Co wy dzieci wiecie... Mojej ś.p. mamie zdarzało się ukręcić wałek, gdy się "z sercem" przyłożyła. Gdyby to był jeden, to można by podejrzewać wadę, ale po 2 to już ostrożnie mieliła :)
Uwierz mogło się coś zepsuć. Całość była odlewana z żeliwa szarego wygrzewanego . Nie zawsze dobrze wyszło i zdarzało się że było zbyt kruche. Mogła wtedy pęknąć przy upadku nakrętka mocująca sito. Czeto reż ukręcały się gwinty śruby dociskowej od mocowania do stołu lub wręcz pękały te śruby od dokręcania korby i to na nieszczęście na ogół tak ze całość zostawała w oście śruby wyciskowej
Mieli rodzice taki sprzęt, ale pamiętam, że mocowanie od dołu niszczyło blat i trzeba było podkładać np. cienkie deseczki. Po latach też w śrubka mocująca korbę nie chciała się trzymać bo gwint wewnętrzny się rozwalił, podczas kręcenia często korba wylatywała. Ogólnie mówiąc był to dość toporny sprzęt ale zrobiony ze słabego materiału, chyba jakiś stop żeliwa i po latach też były takie luzy, że słabo mięso się chciało wyciskać. Dlatego uważam, że wcale nie był jakiś niezawodny, po prostu był wtedy jedyny i jakoś trzeba było się z tym męczyć.
Nóż się tępił, albo łamał, wyrabiały się gwinty, trzpień nie trzymał noża itd. Ale faktycznie, trwałe było, w dużej części dzięki mniejszym obrotom i mniejszym siłą jakie działają w porównaniu z elektryczną.
@adawo siłom*
niekoniecznie mniejszym, możesz osiągnąć całkiem spory moment obrotowy dzięki stosunkowo długiej korbie, obroty niskie - z tym się zgadzam
Mam ok 50 letni bezawaryjny egzemplarz, używam i jestem zadowolony.
Ale pamiętam też, że babcia w swojej miała spawaną nóżkę, więc jak ktoś się przyłoży, to i taki sprzęt popsuje.
ponieważ to coś jest i było żeliwne to najczęściej pękała korba i ta część pomiędzy zaciskiem a wypustką która się opierała o blat stołu/taboretu
2 nam takie pękły, od tamtej pory poszła nam też jedna maszynka do mielenia Zelmera (plastikowy element sprzęgający wał ze ślimakiem się rozpadł), druga (też Zelmer) wciąż daje radę
To ta Zelmera się nie zepsuła. Ten plasticzek co do zasady ma pęknąć, gdy do środka dostanie się coś, co mogłoby zniszczyć maszynkę - np. mi raz wpadła łyżeczka i właśnie wtedy to pękło. Jest to projektowane zabezpieczenie sprzętu, wymiana trwa kilka minut, a nowy plastik kosztuje poniżej 5 zł. ( a przynajmniej tyle płaciłem jakieś 10 lat temu.
Nie wiem, w moim egzemplarzu noga jest spawana więc zdecydowanie coś więcej niż stół mogło sie popsuć ale i tak maszynka ciągle w użyciu - nawet dziś ser był w niej mielony.
Trudno - maszynka jest nieśmiertelna, skuteczna i niezniszczalna, blat stołu musi się przystosować (zawsze można wymienić blat albo kupić nowy stół). Maszynką mielę mięso, ser na sernik i suche bułki na bułkę tartą. Blaty i stoły się zmieniały, ale maszynka pozostaje wciąż ta sama.
Przekręcił się gwint na tej śrubce mocującej korbę. Owijało się dratwą, wkręcało i działało dalej, a kiedy już nie trzymało, ojciec przegwintował i działa do dziś.
Teraz także są podobne w sprzedaży, ale obecne, to chińskie podróbki, łamie się to w palcach.
Nie wiem czy ktoś w Polsce jeszcze to produkuje?
Mnie maszynka do mięsa przypomniała stary dowcip dotyczący rysunku technicznego.
Student narysował bez cyrkla na tablicy idealny okrąg, profesor - o, czyżby dorabiał pan kreślarstwem?
na co student - nie, panie profesorze. Całe wakacje kręciłem u babci maszynką do mięsa, bo babcia robiła różne przetwory i trzeba było pomóc chociaż kręceniem.
Dobry sprzęt jak się trafiło na dobrze odlany itd, ostatnio matka dokupiła nowy nożyk ale nie pasował na śrubę pociągową zatem pilnik w dłoń i śruba doszlifowana pod wymiar nożyka. Można jeszcze zrobić patent i podłączyć się wkrętarką akumulatorową i szybciej robota idzie ale uwaga na paluchy i bez drewnianego popychacza nie obsługiwać z taką przeróbką bo z palca miazga zostanie.
Mam do dzisiaj!
- pamięta (tak jak ja) pradziadków.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2021 o 21:03
Mozna je dalej kupic... Super urzadzenie
@mike2206, można kupić. Ale teraz to jest gorszy szajs niż podróbka chińskiej podróbki. Kupiłem z dwa lata temu i śruba nie wytrzymała.
teraz żadna "pani" domu nie pozwoliłaby przykręcić tego do swojego pienknego blatu żeby nie porysować. Blat ma teraz wyglądać a nie służyć
Bo kiedyś blaty były drewniane a teraz w większości to zlepek drewnopodobny, kamienny lub betonowy.
To kim jestem skoro sama uzywam xD
Mam super mieso w kawalku, a czasem potrzebuje zmielic. Tylko w tej maszynie :)
Urwało mi się kiedyś to mocowanie do blatu. Chyba odlew jakiś felerny był. Inne maszynki nie wykazały takiego samego defektu :-)
@truskawka90 moja siostra też raz urwała tę stopkę. rzadki odlew i pękło
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2021 o 23:02
Dało się połamać nożyki, jak się je odwrotnie zamontowało. Przemieliłam 2 razy. Mama była zła, bo nie mozna bylo nigdzie dokupic.
Co wy dzieci wiecie... Mojej ś.p. mamie zdarzało się ukręcić wałek, gdy się "z sercem" przyłożyła. Gdyby to był jeden, to można by podejrzewać wadę, ale po 2 to już ostrożnie mieliła :)
@ZIWK Bo jak ciężko idzie to trzeba mięso rozmrozić i co większe kości wydłubać, a nie siłą...
Uwierz mogło się coś zepsuć. Całość była odlewana z żeliwa szarego wygrzewanego . Nie zawsze dobrze wyszło i zdarzało się że było zbyt kruche. Mogła wtedy pęknąć przy upadku nakrętka mocująca sito. Czeto reż ukręcały się gwinty śruby dociskowej od mocowania do stołu lub wręcz pękały te śruby od dokręcania korby i to na nieszczęście na ogół tak ze całość zostawała w oście śruby wyciskowej
Mieli rodzice taki sprzęt, ale pamiętam, że mocowanie od dołu niszczyło blat i trzeba było podkładać np. cienkie deseczki. Po latach też w śrubka mocująca korbę nie chciała się trzymać bo gwint wewnętrzny się rozwalił, podczas kręcenia często korba wylatywała. Ogólnie mówiąc był to dość toporny sprzęt ale zrobiony ze słabego materiału, chyba jakiś stop żeliwa i po latach też były takie luzy, że słabo mięso się chciało wyciskać. Dlatego uważam, że wcale nie był jakiś niezawodny, po prostu był wtedy jedyny i jakoś trzeba było się z tym męczyć.
U taty po 30 latach pękła korba, znajomy mu wyspawał nową
mam I używam do dziś
Mam taka, ale kupilem elektryczna. Polecam.
Można przerobić :) ja mam na silnik 2 fazowy
Nadal to mam. Po prababci, a śmiga.
Nóż się tępił, albo łamał, wyrabiały się gwinty, trzpień nie trzymał noża itd. Ale faktycznie, trwałe było, w dużej części dzięki mniejszym obrotom i mniejszym siłą jakie działają w porównaniu z elektryczną.
@adawo siłom*
niekoniecznie mniejszym, możesz osiągnąć całkiem spory moment obrotowy dzięki stosunkowo długiej korbie, obroty niskie - z tym się zgadzam
Mam ok 50 letni bezawaryjny egzemplarz, używam i jestem zadowolony.
Ale pamiętam też, że babcia w swojej miała spawaną nóżkę, więc jak ktoś się przyłoży, to i taki sprzęt popsuje.
ponieważ to coś jest i było żeliwne to najczęściej pękała korba i ta część pomiędzy zaciskiem a wypustką która się opierała o blat stołu/taboretu
2 nam takie pękły, od tamtej pory poszła nam też jedna maszynka do mielenia Zelmera (plastikowy element sprzęgający wał ze ślimakiem się rozpadł), druga (też Zelmer) wciąż daje radę
To ta Zelmera się nie zepsuła. Ten plasticzek co do zasady ma pęknąć, gdy do środka dostanie się coś, co mogłoby zniszczyć maszynkę - np. mi raz wpadła łyżeczka i właśnie wtedy to pękło. Jest to projektowane zabezpieczenie sprzętu, wymiana trwa kilka minut, a nowy plastik kosztuje poniżej 5 zł. ( a przynajmniej tyle płaciłem jakieś 10 lat temu.
nożyki tylko trzeba było ostrzyć
Tak moja matka korbę urwala
Potwierdzam, stół był najsłabszym elementem. Jedną ręką chwytało się za to aby nie obciążać stołu. Był jeszcze młynek do zboża.
W tym urządzeniu można zepsuć sobie własne palce jeśli się w to urządzenie wkręcą ;)
Nie wiem, w moim egzemplarzu noga jest spawana więc zdecydowanie coś więcej niż stół mogło sie popsuć ale i tak maszynka ciągle w użyciu - nawet dziś ser był w niej mielony.
Trudno - maszynka jest nieśmiertelna, skuteczna i niezniszczalna, blat stołu musi się przystosować (zawsze można wymienić blat albo kupić nowy stół). Maszynką mielę mięso, ser na sernik i suche bułki na bułkę tartą. Blaty i stoły się zmieniały, ale maszynka pozostaje wciąż ta sama.
Przekręcił się gwint na tej śrubce mocującej korbę. Owijało się dratwą, wkręcało i działało dalej, a kiedy już nie trzymało, ojciec przegwintował i działa do dziś.
Teraz także są podobne w sprzedaży, ale obecne, to chińskie podróbki, łamie się to w palcach.
Nie wiem czy ktoś w Polsce jeszcze to produkuje?
Mnie maszynka do mięsa przypomniała stary dowcip dotyczący rysunku technicznego.
Student narysował bez cyrkla na tablicy idealny okrąg, profesor - o, czyżby dorabiał pan kreślarstwem?
na co student - nie, panie profesorze. Całe wakacje kręciłem u babci maszynką do mięsa, bo babcia robiła różne przetwory i trzeba było pomóc chociaż kręceniem.
Wiesz co to jest stolnica ?
@d4rek Ja wiem. Nawet często używam.
@Maxim212 nie wątpię. Autor przykręca maszynkę do stołu jak widać, samo takie przykręcanie zniszczyło by blat.
Dobry sprzęt jak się trafiło na dobrze odlany itd, ostatnio matka dokupiła nowy nożyk ale nie pasował na śrubę pociągową zatem pilnik w dłoń i śruba doszlifowana pod wymiar nożyka. Można jeszcze zrobić patent i podłączyć się wkrętarką akumulatorową i szybciej robota idzie ale uwaga na paluchy i bez drewnianego popychacza nie obsługiwać z taką przeróbką bo z palca miazga zostanie.