@koniku Też nie lubiłem .Za tłuste, za ciepłe .Mleko najlepsze jest jednak schłodzone i odtłuszczone. Mimo wszystko. Piłem, raz w życiu i dla mnie też nie było dobre.
@koniku Też mi nie smakowało. Za to schłodzone już OK. Mój smak dzieciństwa: lin smażony w śmietanie, młode ziemniaki z własnego ogródka, sałata (też własna ze śmietaną) - mmmm. Albo zamiast ryby, jajka sadzone (od własnych kur). Albo naleśniki (z własnej mąki) z twarogiem (własnym) albo dżemem (zgadnijcie jakim). :)))))
Ja na takim mleku wyrosłem. Z rodzeństwem piliśmy szklankami prosto z bańki na mleko. Babcia zawsze była zła bo potem nie miała co do mleczarni oddać:-) ciepłe, z pianką. Mi smakowało.
Zabawa była taka: babcia wysyłała po świeże mleko z dwoma pustymi butelkami, zanosiło się je do sąsiadki która miała krowy. Tam czekały już napełnione dwie butelki ze świeżutkim, ciepłym, pachnącym mlekiem. Wracając do domu z napełnionymi butelkami odliczało się 3 kroki i piło łyk. I tak cały czas aż dotarło do domu. Czasem wracaliśmy z jedną pełną butelką.
@Asravaf Wiedziałem, że to jakiegoś znawcę zainteresuje. To jest jak w tym starym żarcie, jak szef KW PZPR mówi na posiedzeniu:
"Trzeba zlikwidować wszystkich naszych wrogów, unicestwić ich raz na zawsze, posłać do piachu, a po drugie: drzwi KW pomalować na różowo".
Każdy oburzenie: "Jak to? Drzwi na różowo? "
A on: "Wiedziałem, ze co do pierwszej propozycji, nie będzie protestów."
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
6 maja 2021 o 22:37
Takie świeżo wydojone mleko moja babcia przecedzła najpierw przez tetrę (taki materiał z którego kiedyś robiono m.in. pieluchy ) żeby pozbyć się zanieczyszczeń. Później chłodziło się w metalowym pojemniku zanużonym w studni. Napewno bardziej tłuste niż do kupienia w sklepie ale też bardzo dobre w smaku.
Moi rodzice mieszkają na wsi ale nie są rolnikami. Posiadają kawałek pola, ogródek warzywny, kilka drzew i krzaków owocowych. Wystarczyło dla naszej rodziny i na hodowlę kilku zwierzaków na własne potrzeby.
Jajek było zatrzęsienie, piwnica wypełniona kompotami, dżemami, kiszoną kapustą, przetworami z ogórków. Wszystkie warzywa własne - starczało na cały rok i czasami na poratowanie sąsiadów. Mąka? Umawiało się z którymś sąsiadem - zawsze mieli zapas ziarna na własne potrzeby - metr np. pszenicy jechał do młyna. Wracał solidny wór mąki, dwa wory otrębów.
Ubój też na własne potrzeby - np. raz w roku na spółę z rodziną albo którymś sąsiadów. Za kilka miesięcy sąsiad bił własnego świniaka a my mieliśmy udział w mięchu.
----------
Brzmi sielankowo, ale roboty z tym było mnóstwo. Trzeba mieć sporo wiedzy i włożyć dużo wysiłku aby wyrosło coś swojego. Nie było powszechnie tylu nawozów/oprysków. Warzywa na naturalnym oborniku i/lub kompoście. Robota głównie ręczna. Kto powachlował widłami przy oborniku, ten wie. ;)
Mieszczuchom wydaje się, że "chłop leży a tu mu samo rośnie" o_O :)))))
Za to smak potraw/wyrobów mięsnych nie do porównania z obecnymi. Rosół z domowej kury obudziłby obecnie pół osiedla. Z to w trakcie wędzenia własnych kiełbas, szynek, boczku... pewnie połowa dzielnicy dostałaby ślinotoku taki rozchodził się zapach,.. Zwierzęta karmione były paszą własną a nie jakimś granulatem wuj wie jakiej produkcji i z czego.
Z kubka się liczy, czy musi być prosto od krowy?
@teszwonsz Dobre, dobre .. od byka. To już nie mleko, ale jogurt naturalny solony..
Twoja stara
Za małolata jak była krowa jeszcze u mnie w domu rodzinnym to chyba cysternę wypiłem xd
@hoost Cysterna sie nie liczy :P
Piłem - ohyda bo ciepłe, fuj, fuj i jeszcze raz fuj.
@koniku Ciepłe, tłuste, zostawiające dziwny posmak... Do tej pory pamiętam. Fuj.
@koniku Też nie lubiłem .Za tłuste, za ciepłe .Mleko najlepsze jest jednak schłodzone i odtłuszczone. Mimo wszystko. Piłem, raz w życiu i dla mnie też nie było dobre.
@koniku Też mi nie smakowało. Za to schłodzone już OK. Mój smak dzieciństwa: lin smażony w śmietanie, młode ziemniaki z własnego ogródka, sałata (też własna ze śmietaną) - mmmm. Albo zamiast ryby, jajka sadzone (od własnych kur). Albo naleśniki (z własnej mąki) z twarogiem (własnym) albo dżemem (zgadnijcie jakim). :)))))
Co kto lubi.
Ale tekie cieple z pianką... pycha
A jesteś pewien, że to była krowa- A nie był?
@balard Tak, to na pewno była krowa :) hehe
@balard Śmieszki śmieszkami, ale wbrew obiegowej opinii byk daje max 5 ml nasienia na raz...
@Borekl_R Sołtys inseminator że!!! to twoja przykrywką???;)
Nie ładnie tak nazywać mamusię xD
No niestety prosto od krowy, surowego nie lubię muszę mieć przegotowane i takie pijam codziennie.
Piłem raz jak byłem dzieckiem.
Zrzygałem się
Piłem nie raz. No może nie bezpośrednio od krowy, ale przelane do kanki, zaraz po wydojeniu. A takie cieplutkie pite prosto z kanki, jest najlepsze.
Mleka nie piłam, bo nie lubię. Ale twaróg, masło, śmietanę uwielbiam. Tłusty, świeży twaróg polany miodem- najlepszy deser.
Ja
Naprawdę takie pytanie ktoś zadał?
Kilka razy jako dziecko, nie dosłownie ale z kanki świeżo napełnionej. Ale raczej piło się mleko gotowane, dla bezpieczeństwa przed salmonellą.
Teraz też nie ma problemu ,żeby takie mleko kupić..
Prosto od krowy często. Na wakacjach szło się z kanką do gospodyni co wieczór :)
ja
Nie ma to jak smaki dzieciństwa.
Ja na takim mleku wyrosłem. Z rodzeństwem piliśmy szklankami prosto z bańki na mleko. Babcia zawsze była zła bo potem nie miała co do mleczarni oddać:-) ciepłe, z pianką. Mi smakowało.
Zabawa była taka: babcia wysyłała po świeże mleko z dwoma pustymi butelkami, zanosiło się je do sąsiadki która miała krowy. Tam czekały już napełnione dwie butelki ze świeżutkim, ciepłym, pachnącym mlekiem. Wracając do domu z napełnionymi butelkami odliczało się 3 kroki i piło łyk. I tak cały czas aż dotarło do domu. Czasem wracaliśmy z jedną pełną butelką.
@dncx skąd wiesz ze solony?
@Asravaf Wiedziałem, że to jakiegoś znawcę zainteresuje. To jest jak w tym starym żarcie, jak szef KW PZPR mówi na posiedzeniu:
"Trzeba zlikwidować wszystkich naszych wrogów, unicestwić ich raz na zawsze, posłać do piachu, a po drugie: drzwi KW pomalować na różowo".
Każdy oburzenie: "Jak to? Drzwi na różowo? "
A on: "Wiedziałem, ze co do pierwszej propozycji, nie będzie protestów."
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2021 o 22:37
Dalej nieodpowiedziałeś skąd wiesz, że słony smak?
prosto od krowy to pewnie cielak pił jakiś :)
Obrzydlistwo, ciepłe, tłuste i smierdzace krowim plackiem
Tylko cielaki pija mleko od krowy
Takie świeżo wydojone mleko moja babcia przecedzła najpierw przez tetrę (taki materiał z którego kiedyś robiono m.in. pieluchy ) żeby pozbyć się zanieczyszczeń. Później chłodziło się w metalowym pojemniku zanużonym w studni. Napewno bardziej tłuste niż do kupienia w sklepie ale też bardzo dobre w smaku.
Moi rodzice mieszkają na wsi ale nie są rolnikami. Posiadają kawałek pola, ogródek warzywny, kilka drzew i krzaków owocowych. Wystarczyło dla naszej rodziny i na hodowlę kilku zwierzaków na własne potrzeby.
Jajek było zatrzęsienie, piwnica wypełniona kompotami, dżemami, kiszoną kapustą, przetworami z ogórków. Wszystkie warzywa własne - starczało na cały rok i czasami na poratowanie sąsiadów. Mąka? Umawiało się z którymś sąsiadem - zawsze mieli zapas ziarna na własne potrzeby - metr np. pszenicy jechał do młyna. Wracał solidny wór mąki, dwa wory otrębów.
Ubój też na własne potrzeby - np. raz w roku na spółę z rodziną albo którymś sąsiadów. Za kilka miesięcy sąsiad bił własnego świniaka a my mieliśmy udział w mięchu.
----------
Brzmi sielankowo, ale roboty z tym było mnóstwo. Trzeba mieć sporo wiedzy i włożyć dużo wysiłku aby wyrosło coś swojego. Nie było powszechnie tylu nawozów/oprysków. Warzywa na naturalnym oborniku i/lub kompoście. Robota głównie ręczna. Kto powachlował widłami przy oborniku, ten wie. ;)
Mieszczuchom wydaje się, że "chłop leży a tu mu samo rośnie" o_O :)))))
Za to smak potraw/wyrobów mięsnych nie do porównania z obecnymi. Rosół z domowej kury obudziłby obecnie pół osiedla. Z to w trakcie wędzenia własnych kiełbas, szynek, boczku... pewnie połowa dzielnicy dostałaby ślinotoku taki rozchodził się zapach,.. Zwierzęta karmione były paszą własną a nie jakimś granulatem wuj wie jakiej produkcji i z czego.
A to meko krowa robi ?
Uwielbiam
Babcia doiła krowę, przelewała mleko przez pieluchę i potem się piło wazówką z bańki. Mniam!