Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
437 443
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar hazard8
+13 / 15

Ja nawet (szkoła średnia 2004) chodziłem do woźnej po wiaderko i mop gdy coś rozlałem. Tak jestem nauczony. Sprzątaczka to nie jest mój niewolnik. Zjeb.... naprawiam. I tak po zajęciach miały dużo do ogarnięcia

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C cichy_desperat
+7 / 11

Normalne i moim zdaniem poprawne nauczanie w szkole. Coś całkowicie normalnego w cywilizowanym kraju.
Szkoda, że takie coś byłoby nie do pomyślenia w Polsce. Już widzę te wściekłe Karyny i Sebiksów: ale jak to moje dziecko ma klasę zamiatać? Przecież moje dziecko nie musi po sobie sprzątać - od tego są sprzątaczki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G GustawPiorun
0 / 2

W Polsce to Czarnek mógłby zamiatać latającą miotłą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G konto usunięte
+2 / 4

Pracowałem ponad rok w Japonii i mieszkałem tam z rodziną. Dzieci chodziły do anglojęzycznej szkoły, ale zasady były takie same jak w "czysto" Japońskich placówkach. Dozorcy i sprzątaczki są w szkołach, ale zajmują się okresowym dokładnym sprzątaniem, oraz tym, co dla dzieci byłoby niebezpieczne(lampy, wysokie okna itd). Dzieci uczą się od małego, życia we wspólnocie, szanowania publicznych rzeczy, bo jak sprzątnie przyklejoną gumę lub będzie czyścił porysowaną ławkę, to czuje "ten ból". Po swoich dzieciach widzę, jak coś tak prostego działa bardzo dobrze. Nie muszę mówić dzieciom, że jak się bawią np w parku, to trzeba posprzątać po sobie w taki sposób jak było przed nimi. Nigdy nie musiałem mówić synowi, bo sam wie, że po zakupach, jak jakieś śmiecie zostają w wózku to trzeba je wyrzucić(jestem dumny jak zachowują się moje dzieci). Niestety w Polsce jest jak jest i wózku na zakupy można spotkać gazety, reklamówki a nawet opakowania po kfc... wstyd z takimi ludźmi żyć w jednym kraju.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Uhtred
0 / 0

A ja na przykład jezdzilem zbierać ziemniaki. I nie tylko. W ramach warsztatów szkolnych jeździliśmy na budowę, całą klasą kładliśmy w jeden dzień instalacje elektryczną w całym budynku, później w ramach warsztatów zakładaliśmy biały osprzęt. Było super. Zgadnijcie kto kasował do kieszeni za to wszystko haha. W Polsce nie byłoby by problemu z tym, żeby dzieciaki uczyły się od najmłodszych lat. Problem byłby taki, że zaraz by się znalazł jakiś cwaniak jak by tu wykorzystać sytuację dla własnych celów. Pomysł fajny ale czy w Polsce? No nie wiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Uhtred
0 / 0

Warsztaty były niepłatne i podlegały pod szkołę. Było na nich kilka specjalizacji i wszystkie robiły dokładnie to samo. Było to dawno ale mentalność niektórych ludzi jest jak geny. Przechodzą z pokolenia na pokolenie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem