Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Marka Dove ruszyła z nową, globalną kampanią pod hasłem "Odwrócone Selfie", za pomocą której pokazuje, jak kłamią media społecznościowe i jak może to wpływać na psychikę nastolatek

W ramach inicjatywy brand chce zwrócić uwagę na to, w jaki sposób popularne aplikacje społecznościowe fałszują rzeczywistość, co może odbić się na zdrowiu psychicznych nastolatek. W spocie pokazano, ile wysiłku wkłada dziewczyna, aby wykonać perfekcyjne selfie, które zbierze dużo lajków

www.demotywatory.pl
+
475 480
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
A AbsurdalnyJanek
+6 / 12

Myślę, że w szkołach zamiast bajek o grzechach powinien być przedmiot "Media Społecznościowe". Edukacja w tym temacie chyba już nikogo nie powinna dziwić. Trzeba tłumaczyć młodym o wszystkich aspektach istnienia w internecie. Zarówno tych złych ale też i tych dobrych. Jedni na Social Mediach robią karierę, inni pieniądze a słąbsi mają kompleksy, nerwicę i myśli samobójcze. Niestety zamiast przedmiotów takich jak ten, czy np: "prawo - podstawy" , "działalność gospodarcza", "podatki" wciąż w szkołach jest za dużo o rzeczach, które nigdy nikomu się nie przydają.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@AbsurdalnyJanek Problem jest też w tym, że brakuje ludzi o odpowiednich umiejętnościach do prowadzenia tego typu zajęć. Co prawda szkołę kończyłem już dosyć dawno, ale nie zmieniło się wiele. U mnie pojawiło się WDŻ, które było prowadzone przez panią od biologii, nie miała za bardzo podejścia do tego i sprowadzało się do przedłużenia biologii. Miałem podstawy przedsiębiorczości, które były prowadzone przez panią od geografii i bardziej sprowadzały się do dywagowania o różnicach regionalnych. Na podstawach przedsiębiorczości uczyliśmy się o tym, jakie gałęzie przemysłu dominują w danych regionach kraju. Miałem też wiedzę o społeczeństwie prowadzoną przez panią od historii. Tu uczyliśmy się o tym, ile osób zasiada w senacie i sejmie. To jest porażka systemu. Przedmioty istnieją od dawna, ale nie ma komu ich uczyć w sposób przydatny dla ucznia. Co gorsza, system państwowej edukacji też nie troszczy się za bardzo o jakość wiedzy i umiejętności nauczycieli, przez co uczą bardzo często ludzie, którzy tego robić nie powinni. Przez całą podstawówkę i gimnazjum praktycznie nie nauczyłem się angielskiego, robiliśmy plakaty, przepisywaliśmy gazety... Nauczycielka ledwo dukała po angielsku, a jakiekolwiek pytanie spoza programu było piętnowane, bo ona nie ma obowiązku przygotowywać się z rzeczy, których akurat nie omawiamy.
Problem nie jest w ilości przedmiotów czy nawet programie nauczania, a w samej kadrze nauczycielskiej. Jakby nie patrzeć, spędziłem na edukacji prawie 17 lat (6 podstawowej, 3 gimnazjum, 3 liceum, 4,5 wyższej) i to pomijając przedszkole czy wszelakie kursy dodatkowe. O ile podstawówka była niezbyt zaawansowaną edukacją, o tyle gimnazjum i liceum były poniżej poziomu nauczania, jakiego bym oczekiwał. Z jednej strony bywały całkiem trudne, z drugiej strony przekazywały dużo wiedzy bezużytecznej i niewiele wiedzy przydatnej. Bardzo wielu nauczycieli szło po linii najmniejszego oporu i woleli wciskać do głów listy dat, wydarzeń, nazw i pojęć, niż skupić się na zrozumieniu tematu. Bardzo wielu nauczycieli nie potrafi przedstawić tematu i zainteresować ucznia. Jako dorośli możemy gdybać, że dzieci się nie interesują i to jest ich wina, ale to nie jest prawda. Forma prezentacji materiału w szkołach jest na takim poziomie, że dorosły także by miał problem ze zorganizowaniem tej wiedzy i wyciągnięciem z niej czegoś wartościowego, a priorytety często są zupełnie na głowie. Na większości zajęć brakowało mi podstawowej rzeczy - kontekstu, sensownego połączenia między zjawiskami, uzasadnienia wszystkiego. Zwykle dostawałem w ryj suchymi definicjami i listami rzeczy do wyuczenia się na pamięć, a dalej nie potrafiłem ich zastosować i nie znałem ich wartości. Była to dla mnie wiedza bezużyteczna i dalej jest.
Trzeba też zwrócić uwagę na inną rzecz - nadmiar wiedzy, którą próbujemy przekazać. Jest bardzo wiele dziedzin, ale każdy z nas interesuje się czymś innym. Podstawy wielu z nich powinny być mniejsze i powinny budzić zainteresowanie, omawiać potrzebne rzeczy i zaszczepiać zaciekawienie. Uczniowie powinni wybierać tematy, które chcą dalej rozwijać. Szczególnie teraz, gdy wyleciało gimnazjum. Szkoła średnia powinna funkcjonować w systemie bolońskim lub częściowo profilowanym. Pierwsza klasa powinna zaznajomić uczniów z różnymi dziedzinami i skupić się na zaszczepieniu zainteresowania. Następnie uczniowie powinni wybierać kilka dziedzin, które chcą zagłebiać, a pozostałe powinny pozostać podstawowe. U mnie to funkcjonowało jako tako, ale program jest jaki jest i rozszerzona informatyka czy nawet matematyka miała mniej godzin od podstawowego polskiego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0


Musimy tu rozróżnić dwa rodzaje przedmiotów. Te potrzebne do życia i te, które popychają nas w kierunku ogólnego rozwoju wiedzy. Umiejętność funkcjonowania w społeczeństwie, prowadzenia dyskusji, analizy sytuacyjnej czy kwestie związane z podatkami i prawem, to pozycje obowiązkowe. Praktycznie cała reszta to nauka, której podstawy są potrzebne, a rozwinięcie to już kwestia indywidualna.
Miałem kiedyś ciekawą rozmowę z nauczycielem od historii. Zawsze miałem problem, zawsze byłem zagrożony, najczęsciej ze sprawdzianów leciałem w zakresie 1-3. Dlaczego? Bo sprawdziany były dostosowane do większości uczniów, którym łatwiej było wykuć na pamięć listę stu wydarzeń z datami czy drzewo genealogicznej danego rodu. Woleli mieć prostą liste rzeczy do wykucia niż uczyć się o relacjach i sytuacjach politycznych lub wojskowych. Dla mnie znowu bardziej interesująca była ogólna wiedza o historii, relacjach i wydarzeniach, a daty i detale nie były ważne. Mniej więcej kojarzę okresy różnych wydarzeń i chronologię, ale nijak nie potrafię przypisać dat i konkretnych imion czy rodów. Nauczyciel brał mnie do odpowiedzi i pogadaliśmy sobie o danym temacie, wtedy dostawałem dobrą ocenę jako poprawa sprawdzianu. Nauczyciel sam eksperymentował ze sprawdzianami i czasem robił je pół na pół. Część z suchych dat i detali, część bardziej pisemna z omówieniem jakiejś sytuacji. Wtedy oceny w klasie szły mocno w dół, bo większość miała problem z omówieniem danego tematu, ja za to miałem z tego lepsze oceny. Co to znaczy? Że większość uczniów nie interesowała się historią i chcieli po prostu wbić na pałę kartkę z datami aby to zaliczyć. Było dosłownie kilka osób, które zarówno waliły datami z pamięci jak i dobrze omawiali całe tematy, ale oni w większości poszli tą ścieżką kariery. Pozostali albo interesowali się tym ogólnie, albo w ogóle.
Przeskok między edukacją średnią i wyższą jest ogromny. Nagle masz ludzi, którzy uczą się interesujących dla nich tematów, a profesorowie zagłębiają się w te tematy i potrafią zainteresować, potrafią wiele powiedzieć. Całkowicie inny świat. Już edukacja średnia powinna zapewniać podobną jakość nauczania do wyższej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A AbsurdalnyJanek
0 / 0

@ZONTAR System edukacji jest do bani jak wszystko czym zajmuje się u nas "PAŃSTWO". Szkolnictwo jest zbyt scentralizowanie a rodzicom nie daje się wyboru do jakiego rodzaju szkoły dzieci mają pójść. Dziś politycy decydują czego nauczyciele mają uczyć a powinni to robić rodzice. Dodatkowo powinno się likwidować bezpłatne kierunki na uczelniach - te kierunki na, które nie ma być w najbliższej przyszłości zapotrzebowania na rynku pracy. Jak ktoś chce robić wyższe tylko po to aby się chwalić tym - to niech za to płaci. Bęędzie więcej pieniędzy na porządną edukację pozostałych - bardziej potrzebnych fachowców. Zresztą temat edukacji to rzeka .... Generalnie uważamy, że mamy wysoko wykształcone społeczeństwo a potem niec w świecie nie znaczymy jako naród.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@AbsurdalnyJanek Akurat nie zgodzę się z pełną dowolnością posyłania dzieci do szkół czy wybierania, czego mają się uczyć dzieci. Cały nasz postęp polegał na tym, że dzieci uczyły się tego, o czym rodzice często nie mieli pojęcia. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Chcesz doprowadzić do sytuacji, w której jedynie mądrzy ludzie będą mieli mądre dzieci. Wyobraź sobie, że urodziłeś się w rodzinie, która ceni sobie robotę w polu, a z edukacji wybrała naukę różańca i W-F abyś miał siłe robić. Po co komu jakieś tam fizyki czy sztuki. Cieszyłbyś się, gdybyś jako już dorosły nie miał żadnej rozsądnej edukacji, bo tak rodzice postanowili? Jakiś minimalny poziom musi być, inaczej społeczeństwo będzie degradować.

Co do uczelni, to jestem za płatnymi uczelniami w ogóle. Skoro jest duże zapotrzebowanie na rynku w danym sektorze, to płace są wyższe. Skoro płace są wyższe, to bardziej ekonomicznie opłacalne jest edukowanie się w tym kierunku i łatwiej będzie to spłacić. Popieram kredyty studenckie i różne programy wyrównywania szans, ale to tyle. W USA dzieciak z jakiejś wiochy ma spore szanse na zniżki aby miał takie same szanse pójść na uczelnię w swoim stanie, jak inne dzieciaki. Podobnie ludzie o bardzo niskich dochodach dostają różne ulgi, a prawie wszystkie uczelnie zakładają dużą ulgę na pierwszy kierunek. Ludzie podają często cenę początkową uczelni (i nawet nie ogarniają, że ta uwzględnia wszystko z zakwaterowaniem i wyżywieniem) myśląc, że tyle kosztują studia. Ceny początkowe są wysokie i to jest cena dla całkowicie losowej osoby, która nie jest uprawniona do żadnych zniżek. Niech będzie to 30 letni syn szejka z Emiratów, który przyjechał zrobić sobie kolejny dyplom renomowanej uczelni. Takie rzeczy. Pierwszy kierunek najczęściej jest tańszy, edukacja w swoim stanie/mieście zwykle jest tańsza, niskie wpływy w gospodarstwie domowym pozwalają na dodatkowe zniżki, jest cały pakiet zniżej i faktycznie ludzie za studia płacą nieraz po 30% ceny początkowej. I co najważniejsze, nikt się do tego realnie nie dokłada. To cena początkowa ma ogromną marżę i to właśnie ta marża sprawia, że możemy jednocześnie utrzymywać edukację na wysokim poziomie i w przystępnych cenach, ale dzielimy ludzi na kategorie o różnym priorytecie.

Polska ma bardzo słabą edukację. Owszem, mamy dużo tytułów, dyplomów i magistrów, ale to tyle. Faktycznych specjalistów potrzebnych na rynku mamy deficyt.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sceptykiem_sie_urodzic
+1 / 3

Myj twarz mydłem Dove codziennie a będziesz wyglądała pięknie. Nie ma reklamy czy spotu w obecnym czasie bez drugiego dnia.

Aż dziw że firma kosmetyczna Tobi spot o kosmetykach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar JanuszTorun
+3 / 3

"... może odbić się na zdrowiu psychicznych nastolatek."
Jak to ładnie, że tak się troszczysz o psychiczne nastolatki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
+3 / 3

Ale nastolatki doskonale o tym wiedzą, bo same się tak bawią i dla nich świat mediów społecznościowych jest tak naturalnym środowiskiem, jak własna toaleta. Podobnie jak każdy student wie u kogo jak się ściąga na egzaminie i komu można zlecić pracę przejściową za pieniądze.

To starym prykom wydaje się, że "Amerykę" odkryli i posiedli prosty klucz do wytłumaczenia problemów młodzieży. Kiedyś telewizja, potem gry, teraz instagram. Chwilę po Gutenbergu źródłem wszelkiego zła były zapewne książki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 kwietnia 2021 o 20:18

V VaniaVirgo
+1 / 1

@daclaw Też mam wrażenie, że demonizują problem. Aczkolwiek nastolatką nie jestem, w innych czasach żyłam, więc mogę się mylić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem