@Rydzykant A z drugiej strony, ciekawe ilu "starych" było całe życie nieszczęśliwych, bo związku i tak nie dało się naprawić, ale rozwód był nie do pomyślenia w ich czasach.
@Rudzielec_XSH
Oczywiście niegdyś bardzo wiele małżeństw trwało tylko dlatego, że ludzie trwali w chorych, patologicznych związkach. Dlatego wcale nie dziwi mnie, że małżeństwa zawierane są coraz później. Jeśli jakaś para żyje razem przez kilka lat, wspólnie przeżywają problemy i radości, poznają swoje wady i słabości, po prostu tworzą związek. Wówczas trudno postawić zarzut wzajemnego niedopasowania. Mają dość okazji by się sprawdzić. Takie pary mają szansę stworzyć trwałe związki. Gdy się uda, mogą sformalizować to w postaci małżeństwa To jest jedna, pozytywna "strona medalu" dzisiejszych czasów, gdy nikt już nie zmusza cię do szybkiego ślubu, nie wytyka jako starą pannę.
Niestety jest też druga, mroczniejsza strona. Kiedyś ludzie, wiedząc że są na siebie "skazani" starali się naprawiać związki. Oczywiście nie pisze tu o degeneratach, totalnej patologii. Zwykli ludzie próbowali jakoś się do siebie wzajemnie dostosować, znaleźć rozwiązania kompromisowe, które dla nikogo nie były nadmiernie krzywdzące.
Obecnie przeważa postawa roszczeniowa. Ludzie stawiają na swoim, nie są gotowi do pracy nad związkiem i do znalezienia akceptowalnych rozwiązań. Dlatego coraz mniej jest trwałych związków. "łatwiej jest wymienić niż naprawić."
Ja miałem szczęście. Pochodzę z czasów, gdy rozwód był już uważany ca coś całkiem zwyczajnego (sporo znajomych par się rozwiodło), a jednocześnie razem z żona wiemy co to jest "kindersztuba". Mamy sporo wspólnych zainteresowań, a jednocześnie pozwalamy sobie nawzajem na odrębne hobby i zajęcia. Życie zmusiło nas do rezygnacji z niektórych oczekiwań, lecz wyszło to nam na zdrowie. Dlatego pomimo wielu trudnych kryzysów jakie przeszliśmy i drobnych wzajemnych żali, których nie da się uniknąć w codziennym zyciu, jesteśmy razem. Jeśli zły los lub choroba tego nie zmieni, mamy szansę kiedyś zrobić sobie taką fotkę.
Życzę Ci, byś ty również znalazła partnera, z którym zdołasz rozwiązywać problemy. Nie śpiesz się do ślubu, potraktuj go jako kolejny etap rozwoju związku. Może Wam się uda, jak nam się udało.
@Rydzykant Nie czaje czegos. Piszesz o tym co przezyles i jakie wnioski z tego wyciagnales, a ktos cie za to minusuje??? Ze niby "metaforycznie" dal ci w pysk, czy jak? :D
@Rydzykant Dzięki, ale ja już mam męża. Jesteśmy razem ponad pół życia, więc doskonale zdaję sobie sprawę, że związki nie są łatwe :)
Ogólnie zgadzam się z Twoją drugą wypowiedzią, ale po tej pierwszej nie mogłam nie zwrócić uwagi na tę "drugą stronę medalu". Mam kilka znajomych, które zostały do małżeństwa... hmmm... "nakłonione" przez rodziców, bo zaliczyły wpadkę, albo kandydat bardziej przypadł do gustu rodzicom, niż samej narzeczonej. Nie skończyło się to za dobrze. Gdyby nie rozstanie to ci ludzie męczyli by się do końca życia. Czasami lepiej się rozstać. A czasami tylko łatwiej.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
24 marca 2021 o 9:31
@Rydzykant A z drugiej strony, ciekawe ilu "starych" było całe życie nieszczęśliwych, bo związku i tak nie dało się naprawić, ale rozwód był nie do pomyślenia w ich czasach.
@Rydzykant @Rudzielec_XSH Oboje macie rację.
Niegdyś rozwód był nie do pomyślenia i było to przyczynkiem do tragedii życiowych wielu ludzi.
Skądinąd, dziś podejście do związków jest luźniejsze.Cóż, może wcale nie jesteśmy aż takimi monogamistami, jak nam się wydaje.
@Rudzielec_XSH
Oczywiście niegdyś bardzo wiele małżeństw trwało tylko dlatego, że ludzie trwali w chorych, patologicznych związkach. Dlatego wcale nie dziwi mnie, że małżeństwa zawierane są coraz później. Jeśli jakaś para żyje razem przez kilka lat, wspólnie przeżywają problemy i radości, poznają swoje wady i słabości, po prostu tworzą związek. Wówczas trudno postawić zarzut wzajemnego niedopasowania. Mają dość okazji by się sprawdzić. Takie pary mają szansę stworzyć trwałe związki. Gdy się uda, mogą sformalizować to w postaci małżeństwa To jest jedna, pozytywna "strona medalu" dzisiejszych czasów, gdy nikt już nie zmusza cię do szybkiego ślubu, nie wytyka jako starą pannę.
Niestety jest też druga, mroczniejsza strona. Kiedyś ludzie, wiedząc że są na siebie "skazani" starali się naprawiać związki. Oczywiście nie pisze tu o degeneratach, totalnej patologii. Zwykli ludzie próbowali jakoś się do siebie wzajemnie dostosować, znaleźć rozwiązania kompromisowe, które dla nikogo nie były nadmiernie krzywdzące.
Obecnie przeważa postawa roszczeniowa. Ludzie stawiają na swoim, nie są gotowi do pracy nad związkiem i do znalezienia akceptowalnych rozwiązań. Dlatego coraz mniej jest trwałych związków. "łatwiej jest wymienić niż naprawić."
Ja miałem szczęście. Pochodzę z czasów, gdy rozwód był już uważany ca coś całkiem zwyczajnego (sporo znajomych par się rozwiodło), a jednocześnie razem z żona wiemy co to jest "kindersztuba". Mamy sporo wspólnych zainteresowań, a jednocześnie pozwalamy sobie nawzajem na odrębne hobby i zajęcia. Życie zmusiło nas do rezygnacji z niektórych oczekiwań, lecz wyszło to nam na zdrowie. Dlatego pomimo wielu trudnych kryzysów jakie przeszliśmy i drobnych wzajemnych żali, których nie da się uniknąć w codziennym zyciu, jesteśmy razem. Jeśli zły los lub choroba tego nie zmieni, mamy szansę kiedyś zrobić sobie taką fotkę.
Życzę Ci, byś ty również znalazła partnera, z którym zdołasz rozwiązywać problemy. Nie śpiesz się do ślubu, potraktuj go jako kolejny etap rozwoju związku. Może Wam się uda, jak nam się udało.
@Rydzykant Nie czaje czegos. Piszesz o tym co przezyles i jakie wnioski z tego wyciagnales, a ktos cie za to minusuje??? Ze niby "metaforycznie" dal ci w pysk, czy jak? :D
@Rydzykant Dzięki, ale ja już mam męża. Jesteśmy razem ponad pół życia, więc doskonale zdaję sobie sprawę, że związki nie są łatwe :)
Ogólnie zgadzam się z Twoją drugą wypowiedzią, ale po tej pierwszej nie mogłam nie zwrócić uwagi na tę "drugą stronę medalu". Mam kilka znajomych, które zostały do małżeństwa... hmmm... "nakłonione" przez rodziców, bo zaliczyły wpadkę, albo kandydat bardziej przypadł do gustu rodzicom, niż samej narzeczonej. Nie skończyło się to za dobrze. Gdyby nie rozstanie to ci ludzie męczyli by się do końca życia. Czasami lepiej się rozstać. A czasami tylko łatwiej.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 marca 2021 o 9:31