Chris Nikic trenował 6 razy w tygodniu po 7 godzin z prostym celem, aby z każdym dniem progresować o 1%. Pod koniec ubiegłego roku przepłynął 3,9 km, przejechał na rowerze 180,2 km i przebiegł 42,2 km, aby stać się pierwszą osobą z zespołem Downa, która ukończyła elitarne zawody Ironman
W jakiś sposób mu pomagają ? Tym, że go motywują ? Przecież nikt go na rękach nie niesie... cały dystans pokonał sam... Nie ważne ile trenował, czy ma zespół Downa czy nie... szacunek za to co zrobił, bo ja choć względnie zdrowy i młody, to nie dałbym rady... między innymi dlatego, że jestem zbyt leniwy...
@adi011290 mnie ciekawi w jakim czasie to zrobił. Bo bez przystanku, to raczej niemożliwe.
Przepłynięcie 4km to niecała godzina ciągłego wysiłku. 180km roweru, to kolejne 6 godzin (jadąc standardowym tempem). A 45km biegu, to kolejne 4,5 godziny. Czyli w sumie około 12 godzin. Dla osoby z Downem, która i tak ma problemy z poruszaniem się (w pełni samodzielnie), taki wysiłek byłby raczej nie do przebycia na jeden strzał.
Bez przesady... przecież to są często osoby, które potrafią samodzielnie egzystować, inna sprawa, że należy je chronić, bo mają taką trochę mentalność dziecka, tzn. są dość naiwne i łatwowierne, przez co łatwo mogą stać się ofiarami oszustwa... Kolejna sprawa, że zespół Downa to choroba, ale nie każdego dotyka w takim samym stopniu...
@rafik54321 !6 h z hakiem. Na mecie jest mniej więcej 16 h 45 min po starcie pierwszego, ale prawdopodobnie startował w którejś fali, więc trzeba mu odjąć trochę czasu.
A co do przerw... To czy to ma jakieś większe znaczenie? Prawdopodobnie w pewnym momencie poszedł do toalety, prawdopodobnie po zmianie z pływania na rower, albo z roweru na bieg zrobił sobie spokojne przebranie w suchy (nieprzepocony) stój. Możliwe, że zatrzymał się kilka razy na punkcie odżywczym. I tak ten czas liczył mu się do całkowitego czasu pokonania dystansu.
Dobrze przygotowane osoby, robiące IM w 10 h i mniej zazwyczaj robią go ciągiem. No z spokojniejszą przerwą między rowerem a biegiem. Myślę, że do czasu 12 h da się to spokojnie robić ciągiem. Chociaż to w bardzo dużym stopniu zależy od tego jak mocno jechało się na rowerze i czy człowiek się trochę nie zajechał.
Puste frazesy i ckliwe bzdury. Mógł ukończyć Ironmana i szacun za to, bo to nie lada wyczyn, ale nie ma szans, żeby w wieku 20 lat trenować 7 godzin dziennie przez 6 dni. Organizm człowieka tego nie wytrzyma. Możemy sobie myśleć, że będziemy ćwiczyć kilka godzin, a potem będziemy wyglądać jak Arnold Schwarzenburger, ale to tak nie zadziała. Musimy zwiększać intensywność ćwiczeń regularnie, bo jak zaczniemy od razu od kilku godzin dziennie to organizm zacznie spalać wytworzone mięśnie. Każdy trener wyśmieje takie podejście "7 godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu". Jeśli nie ćwiczył wcześniej, to chociażby stawy nie wytrzymają tak intensywnego treningu. Możliwe, że chłopak ćwiczył dużo, nawet bardzo dużo, ale może na ostatnie 6 dni przed wyścigiem docelowym ćwiczył kilka godzin dziennie. Inaczej jest to zbyt duże obciążenie dla stawów i katastrofa dla organizmu. Nie ma szansy ćwiczyć 7 godzin dziennie. Najprościej mówiąc, masy mięśniowej nabieramy wtedy, gdy dostarczymy do organizmu więcej kcal niż spalamy. To ile on musiał dostarczać kcal? 15 000? Mówię, można ćwiczyć kilka godzin, ale nie chłopak 20 lat, bo dopiero co przeszedł z postury dziecka w posturę mężczyzny. Bajka, którą każdy ćwiczący wyśmieje
@jaroslaw1999 Oczywiście pewnie minus ją Cię osoby, które g się znają i uważają Twoją wypowiedź za próbę umniejszenia wyczynu.
Moim zdaniem to po prostu złe opisanie treningu i sumaryczny czas treningu to około 7 h tygodniowo w sześciu jednostkach treningowych. A to już dość realne ilości dla amatora. Realne, a dla osoby mającej w planach pokonanie dystansu IronMan powiedziałbym, że trochę zbyt skromne. Pewnie znowu dziennikarze coś uprościli i pominęli.
Ja się też przyczepię. Tylko do samej akcji i promocji:.
a) Co to za poroniony pomysł być każdego dnia 1% lepszy?!? (znowu tylko na podstawie tytułu demota). Tak można udawać tylko na samym początku sportowej przygody ale dodatkowo jest to system kompletnie niewydajny. Jest sprzeczny z praktycznie każdymi prawidłami treningów i w trochę szkoda marnowania czasu na jego dalsze krytykowanie.
b) Wspieranie osób niepełnosprawnych i potrzebujących jest jak najbardziej OK. Jeżeli jego marzeniem było ukończenie IM, to jak najbardziej OK. Ale wyzwanie bycie pierwszą osobą z zespołem Downa, dla mnie jest głupie. Druga, będzie już gorsza? O trzeciej już nie warto wspominać i pomagać?
Gdybym miał dziennie 7 godzin wolnego czasu, też mógłbym to osiągnąć.
Na filmie on nie bignie tylko idzie. Do tego pomagają mu inni co prawdopodobnie jest niezgodne z regulaminem
W jakiś sposób mu pomagają ? Tym, że go motywują ? Przecież nikt go na rękach nie niesie... cały dystans pokonał sam... Nie ważne ile trenował, czy ma zespół Downa czy nie... szacunek za to co zrobił, bo ja choć względnie zdrowy i młody, to nie dałbym rady... między innymi dlatego, że jestem zbyt leniwy...
@adi011290 mnie ciekawi w jakim czasie to zrobił. Bo bez przystanku, to raczej niemożliwe.
Przepłynięcie 4km to niecała godzina ciągłego wysiłku. 180km roweru, to kolejne 6 godzin (jadąc standardowym tempem). A 45km biegu, to kolejne 4,5 godziny. Czyli w sumie około 12 godzin. Dla osoby z Downem, która i tak ma problemy z poruszaniem się (w pełni samodzielnie), taki wysiłek byłby raczej nie do przebycia na jeden strzał.
Bez przesady... przecież to są często osoby, które potrafią samodzielnie egzystować, inna sprawa, że należy je chronić, bo mają taką trochę mentalność dziecka, tzn. są dość naiwne i łatwowierne, przez co łatwo mogą stać się ofiarami oszustwa... Kolejna sprawa, że zespół Downa to choroba, ale nie każdego dotyka w takim samym stopniu...
@rafik54321 !6 h z hakiem. Na mecie jest mniej więcej 16 h 45 min po starcie pierwszego, ale prawdopodobnie startował w którejś fali, więc trzeba mu odjąć trochę czasu.
A co do przerw... To czy to ma jakieś większe znaczenie? Prawdopodobnie w pewnym momencie poszedł do toalety, prawdopodobnie po zmianie z pływania na rower, albo z roweru na bieg zrobił sobie spokojne przebranie w suchy (nieprzepocony) stój. Możliwe, że zatrzymał się kilka razy na punkcie odżywczym. I tak ten czas liczył mu się do całkowitego czasu pokonania dystansu.
Dobrze przygotowane osoby, robiące IM w 10 h i mniej zazwyczaj robią go ciągiem. No z spokojniejszą przerwą między rowerem a biegiem. Myślę, że do czasu 12 h da się to spokojnie robić ciągiem. Chociaż to w bardzo dużym stopniu zależy od tego jak mocno jechało się na rowerze i czy człowiek się trochę nie zajechał.
Puste frazesy i ckliwe bzdury. Mógł ukończyć Ironmana i szacun za to, bo to nie lada wyczyn, ale nie ma szans, żeby w wieku 20 lat trenować 7 godzin dziennie przez 6 dni. Organizm człowieka tego nie wytrzyma. Możemy sobie myśleć, że będziemy ćwiczyć kilka godzin, a potem będziemy wyglądać jak Arnold Schwarzenburger, ale to tak nie zadziała. Musimy zwiększać intensywność ćwiczeń regularnie, bo jak zaczniemy od razu od kilku godzin dziennie to organizm zacznie spalać wytworzone mięśnie. Każdy trener wyśmieje takie podejście "7 godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu". Jeśli nie ćwiczył wcześniej, to chociażby stawy nie wytrzymają tak intensywnego treningu. Możliwe, że chłopak ćwiczył dużo, nawet bardzo dużo, ale może na ostatnie 6 dni przed wyścigiem docelowym ćwiczył kilka godzin dziennie. Inaczej jest to zbyt duże obciążenie dla stawów i katastrofa dla organizmu. Nie ma szansy ćwiczyć 7 godzin dziennie. Najprościej mówiąc, masy mięśniowej nabieramy wtedy, gdy dostarczymy do organizmu więcej kcal niż spalamy. To ile on musiał dostarczać kcal? 15 000? Mówię, można ćwiczyć kilka godzin, ale nie chłopak 20 lat, bo dopiero co przeszedł z postury dziecka w posturę mężczyzny. Bajka, którą każdy ćwiczący wyśmieje
@jaroslaw1999 Oczywiście pewnie minus ją Cię osoby, które g się znają i uważają Twoją wypowiedź za próbę umniejszenia wyczynu.
Moim zdaniem to po prostu złe opisanie treningu i sumaryczny czas treningu to około 7 h tygodniowo w sześciu jednostkach treningowych. A to już dość realne ilości dla amatora. Realne, a dla osoby mającej w planach pokonanie dystansu IronMan powiedziałbym, że trochę zbyt skromne. Pewnie znowu dziennikarze coś uprościli i pominęli.
Ja się też przyczepię. Tylko do samej akcji i promocji:.
a) Co to za poroniony pomysł być każdego dnia 1% lepszy?!? (znowu tylko na podstawie tytułu demota). Tak można udawać tylko na samym początku sportowej przygody ale dodatkowo jest to system kompletnie niewydajny. Jest sprzeczny z praktycznie każdymi prawidłami treningów i w trochę szkoda marnowania czasu na jego dalsze krytykowanie.
b) Wspieranie osób niepełnosprawnych i potrzebujących jest jak najbardziej OK. Jeżeli jego marzeniem było ukończenie IM, to jak najbardziej OK. Ale wyzwanie bycie pierwszą osobą z zespołem Downa, dla mnie jest głupie. Druga, będzie już gorsza? O trzeciej już nie warto wspominać i pomagać?
Czyli do pracy nie chodził, ehhh
jak nie trzeba pracować to i takie cuda uda się zrobić