Zapytałem kandydata jakie ma hobby. Powiedział, że zbiera najróżniejsze rzeczy wyrzucone przez ładne dziewczyny. Po skończonej rozmowie zadzwoniłem na policję i im wręczyłem jego CV.
Kandydatka podała listę swoich byłych chłopaków, którzy u nas wtedy pracowali i powiedziała, że nie może się doczekać widoku ich min, kiedy przyjdzie do pracy.
Kilka lat temu poszukiwaliśmy nowego grafika. Kandydat nie miał zbyt wielkiego doświadczenia i był trochę dziwny, ale spodobało mi się jego portfolio, więc zaprosiłem go na rozmowę.
Sama rozmowa też okazała się dosyć dziwna, a zakończyła się pytaniem: "Jakie są twoje największe słabości?". Odpowiedział: "Szczerze powiedziawszy, mam skłonności do przemocy...".
- Co mógłbyś wnieść na to stanowisko?
- Zatrudnijcie mnie, to się przekonacie.
Tutaj zakończyliśmy rozmowę. Pobiegł poskarżyć się do szefa, że potraktowaliśmy go nie fair (dostał się na rozmowę tylko ze względu na rekomendację; chyba uznał, że ta praca mu się należy). Szef go wyśmiał.
Podczas rozmowy kwalifikacyjnej na stanowisko osoby pracującej przy jedzeniu pewien chłopak (18-20 lat) zaczął dłubać w nosie - i to tak konkretnie, jakby złota szukał. Szybko podziękowaliśmy.
Kandydat napisał w CV, że potrafi zrobić salto do tyłu. Najlepsze jest to, że kiedy zjawił się u mnie w biurze, zademonstrował to salto, chociaż o to nie prosiłem.
Pewien jegomość podczas rozmowy kwalifikacyjnej zapytał mnie, czy z szefowej jest fajna dupa i czy ma kogoś, albo czy jest "otwarta na szalone piątki".
Dawno temu, jak byłem piękny i młody, (teraz zostało tylko "i") przyszły szef zadał mi pytanie: "Jakie są pana oczekiwania finansowe?". Odpowiedziałem: 10 tyś na rękę, samochód służbowy, telefon komórkowy i laptop. (Lata 95 -97). Na jego wybauszone oczy, dodałem: Ale mam świadomość, że przyjmuję się do waszej firmy za najniższą krajową i nic więcej nie jesteście w stanie mi zaoferować.
Pomimo wyrazu jego twarzy, wtedy dostałem tą pracę.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 kwietnia 2021 o 6:58
@Buka1976 dobrze że to na rękę a ręce masz dwie ;)
Jeżeli „szefowa” umówiła się na spotkanie, powinna punktualnie na nie przyjść, a telefon wyłączyć. Ok jest szefową i mógł to być ważny telefon. Ale ważny telefon to jedno zdanie, krótka wymiana zdań gasząca „pożar”. To nie rekrut był dziwny, tylko niekulturalne szefowa. I gość prawdopodobnie, wiedział, ze nie chce z taką osobą pracować. Pokazał jej więc co o niej myśli. Niestety rekruterka okazała się idiotką i nie zrozumiała.
Z doświadczeń korporacji, w której pracuję wynika, że rekruterami najczęściej zostają nieudacznicy, często krewni i znajomi królika, którzy do niczego się nie nadają. Wiem, że to nie tylko nasza "specjalność".
Być może ta od limuzyny pochwaliła się koleżance, a tamta jest namieszała w głowie.