Tytułem wstępu: won z wszystkimi bilbordami zasmiecajacymi przestrzeń publiczną. Jestem za ZAKAZEM jakichkolwiek bilbordów reklamowych czy happeningowych.
A teraz odbiorze się do porównania z demota:
1) organizacje pro-life ("za życiem") mają w statusie ochronę życia. Nie wiem jak można chronić życie bilbordami (?) Trochę jak walka z terroryzmem za pomocą kredek we Francji. Można życie chronić pieniędzmi i realnymi działaniami.
2) organizacje walczące z nietolerancją mają w swoim statucie edukację społeczeństwa i uwrażliwianie na krzywdę braku tolerancji. Owszem, pieniędzmi idealnym działaniem też można, ale tylko w połowiczny sposób (wesprzeć pokrzywdzonych), który nie rozwiąże problemu, bo problem nie jest w pokrzywdzonych, tylko w tych, co krzywdzą.
Dla mnie (jeszcze raz to powtórzę) wszystkie te biblbordy nie mają sensu. Ale bądźmy też fair i powiedzmy to głośno, że te organizacje od bilbordu po lewej mają mocno ograniczone możliwości innych działań, bo w przeciwieństwie do lobby kościelnego nie prowadzą edukacji w szkołach, nie mają takich dotacji państwowych, i wszyscy patrzą im na ręce by przy byle okazji zarzucić seksualizację dzieci, gender, czy przemycanie tabletek na zmianę płci.
@raven000 koleżanko (kolego?) zauważ u siebie nie masz otwartej wersji na urządzenia mobilne tylko komputerową (nie masz m. przed adresem strony). Ja używam wersji m. w której nie ma opcji edycji ani usuwania komentarza, nie widać także komentarzy "poniżej poziomu".
I teraz taki myk, że jak przełączę na wersje komputerową, to mojego komentarza nie widać. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest ani po jakim czasie się on pojawia. Wchodząc na mój profil w komentarze widzę go tam ale z tamtego poziomu nie da się go edytować.
Te drugie bilbordy przynajmniej nie są finansowane z naszych podatków, w przeciwieństwie do tych antyaborcyjnych i antyrozwodowych. Choć szczerze mówiąc wszystkie bilbordy w przestrzeni publicznej mnie wkurzają, również te typowo reklamowe. W innych krajach nie ma tylu bilbordów (jeśli są, to bardziej podczas jakichś kampanii wyborczych) i ludzie jakoś żyją. A w taki sposób obie akcje tylko bardziej zniechęcą ludzi, którzy prędzej czy później zaczną mieć dość obu stron.
Po co w ogóle tworzyć jakiekolwiek reklamy, niech wszystkie firmy i fundacje dożywiają za te pieniądze dzieci, albo bezrobotnych. Wtedy kraj będzie opływał miodem i mlekiem...
Ja tam jednak widze roznice.
organizacje pro-lofe deklaruja ochrone zycia, zapominajac o tym ile jest dzieci juz zyjacych a glodujacych, zamiast marnowac pieniadze na glupie plakaty moglyby faktycznie zajac sie wsparciem dzieci, albo przyszlyhc mam rozwazajacych aborcje z powodow finansowych. To byloby o wiele skuteczniejsze dziala i zedzywiscie byloby pro-life.
Natomiast w przypadku drugiej strony problemem jest cierpienie pscychiczne mlodziezy ze wzgledu na ich odmienna orientacje i brak akceptacji przez najblizszych. Ewentualnie gdzie mogliby ulokowac [pieniadze to na stworzenie infoliniii albo osrodkow kryzysowych dla mlodziezy. Jednak wierze ze do jakiegos tam rodzica keidys haslo z plakatu dotrze, i zastanowi sie nad tym czy swoimi uwagami nie krzywdzi dziecka.
Z kolei kwestia aborcji jest bardziej zlozona. Po pierwsze nierzetelnos cplakatow i pokazywanie na nich wysoko rozwinietych plodow jako rzekomo 3 tygodniowe lub 3 miesieczne. Po drugie kwestia podejscia do samej procedury aborcji. Po ttrzecie prawo do decydowania o wlasnym ciele.
Ja caly czas postulujeza wolna aborcja na zasadzie wywolania wczesnego porodu na kazdym etapie ciazy. W ten sposob "dziecko" moze sobie dalej zyc jak chce, byle poza moim bruchem, co tam sobie lekarzz nim zrobi to juz jego sprawa.
Ile dzieci można wykarmić za środki przeznaczane na funkcjonowanie GW?
Tytułem wstępu: won z wszystkimi bilbordami zasmiecajacymi przestrzeń publiczną. Jestem za ZAKAZEM jakichkolwiek bilbordów reklamowych czy happeningowych.
A teraz odbiorze się do porównania z demota:
1) organizacje pro-life ("za życiem") mają w statusie ochronę życia. Nie wiem jak można chronić życie bilbordami (?) Trochę jak walka z terroryzmem za pomocą kredek we Francji. Można życie chronić pieniędzmi i realnymi działaniami.
2) organizacje walczące z nietolerancją mają w swoim statucie edukację społeczeństwa i uwrażliwianie na krzywdę braku tolerancji. Owszem, pieniędzmi idealnym działaniem też można, ale tylko w połowiczny sposób (wesprzeć pokrzywdzonych), który nie rozwiąże problemu, bo problem nie jest w pokrzywdzonych, tylko w tych, co krzywdzą.
Dla mnie (jeszcze raz to powtórzę) wszystkie te biblbordy nie mają sensu. Ale bądźmy też fair i powiedzmy to głośno, że te organizacje od bilbordu po lewej mają mocno ograniczone możliwości innych działań, bo w przeciwieństwie do lobby kościelnego nie prowadzą edukacji w szkołach, nie mają takich dotacji państwowych, i wszyscy patrzą im na ręce by przy byle okazji zarzucić seksualizację dzieci, gender, czy przemycanie tabletek na zmianę płci.
Przepraszam
*Po prawej
(Resztę błędów mam nadzieję odszyfrujecie - nie mogę ich poprawić bo na telefonie nie da się edytować postu)
http://demotywatory.pl/uploads/comments/6a2b/6a2ba0824282460fe7e1cae6e082539c.jpeg
@7th_Heaven wybacz, ale waćpanna głupoty prawi
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2021 o 11:40
@7th_Heaven Realne działanie informujące o tym, że istnieją fundacje pomagające ludziom w różnych sytuacjach.
@raven000 koleżanko (kolego?) zauważ u siebie nie masz otwartej wersji na urządzenia mobilne tylko komputerową (nie masz m. przed adresem strony). Ja używam wersji m. w której nie ma opcji edycji ani usuwania komentarza, nie widać także komentarzy "poniżej poziomu".
I teraz taki myk, że jak przełączę na wersje komputerową, to mojego komentarza nie widać. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest ani po jakim czasie się on pojawia. Wchodząc na mój profil w komentarze widzę go tam ale z tamtego poziomu nie da się go edytować.
Te drugie bilbordy przynajmniej nie są finansowane z naszych podatków, w przeciwieństwie do tych antyaborcyjnych i antyrozwodowych. Choć szczerze mówiąc wszystkie bilbordy w przestrzeni publicznej mnie wkurzają, również te typowo reklamowe. W innych krajach nie ma tylu bilbordów (jeśli są, to bardziej podczas jakichś kampanii wyborczych) i ludzie jakoś żyją. A w taki sposób obie akcje tylko bardziej zniechęcą ludzi, którzy prędzej czy później zaczną mieć dość obu stron.
@Cammax skąd wiesz jak były finansowane?
Po co w ogóle tworzyć jakiekolwiek reklamy, niech wszystkie firmy i fundacje dożywiają za te pieniądze dzieci, albo bezrobotnych. Wtedy kraj będzie opływał miodem i mlekiem...
Ja tam jednak widze roznice.
organizacje pro-lofe deklaruja ochrone zycia, zapominajac o tym ile jest dzieci juz zyjacych a glodujacych, zamiast marnowac pieniadze na glupie plakaty moglyby faktycznie zajac sie wsparciem dzieci, albo przyszlyhc mam rozwazajacych aborcje z powodow finansowych. To byloby o wiele skuteczniejsze dziala i zedzywiscie byloby pro-life.
Natomiast w przypadku drugiej strony problemem jest cierpienie pscychiczne mlodziezy ze wzgledu na ich odmienna orientacje i brak akceptacji przez najblizszych. Ewentualnie gdzie mogliby ulokowac [pieniadze to na stworzenie infoliniii albo osrodkow kryzysowych dla mlodziezy. Jednak wierze ze do jakiegos tam rodzica keidys haslo z plakatu dotrze, i zastanowi sie nad tym czy swoimi uwagami nie krzywdzi dziecka.
Z kolei kwestia aborcji jest bardziej zlozona. Po pierwsze nierzetelnos cplakatow i pokazywanie na nich wysoko rozwinietych plodow jako rzekomo 3 tygodniowe lub 3 miesieczne. Po drugie kwestia podejscia do samej procedury aborcji. Po ttrzecie prawo do decydowania o wlasnym ciele.
Ja caly czas postulujeza wolna aborcja na zasadzie wywolania wczesnego porodu na kazdym etapie ciazy. W ten sposob "dziecko" moze sobie dalej zyc jak chce, byle poza moim bruchem, co tam sobie lekarzz nim zrobi to juz jego sprawa.