Pomysł dobry tylko wykonanie badziewne.
Bo skrócenie czasu pracy, przy utrzymaniu tych samych zarobków, oznacza po prostu "podwyżkę". To jest na plus, jednak jeśli ma ją dawać budżet państwa, to komuś trzeba to zabrać, a to już jest na minus.
Można się pokusić o takie rozwiązanie w sytuacji "prototypowej", kiedy chcemy na małej grupie sprawdzić sam koncept (bo grupa 1000 osób nie wpłynie znacząco na gospodarkę), ale to nie może tak działać na skalę całego kraju.
I tu moje pytanie. Jak rząd Hiszpanii chce nakłonić pracodawcy do skrócenia o 20% czasu pracy wszystkich pracowników, przy utrzymaniu tej samej płacy oraz niepodniesienia cen swoich usług/towarów?
@el_Sindicalista Rozwiń, bo połowy nie idzie zrozumieć ;) . Bo jedno nie trzyma się drugiego.
W democie jest informacja o tym aby "uciąć" jeden dzień roboczy i pozostawić płacę na tym samym poziomie, a państwo ma dopłacić. I do tego się odniosłem.
Ty tu wyskakujesz z zatrudnianiem na określony czas pracy, czyli na umowy o pracę na czas określony? Wtedy by nie robiło różnicy.
Oczywiście wiem że w Hiszpanii wszystko może być totalnie inaczej, ale wtedy, tak jak napisałem powyżej - rozwiń to i wytłumacz, dlaczego to ma mieć super sens.
Idzie kryzys wywołany pandemią, dramatycznie spadnie PKB. Co zatem trzeba zrobić aby go przezwyciężyć? Więcej wysiłku, wytężona praca? Ależ skąd - dajmy ludziom dodatkowy wolny dzień! Ekonomia godna socjalistycznego rządu Hiszpanii. Pozostaje życzyć sukcesów, a samemu wziąć się do roboty.
A czemu nie? Jeszcze 30 (chyba) lat temu tydzień pracy miał 6 dni roboczych, 80 lat temu , dzień roboczy to było 12 godz i to nie równoważnie.. Dodam tylko, że człowiek, mimo, że choojowy z nas gatunek, nie jest ewolucyjnie przystosowany do wykonywania jednej czynności, efektywnie, dłużej niż 4 godziny. Skupić się, bez przerwy, możemy zaledwie 45 min (stąd długość lekcji..) Sami nad sobą sue znęcamy, i jeszcze zdziwienie, że ludzie chorują i umierają od roboty..
W naszym państwie też to funkcjonuje. Pracuje się po 11-12h dziennie i w ciągu tygodnia wychodzą 3-4 dni pracy. Polecam. Więcej czasu w tygodniu i można swoje sprawy załatwić bez wychodzenia wcześniej z pracy. Albo brania dnia wolnego. Problem w tym że po takim dniu nic się nie chce i gdy idziemy 3 dni pod rząd do pracy to ciężko.
Ale ogólnie fajny układ.
Polecam :D
Ale czemu - zrobić 4 dni po 10 godzin i po co dopłacać? Jeden wuj wyjdzie. Chyba, że to jest przymiareczka przed spiskową teorią o dochodzie gwarantowanym. Każdemu będą wypłacać wynagrodzenie w zamian za zrzeczenie się jakiegokolwiek prawa własnosci
Podobne rozwiązania funkcjonują na naszym podwórku - 40h i tak do wyrobienia ale 3 dni wolnego to jest coś.
Pomysł dobry tylko wykonanie badziewne.
Bo skrócenie czasu pracy, przy utrzymaniu tych samych zarobków, oznacza po prostu "podwyżkę". To jest na plus, jednak jeśli ma ją dawać budżet państwa, to komuś trzeba to zabrać, a to już jest na minus.
Można się pokusić o takie rozwiązanie w sytuacji "prototypowej", kiedy chcemy na małej grupie sprawdzić sam koncept (bo grupa 1000 osób nie wpłynie znacząco na gospodarkę), ale to nie może tak działać na skalę całego kraju.
I tu moje pytanie. Jak rząd Hiszpanii chce nakłonić pracodawcy do skrócenia o 20% czasu pracy wszystkich pracowników, przy utrzymaniu tej samej płacy oraz niepodniesienia cen swoich usług/towarów?
@el_Sindicalista Rozwiń, bo połowy nie idzie zrozumieć ;) . Bo jedno nie trzyma się drugiego.
W democie jest informacja o tym aby "uciąć" jeden dzień roboczy i pozostawić płacę na tym samym poziomie, a państwo ma dopłacić. I do tego się odniosłem.
Ty tu wyskakujesz z zatrudnianiem na określony czas pracy, czyli na umowy o pracę na czas określony? Wtedy by nie robiło różnicy.
Oczywiście wiem że w Hiszpanii wszystko może być totalnie inaczej, ale wtedy, tak jak napisałem powyżej - rozwiń to i wytłumacz, dlaczego to ma mieć super sens.
Idzie kryzys wywołany pandemią, dramatycznie spadnie PKB. Co zatem trzeba zrobić aby go przezwyciężyć? Więcej wysiłku, wytężona praca? Ależ skąd - dajmy ludziom dodatkowy wolny dzień! Ekonomia godna socjalistycznego rządu Hiszpanii. Pozostaje życzyć sukcesów, a samemu wziąć się do roboty.
A czemu nie? Jeszcze 30 (chyba) lat temu tydzień pracy miał 6 dni roboczych, 80 lat temu , dzień roboczy to było 12 godz i to nie równoważnie.. Dodam tylko, że człowiek, mimo, że choojowy z nas gatunek, nie jest ewolucyjnie przystosowany do wykonywania jednej czynności, efektywnie, dłużej niż 4 godziny. Skupić się, bez przerwy, możemy zaledwie 45 min (stąd długość lekcji..) Sami nad sobą sue znęcamy, i jeszcze zdziwienie, że ludzie chorują i umierają od roboty..
W naszym państwie też to funkcjonuje. Pracuje się po 11-12h dziennie i w ciągu tygodnia wychodzą 3-4 dni pracy. Polecam. Więcej czasu w tygodniu i można swoje sprawy załatwić bez wychodzenia wcześniej z pracy. Albo brania dnia wolnego. Problem w tym że po takim dniu nic się nie chce i gdy idziemy 3 dni pod rząd do pracy to ciężko.
Ale ogólnie fajny układ.
Polecam :D
Ale czemu - zrobić 4 dni po 10 godzin i po co dopłacać? Jeden wuj wyjdzie. Chyba, że to jest przymiareczka przed spiskową teorią o dochodzie gwarantowanym. Każdemu będą wypłacać wynagrodzenie w zamian za zrzeczenie się jakiegokolwiek prawa własnosci