Miałem takiego asiora w pracy, nigdy nie widziałem takiego raka zżerającego pozytywną atmosferę w pracy. Po awansie i przejęciu zespołu, w drugim tygodniu swoich obowiązków go zwolniłem(czekałem tylko na jego potknięcie).
Moja duża szefowa. Wszyscy robią co mogą by awansowała, bo nikt nie chce jej jako przełożonego, zwłaszcza bezpośredniego. Im dalej (wyżej) tym dla nas lepiej. Przeskoczyła już kilka stołków (kolejno: kierownik, menager, kilka stanowisk dyrektorskich w mniejszych jednostkach, teraz dyrekcja pionu) , niby się realizuje i osiąga sukcesy, ale ma takie podejście do ludzi, że ... naprawdę ciężko się z nią pracuje. Zresztą: mąż się z nią rozwiódł i dzieci sąd przyznał jemu, więc o czymś to świadczy (kto zna polskie sądy wie jak to rzadko się zdarza).
Przeważnie szefostwo.
Jeśli nie masz w robocie nikogo takiego, idź na urlop
@Alicorn Chciałem napisać, że autor demota patrzy na innych przez swój pryzmat? Ale dobrze to ujałeś.
W takiej sytuacji należy wcześniej wybadać, kiedy ma ten urlop, żeby nie zaplanować sobie urlopu w tym samym czasie.
Miałem takiego asiora w pracy, nigdy nie widziałem takiego raka zżerającego pozytywną atmosferę w pracy. Po awansie i przejęciu zespołu, w drugim tygodniu swoich obowiązków go zwolniłem(czekałem tylko na jego potknięcie).
Moja duża szefowa. Wszyscy robią co mogą by awansowała, bo nikt nie chce jej jako przełożonego, zwłaszcza bezpośredniego. Im dalej (wyżej) tym dla nas lepiej. Przeskoczyła już kilka stołków (kolejno: kierownik, menager, kilka stanowisk dyrektorskich w mniejszych jednostkach, teraz dyrekcja pionu) , niby się realizuje i osiąga sukcesy, ale ma takie podejście do ludzi, że ... naprawdę ciężko się z nią pracuje. Zresztą: mąż się z nią rozwiódł i dzieci sąd przyznał jemu, więc o czymś to świadczy (kto zna polskie sądy wie jak to rzadko się zdarza).