Przeciętna wysportowana osoba odczuwa przyjemność i satysfakcję ćwicząc. Może być ciężko, może boleć, ale wiesz z doświadczenia że prowadzi to do dobrego samopoczucia, lepszych wyników i lepszej samooceny.
Przeciętny kanapowy grubas albo młody patyczak idzie na siłownię bo wie że musi, bo w szkole się śmieją, bo dziewczyny się nie interesują, bo kardiolog straszy, bo żona / mąż tracą zainteresowanie, bo wstyd się pokazać na plaży. Ale sam proces to naprzemiennie ból, nuda i poczucie zawodu.
I dla każdego istnieje pewna granica po przekroczeniu której jest już tylko lepiej. Widać jakieś tam pierwsze wyniki, rzadziej chce ci się rzygać a częściej czujesz satysfakcjonujący ból mięśni i czujesz się w sumie lepiej, szala się przechyla i coraz łatwiej zmotywować i wyjście do siłowni przestaje wymagać wielkiego wysiłku woli - raczej na odwrót, nie ćwicząc czujesz że czegoś ci brakuje.
Wszystkie osoby które "cudownie" zrzuciły mnóstwo kilogramów to po prostu ludzie którzy zacisnęli poślady wystarczająco długo żeby tą granicę przekroczyć.
Ewentualna choroba, kontuzja, życiowy kryzys albo starość może ewentualnie sprowadzić ludzi w dół, do poziomu kiedy znowu bardziej boli.
I my, niezgrabne grubasy, wiemy że tak jest i wiemy że może być lepiej, ale póki tego nie osiągniemy, siłownia to głównie nudy i cierpienie.
@Anonim_Gall To jest wszystko dla naszego ciala aby było zdrowe, teraz mam problemy z plecami i niedokrwienie rąk i czasami nóg a to wszystko przez brak cwiczen. Chodzi tylko o zdrowie a nie o przyjemnosc
to tak samo jak w pracy
Póki co za niechodzenie na siłownię nie ma żadnych kar, więc po co to sobie robicie?
@Anonim_Gall dla zdrowia, nie dla przyjemności.
Przeciętna wysportowana osoba odczuwa przyjemność i satysfakcję ćwicząc. Może być ciężko, może boleć, ale wiesz z doświadczenia że prowadzi to do dobrego samopoczucia, lepszych wyników i lepszej samooceny.
Przeciętny kanapowy grubas albo młody patyczak idzie na siłownię bo wie że musi, bo w szkole się śmieją, bo dziewczyny się nie interesują, bo kardiolog straszy, bo żona / mąż tracą zainteresowanie, bo wstyd się pokazać na plaży. Ale sam proces to naprzemiennie ból, nuda i poczucie zawodu.
I dla każdego istnieje pewna granica po przekroczeniu której jest już tylko lepiej. Widać jakieś tam pierwsze wyniki, rzadziej chce ci się rzygać a częściej czujesz satysfakcjonujący ból mięśni i czujesz się w sumie lepiej, szala się przechyla i coraz łatwiej zmotywować i wyjście do siłowni przestaje wymagać wielkiego wysiłku woli - raczej na odwrót, nie ćwicząc czujesz że czegoś ci brakuje.
Wszystkie osoby które "cudownie" zrzuciły mnóstwo kilogramów to po prostu ludzie którzy zacisnęli poślady wystarczająco długo żeby tą granicę przekroczyć.
Ewentualna choroba, kontuzja, życiowy kryzys albo starość może ewentualnie sprowadzić ludzi w dół, do poziomu kiedy znowu bardziej boli.
I my, niezgrabne grubasy, wiemy że tak jest i wiemy że może być lepiej, ale póki tego nie osiągniemy, siłownia to głównie nudy i cierpienie.
@Anonim_Gall To jest wszystko dla naszego ciala aby było zdrowe, teraz mam problemy z plecami i niedokrwienie rąk i czasami nóg a to wszystko przez brak cwiczen. Chodzi tylko o zdrowie a nie o przyjemnosc