@MadeMyDay Niektórzy zapominają, że istnieją ludzie na tym świecie, którzy od matki dostali tylko życie. Nic więcej. I to prawdopodobnie dlatego dostali to życie, bo mamusia chciała się pobzykać a dziecko było tego wynikiem, jednocześnie będąc problemem. Niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy, jakie piekło na ziemi może zgotować nam własną matka. W sumie trochę im zazdroszczę tej nieświadomości.
Smutne że się opiekuje? Chyba odwrotnie, smutne byłoby, gdyby się NIE opiekowała. Ale jeśli się nie opiekowała, to nic dziwnego, że ją później olali...
@MIKKOP - tata był całe dnie w pracy a mama r*chała się z kim popadnie. I taki przykład dzieci dostały, że nie ważna rodzina tylko r*chanie się z innymi zamiast opiekowanie się dziećmi.
Nie da się opiekować dziesięciorgiem dzieci, nie da się każdemu z nich poświęcić odpowiednio dużo uwagi. Już nie wspomnę, że finansowo też nie jest się w stanie im zapewnić wszystkiego, czego potrzebują, bo to raczej nie w bogatych rodzinach tyle dzieci się rodzi.
Nikt nie jest w stanie zaopiekować się naraz dziesięciorgiem małych dzieci, nawet przedszkolanki mają limit pięcioro dzieci na jedną przedszkolankę, która jeszcze nie gotuje, bo od tego są kucharki albo catering, no i nie pierze. Jeżeli ktoś ma dziesięcioro dzieci, to znaczy, że starsze wychowują młodsze, więc nie ma się co dziwić, że dzieci później nie czują się zobowiązane do opieki nad matką.
Na łożu śmierci leży 80-latek - kochany mąż, ojciec i dziadek. Dookoła zebrała się cała rodzina. Żona, wszystkie dzieci, wnuki oraz kilkoro prawnucząt. Wszyscy w milczeniu wpatrują się w sufit tudzież w podłogę, czekając na zbliżającą się chwilę... Nagle ciszę przerywa dziadek i rzecze:
- Zdradzę wam swój największy sekret... Ja naprawdę nie chciałem się żenić i zakładać rodziny. Miałem wszystko: szybkie samochody, piękne kobiety, sporo przyjaciół i kasę na koncie. Ale pewnego wieczoru znajomy rzekł do mnie:
- "Ożeń się i załóż rodzinę bo nie będzie ci miał, kto podać szklanki wody, kiedy będzie ci się chciało pić na łożu śmierci."
Od tego momentu słowa te nie dawały mi spokoju. Postanowiłem radykalnie zmienić swoje życie i ożenić się. Skończyły się wyskoki z kolegami na piwo. Teraz wyskakiwałem tylko do nocnego po gerberki dla was, dzieci moje. Wieczorne dyskoteki z dziewczynami, zamieniły się w wieczorne oglądanie seriali z żoną... Pieniądze z konta zostały roztrwonione na fundusze inwestycyjne dla was kochane dzieci. Swawolne dni sprzed małżeństwa odeszły jak wiatr... I teraz, kiedy leżę na łożu śmierci ...
- Wiecie co?
- Co? - wszyscy zdumieni wpatrują się w staruszka.
- Nie chce mi się pić!
ciekawa historyjka, żona się dziwiła, że mąż dobrze żyje z rodzicami, ale z jego bratem nie bardzo się dogadują, chociaż dla obcych ludzi brat był dusza człowiek. Pojechali pewnego dnia też na obiadek do mamusi, oglądali albumy że zdjęciami, mamusia założyła specjalny zeszyt gdzie wypisywała pierwsze słowa synka, A kiedy skończyli żona zapytała gdzie jest album że zdjęciami drugiego syna, jego zeszyt, a teściowa odpowiada, ze nie chciało jej się już drugi raz tego robić. Nigdy nie miał nic własnego, tylko donosił po bracie, to skoro traktowali go jak obcego to odłączył się od rodziny, a rodzina nie wie dlaczego ich nie odwiedza, nie zadzwoni. Zawsze tak jakoś wolał obcych
A jaką opiekę jest w stanie zapewnić dziesięciu dzieciom jednocześnie? Może tyle, żeby zapewnić im jedzenie i dach nad głową (co jest jej obowiązkiem), bo na pewno nie będzie w stanie każdemu z nich poświęcić odpowiedniej ilości czasu. A im więcej dzieci, tym szybciej te starsze muszą dorastać, żeby pomagać zajmować się młodszym rodzeństwem. I co niby takie dzieci mają z własnego dzieciństwa.
Sama nigdy nie chciałabym dorastać w rodzinie wielodzietnej
Miałem koleżankę z siódemką młodszego rodzeństwa. Nienawidziła wszystkich, i rodzeństwa, i rodziców. Kojarzyli jej się tylko z tym, co traciła, gdy czas przeciekał jej przez palce. Jej życie jako dziecka i nastolatki obracało się wokół pieluch i bawienia dzieciaków. Żadnego własnego życia, żadnych koleżanek, o szaleństwach typowych dla nastolatek nie wspomnę. Po prostu nie miała do tego prawa. Co 2-3 lata nowy dzieciak. Jeden wyrósł z pieluch, kolejny się rodził. Matka miała pstro w głowie i córka była dla niej jedynie pomocą domową "na przyuczeniu", bo przecież w jej mniemaniu do niczego innego jak do rodzenia własnych dzieci się nie nadawała. Mając 17 lat spier*oliła z tego domu wariatów. Nie utrzymuje już kontaktu ani z rodzicami, ani z rodzeństwem. Nie założyła własnej rodziny. Dopiero po jej odejściu mamusia wreszcie przyhamowała "fabrykę"; chyba zorientowała się, że musi teraz ten kur*idołek ogarniać sama.. Każda próba nawiązania zdrowego kontaktu z rodziną kończyła się albo pretensjami, roszczeniami itp., albo głupimi docinkami typu: "czemu jeszcze nie masz męża, dzieci?" Odpuściła. Co idiotyczne, jej matka nadal nie rozumie, co robiła źle.
Jeśli się nie opiekują to znaczy, że pracowała na to całe życie...
@MadeMyDay Niektórzy zapominają, że istnieją ludzie na tym świecie, którzy od matki dostali tylko życie. Nic więcej. I to prawdopodobnie dlatego dostali to życie, bo mamusia chciała się pobzykać a dziecko było tego wynikiem, jednocześnie będąc problemem. Niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy, jakie piekło na ziemi może zgotować nam własną matka. W sumie trochę im zazdroszczę tej nieświadomości.
Nie liczy się ilość a jakość.
Przykre. Któż te dzieci tak wychował? A nie czekaj ...
Jeśli tyle natrzaskała to nic dziwnego, że ją olali.
pojawia sie jak bedzie podzial majatku albo pojawiaja sie co miesiac jak emerytura przychodzi ...
@Skar2k19 - taaa, jasne, lecą sępić co miesiąc o 20 złotych.
Smutne że się opiekuje? Chyba odwrotnie, smutne byłoby, gdyby się NIE opiekowała. Ale jeśli się nie opiekowała, to nic dziwnego, że ją później olali...
Moze Tata był całe dnie w pracy, dzieci taki przykład dostały, ze praca sie liczy.
@MIKKOP - tata był całe dnie w pracy a mama r*chała się z kim popadnie. I taki przykład dzieci dostały, że nie ważna rodzina tylko r*chanie się z innymi zamiast opiekowanie się dziećmi.
Nie da się opiekować dziesięciorgiem dzieci, nie da się każdemu z nich poświęcić odpowiednio dużo uwagi. Już nie wspomnę, że finansowo też nie jest się w stanie im zapewnić wszystkiego, czego potrzebują, bo to raczej nie w bogatych rodzinach tyle dzieci się rodzi.
@stts A byłeś/-łaś w takiej sytuacji, że wiesz że się nie da?
Cena europeizacji.
Młodzi za chlebem się rozjechali, a matka została sama.
Nikt nie jest w stanie zaopiekować się naraz dziesięciorgiem małych dzieci, nawet przedszkolanki mają limit pięcioro dzieci na jedną przedszkolankę, która jeszcze nie gotuje, bo od tego są kucharki albo catering, no i nie pierze. Jeżeli ktoś ma dziesięcioro dzieci, to znaczy, że starsze wychowują młodsze, więc nie ma się co dziwić, że dzieci później nie czują się zobowiązane do opieki nad matką.
Na łożu śmierci leży 80-latek - kochany mąż, ojciec i dziadek. Dookoła zebrała się cała rodzina. Żona, wszystkie dzieci, wnuki oraz kilkoro prawnucząt. Wszyscy w milczeniu wpatrują się w sufit tudzież w podłogę, czekając na zbliżającą się chwilę... Nagle ciszę przerywa dziadek i rzecze:
- Zdradzę wam swój największy sekret... Ja naprawdę nie chciałem się żenić i zakładać rodziny. Miałem wszystko: szybkie samochody, piękne kobiety, sporo przyjaciół i kasę na koncie. Ale pewnego wieczoru znajomy rzekł do mnie:
- "Ożeń się i załóż rodzinę bo nie będzie ci miał, kto podać szklanki wody, kiedy będzie ci się chciało pić na łożu śmierci."
Od tego momentu słowa te nie dawały mi spokoju. Postanowiłem radykalnie zmienić swoje życie i ożenić się. Skończyły się wyskoki z kolegami na piwo. Teraz wyskakiwałem tylko do nocnego po gerberki dla was, dzieci moje. Wieczorne dyskoteki z dziewczynami, zamieniły się w wieczorne oglądanie seriali z żoną... Pieniądze z konta zostały roztrwonione na fundusze inwestycyjne dla was kochane dzieci. Swawolne dni sprzed małżeństwa odeszły jak wiatr... I teraz, kiedy leżę na łożu śmierci ...
- Wiecie co?
- Co? - wszyscy zdumieni wpatrują się w staruszka.
- Nie chce mi się pić!
ciekawa historyjka, żona się dziwiła, że mąż dobrze żyje z rodzicami, ale z jego bratem nie bardzo się dogadują, chociaż dla obcych ludzi brat był dusza człowiek. Pojechali pewnego dnia też na obiadek do mamusi, oglądali albumy że zdjęciami, mamusia założyła specjalny zeszyt gdzie wypisywała pierwsze słowa synka, A kiedy skończyli żona zapytała gdzie jest album że zdjęciami drugiego syna, jego zeszyt, a teściowa odpowiada, ze nie chciało jej się już drugi raz tego robić. Nigdy nie miał nic własnego, tylko donosił po bracie, to skoro traktowali go jak obcego to odłączył się od rodziny, a rodzina nie wie dlaczego ich nie odwiedza, nie zadzwoni. Zawsze tak jakoś wolał obcych
A jaką opiekę jest w stanie zapewnić dziesięciu dzieciom jednocześnie? Może tyle, żeby zapewnić im jedzenie i dach nad głową (co jest jej obowiązkiem), bo na pewno nie będzie w stanie każdemu z nich poświęcić odpowiedniej ilości czasu. A im więcej dzieci, tym szybciej te starsze muszą dorastać, żeby pomagać zajmować się młodszym rodzeństwem. I co niby takie dzieci mają z własnego dzieciństwa.
Sama nigdy nie chciałabym dorastać w rodzinie wielodzietnej
Miałem koleżankę z siódemką młodszego rodzeństwa. Nienawidziła wszystkich, i rodzeństwa, i rodziców. Kojarzyli jej się tylko z tym, co traciła, gdy czas przeciekał jej przez palce. Jej życie jako dziecka i nastolatki obracało się wokół pieluch i bawienia dzieciaków. Żadnego własnego życia, żadnych koleżanek, o szaleństwach typowych dla nastolatek nie wspomnę. Po prostu nie miała do tego prawa. Co 2-3 lata nowy dzieciak. Jeden wyrósł z pieluch, kolejny się rodził. Matka miała pstro w głowie i córka była dla niej jedynie pomocą domową "na przyuczeniu", bo przecież w jej mniemaniu do niczego innego jak do rodzenia własnych dzieci się nie nadawała. Mając 17 lat spier*oliła z tego domu wariatów. Nie utrzymuje już kontaktu ani z rodzicami, ani z rodzeństwem. Nie założyła własnej rodziny. Dopiero po jej odejściu mamusia wreszcie przyhamowała "fabrykę"; chyba zorientowała się, że musi teraz ten kur*idołek ogarniać sama.. Każda próba nawiązania zdrowego kontaktu z rodziną kończyła się albo pretensjami, roszczeniami itp., albo głupimi docinkami typu: "czemu jeszcze nie masz męża, dzieci?" Odpuściła. Co idiotyczne, jej matka nadal nie rozumie, co robiła źle.
@Vertreter i nigdy nie będzie mieć dzieci?