Co do ostatniego - prawdopodobieństwo wersji z psami zależy od tego jak psy były wychowane i traktowane. Wersja zgonu przez "własne psy", z powodu nierozpoznania, byłaby bardzo prawdopodobna w przypadku jakiegoś szlachcica, czy władcy - gdzie psy rzekomego "właściciela" widzą od świeta i w praktyce jest on dla nich kimś obcym. Podobnie ma się sytuacja w przypadku wszelkich psów łańcuchowych, które od pseudowlaścicieli uczą się tylko, że człowiek jest wrogiem - z "panem" na czele.
Heraklit z jednej strony wywodził się ze szlachty, z drugiej jednak był filozofem prowadzącym samotniczy tryb życia - więc psy mogły być dla niego normalnymi towarzyszami. Jeśli tak było - to opcja "nierozpoznania" odpada.
Najbardziej prawdopodobna jest tu wersja z zakopaniem się w łajnie - nie musiałoby być nawet głęboko, bo opary byłyby wystarczające by doszło do śmiertelnego zatrucia.
Widziałem gościa, którego zabiła rolka papieru toaletowego. Ale to lata teraźniejsze, więc się nie liczy.
Co do ostatniego - prawdopodobieństwo wersji z psami zależy od tego jak psy były wychowane i traktowane. Wersja zgonu przez "własne psy", z powodu nierozpoznania, byłaby bardzo prawdopodobna w przypadku jakiegoś szlachcica, czy władcy - gdzie psy rzekomego "właściciela" widzą od świeta i w praktyce jest on dla nich kimś obcym. Podobnie ma się sytuacja w przypadku wszelkich psów łańcuchowych, które od pseudowlaścicieli uczą się tylko, że człowiek jest wrogiem - z "panem" na czele.
Heraklit z jednej strony wywodził się ze szlachty, z drugiej jednak był filozofem prowadzącym samotniczy tryb życia - więc psy mogły być dla niego normalnymi towarzyszami. Jeśli tak było - to opcja "nierozpoznania" odpada.
Najbardziej prawdopodobna jest tu wersja z zakopaniem się w łajnie - nie musiałoby być nawet głęboko, bo opary byłyby wystarczające by doszło do śmiertelnego zatrucia.