach z problemami. A co do samej akcji... ona może przemawiać do wszystkich ludzi. Na plakatach nie ma słowa o małżeństwie. Nawet osoby żyjące na kocią łapę powinny się kochać, jeśli wychowują dziecko, bo to zaprocentuje jego zdrowym rozwojem. Prosta akcja społeczna, po co dorabiać ideologię?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2021 o 15:26
A może po prostu zamiast żyć w toksycznym związku warto o tym pomyśleć za wczasu, albo po prostu się dogadać?
Jak się nie da to trudno, ale warto się kochać, nawet jak trzeba się do tego przyłożyć. Dzisiaj łatwiej powiedzieć "toksyczny związek" i szukać sobie kolejnego partnera na chwilę, niż poszukać tej miłości.
@MagdalenaGK No niezupełnie. Nie możesz sobie organizować prostej akcji społecznej bez zważania na to, co się aktualnie w społeczeństwie dzieje i potem mówić: to przecież tylko niewinny billboard. Musisz zawsze uważać na kontekst. Kanister benzyny sam w sobie jest kanistrem benzyny, bez żadnej ideologii. Ale jeśli wokół wszystko płonie, a ty sobie beztrosko spacerujesz przez żarzące się zgliszcza ze swoim kanistrem benzyny, podczas gdy inni latają z wiadrami wody, to jest to już prowokacja i nie dziw się, żę ludzie będą na ciebie psioczyć. Jeśli powiesz: dziewczęta nie powinny ubierać się wyzywająco i świecić tyłkiem, to jest to zdanie, które samo w sobie jest jak najbardziej prawidłowe i każdy rodzic temu przyklaśnie. Ale jeśli powiesz to do wykorzystanej dziewczyny, która akurat szuka pomocy, to jest to ogromnie krzywdzące. Ten billboard to też nie przypadek webec tego, co się teraz dzieje w kraju.
@hoborg Bardzo dobra metafora z tym kanistrem benzyny. W każdym razie plakat o tym kochaniu widziałam już jakieś 2 lata temu, mały na murze kościelnym. A teraz (pewnie właśnie z powodu owego pożaru) znalazły się prywatne środki na szersze rozpropagowanie akcji.
Bardzo mi się podoba ta kampania. Im prostsza tym lepsza. Ale w życiu często najprostsze rzeczy są najtrudniejsze do spełnienia. Miłość w małżeństwie nie spada z nieba. To lata ciężkiej pracy nad relacją, którą warto wykonać. A jak rodzice są spełnionymi szczęśliwymi ludźmi, to szczęście na dzieci przekazywane jest automatycznie. I o to w tym chodzi. Rozwiodłeś/aś się? Trudno, nie rozpaczaj i ułóż sobie życie, nigdy nie umniejszając wartości matki / ojca Twojego dziecka. Ale jeśli się jeszcze wahasz, jeśli jeszcze nie zdecydowałeś/aś, to dobrze przemyśl swoje decyzje. Dzieci wolą mieć pełne rodziny. To nigdy nie będzie passe!
Ja zapytam wprost kto finansuje tego typu kampanie? Czy fundacja, która nagle wdała kilka milionów złotych na bilbordy w całym kraju nie ma co robić z pieniędzmi?
Podejrzewam, że w Polsce znajdzie się faktycznie jakiś procent " trudnych małżeństw" które potrzebują pomocy psychologicznej itd. (nie faceta w sukience który powie im jak mają żyć tylko terapeuty który pomoże rozwiązać problemy małżeńskie). Taką organizację zgodziłbym się wesprzeć finansowo, nie jakąś pseudo fundacyjne która defrauduje fundusze wydając je na kampanię reklamową.
Skrajna lewica (typu partia razem) nie widzi w tych bilbordach homofobii i innych fobii ? W końcu to wyklucza LG i osoby niebinarne. Powiedziałbym wręcz, że te plakaty szerzą nienawiść.
Sama akcja oczywiście na plus, ale coś to zmieni ?
Brawo. Za dużo w tym kraju i generalnie na świecie jedni ludzie mówią drugim jak mają żyć nie mając pojęcia o życiu tych ludzi.
Ja dorastałam w takiej rodzinie. Chce tylko napisać jedno - rodzice, nie ciągnijcie związku na siłę "dla dobra dzieci". Od małego byłam zdania, że rodzice powinni się rozwieść. Mają zamiar to zrobić teraz, kiedy mam ponad 20 lat.
Nie mówię, że wszystko co ze mną jest obecnie nie tak, to wina ich ciągłych kłótni i wrzasków.
Ale sporo mi się rozjaśniło po rozmowie z terapeutką.
Zerowe poczucie własnej wartości, nieustanne szukanie "cichego kąta", brak umiejętności zbudowania relacji z drugą osobą i sporo innych rzeczy.
Ludzie, myślcie samodzielnie i miejcie trochę empatii.
Mama sama mi powiedziała, że najważniejsze dla nich było to, żebym ja (i rodzeństwo) miała "pełną" rodzinę.. i dlatego się nie rozeszli.
Nie każde dziecko chce mieć pełną rodzine z wrzaskami, płaczem i całą resztą w pakiecie. Nie kochacie się to się nie zmuszajcie do bycia ze sobą.
Fajna i potrzebna akcja. Denerwuje mnie właśnie takie luźne podejście jak w/w democie, na zasadzie jest Ci źle, to rozwiedź się, w ten sposób w końcu poczujesz wolność, zaznasz szczęścia, a dzieci będą dostawaly podwójne prezenty. Nie można tak podchodzić do sprawy, ponieważ jest wiele małżeństw na granicy takich decyzji, które są jak najbardziej do uratowania i my w takiej sytuacji popychamy ich w zlym kierunku. O związek trzeba walczyć ile się da, dla siebie i dla dzieci, trzeba brać odpowiedzialność za swoje wcześniejsze decyzje, w dzisiejszych czasach jest trend, że ludzie coraz bardziej skupiają się na sobie i na swoim szczęściu zapominając o tym, że przez ich szczęście cierpią inni. Rozumiem, że są ciężko patologiczne relacje w związkach, dla których rozwód to jedyna szansa na normalne funkcjonowanie, ale nie można przez ich pryzmat szerzyć takiego luźnego podejścia do rozwodu jak do wymiany samochodu.
Po prostu nie wierzę w to co czytam. Teraz czuję się olśniony, już nigdy nie będę życzył nikomu zdrowia z okazji urodziny bo to może obrażać osoby będące chorymi. Nie będę życzył szczęścia bo to obrazi osoby nie szczęśliwe. Nie będę życzył powodzenia, bo to obrazi osoby które powodzenia nie mają. Naprawdę jeżeli ktoś żyje w patologicznym i toksycznym związku i przed podjęciem decyzji będzie go powstrzymywał bilbord z napisem "mamo, tato kochajcie się" to winszuję dojrzałości.
Fajna i potrzebna akcja. Denerwuje mnie właśnie takie luźne podejście jak w/w democie, na zasadzie jest Ci źle, to rozwiedź się, w ten sposób w końcu poczujesz wolność, zaznasz szczęścia, a dzieci będą dostawały podwójne prezenty. Nie można tak podchodzić do sprawy, ponieważ jest wiele małżeństw na granicy takich decyzji, które są jak najbardziej do uratowania i my w takiej sytuacji popychamy ich w złym kierunku. O związek trzeba walczyć ile się da, dla siebie i dla dzieci, trzeba brać odpowiedzialność za swoje wcześniejsze decyzje, w dzisiejszych czasach jest trend, że ludzie coraz bardziej skupiają się na sobie i na swoim szczęściu zapominając o tym, że przez ich szczęście cierpią inni. Rozumiem, że są ciężko patologiczne relacje w związkach, dla których rozwód to jedyna szansa na normalne funkcjonowanie, ale nie można przez ich pryzmat szerzyć takiego luźnego podejścia do rozwodu jak do wymiany samochodu.
Do autora co tak się rozpisał: tam jest napisane "kochajcie się" a nie bądźcie razem.
Ale trzeba być zj*banym, żeby mieć ból d*py o hasło "kochajcie się" :)
No to teraz czekamy na reakcje Unii Europejskiej, która zarzuci nam niepoprawne politycznie hasła. Bo według nich powinno brzmieć: "Kochajcie mnie rodzicu 1 i rodzicu 2". W końcu rodziny z dwoma tatusiami albo mamusiami mogą poczuć się wyalienowane. :)
A jednak dla wszystkich byłoby najlepiej, żeby zawalczyli i się pokochali. Nie - byli ze sobą na siłę, z przyzwyczajenia, ale by zawalczyli o to, żeby być prawdziwą, piękną rodziną. To nigdy nie przychodzi samo, NIGDY! To zawsze jest praca, ciężka praca. Ci, co do których wydaje się, że przyszło im to bez problemu pracowali wcześniej, kształtując samych siebie jeszcze przed zawarciem małżeństwa!
To jest reklama i zachęta do pracy, nie do rezygnacji. Miłość to decyzja i wybór, każdego dnia. To nie to, co zakochanie, które przychodzi i odchodzi - samoistnie.
Z podręcznika "jak urazić zwolennika lewicy" - napisz cokolwiek. I tak poczują się urażeni.
Kochajcie się bo wam Katolicki bilboard nakazuje. Nie ze względu na siebie, na dzieci, na to co was łączyło. Tak wam nakazuje doktryna.
Po pierwsze, bilbord nie mówi "bądźcie ze sobą", tylko kochajcie się. Dzieci najbardziej cierpią na konflikcie między partnerami, więc bilbord przypomina tym rodzicom, którzy nie są razem, że może warto już zakopać topór wojenny, ucywilizować relacje, mówić o byłym partnerze do dziecka, jako o wartościowej osobie, a nie wylewać swoje żale.
Po drugie, cała masa rodzin zapomina, że relacja rodziców jest ważna dla dzieci, ważniejsza niż idealnie czysty dom, czy domowy obiad. Może oni wyrwa się w końcu na randkę, spędzą czas tylko we dwoje bez wyrzutów sumienia, z poczuciem, że właśnie teraz robią coś dobrego dla swoich dzieci
Nie wiem jak skomentować te wypociny w democie. Billboardy zachęcają do tego, żeby mimo wszystko próbować być razem i razem przezwyciężyć kryzysy w związku dla dobra wszystkich, a przede wszystkim jedności rodziny. Ogarnia mnie przerażenie, że tego typu hasła sprowadza się do pustych słów, które rzekomo mają trafiać do kompletnej patologii i dowodów anegdotycznych, jak to niby rozwody są zbawienne dla zdrowia psychicznego człowieka.
Gdy dwoje ludzi się kocha, a w pewnym momencie przestaje, to powinni sobie OBOJE zadać pytanie co się stało i jak do tego doszło. Lata temu ludzie pracowali nad swoimi związkami - rozmawiali o problemach i starali się je rozwiązywać. Dziś, pomimo największych chyba w historii możliwości pomocy (poradnie małżeńskie prywatne, publiczne i kościelne, psychologowie, grupy w Internecie itp.) w przekazie dominuje podejście egoistyczne - zrób to, co najlepsze dla ciebie! Łatwiej jest wyrzucić kilka lat życia na śmietnik i zaczynać od zera. Czy jednak w dłuższej perspektywie nie lepiej byłoby spróbować przypomnieć sobie o tym, co w życiu było ważne i dlaczego już nie jest i starać się to w sobie OBOJGU zmienić?
I billboardy nie odnoszą się tylko do kompletnie oddalonych od siebie małżonków - mają zapewne także trafić do ludzi, którzy w swoim życiu małżeńskim napotykają pierwsze poważne trudności każące wątpić w sens bycia razem. Mają skłonić do refleksji... No ale to strasznie obce słowo dla większości młodych ludzi, szczególnie aktywnych w Internecie... Nikt nie każe się nikomu kochać na siłę i nikt nikomu nie zamierza zakazywać rozwodów.
Jest takie powiedzenie: miłością zupy nie okrasisz. Jak jest bieda, bo Polska jest rozkradana przez Kościół, to i ludzie się rozstają. Tak, to jest wina Kościoła, że kradnie miliardy, które nie są przeznaczane na znacznie ważniejsze rzeczy.
gdyby się faktycznie kochali, nie musieliby się rozwodzić, nie mieliby toksycznego związku