Ale że... co? To jest sensowne rozwiązanie - masz zarówno możliwość dezynfekcji rąk, jak i dostępu do wody święconej indywidualnie, a nie wsadzając łapę do tej samej wody co inne osoby. Po co dorabiać do tego jakąś chorą ideologię?
@micb dokładnie, nie wiem czemu na siłę ludzie próbują krytykować dobre rozwiązania, a o jest bardzo higieniczne, po pandemii (o ile się skończy) część z nich powinno już zostać na stałe wprowadzone, zwłaszcza dotyczące higieny!
@Pasqdnik82 Tylko trochę przeterminowana. Nikt jej oczywiście nie pije (chyba), ale po dłuższym czasie mogą w niej być groźne bakterie. Taki dozownik, to krok w dobrym kierunku.
@bartoszewiczkrzysztof
Ale wiesz, że woda krąży w przyrodzie w obiegu zamkniętym i nikt jej nie produkuje? Więc jakim cudem woda może być przeterminowana? Oczywiście mogą być przypadki rozwoju jakiejś bakterii, ale to już naprawdę ekstremalne przypadki. Już prędzej obawiałbym się deszczu i "zamkniętego" w wodzie różnego syfu. A ile dzieci łapie na język śnieg i nic się nie dzieje. Raz ilość, a dwa bakterie i wirusy zewsząd nas otaczają i z większością umiemy żyć. Ale faktycznie pełna racja, taki dozownik to krok w dobrym kierunku. Może taka wymiana i pozytywnie stymuluje ukł. odpornościowy, ale tam w większości chodzą jednak starsi ludzie, którzy często są na bakier z higieną, więc warto ograniczać im ryzyko. I tak wymienią florę bakteryjną czy wirusową w inny sposób. Bo trzeba pamiętać, że w pełni sterylne warunki też są złe. Wystarczy potem przypadkowy kontakt ze zwykłą bakterią i organizm sobie nie poradzi. Wszystko z umiarem.
@zdemotorerk Woda w kropielnicy, fajna sprawa, wszyscy tam palce maczają, salmonella, prątki gruźlicy itp. Obieg w przyrodzie to inna sprawa, woda paruje, zamarza, filtruje się w glebie, jednym słowem sama się oczyszcza. Owszem jadam owoce w ogrodzie prosto z krzaka, piję wodę z kranu, czy kilkudniową z butelki i żyję :-) Zauważyłem jednak, że kranówa pozostawiona w podstawku (dla ptaków) już po dwóch upalnych dniach pozostawia śliski osad na ściankach i do picia raczej się nie nadaje.
@bartoszewiczkrzysztof
Tak samo jak wszyscy dotykają klamek, wózków sklepowych, pinpadów czy monet. W takim środowisku żyjemy i umiemy żyć. Obcujemy z bakteriami i wirusami. A jak nie będziemy przestrzegać podstawowych zasad higieny to zaczynamy zagrażać sobie i innym. Więc racja, że pomysł na plus, bo każda eliminacja zagrożenia jest dobra. Co do salomenelli to przenosi się ona w odchodach zwierzęcych i żywności. Ale czy człowiek wcześniej łapek nie maczał w takich sprawach, a potem bez mycia do aspersorium to wykluczyć nigdy nie można. Szansa minimalna, ale równie dobrze ktoś może tak samo wysmarować dozownik. Gruźlica też idzie częściej w powietrzu. Grunt, żeby samemu dbać o higienę i powinniśmy dać radę mimo zagrożeń :).
Przyroda faktycznie ma swoje sposoby. Wolałem jednak wspomnieć o tym, że woda jest cały czas w obiegu, bo czasami spotyka się opinie, że woda jest niejako produkowana przez fabryki (?). Co do owoców to z zamkniętego ogrodu raczej bez ryzyka, ale z lasu sam nie jem bez umycia. Liski biegają ;). A wodę w podstawce masz pewnie nasłonecznioną, plus sama woda jest stojąca i jest jej mało. I dużo tlenu do zaciągnięcia. Żyjątka wszędzie dają sobie radę.
To akurat dobry pomysł. Na pewno lepszy niż wsadzanie rąk do wody, do której nie wiemy, kto wcześniej wsadzał ręce, czy płyny do dezynfekcji w formie mydła w płynie, czy sprayu, którego trzeba dotknąć żeby użyć. No i którego również nie wiemy kto dotykał.
@Cammax Niestety nie są znane konsekwencje w życiu przyszłym dla osobnika, który pomyli środki. Być może dla żegnających się środkiem do dezynfekcji przewidziany jest osobny krąg piekła...
@niemoja Gorzej jak wierny jest debilem i najpierw woda, a potem dezynfekcja.. jeśli to podajniki na czujkę bez dotykania czegokolwiek to spoko.. jeśli trzeba coś nacisnąć to nie można wykluczyć że niektórzy debile robią odwrotnie i potencjalnie mogą zostawić wirusy na przyciskach
Przecież widać że na czujkę. We wszystkich sklepach itp.powinni takie wprowadzić. Oststnio w lodziarni był płyn w pojemniku do spryskiwania, a pojemnik był tak brudny ze wolałam nie podejmować ryzyka wzięcia w rękę i przyciśnięcia i pominęłam dezynfekcję rąk.
Ale że... co? To jest sensowne rozwiązanie - masz zarówno możliwość dezynfekcji rąk, jak i dostępu do wody święconej indywidualnie, a nie wsadzając łapę do tej samej wody co inne osoby. Po co dorabiać do tego jakąś chorą ideologię?
@micb dokładnie, nie wiem czemu na siłę ludzie próbują krytykować dobre rozwiązania, a o jest bardzo higieniczne, po pandemii (o ile się skończy) część z nich powinno już zostać na stałe wprowadzone, zwłaszcza dotyczące higieny!
ale wiecie że woda święcona, to zwykła woda?
@Pasqdnik82 Tylko trochę przeterminowana. Nikt jej oczywiście nie pije (chyba), ale po dłuższym czasie mogą w niej być groźne bakterie. Taki dozownik, to krok w dobrym kierunku.
@micb
No jak to co?? Przecież to jest kościele - znaczy musi być zle albo głupie!!!!
Taka jest w końcu dzisiejsza mądrość etapu
@wwer Hmm, a gdyby tak ozonować wodę święconą?
@bartoszewiczkrzysztof
Ale wiesz, że woda krąży w przyrodzie w obiegu zamkniętym i nikt jej nie produkuje? Więc jakim cudem woda może być przeterminowana? Oczywiście mogą być przypadki rozwoju jakiejś bakterii, ale to już naprawdę ekstremalne przypadki. Już prędzej obawiałbym się deszczu i "zamkniętego" w wodzie różnego syfu. A ile dzieci łapie na język śnieg i nic się nie dzieje. Raz ilość, a dwa bakterie i wirusy zewsząd nas otaczają i z większością umiemy żyć. Ale faktycznie pełna racja, taki dozownik to krok w dobrym kierunku. Może taka wymiana i pozytywnie stymuluje ukł. odpornościowy, ale tam w większości chodzą jednak starsi ludzie, którzy często są na bakier z higieną, więc warto ograniczać im ryzyko. I tak wymienią florę bakteryjną czy wirusową w inny sposób. Bo trzeba pamiętać, że w pełni sterylne warunki też są złe. Wystarczy potem przypadkowy kontakt ze zwykłą bakterią i organizm sobie nie poradzi. Wszystko z umiarem.
@zdemotorerk Woda w kropielnicy, fajna sprawa, wszyscy tam palce maczają, salmonella, prątki gruźlicy itp. Obieg w przyrodzie to inna sprawa, woda paruje, zamarza, filtruje się w glebie, jednym słowem sama się oczyszcza. Owszem jadam owoce w ogrodzie prosto z krzaka, piję wodę z kranu, czy kilkudniową z butelki i żyję :-) Zauważyłem jednak, że kranówa pozostawiona w podstawku (dla ptaków) już po dwóch upalnych dniach pozostawia śliski osad na ściankach i do picia raczej się nie nadaje.
@bartoszewiczkrzysztof
Tak samo jak wszyscy dotykają klamek, wózków sklepowych, pinpadów czy monet. W takim środowisku żyjemy i umiemy żyć. Obcujemy z bakteriami i wirusami. A jak nie będziemy przestrzegać podstawowych zasad higieny to zaczynamy zagrażać sobie i innym. Więc racja, że pomysł na plus, bo każda eliminacja zagrożenia jest dobra. Co do salomenelli to przenosi się ona w odchodach zwierzęcych i żywności. Ale czy człowiek wcześniej łapek nie maczał w takich sprawach, a potem bez mycia do aspersorium to wykluczyć nigdy nie można. Szansa minimalna, ale równie dobrze ktoś może tak samo wysmarować dozownik. Gruźlica też idzie częściej w powietrzu. Grunt, żeby samemu dbać o higienę i powinniśmy dać radę mimo zagrożeń :).
Przyroda faktycznie ma swoje sposoby. Wolałem jednak wspomnieć o tym, że woda jest cały czas w obiegu, bo czasami spotyka się opinie, że woda jest niejako produkowana przez fabryki (?). Co do owoców to z zamkniętego ogrodu raczej bez ryzyka, ale z lasu sam nie jem bez umycia. Liski biegają ;). A wodę w podstawce masz pewnie nasłonecznioną, plus sama woda jest stojąca i jest jej mało. I dużo tlenu do zaciągnięcia. Żyjątka wszędzie dają sobie radę.
To akurat dobry pomysł. Na pewno lepszy niż wsadzanie rąk do wody, do której nie wiemy, kto wcześniej wsadzał ręce, czy płyny do dezynfekcji w formie mydła w płynie, czy sprayu, którego trzeba dotknąć żeby użyć. No i którego również nie wiemy kto dotykał.
No i można użyć i jednego i drugiego.
@Cammax Niestety nie są znane konsekwencje w życiu przyszłym dla osobnika, który pomyli środki. Być może dla żegnających się środkiem do dezynfekcji przewidziany jest osobny krąg piekła...
@Cammax Nawet jakby ktoś przed Tobą nawet dupę tam wsadził, to nic Ci nie grozi. Przecież to woda święcona.
Dlaczego wybór? Czyżby skorzystanie z obu było zabronione?
Tu nie ma wyboru - najpierw dezynfekujesz ręce, a potem skrapiasz palce wodą święconą, żeby się przeżegnać. Mądry ksiądz i rozsądne zabezpieczenie.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 maja 2021 o 12:30
@niemoja Gorzej jak wierny jest debilem i najpierw woda, a potem dezynfekcja.. jeśli to podajniki na czujkę bez dotykania czegokolwiek to spoko.. jeśli trzeba coś nacisnąć to nie można wykluczyć że niektórzy debile robią odwrotnie i potencjalnie mogą zostawić wirusy na przyciskach
Przecież widać że na czujkę. We wszystkich sklepach itp.powinni takie wprowadzić. Oststnio w lodziarni był płyn w pojemniku do spryskiwania, a pojemnik był tak brudny ze wolałam nie podejmować ryzyka wzięcia w rękę i przyciśnięcia i pominęłam dezynfekcję rąk.
@Pasqdnik82
Oba urzadzenia działają bezdotykowo
Woda święcona nawet wielkością sprzętu wygrywa.
Całkiem sensowny pomysł do Kościoła. Higiena zachowana.
Tylko mi te gąbki skojarzyły się z pigułkami z Matrixa?
Heheh tak, jedna z nich pokaże ci, jak głęboka jest królicza nora :))))
W trzecim dystrybutorze wino mszalne ..