Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
1614 1637
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
I Izyda666
+13 / 39

Nie było 500+ ale nie było też:
- wychowania bezstresowego
- zakazu kar cielesnych
- nadopiekuńczości do sześcianu i traktowania 15 latka jak upośledzonego umysłowo dwulatka

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
+10 / 12

@Izyda666
Trafiłaś w sedno. Nic dodać nic ująć, szczególnie ostatni punkt. jak mama 15-latka podpisuję sie pod tym objema rekami

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Saset
+4 / 4

Dziadkowie zajmowali się 2 miesiące dzieciakami. U Nas zawszę było jak w młynie. Nawet dzieci sąsiadów moich ciotek były przywożone do mojej babci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar koszmarek66
+16 / 18

3 miesiące macierzyńskiego, pieluchy tetrowe, ograniczony dostęp do ciuchów, wózków, odżywek dla niemowląt.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J Jiddi
+39 / 41

Ale.... sama pamiętam dzieciństwo lat 80, gdy wszystkie dzieciaki z bloku od rana do wieczora biegały po podwórku. Rodzice tylko czasem zerkali przez okno lub z balkonu wołali na obiad/ wieczorynkę. Jeszcze przed pójściem do szkoły spędzałam tak całe dnie. Dziś nie mogę puścić swojego 6 latka samego na podwórko czy do sklepu pod blokiem, bo ktoś może zgłosić i zgodnie z prawem grozi mi odebranie dzieci. W tamtych czasach dzieci to było coś naturalnego, każdy miał i choć łatwo nie było to mam wrażenie było więcej zrozumienia. Zawsze jakaś sąsiadka się zaopiekowała, nierzadko zabierano dzieciaki do zakładu pracy gdy opieki brakowało. Rodzic nie miał przymusu stać nad potomkiem 24/7

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+22 / 24

@Jiddi
To nie tylko zrozumienie. Dzięki temu, że nie trzymano takiego ochronnego klosza, dzieciaki były bardziej ogarnięte. U mnie, gdy miałem 7 lat, nie było opcji, żebym się zgubił w pobliskim lesie. Sam chodziłem - zbierałem poziomki, jagody, czereśnie, ulęgałki. Ewentualnie z innymi dziećmi się spacerowało. Szałas robiliśmy. Lata trochę późniejsze, bo 90-te.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+9 / 9

@michalSFS Ja z kolei dostałam szlaban na chodzenie samej do lasu, bo non stop się gubiłam...
Też jestem z lat 90-tych. O ile po wiosce, nad rzekę, po łąkach - mogłam szlajać się ile tylko chciałam, o tyle w mieście nie było opcji bym bawiła się na podwórku. Zupełnie inny stosunek sąsiadów, dużo mnie bezpiecznie (no, ale w naszym podwórku były dziury do piwnic zakryte tylko sklejką...).
Regularnie siedziałam z mamą w jej pracy (pamiętam pokój zabaw zorganizowany w wakacje w sztabie wojskowym...). I to pomimo tego, że z reguły była w stanie się mną zająć babcia!
Prawda jest taka, że to ile samodzielności ma dziecko nie zależy tylko od rodzica, ale także innych dorosłych. U mnie w okolicy dzieciaki latają: raz czy dwa wywaliły się pod naszą furtką, raz nawet trzeba było opatrzeć kolano i zadzwonić do rodziców. Ale... no właśnie. Wszyscy się znają, wiedzą które z jakiego jest domu, mamy pozapisywane telefony do sąsiadów, więc jest bezpiecznie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+12 / 12

@Cascabel
Ja za dziecka miasto widziałem jedynie w tv:)
Nie tylko do lasu chodziłem, ale nawet na bagna. Zbierałem w wiaderka żyzną ziemię na bagnach, żeby później sobie w domu kwiatki posadzić. A że dzieckiem byłem i siły brakowało, to trochę tych tras trzeba było zrobić.

Po rzece (takiej do kolan) chodziliśmy z innymi dziećmi. Zbieraliśmy różne szczelne pojemniki, żeby tratwę zbudować. Średnio wyszło, bo trochę pobrodziliśmy z zachwytem i się rozjechała na wszystkie strony:)

Przez rzekę wywijaliśmy na huśtawce. Jak ktoś się źle złapał to wpadał w wodę. Jak nie umiał doskoczyć do brzegu, to samo. Budowaliśmy (sami) tamy na rzece, żeby było głębiej. Już w późniejszych czasach, bo w licealnych, sami z kolegami zbudowaliśmy pełnoprawne boisko do siatkówki. Na polu. Od przywiezienia piachu i wstawienie słupków po własnoręczne splatanie siatki.

Fajne dzieciństwo z jednej strony, z drugiej trochę stracone. Żadnych wyjazdów, kolonii i poznawania świata, bo rodzice byli biedni. Za to dużo roboty w polu, latem jak na etacie:) Nikt wtedy nie patrzył, że dziecko to dziecko. Niemniej charakter to wyrobiło.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2021 o 10:44

avatar Cascabel
+4 / 4

@michalSFS U nas było dość głęboko, na tyle że w wieku 11-12 lat wyciągałam małą dziewczynkę, która się topiła z rzeki, a jej rodzice nawet tego nie zauważyli - pili na prowizorycznej plaży przy prowizorycznym kąpielisku. To puszczanie dzieciaków samopas nie zawsze było takie super bezpieczne...
Jeden chłopak z kolei na stałe został kaleką, bo uciekał przed dzikiem na łące i wpadł na budowę.
My to dzieciństwo pamiętamy jednak jako szczęśliwe, prawda? Nam się nic poważnego nie stało....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+3 / 3

@Cascabel
To prawda, bo nie widzimy tego co złe
Właziliśmy na dach, żeby nauczycielom się schować. Oni nas szukali, a nam tylko nogi wisiały z dachu. Raz zjechałem, spodnie rozdarte, w domu bura, bo nowe. Ale nawet skóry nie rozdarłem:) Po drzewach chodziliśmy. Tak, było to niebezpieczne, dlatego własnym dzieciom nie pozwala się na to:)

Raz znowu taka psychiczna baba pogoniła nas na polu. Nasza wina, bo na jej truskawkach byliśmy, ale gracką z taką siłą rzuciła, że tylko koło głowy śmignęło. Ogólnie nie pamiętam, żeby w mojej okolicy komuś coś poważnego się stało. Kolega rękę złamał. Grywaliśmy na rzece w hokeja (w butach, krążek profesjonalny, kije własnej roboty) i nigdy nic się nie stało. Czasem zima była taka spoko, że był lód. Pierwszy raz zimą zagraliśmy na boisku w nogę, na śniegu i od razu złamanie.

U mnie rodzice nie do końca byli świadomi, co wyczyniamy. Las ok, ale różne inne cuda robiliśmy. Zostawiali nas pod opieką dziadków, a dziadkowie mieli nas głęboko w poważaniu. To robiliśmy, co chcieliśmy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R ruskm
0 / 0

Zgodnie z jakim prawem nie możesz puścić dziecka samego? Prawo mówi jedynie o zostawieniu dziecka w sytuacji zagrożenia. W momencie kiedy wychodzi zagrożeń nie jest.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P PaskudnaAjka
0 / 10

taaaak, już widzę jak bez babci sanie poradzili ci, do pracowali na zmiany

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar everblue1981
+8 / 16

Była większa swoboda ponieważ dziecko nie było bardziej państwa tylko rodziców.
Ze 2 lata temu była głośna sprawa kiedy urzędnicy chcieli zabrać dzieci matce, ponieważ była... gruba. To właśnie min. stanowi też problem małej dzietności w Polsce. Po co mi dziecko jak nie mogę dać mu klapsa za złe zachowanie, nie mogę puszczać je na dwór bez pilnowania, ale oczywiście muszę je utrzymywać i edukować jak chce państwo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R ruskm
+1 / 1

Po co mi sąsiad, jak nie mogę mu przyłożyć jak mnie wkurzy? Przecież to ograniczenie mojej wolności.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A alinaczekalska
+5 / 23

Po pierwsze, to w latach 80 większość kobiet nie pracowała, bo ojciec zarobił tyle, że utrzymał rodzinę, po drugie rodziny były często wielopokoleniowe i jak nawet matka poszła do pracy, to w domu byli dziadkowie. Było też więcej miejsc w przedszkolach, dzieci zajmowały się sobą nawzajem. Nie było dmuchania i chuchania i były bardziej zaradne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P panna_zuzanna_i_wanna
+1 / 1

Miejsc w przedszkolach było akurat znacznie mniej, ale nie były blokowane przez dzieci bezrobotnych matek, które macierzyństwo tak pochłania że nie mają już czasu na zajmowanie się swoim dzieckiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A AddNull
+4 / 8

Nie było tak samochodów, dzieci mogły bez problemu bawić się na ulicach i przede wszystkim nie było takiego dostępu do informacji uderzających z każdej strony jaki to świat niebezpieczny itp. itd.

Panowało bardziej podejście-jak dziecko wyszło z domu to wróci, a jak nie to wtedy będziemy się martwić (mamy jeszcze trójkę w zapasie-żart jakby ktoś miał wątpliwości).
Ludzie bardziej sobie ufali i znali swoich sąsiadów-czy to na wsi czy w mieście. Na wsi jest jeszcze na to szansa, ale w mieście jest trudniej bo rotacja lokatorów jest większa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
+5 / 5

Akurat w przypadku moim i mego rodzeństwa - to pewne znaczenie miał przyzakładowy żłobek, przyzakładowe przedszkole, fundusz wczasów pracowniczych, świetlica osiedlowa i zajęcia pozalekcyjne prowadzone przez szkolę....
...ot takie ponure aspekty komunistycznego PRL...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2021 o 16:30

M mwa
+1 / 3

No tak, bo za PRLu nie było socjalu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N niobe66
0 / 0

Co nie oznacza, że było to fajne...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daante
-4 / 6

Post w stylu...a za moich czasów...świat się zmienia, nie da się iść tą samą drogą.
owszem wychowanie nie było bezstresowe, ale także nie koniecznie przygotowywało do życia choćby zawodowego. Kary cielesne to także nie jest rozwiązanie a przy braku przygotowania psychologicznego rodziców, niejednokrotnie był to jedyny sposób na egzekwowanie posłuszeństwa. Poza tym ilu obecnie dorosłych nie ma związku emocjonalnego z rodzicami, bo byli sle z boku a nie w ich życiu. Tak dzieci bawiły się same ale też rodzicom było tak wygodnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q Quant
+4 / 4

Nie było 500+ i 300+, ale były dodatki socjalne do wynagrodzeń, tyle że inaczej się nazywały. Do tego darmowe żłobki, darmowe przedszkola, darmowe wczasy, wyprawka fundowana przez państwo. W PRL-u sprzątaczka w urzędzie wojewódzkim, będąca matką 6 dzieci, zarabiała więcej niż wojewoda. Żeby była jasność, osobiście za tym ustrojem nie tęsknię.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Wolfi1485
+2 / 2

Wychowały, bo w PRL był o wiele łatwiejszy dostęp do pracy niż dziś i było je na to stać. O wiele łatwiejszy dostęp do żłobków i przedszkoli. Tu nawet nie chodzi o socjale same w sobie, bo one są trzecio, a wręcz czwartorzędową zachętą do posiadania potomstwa (oczywiście dla normalnych ludzi, nie dla patoli).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R ruskm
0 / 0

Żyj dziś na poziomie PRLu to z wypłaty zostanie Ci dziś na utrzymankę 10 dzieci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
0 / 0

@ruskm
Nie da się. Żarcie, ciuchy, czynsz i media (gaz, prąd, woda) są wielokrotnie droższe.
W latach '80 rodzina utrzymywała się na średnim poziomie za pensje rodziców które były łącznie warte mniej niż 100$. Utrzymaj dziś rodzinę za 300PLN

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R ruskm
0 / 0

Choćby zarabiali minimalna to razem 4000. Kupuj 4 kg mięsa na miesiąc i nie więcej niż 20l benzyny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mambolinski
+1 / 3

@Starydziad1975 wnoszę po dacie, że jesteś dla mnie gówniakim( wiekowo znaczy;) ) i dlatego nie wiem skąd masz takie info. bo mieliśmy 0 ( słownie zero) pomocy, a Matka zapie...r...przała na 2 zmiany. rodzinnego to może za rok było na buty...widocznie nie znasz cytowanego powiedzenia. jak komuna padała to miałeś 14lat

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
0 / 0

@mambolinski
Ja komuny nie pamiętam, 84' więc moje dzieciństwo to lata 90-te. Dzieciństwo było fajne - całe dnie na dworze, ale bida czasem aż piszczała. Tyle dobrego, że żyliśmy na wsi. Były kury, kaczki, króliki, jakieś uprawy warzyw i owoców. Dawaliśmy radę. Najgorzej na przednówku było.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V VaniaVirgo
+1 / 1

Moja mnie biła i często przez cały tydzień, jadłam dwa posiłki (nie dziennie). Tak więc ten... a i wcale nie miałam najgorzej w klasie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M maga9893
-1 / 1

Hm.. ja byłam co prawda nie wychowana za PRL ale w latach 90. Naprawdę chcesz wiedzieć jak było?
-lanie za byle co, kablem, patykiem, paskiem, jak się trafiło
- chodziłam w starych ubraniach, albo najtańszych kupionych na targu
- obiad był.. rzadko
- matka pomimo 6 dzieci, niespecjalnie się nimi przejmowała - trzeba było zapieprzac na gospodarstwie i przy zwierzętach, żeby było za co żyć..
Chcesz wiedzieć więcej? Cieszę się, że mogę oszczędzić takiego życia moim dzieciom. I że mogą mieć nową kurtkę i buty, jeśli tylko ich potrzebują plus różne inne rzeczy, o których ja jako dziecko nawet nie marzyłam, czyli wakacje z rodzicami, wyjazdy weekendowe w różne miejsca, basen, codziennie dwudaniowy obiad itp..
Nie popieram socjalizmu żeby nie było. PiSu też nie. Ale porównywanie czasów to ci wyszło jak kulą w płot. Trzeba być antropologiem żeby się faktycznie wypowiadać, a nie dzieckiem, któremu się wydaje że wie wszystko. Spoko. To przeświadczenie czasem z wiekiem mija. Też przechodzilam przez przekonanie o własnej wszechwiedzy ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P petronox
+2 / 2

To proste ! Bo kiedyś matki więcej się starały, a mniej gwiazdorzyły, dzieciaki były mniej wymagające jeżeli chodzi o kase, zabawki itp. No i jeszcze podatki, opłaty itd. nie wpier...ły wszystkiego co się zarobiło.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I Iiyrryyr3iit
0 / 0

Za moich czasów... Oj biedne, smutne, stare pierniki :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem