Dużego pola manewru to on nie miał. Leciał w kierunku tego dziecka i tyle. Jakby kolarz nie miał swoich dzieci, jakby nie instynkt tylko martwiłby się o siebie to co by to zmieniło? Lecąc w stronę dziewczynki starał by się ją walnąć z byka albo specjalnie wyciągnął by ręce przed siebie by ją odepchnąć?
Brawo dla tego pana, ale niestety bycie rodzicem o niczym nie świadczy. Moje doświadczenie wskazuje nawet na coś zupełnie innego - wielu rodziców potrafi być (łagodnie mówiąc) okrutnymi dupkami dla dzieci innych niż swoje (albo w ogóle dupkami). Największą empatią i zrozumieniem okazują się często ludzie, którzy dzieci nie mają.
@kawanalawe zgadza się. Ludzie w stosunku do innych dzieci potrafią mieć zero empatii. Widziałem dziewczynkę, która zaliczyła mocny upadek. Kupę dorosłych stało, żaden nie podszedł. Stałem dalej i poszedłem sprawić co się dało. Dziecko miało mocno obitą nogę i rękę. Opatrzyłem ją, zapakowałem rower do bagażnika i pojechaliśmy do jej domu. Nikt nie zainteresował się, kim jestem i co robię. Kilka dni temu dziewczynka tak 9 letnia zgubiła smartfon. Rozpacz duża, bardziej bała się konsekwencji niż utraty urządzenia. Wypytałem ją na spokojnie, gdzie co i jak. Do pomocy w szukaniu wkroczyła jej ciotka. Podali mi numer telefonu i szukaliśmy. Na spokojnie oni jeden teren a ja przy placu zabaw. Po 20 minutach smartfon był odzyskany. Miała rower przy krzakach i gdy wsiadał wypadł jej. Duża trawa i nie było widać. Dzwonek miała bardzo cicho. Obcy człowiek, miejscu w którym nie mieszka. Ciotka obiecała, że nie powie rodzicom. Za to kazała jej kupić pokrowiec na rower, w którym będzie trzymać smartfon. Mam dużą empatię do dzieci, ale nie koniecznie do każdego dorosłego.
z smartfonem to jej sie bardzo poszczescilo, ja mialem kiedys problem z badziewnym zegarkiem. kiedys czekalem w szkole(integracyjny zespol szkol, mam bardzo duzego niedosluchu, szkola byla najdalsza z wszystkich szkol, nie moglem jezdzic autobusem bo nie pozwalali mi, chociaz znacznie szybciej) na przyjazd busa szkolnego. wtedy za pare dni bylo halloween. w pewnej chwili odlozylem na chwile zegarek na akurat wolny i nieuzywany wozek inwalidzki stojacy obok dyzurki przy wyjsciu bo to mnie klulo i bylo niewygodne. zaraz potem byl juz bus. no i zapomnialem o zegarku. potem w halloween rodzice zorientowali sie, ze zegara nie ma i przyjechali do mnie do szkoly w srodku imprezy halloweenowej. nawrzeszczeli na mnie przy dzieciach i ciagneli mnie jak lalke i wywlekli do domu wrzeszczac godzinami. zegarek nie odnaleziony bo gowniarz korzystajace z wozka wzial sobie. a jeszcze tez potem wiele lat pozniej calkiem mnie olali i zbagatelizowali objawy wystepowania guza przysadki mozgowej (choc dawniej najwyzszy w calej klasie potem najnizszy, ciagly bol glowy i wiele innych widocznych konsekwencji) i zwalali wine na inne rzeczy. by po kilku latach odkryc ten guz zupelnie przez przypadek (jakies przypadkowe badanie glowy). i tak potem zostal ze mnie wrak, pol slepy, bez wechu, bezplodny. nie ma takiego czlowieka na tym swiecie, ktorego moglbym bardziej nienawidzic niz moich rodzicow...
@seybr Cieszy to, co napisałeś o swojej empatii do dzieci, bo one się tej empatii uczą właśnie od nas - dorosłych, a niestety coraz częściej można spotkać się z agresją i brakiem zrozumienia...
Jakieś 8 lat temu miałem sytuację, za gdy jechałem na rowerze (ponad 20km/h) i miałem ojca z małą dziewczynką na rowerze... oczywiście gdy byłem prawie na ich wysokości, dziewczynka postanowiła zmienić kierunek jazdy o 90 stopni, wjeżdżając prosto mi pod koła... i wiecie co ? Wcisnąłem przedni hamulec z całej siły... wyleciałem do przodu... jakoś utrzymałem się na nogach a drugą ręką złapałem rower który praktycznie leciał mi na głowę... Zrobiłem to wszystko tylko po to, by nie zrobić krzywdy tej dziewczynce... i wiecie co ? Nie mam dzieci ? To nie był instynkt rodzicielski... tylko zwykły ludzki odruch... Nie mniej jednak szacun dla gościa z filmiku, że zrobił wszystko, by jak najmniej poturbować to dziecko...
@adi011290
dokładnie, 2 lata temu mialam podobna sytuacja na torze saneczkowym, kiedy jechaam na srodku szlaku stala grupka dzieci, nie wyhamowałam i wjechałam prosto w jedna z dziewczynke i co? Insynktownie ja chwyciłam, zeby jej nie zranic i w szybkim odruchu posadzilam na sankach, ostatecznie nikomu nic sie niestalo, dzieci wówczas nie mialam.
Był już raz podobny tekst o tym że osoba nie mająca własnych dzieci nie powinna być nauczycielem, również bez uzasadnienia. Czy autor tekstu może tę myśl rozwinąć? Napisać czemu uważa że osobom nie mającym dzieci nie zależy na losie dzieci i skąd takie poglądy...
Na 100% to lubisz sobie wymyslac farmazony i podkladac je pod wydarzenia.
Ja cie blagam - tylko nie idz do polityki, bo az strach sie bac, co tam jeszcze mozesz powymyslac.
Dużego pola manewru to on nie miał. Leciał w kierunku tego dziecka i tyle. Jakby kolarz nie miał swoich dzieci, jakby nie instynkt tylko martwiłby się o siebie to co by to zmieniło? Lecąc w stronę dziewczynki starał by się ją walnąć z byka albo specjalnie wyciągnął by ręce przed siebie by ją odepchnąć?
Brawo dla tego pana, ale niestety bycie rodzicem o niczym nie świadczy. Moje doświadczenie wskazuje nawet na coś zupełnie innego - wielu rodziców potrafi być (łagodnie mówiąc) okrutnymi dupkami dla dzieci innych niż swoje (albo w ogóle dupkami). Największą empatią i zrozumieniem okazują się często ludzie, którzy dzieci nie mają.
@kawanalawe zgadza się. Ludzie w stosunku do innych dzieci potrafią mieć zero empatii. Widziałem dziewczynkę, która zaliczyła mocny upadek. Kupę dorosłych stało, żaden nie podszedł. Stałem dalej i poszedłem sprawić co się dało. Dziecko miało mocno obitą nogę i rękę. Opatrzyłem ją, zapakowałem rower do bagażnika i pojechaliśmy do jej domu. Nikt nie zainteresował się, kim jestem i co robię. Kilka dni temu dziewczynka tak 9 letnia zgubiła smartfon. Rozpacz duża, bardziej bała się konsekwencji niż utraty urządzenia. Wypytałem ją na spokojnie, gdzie co i jak. Do pomocy w szukaniu wkroczyła jej ciotka. Podali mi numer telefonu i szukaliśmy. Na spokojnie oni jeden teren a ja przy placu zabaw. Po 20 minutach smartfon był odzyskany. Miała rower przy krzakach i gdy wsiadał wypadł jej. Duża trawa i nie było widać. Dzwonek miała bardzo cicho. Obcy człowiek, miejscu w którym nie mieszka. Ciotka obiecała, że nie powie rodzicom. Za to kazała jej kupić pokrowiec na rower, w którym będzie trzymać smartfon. Mam dużą empatię do dzieci, ale nie koniecznie do każdego dorosłego.
z smartfonem to jej sie bardzo poszczescilo, ja mialem kiedys problem z badziewnym zegarkiem. kiedys czekalem w szkole(integracyjny zespol szkol, mam bardzo duzego niedosluchu, szkola byla najdalsza z wszystkich szkol, nie moglem jezdzic autobusem bo nie pozwalali mi, chociaz znacznie szybciej) na przyjazd busa szkolnego. wtedy za pare dni bylo halloween. w pewnej chwili odlozylem na chwile zegarek na akurat wolny i nieuzywany wozek inwalidzki stojacy obok dyzurki przy wyjsciu bo to mnie klulo i bylo niewygodne. zaraz potem byl juz bus. no i zapomnialem o zegarku. potem w halloween rodzice zorientowali sie, ze zegara nie ma i przyjechali do mnie do szkoly w srodku imprezy halloweenowej. nawrzeszczeli na mnie przy dzieciach i ciagneli mnie jak lalke i wywlekli do domu wrzeszczac godzinami. zegarek nie odnaleziony bo gowniarz korzystajace z wozka wzial sobie. a jeszcze tez potem wiele lat pozniej calkiem mnie olali i zbagatelizowali objawy wystepowania guza przysadki mozgowej (choc dawniej najwyzszy w calej klasie potem najnizszy, ciagly bol glowy i wiele innych widocznych konsekwencji) i zwalali wine na inne rzeczy. by po kilku latach odkryc ten guz zupelnie przez przypadek (jakies przypadkowe badanie glowy). i tak potem zostal ze mnie wrak, pol slepy, bez wechu, bezplodny. nie ma takiego czlowieka na tym swiecie, ktorego moglbym bardziej nienawidzic niz moich rodzicow...
@seybr Cieszy to, co napisałeś o swojej empatii do dzieci, bo one się tej empatii uczą właśnie od nas - dorosłych, a niestety coraz częściej można spotkać się z agresją i brakiem zrozumienia...
Jakieś 8 lat temu miałem sytuację, za gdy jechałem na rowerze (ponad 20km/h) i miałem ojca z małą dziewczynką na rowerze... oczywiście gdy byłem prawie na ich wysokości, dziewczynka postanowiła zmienić kierunek jazdy o 90 stopni, wjeżdżając prosto mi pod koła... i wiecie co ? Wcisnąłem przedni hamulec z całej siły... wyleciałem do przodu... jakoś utrzymałem się na nogach a drugą ręką złapałem rower który praktycznie leciał mi na głowę... Zrobiłem to wszystko tylko po to, by nie zrobić krzywdy tej dziewczynce... i wiecie co ? Nie mam dzieci ? To nie był instynkt rodzicielski... tylko zwykły ludzki odruch... Nie mniej jednak szacun dla gościa z filmiku, że zrobił wszystko, by jak najmniej poturbować to dziecko...
@adi011290
dokładnie, 2 lata temu mialam podobna sytuacja na torze saneczkowym, kiedy jechaam na srodku szlaku stala grupka dzieci, nie wyhamowałam i wjechałam prosto w jedna z dziewczynke i co? Insynktownie ja chwyciłam, zeby jej nie zranic i w szybkim odruchu posadzilam na sankach, ostatecznie nikomu nic sie niestalo, dzieci wówczas nie mialam.
Teraz tylko jeszcze wsiąść z powrotem na rower i dorwać tego głąba na grubych oponach, który do tego doprowadził.
Kolarze inteligencją nie grzeszą (widać to po ich jeździe na ulicach) więc pewnie złapał dziecko bo akurat mu wpadło w ręce.
Filozofia 12letniej Julki. Poprostu tak sie zlozylo ze tak sie wypie*dolil i z czystego przypadku zlapal dziecko.
Albo zdrowy odruch.
Jak się nie myśli i stwarza się takie sytuacje, to nie wiem czy jest tu czegokolwiek gratulować.
Był już raz podobny tekst o tym że osoba nie mająca własnych dzieci nie powinna być nauczycielem, również bez uzasadnienia. Czy autor tekstu może tę myśl rozwinąć? Napisać czemu uważa że osobom nie mającym dzieci nie zależy na losie dzieci i skąd takie poglądy...
Złapał gówniaka bo ten był pod ręką, nie ma sensu doszukiwać się tu czegokolwiek innego:)
Na 100% to lubisz sobie wymyslac farmazony i podkladac je pod wydarzenia.
Ja cie blagam - tylko nie idz do polityki, bo az strach sie bac, co tam jeszcze mozesz powymyslac.
"ma swoje dzieci", albo nieswoje. zależy czy jeździł na delegacje.