Nie można ich było przewieźć?
Rozumiem, że takie akcje można uznać za fajne, jednak takie podawanie nie wpływa korzystnie na stan książek.
Prędzej to sprytna reklama, niż faktyczna potrzeba.
W Polsce by to nie mogło mieć miejsca. Większości by się w ogóle nie chciało pomagać, tym bardziej obcym ludziom. Część by zaproponowała pomoc ale za pieniądze a spora część z tych kilku, którzy zgodziliby się na bezinteresowną pomoc zrobiliby to tylko po to by niepostrzeżenie coś podkraść.
To nie jest pierwszy taki przypadek. Na krótkich dystansach to jest najbardziej ekonomiczna forma przenoszenia książek. Dużo ludzi poświęca niewiele czasu i sił. Nie trzeba pakować, opisywać wypakowywać. Można na bieżąco układać odpowiednio.
Piękna sprawa, brawo oni.
...i każda książka z dotykiem 250 ludzi... to takie higieniczne...
Nie można ich było przewieźć?
Rozumiem, że takie akcje można uznać za fajne, jednak takie podawanie nie wpływa korzystnie na stan książek.
Prędzej to sprytna reklama, niż faktyczna potrzeba.
W Polsce by to nie mogło mieć miejsca. Większości by się w ogóle nie chciało pomagać, tym bardziej obcym ludziom. Część by zaproponowała pomoc ale za pieniądze a spora część z tych kilku, którzy zgodziliby się na bezinteresowną pomoc zrobiliby to tylko po to by niepostrzeżenie coś podkraść.
To nie jest pierwszy taki przypadek. Na krótkich dystansach to jest najbardziej ekonomiczna forma przenoszenia książek. Dużo ludzi poświęca niewiele czasu i sił. Nie trzeba pakować, opisywać wypakowywać. Można na bieżąco układać odpowiednio.