@buczkog A ja średnio ze 2 razy w miesiącu jak mnie najdzie ochota sobie robię i jeszcze mi się nigdy nie zdarzyło żeby był z jajkiem jakiś problem.
Polecam zadbać o higienę jajek i umyć je przed zabraniem się do przygotowania potrawy - oczywiście o własnych jajkach i rękach też nie należy zapominać. Salmonella jak większość bakterii towarzyszy nam na co dzień i jest praktycznie wszędzie i tylko od zachowania higieny zależy to czy nie pozwolimy się jej rozmnożyć do tego stopnia by wywołać infekcję.
@AdamSlodowy Nigdy w życiu nie myłam jajek. Mieliśmy swoje kury, których jajka leżały w piwnicy, skąd się je brało do wszystkiego. I jadłam jajka z cukrem lub jeszcze z dodatkiem kakao i żyję do tej pory.
@maggdalena18 To dlatego że właśnie jadłaś jak popadnie i organizm wytworzył wystarczająco wysoką odporność żeby ewentualne zatrucie czy infekcja objawiło się co najwyżej rzadkim sraniem. Też jestem z pokolenia które lizało łopatkę w piaskownicy i mało co mnie rusza ale gotując dla młodych wolę zachować higienę i jednak umyć produkty niezależnie czy to jajka, pory czy cebula - oczywiście nie detergentem - po prostu zwyczajnie opłukać wstępnie wodą no a szczególnie jak mam do czynienia z jajkami od "szczęśliwych kur" bo mam wrażanie że producenci celowo je kąpią w błocie i kurzym gównie.
Jak sam, za małolata, wybierałem jajka spod niosek na wsi to nie przypominam sobie żeby były obesrane.
@AdamSlodowy Sraczki też nie miałam. ;) Także... Tylko że myjesz skorupkę, a zawartość jajka jaka była, taka została.
Czasami gówienko się zdarzało na jajku, ale bez przesady.
I widzisz, sami jedliśmy tak i tak, ale młodym trzeba dać higienicznie, upośledzając ich odporność i wyjaławiając ich organizmy. Zamknąć w inkubatorze, nie dać się przewrócić, nie dać się ubrudzić, nie dać żyć.
Ja łopatek nie lizałam, ale biegałam boso po kałużach, całowałam żaby i odporność mam bardzo dobrą.
@maggdalena18 Odnoszę wrażenie że brniesz w tą bzdurną argumentację bez wiedzy jakiejkolwiek na temat bakterii. Ok, rozumiem, jesteś niezniszczalna, a bakterie według twojej wiedzy powstają wewnątrz jajka i mycie skorupki nic nie daje. Otóż jesteś w wielkim błędzie bo akurat najczęściej do zatruć pokarmowych dochodzi nie przez spożycie zepsutych jaj a właśnie przez brak higieny przy gotowaniu i przeniesienie bakterii występujących na skorupce jajka do potrawy, jest to szczególnie niebezpieczne przy potrawach w których nie wszystkie składniki poddaje się obróbce cieplnej. Rodzajów bakterii na kurzym jajku jest cała encyklopedia od salmonelli do gronkowca złocistego, cała zabawa polega na maksymalnym zredukowaniu ich ilości tak aby w późniejszym etapie układ odpornościowy był w stanie wybić. W przypadku nie zachowania należytej higieny bakterie te zdążą się namnożyć w takiej ilości której układ immunologiczny nie będzie w stanie zutylizować i w najlepszym wypadku skończy się obstrukcją a w poważniejszych wypadkach sepsą i końcem historii.
Nie zrozumiałaś także mojej wycieczki do tego że w młodości robiłem różne rzeczy ale teraz gotując dbam o higienę, nie dbam o nią dlatego że młodzi są słabi, dbam o nią bo tak robić należy przygotowując pożywienie dla kogokolwiek. Owszem, dla siebie zdarza się że przygotuję coś z produktów kilka dni po terminie czy coś w tym stylu jednak gotując dla kogoś nie śmiał bym przygotować pożywienia z innych niż świeże i czyste produkty. Wykorzystywanie czasem przeterminowanych produktów na własne potrzeby wynika z zasady nie marnowania jedzenia o ile to możliwe,
To ostatni mój wpis w tej dyskusji, temat uważam za zamknięty i nie będę go kontynuował.
Pozdrawiam.
@AdamSlodowy Nie napisałam nigdzie, że jestem niezniszczalna. Nie wciskaj mi słów, których nie napisałam.
I ja nie napisałam, że młodzi są słabi i dlatego to i to. Napisałam, nie tylko w odniesieniu do Ciebie, że rodzice, którzy dzieciństwo jakimś cudem przeżyli (żart), teraz wychowują swoje dzieci na życiowe pipy. I że najchętniej zamknęliby je w inkubatorach. Znam matki, które mają paranoję na punkcie tego, że dziecko się przewróci, kolano zedrze i jeszcze, o zgrozo!, się pobrudzi. O to chodziło, więc też nie zrozumiałeś.
A jak jesteś tak obeznany z bakteriami itp., to powinieneś wiedzieć, że nie zawsze po terminie oznacza coś strasznego. "Zaleca się spożyć do" a "najlepiej spożyć do" to zupełnie coś innego. A ludzie nie odróżniają i wywalają dobre produkty, bo są 2 dni po terminie. Zgroza. Ostatnio jadłam jogurt 5 dni po terminie. Żyję!
Niby fajnie, że organizm wytworzył odporność, ale na testach do książeczki sanitarnej już by to wyszło a więc praca w gastronomii by odpadła.
Ja jadłam kogel mogel, tatar na weselach, truskawki prosto z krzaka jeszcze z kurzem, czy zdarzało się coś zjeść brudną ręką za dzieciaka jak się było na dworze i nie było gdzie umyć a się trafiły jakieś owoce czy smakołyki od sąsiadki
I na testach nic nie wyszło :)
A to że człowiek nie zachoruje nie znaczy że nie będzie nosicielem.
Co to jest?
A ile to roboty, żeby sobie zrobić? Najlepiej z sokiem z cytryny... Idę do kuchni ;)
A co za problem nie pamiętać? Jak ajerkoniak, tylko tyle że bez procentów ;-)
Tzw. kogla mogla nie jadam od 20 lat. Jak mój młodszy brat miał komunię to pół klatki schodowej salmonelli dostało bo mama po sąsiadach rozdała żarło.
@buczkog A ja średnio ze 2 razy w miesiącu jak mnie najdzie ochota sobie robię i jeszcze mi się nigdy nie zdarzyło żeby był z jajkiem jakiś problem.
Polecam zadbać o higienę jajek i umyć je przed zabraniem się do przygotowania potrawy - oczywiście o własnych jajkach i rękach też nie należy zapominać. Salmonella jak większość bakterii towarzyszy nam na co dzień i jest praktycznie wszędzie i tylko od zachowania higieny zależy to czy nie pozwolimy się jej rozmnożyć do tego stopnia by wywołać infekcję.
@buczkog
Ja zawsze przed przyrządzeniem kogla-mogla polewam jajka wrzątkiem.
@AdamSlodowy Nigdy w życiu nie myłam jajek. Mieliśmy swoje kury, których jajka leżały w piwnicy, skąd się je brało do wszystkiego. I jadłam jajka z cukrem lub jeszcze z dodatkiem kakao i żyję do tej pory.
@maggdalena18 To dlatego że właśnie jadłaś jak popadnie i organizm wytworzył wystarczająco wysoką odporność żeby ewentualne zatrucie czy infekcja objawiło się co najwyżej rzadkim sraniem. Też jestem z pokolenia które lizało łopatkę w piaskownicy i mało co mnie rusza ale gotując dla młodych wolę zachować higienę i jednak umyć produkty niezależnie czy to jajka, pory czy cebula - oczywiście nie detergentem - po prostu zwyczajnie opłukać wstępnie wodą no a szczególnie jak mam do czynienia z jajkami od "szczęśliwych kur" bo mam wrażanie że producenci celowo je kąpią w błocie i kurzym gównie.
Jak sam, za małolata, wybierałem jajka spod niosek na wsi to nie przypominam sobie żeby były obesrane.
@AdamSlodowy Sraczki też nie miałam. ;) Także... Tylko że myjesz skorupkę, a zawartość jajka jaka była, taka została.
Czasami gówienko się zdarzało na jajku, ale bez przesady.
I widzisz, sami jedliśmy tak i tak, ale młodym trzeba dać higienicznie, upośledzając ich odporność i wyjaławiając ich organizmy. Zamknąć w inkubatorze, nie dać się przewrócić, nie dać się ubrudzić, nie dać żyć.
Ja łopatek nie lizałam, ale biegałam boso po kałużach, całowałam żaby i odporność mam bardzo dobrą.
@maggdalena18 Odnoszę wrażenie że brniesz w tą bzdurną argumentację bez wiedzy jakiejkolwiek na temat bakterii. Ok, rozumiem, jesteś niezniszczalna, a bakterie według twojej wiedzy powstają wewnątrz jajka i mycie skorupki nic nie daje. Otóż jesteś w wielkim błędzie bo akurat najczęściej do zatruć pokarmowych dochodzi nie przez spożycie zepsutych jaj a właśnie przez brak higieny przy gotowaniu i przeniesienie bakterii występujących na skorupce jajka do potrawy, jest to szczególnie niebezpieczne przy potrawach w których nie wszystkie składniki poddaje się obróbce cieplnej. Rodzajów bakterii na kurzym jajku jest cała encyklopedia od salmonelli do gronkowca złocistego, cała zabawa polega na maksymalnym zredukowaniu ich ilości tak aby w późniejszym etapie układ odpornościowy był w stanie wybić. W przypadku nie zachowania należytej higieny bakterie te zdążą się namnożyć w takiej ilości której układ immunologiczny nie będzie w stanie zutylizować i w najlepszym wypadku skończy się obstrukcją a w poważniejszych wypadkach sepsą i końcem historii.
Nie zrozumiałaś także mojej wycieczki do tego że w młodości robiłem różne rzeczy ale teraz gotując dbam o higienę, nie dbam o nią dlatego że młodzi są słabi, dbam o nią bo tak robić należy przygotowując pożywienie dla kogokolwiek. Owszem, dla siebie zdarza się że przygotuję coś z produktów kilka dni po terminie czy coś w tym stylu jednak gotując dla kogoś nie śmiał bym przygotować pożywienia z innych niż świeże i czyste produkty. Wykorzystywanie czasem przeterminowanych produktów na własne potrzeby wynika z zasady nie marnowania jedzenia o ile to możliwe,
To ostatni mój wpis w tej dyskusji, temat uważam za zamknięty i nie będę go kontynuował.
Pozdrawiam.
@AdamSlodowy Nie napisałam nigdzie, że jestem niezniszczalna. Nie wciskaj mi słów, których nie napisałam.
I ja nie napisałam, że młodzi są słabi i dlatego to i to. Napisałam, nie tylko w odniesieniu do Ciebie, że rodzice, którzy dzieciństwo jakimś cudem przeżyli (żart), teraz wychowują swoje dzieci na życiowe pipy. I że najchętniej zamknęliby je w inkubatorach. Znam matki, które mają paranoję na punkcie tego, że dziecko się przewróci, kolano zedrze i jeszcze, o zgrozo!, się pobrudzi. O to chodziło, więc też nie zrozumiałeś.
A jak jesteś tak obeznany z bakteriami itp., to powinieneś wiedzieć, że nie zawsze po terminie oznacza coś strasznego. "Zaleca się spożyć do" a "najlepiej spożyć do" to zupełnie coś innego. A ludzie nie odróżniają i wywalają dobre produkty, bo są 2 dni po terminie. Zgroza. Ostatnio jadłam jogurt 5 dni po terminie. Żyję!
Pozdrawiam
@AdamSlodowy
Niby fajnie, że organizm wytworzył odporność, ale na testach do książeczki sanitarnej już by to wyszło a więc praca w gastronomii by odpadła.
Ja jadłam kogel mogel, tatar na weselach, truskawki prosto z krzaka jeszcze z kurzem, czy zdarzało się coś zjeść brudną ręką za dzieciaka jak się było na dworze i nie było gdzie umyć a się trafiły jakieś owoce czy smakołyki od sąsiadki
I na testach nic nie wyszło :)
A to że człowiek nie zachoruje nie znaczy że nie będzie nosicielem.
A co? Nielegalny już jest?
Jak się doda bimbru to tak.
ty?
Pamiętam, mniam!!