@rafik3001 masz rabat w postaci czasu, każde 5 minut mniej spędzone w biedrze jest na wagę złota. Natomiast w lidlu po skasowaniu się na kasie samoobsługowej otrzymujesz dar wku*wienia. Bo po spakowaniu zakupów do torby czy też kartonu i paragonu do portfela, po zrobieniu trzech kroków okazuje się, że do wyjścia ze kasy jest bramka, gdzie musisz paragon do czytnika przyłożyć... Tak, ten paragon, który masz w portfelu w kieszeni, bo go shcowałeś jak każdy odpowiedzialny człowiek, żeby nie zgubić.
To dopiero opracował geniusz. Za każdym razem z lidla wychodze z ku*wą na ustach.
@Banasik w tym wypadku na pewno geniuszem nie jestem ja...
Po prostu 95% zakupów robię po januszowemu w biedrze, gdzie takich bramek nie ma, a w lidlu tylko okazjonalnie. Siła przyzwyczajenia. Ale jeśłi skrót UX coś Ci mówi, to nie klient powinien dostosowywac się do pomysłów sklepu, a odwrotnie, sklep powinien zapewniać komfort użytkownikowi, żeby wychodził ze sklepu nucąc "parking tam ram pam pam " a nie, "ku*wa znów ta bramka je*ana"
@maggdalena18 widzisz, to usługi dopasowuje się do potrzeb i przyzwyczajeń klientów, a nie klienta do udziwnień sklepu, bo to nie działa i wprost przekłąda się na zmniejszenie liczby klientów. Więc podejście "nie widzę problemu" możesz prezentować ty, bo to nie twój sklep i nie twój problem, ale już dla sklepu, do istotny problem do rozwiązania, bo w skali kraju choćby przekłąda się na sporą utratę zysków.
@falsen Niekoniecznie. W mojej Biedronce kiedyś było super ustawienie produktów. Wszyscy wiedzieli, gdzie co jest. Potem to zmienili. Dlaczego? Żeby zacząć się wałęsać po sklepie. Wszyscy klienci wkurzeni. To potem jeszcze raz przetasowali. Część jest lepiej, część produktów jeszcze bardziej głupio rozmieszczone. Klienci wkurzeni. Sklep myślał o nas? Nie.
I skoro mnie to rozwiązanie lidlowe nie wadzi, to na pewno komuś jeszcze też nie. ;)
@maggdalena18 rotacja produktów na półkach to pobudzająca sprzedaż metoda którą od dwóch dekad stosują markety na całym świecie - nie tylko twoja biedra. Dzięki temu na trafiałaś na produkty, na które inaczej byś nie natrafiłą i ich nie kupiła. Badania potwierdzają, że mimo wkurzenia, na to, że nie znalazłaś mąki tam, gdzie była, to klient wychodzi zadowolony, bo znalazł i kupił inne rzeczy, o których nie pomyślał.
Ale też nie należę do fanów metody, bo zwyczajnie nie chce mi się szukać i tego nie kupuję...
Z pewnością so tacy, którym to (bramki) nie wadzi - ale ci dla tematu nei mają żadnego znaczenia. Pytanie,czy tych, którym to wadzi jest na tyle dużo, żeby sieć zanotowała zauważalny spadek klientów.
@falsen Nie kupuję rzeczy, które nie są mi potrzebne. Skoro o nich nie myślałam, to ich nie potrzebuję.
Ale sam przez to widzisz, że sklep nie myśli o klientach - myśli o zyskach.
@maggdalena18 "Nie kupuję rzeczy, które nie są mi potrzebne" - heheheh ja też nie. Największe kłamstwo jakie wmawiają sobie konsumenci ku uciesze sprzedawców. Na tym właśnie polega kreowanie potrzeb - cały wielki dział marketingu - żebyć myślała, że ich potrzebujesz i kupowała z pełnym przekonaniem potrzeby.
Łojezu każesz tłumaczyć oczywiste: tak sklep myśli o zyskach. Tylko o zyskach, bo po to został otwarty, więc to oczywiste. Ale ponad pół wieku temu już odkryli, że zadowolenie klienta przekłada się wprost na wzrost zysków. A niezadowolenie na straty. Stąd cały rozwój kierunków edukacyjnych w kierunku poprawy zastysfkcji klienta nie powodowanej bezpośrednio ceną produktów.
@falsen Niepotrzebne rzeczy to takie, które kupisz i leżą potem nieużywane. Ja nie posiadam takowych.
"zastysfkcji" xDDDDDDDDD
Generalnie chodzi mi o to, że wiadome jest to, iż zyski są ważniejsze od zadowolenia klienta. Także niekoniecznie o to zadowolenie sklepy dbają.
@maggdalena18 "Niepotrzebne rzeczy to takie, które kupisz i leżą potem nieużywane. Ja nie posiadam takowych." - czyli kreowanie potrzeby zadziałało skutecznie. Wchodząc do sklepu nie planowałaś czegoś kupić, ale kupiłaś i używasz. I dasz sobie głowę uciąć, że żyć bez tego nie mogłaś :)
""zastysfkcji" - palec zjechał o pół centymetra, boki zrywać, normalnie komedia...
"wiadome jest to, iż zyski są ważniejsze od zadowolenia klienta" - nie, nie są ważniejsze. Są celem. A zadowolenie klienta środkiem do osiągnięcia tego celu. A jako że zyski są wprost zależne i nierozłączne od zadowolenia klienta, to dbałość o to zadowolenie zapewnia zyski. Prościej się nie da.
@falsen Z tym rabatem 5 minut różnie wychodzi. "W strefie pakowania jest artykuł, który nie powinien się tam znajdować" albo "konieczna pomoc", bo kupuję alkohol i pewnie ktoś musi sprawdzić czy jestem pełnoletni albo kupuję pomidory i musi zobaczyć czy nabiłem właściwe.
@Fim no różnie. Z alkoholem to raczej od razu do kolejki staję. Ale poza tym to nie czaję tego, że kasy samoobsługowe zwykle są wszystkie wolne, a w kolejce stoią ludzie z dwoma bułkami... "Nowe" technologie jednak przerażają. Podstawową wadą tych kas jest to, że nie skasujesz tam dużych zakupów, bo do zakończenia kasowania wszystkich produktów nie możesz nic zabrać z tej półki i wrzucić do koszyka, więc zwyczajnie się tam nie mieszczą.
Cały system samoobsługowy wymyśliła najpierw firma NCR\/Wincor. Podejrzewam, ze przez swoje niemieckie korzenie system został opracowany jako raczej nieprzyjazny. Pamiętam pierwsze kasy kilka lat temu w Tesco. Bez obsługi wspomagające nie dało sie odejść spod kasy. Teraz już jest lepiej. Osobiście dziś wolę przejść przez samoobsługę bo jest szybciej .Zwłaszcza przy małych zakupach. Natomiast zgadzam się, ze najgorszy system mają Lidle z tymi swoimi bramkami. Kto to wymyślił, by paragon, który chowa się do kieszeni czy portfela potem trzeba było wyciągać. To był geniusz złośliwości. Jak tam bylem po raz pierwszy to mieli szczęście, że dobrze wwiercili się ze śrubami trzymającym bramkę bo z rozpędu na nie wpadłem, że pogięły się owe bramki.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
18 kwietnia 2021 o 9:06
Jak stoisz przy normalnej kasie, to też nie ma miejsca na torebkę. Masz ją na ramieniu. Czemu tutaj miałoby być inaczej? Ja z reguły mam plecak i rabanu nie robię.
Skoro sam kasuje i robię robotę za kogoś to niech mi płacą choć w formie rabatu końcowego
@rafik3001 masz rabat w postaci czasu, każde 5 minut mniej spędzone w biedrze jest na wagę złota. Natomiast w lidlu po skasowaniu się na kasie samoobsługowej otrzymujesz dar wku*wienia. Bo po spakowaniu zakupów do torby czy też kartonu i paragonu do portfela, po zrobieniu trzech kroków okazuje się, że do wyjścia ze kasy jest bramka, gdzie musisz paragon do czytnika przyłożyć... Tak, ten paragon, który masz w portfelu w kieszeni, bo go shcowałeś jak każdy odpowiedzialny człowiek, żeby nie zgubić.
To dopiero opracował geniusz. Za każdym razem z lidla wychodze z ku*wą na ustach.
@falsen . Czyli po pierwszym razie nie byłeś w stanie zrozumieć i zapamiętać. I robisz ten sam błąd za każdym razem. Kto tu jest geniuszem?
@Banasik w tym wypadku na pewno geniuszem nie jestem ja...
Po prostu 95% zakupów robię po januszowemu w biedrze, gdzie takich bramek nie ma, a w lidlu tylko okazjonalnie. Siła przyzwyczajenia. Ale jeśłi skrót UX coś Ci mówi, to nie klient powinien dostosowywac się do pomysłów sklepu, a odwrotnie, sklep powinien zapewniać komfort użytkownikowi, żeby wychodził ze sklepu nucąc "parking tam ram pam pam " a nie, "ku*wa znów ta bramka je*ana"
@falsen Rzadko jestem w Lidlu, ale pamiętam, żeby nie chować paragonu. Nie widzę problemu.
@maggdalena18 nie twój sklep, nie twoi klienci, nie twój problem do dostrzegania na szczęście
@falsen WTF?
@maggdalena18 widzisz, to usługi dopasowuje się do potrzeb i przyzwyczajeń klientów, a nie klienta do udziwnień sklepu, bo to nie działa i wprost przekłąda się na zmniejszenie liczby klientów. Więc podejście "nie widzę problemu" możesz prezentować ty, bo to nie twój sklep i nie twój problem, ale już dla sklepu, do istotny problem do rozwiązania, bo w skali kraju choćby przekłąda się na sporą utratę zysków.
@falsen Niekoniecznie. W mojej Biedronce kiedyś było super ustawienie produktów. Wszyscy wiedzieli, gdzie co jest. Potem to zmienili. Dlaczego? Żeby zacząć się wałęsać po sklepie. Wszyscy klienci wkurzeni. To potem jeszcze raz przetasowali. Część jest lepiej, część produktów jeszcze bardziej głupio rozmieszczone. Klienci wkurzeni. Sklep myślał o nas? Nie.
I skoro mnie to rozwiązanie lidlowe nie wadzi, to na pewno komuś jeszcze też nie. ;)
@maggdalena18 rotacja produktów na półkach to pobudzająca sprzedaż metoda którą od dwóch dekad stosują markety na całym świecie - nie tylko twoja biedra. Dzięki temu na trafiałaś na produkty, na które inaczej byś nie natrafiłą i ich nie kupiła. Badania potwierdzają, że mimo wkurzenia, na to, że nie znalazłaś mąki tam, gdzie była, to klient wychodzi zadowolony, bo znalazł i kupił inne rzeczy, o których nie pomyślał.
Ale też nie należę do fanów metody, bo zwyczajnie nie chce mi się szukać i tego nie kupuję...
Z pewnością so tacy, którym to (bramki) nie wadzi - ale ci dla tematu nei mają żadnego znaczenia. Pytanie,czy tych, którym to wadzi jest na tyle dużo, żeby sieć zanotowała zauważalny spadek klientów.
@falsen Nie kupuję rzeczy, które nie są mi potrzebne. Skoro o nich nie myślałam, to ich nie potrzebuję.
Ale sam przez to widzisz, że sklep nie myśli o klientach - myśli o zyskach.
Wątpię.
@maggdalena18 "Nie kupuję rzeczy, które nie są mi potrzebne" - heheheh ja też nie. Największe kłamstwo jakie wmawiają sobie konsumenci ku uciesze sprzedawców. Na tym właśnie polega kreowanie potrzeb - cały wielki dział marketingu - żebyć myślała, że ich potrzebujesz i kupowała z pełnym przekonaniem potrzeby.
Łojezu każesz tłumaczyć oczywiste: tak sklep myśli o zyskach. Tylko o zyskach, bo po to został otwarty, więc to oczywiste. Ale ponad pół wieku temu już odkryli, że zadowolenie klienta przekłada się wprost na wzrost zysków. A niezadowolenie na straty. Stąd cały rozwój kierunków edukacyjnych w kierunku poprawy zastysfkcji klienta nie powodowanej bezpośrednio ceną produktów.
@falsen Niepotrzebne rzeczy to takie, które kupisz i leżą potem nieużywane. Ja nie posiadam takowych.
"zastysfkcji" xDDDDDDDDD
Generalnie chodzi mi o to, że wiadome jest to, iż zyski są ważniejsze od zadowolenia klienta. Także niekoniecznie o to zadowolenie sklepy dbają.
@maggdalena18 "Niepotrzebne rzeczy to takie, które kupisz i leżą potem nieużywane. Ja nie posiadam takowych." - czyli kreowanie potrzeby zadziałało skutecznie. Wchodząc do sklepu nie planowałaś czegoś kupić, ale kupiłaś i używasz. I dasz sobie głowę uciąć, że żyć bez tego nie mogłaś :)
""zastysfkcji" - palec zjechał o pół centymetra, boki zrywać, normalnie komedia...
"wiadome jest to, iż zyski są ważniejsze od zadowolenia klienta" - nie, nie są ważniejsze. Są celem. A zadowolenie klienta środkiem do osiągnięcia tego celu. A jako że zyski są wprost zależne i nierozłączne od zadowolenia klienta, to dbałość o to zadowolenie zapewnia zyski. Prościej się nie da.
@falsen Jeśli kupuję coś do jedzenia, to to zjadam. Kupuję to, co lubię. Ale np. lubię próbować nowych słodyczy.
A no komedia. Wiem, że to zwykły błąd, ale po prostu mnie to rozbawiło.
Cel uświęca środki.
Wystarczy torebkę postawić na 'strefie pakowania' ZANIM postawi się koszyk po drugiej stronie. Czasem wystarczy nawet przed rozpoczęciem kasowania...
Tam brakuje też lustra. Kobieta pomyślałaby o lusterku.
to faceci zazwyczaj coś wymyślają
To musiał być facet... oni zawsze kombinują jak zastąpić swoją obecną kobietę kimś innym...
Odbierz swoje artykuły oraz dowód zakupu z drukarki fiskalnej.
@falsen Z tym rabatem 5 minut różnie wychodzi. "W strefie pakowania jest artykuł, który nie powinien się tam znajdować" albo "konieczna pomoc", bo kupuję alkohol i pewnie ktoś musi sprawdzić czy jestem pełnoletni albo kupuję pomidory i musi zobaczyć czy nabiłem właściwe.
@Fim no różnie. Z alkoholem to raczej od razu do kolejki staję. Ale poza tym to nie czaję tego, że kasy samoobsługowe zwykle są wszystkie wolne, a w kolejce stoią ludzie z dwoma bułkami... "Nowe" technologie jednak przerażają. Podstawową wadą tych kas jest to, że nie skasujesz tam dużych zakupów, bo do zakończenia kasowania wszystkich produktów nie możesz nic zabrać z tej półki i wrzucić do koszyka, więc zwyczajnie się tam nie mieszczą.
Cały system samoobsługowy wymyśliła najpierw firma NCR\/Wincor. Podejrzewam, ze przez swoje niemieckie korzenie system został opracowany jako raczej nieprzyjazny. Pamiętam pierwsze kasy kilka lat temu w Tesco. Bez obsługi wspomagające nie dało sie odejść spod kasy. Teraz już jest lepiej. Osobiście dziś wolę przejść przez samoobsługę bo jest szybciej .Zwłaszcza przy małych zakupach. Natomiast zgadzam się, ze najgorszy system mają Lidle z tymi swoimi bramkami. Kto to wymyślił, by paragon, który chowa się do kieszeni czy portfela potem trzeba było wyciągać. To był geniusz złośliwości. Jak tam bylem po raz pierwszy to mieli szczęście, że dobrze wwiercili się ze śrubami trzymającym bramkę bo z rozpędu na nie wpadłem, że pogięły się owe bramki.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 kwietnia 2021 o 9:06
Jak stoisz przy normalnej kasie, to też nie ma miejsca na torebkę. Masz ją na ramieniu. Czemu tutaj miałoby być inaczej? Ja z reguły mam plecak i rabanu nie robię.
wspólczuję pracownikom że muszą non stop wysłychiwać tych komunikatów. Muszą im się chyba śnić po nocach.
co by nie mówić na tą portugalską ekspansję, w biedronce system kas samoobsługowych działa bardzo dobrze
no chyba, że kupujesz alkohol to pracownika z zatwierdzeniem już się nie doczekasz :) przynajmniej w Wwie
kolejny debilizm, pomiędzy ideą a konstrukcją jest różnica, jakiś sklep wstawi, a jakiś nie