Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
447 455
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar Koszowy
0 / 18

Wbrew pozorom wcale to nie jest takie głupie negocjować wypłatę, która pokrywa koszty. Sam przebieg rozmowy z obu stron brzmi dość niesensownie, ale jasne, że koszty, jakie ponosi pracownik, są istotne i grają rolę w negocjacji. Koszt dojazdu autobusem bywa wyższy niż koszt dojazdu taksówką, więc ten również powinien być brany pod uwagę. Ja np. mieszkam kilkaset km do miejsca pracy, więc pracodawca zapewnia mi służbowy nocleg. A osobom mieszkającym w tym samym mieście nie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bihar
+18 / 20

@Koszowy "koszt dojazdu autobusem bywa wyższy niż koszt dojazdu taksówką"? Albo taksą żeś nigdy nie jechał, albo autobusem.
Nawet Uber to koszt 2x/3x więcej niż autobus (na kilometrowym odcinku).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
+1 / 5

@Bihar Jak to się mawia w świecie linuksowym, linux jest za darmo, jeżeli twój czas jest wart 0zł.

Wszystko zależy od lokalizacji. Są miejsca, gdzie nie wyobrażam sobie auta, bo tramwaje/busy są co 10 minut, a miejsce A z miejscem B jest świetnie skomunikowane, a są miejsca (np. tam gdzie mieszkam) gdzie dojazd autobusami odbywa się rzadko i z wieloma przesiadkami. Więc dojazd na klasyczne 8h to byłoby niezłe wyzwanie czasowe.

Tak mi się od razu przypomina ta klasyka: https://www.youtube.com/watch?v=-lBf3Up1KNM

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
-1 / 1

@Koszowy "Jak to się mawia w świecie linuksowym, linux jest za darmo, jeżeli twój czas jest wart 0zł."
Jasne, że mój przejazd ma dla mnie jakiś koszt. Nie jest on kosztem pracodawcy bo w tym czasie nie pracuję do niego, nie przysparzam mu dochodu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
+1 / 1

@RomekC Z takim podejściem, to może zatrudnisz się u mnie :) Będę miał tanio, bo dojazdy do Klientów będziesz brał na siebie. I kosztowo i czasowo.

Błędem jest mówić, że ktoś pracuje 8h, bo o 8 odbija kartę na wejściu a o 16 na wyjściu. Jeżeli jestem przedsiębiorcą i wyjeżdżam do klientów o 7 rano i wracam o 17 wieczorem, to pracuję 10h dla klientów/firmy. To samo dotyczy pracownika. On wyjeżdża do Klientów i to się liczy. Więc czemu pracownik, który wyjeżdża do mnie, ma tego nie liczyć? Wszystko, co jest kosztem tego, że on zarabia, jest kosztem uzyskania przychodu. Urząd Skarbowy inaczej pozwoli obliczyć podatek, gdy dojeżdżasz spoza miasta, a inaczej jeśli w obrębie miasta. I analogicznie, pracodawca inaczej powinien kalkulować wynagrodzenie jeżeli dojeżdżasz do niego z daleka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2021 o 20:03

avatar RomekC
-2 / 2

@Koszowy Co pracodawcę obchodzi czas dojazdu pracownika? Co on z tego ma? Może ja zatrudnię się w Warszawie i codziennie będę dojeżdżał z Krakowa? Jeśli pracodawca będzie mi za to płacił, to bardzo chętnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC

>Co pracodawcę obchodzi czas dojazdu pracownika?

To samo co mojego Klienta, którego obciążam także za dojazd. I inne stawki są przy pomocy zdalnej, a inne przy pomocy z dojazdem na miejsce. Jak zamówisz pizzę z dowozem, też płacisz za dowóz. I to zależnie od strefy i odległości. Wyobraź sobie, że nie ma Narodowej Fundacji Zwracającej Koszt Dojazdu Pracownika Do Pracy.

Przeprowadziliśmy się rodzinnie wiosną i moja żona ma teraz 30 minut dojazdu do pracy, więc ma zgodę dyrekcji na rozpoczynanie pracy pół godziny później.

> Co on z tego ma?

Pracownika. Zawsze może sobie zatrudnić kogoś kto mieszka obok.


> Jeśli pracodawca będzie mi za to płacił, to bardzo chętnie.

O widzisz, w końcu łapiesz o co chodzi.

Usługa pracy, jaką świadczy pracownik wobec pracodawcy powinna być kalkulowana tak samo jak każda inna usługa. Gdy zamawiałem 5 ton ziemi na ogródek, dostawca określił cenę za ziemię oraz cenę za dowóz, zależną od 1km odległości. W przypadku pracownika pracującego stacjonarnie w miejscu X, takie negocjacje jak najbardziej powinny mieć miejsce. I jeżeli są dwaj pracownicy robiący dokładnie to samo, na dokładnie takim samym poziomie, a jeden mieszka 100km od miejsca pracy, a drugi 5km, to różnica powinna być uwzględniona w wycenie usługi pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy "To samo co mojego Klienta, którego obciążam także za dojazd..."
Twój klient zatem nie rozpatruje oddzielnie Twojego kosztu dojazdu i kosztu usługi, prawda? Inaczej mówiąc jest mu obojętnie czy zapłaci Tobie 500 za usługę i 200 za dojazd czy 700 za usługę a dojazd będzie gratis.

"Jak zamówisz pizzę z dowozem, też płacisz za dowóz..."
Oczywiście, że płacę. Nie płacę jednak oddzielnie. Pizzeria wlicza to w koszty nie informując mnie tak jak to zrobił kandydat na pracę z demota.

"Przeprowadziliśmy się rodzinnie wiosną i moja żona ma teraz 30 minut dojazdu do pracy, więc ma zgodę dyrekcji na rozpoczynanie pracy pół godziny później."
Super. Jak długo pracuje Twoja żona? Jest dobrym pracownikiem?
Pytania biorą się stąd, że podejrzewam, że Twoja żona nie stawiała warunków pracy pół godziny krócej gdy ubiegała się o pracę. I jest dobrym pracownikiem któremu dyrekcja idzie na rękę. Mam rację?

"Pracownika. Zawsze może sobie zatrudnić kogoś kto mieszka obok."
Oczywiście, że może. Uważasz, że więcej należy się pracownikowi za sam fakt mieszkania dalej?

"O widzisz, w końcu łapiesz o co chodzi."
Dziękuję, jest nadzieja.

"Usługa pracy, jaką świadczy pracownik wobec pracodawcy powinna być kalkulowana tak samo jak każda inna usługa. Gdy zamawiałem 5 ton ziemi na ogródek..."
Bardzo dobry przykład. Interesowała Cię oddzielnie cena za ziemię i dowóz czy końcowa?

"I jeżeli są dwaj pracownicy robiący dokładnie to samo, na dokładnie takim samym poziomie, a jeden mieszka 100km od miejsca pracy, a drugi 5km, to różnica powinna być uwzględniona w wycenie usługi pracy."
Moim zdaniem nie. Wycena usługi powinna opierać jest głównie na tym co pracownik wnosi. Np. praca na pewnym stanowisku przynosi mi przychód 10 tys. Jestem skłonny dać pracownikowi 8 tys. Nie interesuje mnie jak daleko mieszka od miejsca pracy.
Co jeśli obaj pochodzą a tej samej miejscowości. I ten drugi kupił mieszkanie 5 km od miejsca pracy. Wziął na to kredyt. Może do kredytu także powinien się dokładać pracodawca?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC >>"To samo co mojego Klienta, którego obciążam także za dojazd..."
>> Twój klient zatem nie rozpatruje oddzielnie Twojego kosztu dojazdu i kosztu usługi, prawda?

Różnie, zależy od osobowości Klienta. Ja np. jak zamawiam różne rzeczy, to zawsze analizuję oddzielnie część za towar/usługę, a oddzielnie część za jej dostarczenie. To ułatwia kosztorysowanie, bo jeśli tam będę 2h, to wtedy będzie 1000+200 za dojazd.I jest to przejrzyste.

> Inaczej mówiąc jest mu obojętnie czy zapłaci Tobie 500 za usługę i 200 za dojazd czy 700 za usługę a dojazd będzie gratis.

Podejrzewam, że pracownikowi jest obojętnie czy to rozbijesz czy podasz w całości, ale ostateczna kwota musi obydwie wartości zawierać. I znów – jest różnica czy gość pracuje na pół etatu codziennie po 4h czy trzy dni dojeżdża, a 2 ma wolne. Stąd negocjacje całości są mniej przejrzyste.


>"Jak zamówisz pizzę z dowozem, też płacisz za dowóz..."
>Oczywiście, że płacę. Nie płacę jednak oddzielnie. Pizzeria wlicza to w koszty nie informując mnie

A ja płacę oddzielnie. Klikam sobie na pyszne.pl (czy dawniej na śp. pizzaportal) i mam oddzielną cenę za jedzenie i oddzielne koszty dowozu, które są zróżnicowane od tego, gdzie mieszkam.

>tak jak to zrobił kandydat na pracę z demota.

Zrobił to nieelegancko, co do formy rozmowy, to ogólnie spotkały się dwa łosie, kandydat i pracodawca.


>>"Przeprowadziliśmy się rodzinnie wiosną i moja żona ma teraz 30 minut dojazdu do pracy, więc ma zgodę dyrekcji na rozpoczynanie pracy pół godziny później."
> Super. Jak długo pracuje Twoja żona?

O ile mnie pamięć nie myli, to od około 2010 roku u tego pracodawcy.

> Jest dobrym pracownikiem?

Nie mi to oceniać.


> Pytania biorą się stąd, że podejrzewam, że Twoja żona nie stawiała warunków pracy pół godziny krócej gdy ubiegała się o pracę. I jest dobrym pracownikiem któremu dyrekcja idzie na rękę. Mam rację?


Możliwe, ale to bez wpływu na temat, jaki omaiwami. Negocjuję ceny zarówno z nowym Klientami jak i starymi. To co piszesz, to oczywiście, że ma znaczenie, bo solidność czy znajomość mnie jak najbardziej wpływa na wysokość negocjowanych stawek. Ale ja nie omawiam w tym wątku ani chamskiego sposobu, jakiego chwycił się Kandydat ani wysoości ewentualnej opłaty za dojazd (czy to kwotowej, czy jak u mojej żony w zniżce czasowej), jedynie zwracam uwagę na fakt, że koszt dojazdu jest jak najbardziej czynnikiem negocjacyjnym. Jeden z moich Klientów nie chce mi dopłacać za dojazd 400km, więc zapewnia mi mieszkanie na miejscu, gdy przyjeżdżam na kilka dni tam. Więc tu pracodawca może zamiast na taksówki, zaproponować albo zniżkę godzin i dojazd autobusowy, albo mieszkanie służbowe oddalone o 5 minut piechotą. Możliwości są RÓŻNE, mniej lub bardziej opłacalne dla którejś ze stron, ale to kwestia negocjacji i ustalania warunków. I nic w tym dziwnego, oferty pracy połączone z propozycją realokacji też nie są niczym nietypowym na rynku pracy i również proponowane są NOWYM pracownikom, a nie tylko wieloletnim i zaufanym.

>>"Pracownika. Zawsze może sobie zatrudnić kogoś kto mieszka obok."
>Oczywiście, że może. Uważasz, że więcej należy się pracownikowi za sam fakt mieszkania dalej?

Oczywiście. Jeżeli tylko wynegocjuje takie warunki i pracodawca uzna, że woli zatrudnić kogoś dojeżdżającego taksówką z daleka zamiast kogoś mieszkającego obok, to nie widzę żadnych powodów do negocjacji.


>>"Usługa pracy, jaką świadczy pracownik wobec pracodawcy powinna być kalkulowana tak samo jak każda inna usługa. Gdy zamawiałem 5 ton ziemi na ogródek..."
>Bardzo dobry przykład. Interesowała Cię oddzielnie cena za ziemię i dowóz czy końcowa?

Oczywiście, że oddzielnie. Dzięki temu przy następnym zamawianiu w inne miejsce będę miał bardziej przejrzyste obliczenia. Mogę też porównać dwóch dostawców pod względem ceny towaru oraz rozważyć wynającie oddzielnego transportu. Jeżeli się okaże, że cena na dowóz jest zbyt wysoka, mogę kupić z odbiorem osobistym.

W przypadku tego pracownika, łatwiej jest potem

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC Ucięło, więc 2 część osobno:


W przypadku tego pracownika, łatwiej jest potem negocjować zmiany stawek. Przykładowo gość uzyska awans i za swoją pracę będzie dostawał więcej, to stawka za dojazd pozostanie niezmienna. Dla odmiany, jeżeli powstanie Szybka Linia Tramwajowa do jego osiedla, można renegocjować część za dojazdy. Albo okaże się, że zostanie wprowadzona Praca Zdalna. Wtedy koszt dojazdów spada do zera, za to rośnie koszt najmu HomeOffice.

Tak, proszę Pana, zapewne się oburzysz również – jak to, pracodawca ma płacić pracownikowi za domowe biuro? Ano ma. I jak najbardziej to się też negocjuje, bo to element kosztów pracy. Wykorzystanie domowej przestrzeni, wykorzystanie prywatnego telefonu, wykorzystanie prywatnego komputera, wykorzystanie prywatnego prądu.

Teraz gdy się zrobiła modna praca zdalna, to coraz więcej osób negocjuje właśnie dodatkowe gratyfikacje na pokrycie jej kosztów.

I tak samo dojazdy – są elementem zapewnienia warunków pracy.


>Moim zdaniem nie. Wycena usługi powinna opierać jest głównie na tym co pracownik wnosi. Np. praca na pewnym stanowisku przynosi mi przychód 10 tys. Jestem skłonny dać pracownikowi 8 tys.

Oczywiscie, pracodawca negocjując kwoty musi brać pod uwagę wnoszoną wartość. Tego nie neguję. Zapewne nie zapłacę dojazdów z Radomia do Warszawy taksówką dla mojej sprzątaczki. Ale na etapie negocjacji to wpływa zawsze na kwotę. Co najwyżej rozejdziemy się bez porozumienia. Nie wszystkie negocjacje kończą się zawarciem współpracy.

> Nie interesuje mnie jak daleko mieszka od miejsca pracy.

Ale jego to interesuje i czy to wprost czy to po cichu, będzie to kalkulował. Jeżeli ty mu dasz 8, a ktoś blisko jego domu też da 8, to on pójdzie tam. Więc jasne przedstawienie sytuacji pomoże np. podjąć ci decyzję albo o odrzuceniu kandydata (no bo on chce 8 + taksówki) albo o daniu mu dodatkowo tych taksówek.

>Co jeśli obaj pochodzą a tej samej miejscowości. I ten drugi kupił mieszkanie 5 km od miejsca pracy. Wziął na to kredyt. Może do kredytu także powinien się dokładać pracodawca?

Nie wiem czy POWINIEN. Będzie to brane pod uwagę w negocjacjach. O ofertach pracy z realokacją już pisałem. A mam znajomego, któremu pracodawca dokłada się do rehabiliacji córki. Wolny rynek polega na negocjacjach warunków i chora córka jest jednym z elementów. Tak jak dojazd z daleka czy kredyt na mieszkanie blisko.

Oczywiście, prawo do negocjacji nie oznacza że ja mówię, że Pracodawca ma się zgadzać na wszystko i zawsze. On też ma prawo negocjacji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy
"...wtedy będzie 1000+200 za dojazd.I jest to przejrzyste."
Oczywiście, że to jest przejrzyste. Będę się jednak upierał, że Twojego klienta przede wszystkim interesuje cena końcowa. Czyli nie wybierze Twojego tańszego konkurenta który wykona usługę za 400 + 400 dojazd niż Twoją za 500 + 200 dojazd.

"Podejrzewam, że pracownikowi jest obojętnie czy to rozbijesz czy podasz w całości, ale ostateczna kwota musi obydwie wartości zawierać..."
Oczywiście, że musi. I znowu zmierzam do tego, składowe są istotne dla pracownika a nie pracodawcy.

"A ja płacę oddzielnie. Klikam sobie na pyszne.pl (czy dawniej na śp. pizzaportal) i mam oddzielną cenę za jedzenie i oddzielne koszty dowozu, które są zróżnicowane od tego, gdzie mieszkam."
Ja się z tym nie spotyka. Mieszkam w dużym mieście.

"Zrobił to nieelegancko, co do formy rozmowy, to ogólnie spotkały się dwa łosie, kandydat i pracodawca."
Tu się z Tobą całkowicie zgodzę.

"O ile mnie pamięć nie myli, to od około 2010 roku u tego pracodawcy."
Zupełnie inna sytuacja niż w democie - "chłopak świeżo po ukończeniu studiów".

"> Jest dobrym pracownikiem?
Nie mi to oceniać."
Na pewno jest ;-)

"Możliwe, ale to bez wpływu na temat, jaki omaiwami. Negocjuję ceny zarówno z nowym Klientami jak i starymi. To co piszesz, to oczywiście, że ma znaczenie, bo solidność czy znajomość mnie jak najbardziej wpływa na wysokość negocjowanych stawek..."
Tak też podejrzewałem, Twoje usługi są znane klientom i bardzo cenione.

"...zwracam uwagę na fakt, że koszt dojazdu jest jak najbardziej czynnikiem negocjacyjnym [… ] pracodawca może zamiast na taksówki, zaproponować albo zniżkę godzin i dojazd autobusowy, albo mieszkanie służbowe oddalone o 5 minut piechotą..."
Co dostanie w zamian? Ja żądam czegoś dodatkowego ale także coś ekstra oferuję.

">Oczywiście, że może. Uważasz, że więcej należy się pracownikowi za sam fakt mieszkania dalej?
Oczywiście..."
Jak wyżej. Dlaczego pracodawca wolałby "zatrudnić kogoś dojeżdżającego taksówką z daleka zamiast kogoś mieszkającego obok"?

">Bardzo dobry przykład. Interesowała Cię oddzielnie cena za ziemię i dowóz czy końcowa?
...Jeżeli się okaże, że cena na dowóz jest zbyt wysoka, mogę kupić z odbiorem osobistym."
Dochodzimy jednak do ceny całkowitej.

"W przypadku tego pracownika, łatwiej jest potem negocjować zmiany stawek..."
Mam wrażenie, że podchodzisz do przykładu z demota jak do swoich usług czy pracy żony, gdy nie jesteście nowi dla klientów/dyrektorstwa. Oczywiście w przypadku rozmowy z ekspertem, osobą o cennym doświadczeniu takie negocjacje mają rację bytu. Uważam jednak, że w przypadku rekrutacji w której jest wielu kandydatów nie powinny mieć miejsca.

"Tak, proszę Pana, zapewne się oburzysz również – jak to, pracodawca ma płacić pracownikowi za domowe biuro? Ano ma. I jak najbardziej to się też negocjuje, bo to element kosztów pracy..."
Ja z tym akurat nie polemizuję. Nie polemizuję bo jest to oczywiste i każdy pracownik w domowym biurze ponosi koszty.

"I tak samo dojazdy – są elementem zapewnienia warunków pracy."
Obawiam się, że za dojazdy do pracy, z prawnego punktu widzenia, nie odpowiada pracodawca. Oczywiście może go zapewnić lub pokryć jego koszy. Jednak nie powinien pod tym względem nikogo faworyzować.

"...Co najwyżej rozejdziemy się bez porozumienia. Nie wszystkie negocjacje kończą się zawarciem współpracy."
Tutaj także się z tym zgadzam. Jednak w negocjacjach jest odpowiedni czas, albo go nie ma, na wysuwanie niektórych argumentów. W tym wypadku kandydat strzelił sobie w kolano.

"> Nie interesuje mnie jak daleko mieszka od miejsca pracy.
Ale jego to interesuje i czy to wprost czy to po cichu, będzie to kalkulował. Jeżeli ty mu dasz 8, a ktoś blisko jego domu też da 8, to on pójdzie tam..."
Wolałbym otrzymać kwotę ostateczną. W democie kandydat chciał dopłaty do taksówki i do obiadów. Mógł wysunąć mnóstwo innych żądań, np. dopłaty do wczesnego wstawania, do kredytu na mieszkanie, do ubioru, itd. To wszystko przecież interesuje kan

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 czerwca 2021 o 14:22

avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC
@Koszowy
>>"A ja płacę oddzielnie. Klikam sobie na pyszne.pl (czy dawniej na śp. pizzaportal) i mam oddzielną cenę za jedzenie i oddzielne koszty dowozu, które są zróżnicowane od tego, gdzie mieszkam."
>Ja się z tym nie spotyka. Mieszkam w dużym mieście.

Pisałeś o KRK, więc wybrałem w Pyszne KRK i są jak widać ceny za dostawę: https://snipboard.io/Q0C6wn.jpg

>>"O ile mnie pamięć nie myli, to od około 2010 roku u tego pracodawcy."
>Zupełnie inna sytuacja niż w democie - "chłopak świeżo po ukończeniu studiów".

Co może mieć wpływ na pozycję negocjacyjną, ale nie zaburza całości podejścia.

>Tak też podejrzewałem, Twoje usługi są znane klientom i bardzo cenione.

Co może mieć wpływ na pozycję negocjacyjną, ale nie zaburza całości podejścia.


>>"...zwracam uwagę na fakt, że koszt dojazdu jest jak najbardziej czynnikiem negocjacyjnym [… ] pracodawca może zamiast na taksówki, zaproponować albo zniżkę godzin i dojazd autobusowy, albo mieszkanie służbowe oddalone o 5 minut piechotą..."
>Co dostanie w zamian?

Pracownika. Na tym etapie więcej nic nie wiemy o tej sprawie.

>Ja żądam czegoś dodatkowego ale także coś ekstra oferuję.

Czyli zaczynasz już rozmawiać! Z opowieści nie wiadomo czy gość nie oferuje czegoś bardzo ekstra.

>>">Oczywiście, że może. Uważasz, że więcej należy się pracownikowi za sam fakt mieszkania dalej?
>>Oczywiście..."
>Jak wyżej. Dlaczego pracodawca wolałby "zatrudnić kogoś dojeżdżającego taksówką z daleka zamiast kogoś mieszkającego obok"?

Choćby dlatego, że jest, a może obok nie ma? Jeden z moich Klientów mnie zatrudnia, choć mieszkam 400km od niego. I żeby nie było, do TEJ branży wszedłem niedawno, a studia (podyplomowe) kończyłem w 2018 roku. Znam ludzi, którzy jeżdżą z Krakowa do Wrocławia lub z Warszawy do Gdańska i mają refundowane koszty podróży.



>>">Bardzo dobry przykład. Interesowała Cię oddzielnie cena za ziemię i dowóz czy końcowa?
>>...Jeżeli się okaże, że cena na dowóz jest zbyt wysoka, mogę kupić z odbiorem osobistym."
>Dochodzimy jednak do ceny całkowitej.

Pracownik też ostatecznie dostanie całkowitą wypłatę. Jak zjesz w restauracji też dostaniesz całkowity rachunek. Co nie znaczy, że nie ma tam elementów menu do zamówienia.

>Mam wrażenie, że podchodzisz do przykładu z demota jak do swoich usług czy pracy żony, gdy nie jesteście nowi dla klientów/dyrektorstwa.


Ale to nie zmienia prawa negocjacji, co najwyżej wpływa na wynik wynegocjowanych warunków.

>Oczywiście w przypadku rozmowy z ekspertem, osobą o cennym doświadczeniu takie negocjacje mają rację bytu. Uważam jednak, że w przypadku rekrutacji w której jest wielu kandydatów nie powinny mieć miejsca.


Oczywiście, że powinny. Tak, skończą się mniejszymi kwotami. Ale powinny. A i pracodawca ma lepiej, jak wie, że ma do wyboru:

Waldek, chce za pracę 6 tysięcy i 1000 na taksowki
Marian, chce za pracę 6 tysięcy i 40 na bilety
Olga, chce za pracę 7 tysięcy i dojdzie za darmo


> Nie polemizuję bo jest to oczywiste i każdy pracownik w domowym biurze ponosi koszty.

I tak samo dojeżdżając :)

>Obawiam się, że za dojazdy do pracy, z prawnego punktu widzenia, nie odpowiada pracodawca.

Nie odpowiada, a pracownik nie ma obowiązku dojeżdżać. Więc podlega to negocjacjom. Wolny rynek.


>Jednak nie powinien pod tym względem nikogo faworyzować.

A to już filozoficzne, bo również nie powinien zrównywać kwot. Cena Umowna to była za PRL. Teraz są takie tabele wynagrodzeń w budżetówce, ale to dlatego, że tam Naród płaci i stąd np. stała stawka dla nauczyciela. Czy się stoi, czy się leży, to trzy dwieście się należy.

>W tym wypadku kandydat strzelił sobie w kolano.

Albo pracodawca. Bo być może stracił przez głupią dumę porządnego kandydata.

>Wolałbym otrzymać kwotę ostateczną. W democie kandydat chciał dopłaty do taksówki i do obiadów. Mógł wysunąć mnóstwo innych żądań, np. dopłaty do wczesnego wstawania, do kredytu na mieszkanie, do ubioru, itd. To wszystko przecież interesuje kandydata.


Oczywiście, że mógł. Jak najbardziej w

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy Ucięło mi tekst. Sorry.

"> Nie interesuje mnie jak daleko mieszka od miejsca pracy.
Ale jego to interesuje i czy to wprost czy to po cichu, będzie to kalkulował. Jeżeli ty mu dasz 8, a ktoś blisko jego domu też da 8, to on pójdzie tam..."
Wolałbym otrzymać kwotę ostateczną. W democie kandydat chciał dopłaty do taksówki i do obiadów. Mógł wysunąć mnóstwo innych żądań, np. dopłaty do wczesnego wstawania, do kredytu na mieszkanie, do ubioru, itd. To wszystko przecież interesuje kandydata.

"...mam znajomego, któremu pracodawca dokłada się do rehabiliacji córki..."
Ponownie o to samo zapytam. Jak długo pracuje Twój znajomy?

"Oczywiście, prawo do negocjacji nie oznacza że ja mówię, że Pracodawca ma się zgadzać na wszystko i zawsze. On też ma prawo negocjacji."
100% racji. Tylko sytuacja opisana w democie skończyła się tak jak skończyła. Osobą bardziej stratną jest kandydat. Nie dostał on pracy nie dlatego, że się nie nadawał, że nie maił odpowiednich kwalifikacji, pracodawca nie chciał spełnić jego żądań finansowych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC Nie wiadomo czy był osobą stratną najbardziej. Być może z pocałowaniem ręki otrzyma pracę gdzie indziej, może na lepszych warunkach. A być może pracodawca będzie się woził z szukaniem kogoś równie dobrego jeszcze miesiącami.

Wiadomo, że ja tu przyjmuję 1 stronę na potrzeby dyskusji, więc może tak jak ty mówisz, może tak jak ja. Ważne, żeby nie krytykować prawa do negocjacji oraz jasno i otwarcie mówić o kosztach. Bo potem faktycznie się niektórym zapomina, że biuro domowe, telefon osobisty, osobiste dojazdy itp. to są jak najbardziej koszty pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy ">Zupełnie inna sytuacja niż w democie - "chłopak świeżo po ukończeniu studiów".
Co może mieć wpływ na pozycję negocjacyjną, ale nie zaburza całości podejścia."
Po finale sądząc to chyba zaburzyło ;-)

">Co dostanie w zamian?
Pracownika. Na tym etapie więcej nic nie wiemy o tej sprawie."
Otóż to.

">Ja żądam czegoś dodatkowego ale także coś ekstra oferuję.
Czyli zaczynasz już rozmawiać! Z opowieści nie wiadomo czy gość nie oferuje czegoś bardzo ekstra."
Albo nie zaoferował bo nie miał - "chłopak świeżo po ukończeniu studiów". Albo nie zrobiło to wrażenia na rozmówcy.

">Jak wyżej. Dlaczego pracodawca wolałby "zatrudnić kogoś dojeżdżającego taksówką z daleka zamiast kogoś mieszkającego obok"?
Choćby dlatego, że jest, a może obok nie ma?"
To raczej nie przykład z demota.

"Jeden z moich Klientów mnie zatrudnia, choć mieszkam 400km od niego [...] Znam ludzi, którzy jeżdżą z Krakowa do Wrocławia lub z Warszawy do Gdańska i mają refundowane koszty podróży."
Dlaczego Ciebie zatrudnia a nie kogoś bliżej? Dlaczego firmy z ww. miast biorą kogoś z Krakowa mimo dodatkowych kosztów?
Mój brat, ma już swoją firmę, jeździ z Rzeszowa do Krakowa. Jest po prostu tańszy mimo kosztów podróży.

"Jak zjesz w restauracji też dostaniesz całkowity rachunek. Co nie znaczy, że nie ma tam elementów menu do zamówienia."
Nie adekwatny przykład. W restauracji mogę mieć schabowego bez ziemniaków. W tym z demota nie mogę mieć pracownika bez dojazdów.

">Mam wrażenie, że podchodzisz do przykładu z demota jak do swoich usług czy pracy żony, gdy nie jesteście nowi dla klientów/dyrektorstwa.
Ale to nie zmienia prawa negocjacji, co najwyżej wpływa na wynik wynegocjowanych warunków."
W przykładzie z demota bardzo wpłynęło.

"A i pracodawca ma lepiej, jak wie, że ma do wyboru:
Waldek, chce za pracę 6 tysięcy i 1000 na taksowki
Marian, chce za pracę 6 tysięcy i 40 na bilety
Olga, chce za pracę 7 tysięcy i dojdzie za darmo"
I znów wszystko sprowadza się do jednej kwoty.








"> Nie polemizuję bo jest to oczywiste i każdy pracownik w domowym biurze ponosi koszty.
I tak samo dojeżdżając :)"
Pracodawca powinien zapewnić pracownikowi stanowisko. Jeśli pracownik pracuje w domu to sam sobie je zapewnia. Natomiast za dojazd nie jest odpowiedzialny.

">Obawiam się, że za dojazdy do pracy, z prawnego punktu widzenia, nie odpowiada pracodawca.
Nie odpowiada, a pracownik nie ma obowiązku dojeżdżać. Więc podlega to negocjacjom. Wolny rynek."
Jasne. Jak wszystko inne. Mam dwoje dzieci, mam kredyt na mieszkanie, skończyłem Studium Teologii Rodziny, jestem instruktorem sportu... Wszystko to może być argumentem używanym w negocjacjach.


">Jednak nie powinien pod tym względem nikogo faworyzować.
A to już filozoficzne, bo również nie powinien zrównywać kwot..."
Kwoty nie powinny być zrównywane ze względu na różnice wynikające z wydajności, zaangażowania, efektów pracy, trudności zadań, itd., przede wszystkim.

„>W tym wypadku kandydat strzelił sobie w kolano.
Albo pracodawca. Bo być może stracił przez głupią dumę porządnego kandydata."
Być może. Jednak z takim podejściem kandydat ogranicza sobie nieco szanse na znalezienie dobrej pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy "Nie wiadomo czy był osobą stratną najbardziej. Być może z pocałowaniem ręki otrzyma pracę gdzie indziej, może na lepszych warunkach..."
Być może. Moim zdaniem jednak posiada kiepskie kompetencje negocjacyjne.

"Ważne, żeby nie krytykować prawa do negocjacji oraz jasno i otwarcie mówić o kosztach..."
Oczywiście. Tylko jest na to odpowiedni czas i sposób. Z historii wynika, że z pytaniem o dopłacanie do przejazdu taksówką i obiadów kandydat nie trafił we właściwy czas. Mógł się z tego wycofać ale nie zorientował się, że powinien i zaczął wyjaśniać. W negocjacjach chodzi min. o to aby wyczuć nastawienie rozmówcy do pewnych kwestii. Trzeba także wiedzieć jaką my mamy pozycję negocjacyjną a jaką nasz partner.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC >>> "chłopak świeżo po ukończeniu studiów".
>>Co może mieć wpływ na pozycję negocjacyjną, ale nie zaburza całości podejścia."
>Po finale sądząc to chyba zaburzyło ;-)

Negocjacje nie zakończone porozumieniem to nie zaburzenie mojego podejścia. Poza tym, zaburzyła raczej forma negocjacji, bo być może przy innej formie, osiągnięto by porozumienie.

>Dlaczego Ciebie zatrudnia a nie kogoś bliżej? Dlaczego firmy z ww. miast biorą kogoś z Krakowa mimo dodatkowych kosztów?

Z różnych powodów. Być może tak jak piszesz:

> Mój brat, ma już swoją firmę, jeździ z Rzeszowa do Krakowa. Jest po prostu tańszy mimo kosztów podróży.

A być może z powodu rzadkości pewnych cech. Różnych. Albo kompetencji twardych, albo miękkich albo Dopasowania Osobowego. To trochę jak związki na odległość. Nawet jeśli można znaleźć narzeczonego/narzeczoną w tej samej wsi, to czasami jest Coś Nieuchwytnego.

>>"> Nie polemizuję bo jest to oczywiste i każdy pracownik w domowym biurze ponosi koszty.
>>I tak samo dojeżdżając :)"
>Pracodawca powinien zapewnić pracownikowi stanowisko. Jeśli pracownik pracuje w domu to sam sobie je zapewnia. Natomiast za dojazd nie jest odpowiedzialny.

Formalnie nie. Ale w moim podejściu to wszystko składowe usługi.


>Jasne. Jak wszystko inne. Mam dwoje dzieci, mam kredyt na mieszkanie, skończyłem Studium Teologii Rodziny, jestem instruktorem sportu... Wszystko to może być argumentem używanym w negocjacjach.

Oczywiście i bardzo często jest. A czasami nie jest głośno, ale pracownik to ma w głowie. Dlatego Student Mieszkający U Mamy zgadza się na niższą stawkę niż żonaty i dzieciaty, z hipoteką. Nawet jeżeli jeden i drugi tego nie podnosi wprost podczas negocjacji.

> Jednak z takim podejściem kandydat ogranicza sobie nieco szanse na znalezienie dobrej pracy.


Być może. Ale być może o to chodzi. Jeżeli nie ma noża na gardle, to Brać Co Podleci nie wydaje się być dobrą strategią. .

> Moim zdaniem jednak posiada kiepskie kompetencje negocjacyjne.

Bywa, że Dobrzy Fachowcy bywają Nieogarnięci Życiowo. Choć też bywa, że Idioci bywają Nieogarnięci Życiowo. Na tym etapie brak danych o gościu. Około 2 lata temu latała po necie opowieść o gościu, który dostał w pracy najnowszego maka i powiedział, że on na tym szajsie pracować nie będzie, bo kupili mu w kolorze tym aplowym szarym, a nie ta nowa Kosmiczna Szarość, czy jak to się nazywa. I pracodawca z podkulonym ogonem wymieniał, choć wydawało by się, że podejście pracownika też było słabo akceptowalne życiowo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy ">Po finale sądząc to chyba zaburzyło ;-)
Negocjacje nie zakończone porozumieniem to nie zaburzenie mojego podejścia..."
Twojego nie. Ale kandydata. "Propozycja jazdy autobusem i zabieranie lunchu z domu lub znalezienie pracy blisko domu" wytrąciła go nieco z równowagi.

">Pracodawca powinien zapewnić pracownikowi stanowisko. Jeśli pracownik pracuje w domu to sam sobie je zapewnia. Natomiast za dojazd nie jest odpowiedzialny.
Formalnie nie. Ale w moim podejściu to wszystko składowe usługi."
Przyznaję, że ja jako przeprowadzający rozmowę byłbym nimi niezainteresowany. W ogóle ja nie lubię szczegółów. Jestem nakierowany na ogół.

">Jasne. Jak wszystko inne. Mam dwoje dzieci, mam kredyt na mieszkanie, skończyłem Studium Teologii Rodziny, jestem instruktorem sportu... Wszystko to może być argumentem używanym w negocjacjach.
Oczywiście i bardzo często jest. A czasami nie jest głośno, ale pracownik to ma w głowie. Dlatego Student Mieszkający U Mamy zgadza się na niższą stawkę niż żonaty i dzieciaty, z hipoteką. Nawet jeżeli jeden i drugi tego nie podnosi wprost podczas negocjacji."
Osoba prowadząca rozmowę mogłaby powiedzieć "Mieszka pan daleko ale u mamy i odpada panu czynsz i kredyt. Zatem dostanie pan mniejsze wynagrodzenie."

"> Jednak z takim podejściem kandydat ogranicza sobie nieco szanse na znalezienie dobrej pracy.
Być może. Ale być może o to chodzi. Jeżeli nie ma noża na gardle, to Brać Co Podleci nie wydaje się być dobrą strategią. ."
Ja wolałbym najpierw poznać podstawę wynagrodzenia. Gdyby wydawał mi się mała, to bym walczył o więcej używając różnych argumentów. Gdyby była satysfakcjonująca, to byłbym ostrożny i nie wysuwał tych, które mogą być drażliwe dla rozmówcy.

"> Moim zdaniem jednak posiada kiepskie kompetencje negocjacyjne.
Bywa, że Dobrzy Fachowcy bywają Nieogarnięci Życiowo..."
Nie szalejmy z bym Dobrym Fachowcem ;-)

"...pracodawca z podkulonym ogonem wymieniał, choć wydawało by się, że podejście pracownika też było słabo akceptowalne życiowo."
Widocznie trafił na "głupszego" od siebie. Nie każdy pracodawca jest ogarnięty.
Poza tym, ciekawi mnie, co by zrobił gdyby pracodawca odmówił wymiany laptopa? Zwolniłby się? Odmówił pracy na tym laptopie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 czerwca 2021 o 20:22

T Tibr
+4 / 14

Widocznie mieszka jeszcze z rodzicami nie rozumie, że aby zapłacić za lunch na mieście trzeba wpierw na niego zarobić. Mimo kiedy pracodawcą cię docenia ale z reguły docenia cię za cud więcej niż to, że chcesz pracować, a nie jesteś jakimś wyjątkowym geniuszem/fachowcem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y Ynfluencer
-4 / 8

Tutaj powinni docenić, że ktokolwiek jeszcze przychodzi za te gofniane pensje z 2,3 i 4 na początku. Ludzie już chyba tylko dla beki pracują za takie hajsy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
+3 / 3

@Tibr Widocznie nigdy nie pracowałeś w większym mieście, albo większej firmie i jeszcze nie wiesz że niektóre firmy dają pracownikom samochody służbowe, albo dopłacają do paliwa/kupują bilety komunikacji miejskiej. A także nigdy nie widziałeś stołówki w budynku gdzie mieści się firma.

I bez obrazy, ale jak kiedyś popracujesz w dużych firmach w jakiś większych miastach to zobaczysz że to jest norma. Po prostu ktoś uznał, że wykupienie biletu czy benzyny można wrzucić w koszty a od podwyżki pensji musisz zapłacić drugie tyle podatku.

I to są tak zwane dodatki do pensji. Podobnie z kartami multisport czy pakietami ubezpieczenia zdrowotnego czy od wypadków po nieraz naprawdę niskich stawkach. Albo bonami do różnych sklepów odzieżowych czy upominkowych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
+1 / 1

@ciomak12 dziękuję, problem w tym, że tak jak piszesz dotyczy to dużych firm, gdzie pracodawca raz chce związać ze sobą fachowców, dwa maksymalnie wykorzystać ich czas pracy, uregulowana przerwa trwa 20mi, a resztę ma wcteri zajmować proces produkcji. Prosta kalkulacja pracownicy nie marnują czasu. W innych przypadkach raczej benefit dotyczą specjalistów baby zachęcić ich do pracy zwłaszcza gdy takich specjalistów brakuję. W pozostałych przypadkach..., pytanie czy ten chłopak po studiach starał się o pracę z pozycji niszowego fachowca, że oczekiwał dodatkowych zachęt aby zacząć pracę?

I teraz info dla ciebie, co do zasady wszytko co US uznaje jako twój przychód, korzyść musi zostać opodatkowane i "oZUSowane" również nieodpłatne posiłki jeżeli nie wynikają one np. z wymogów BHP lub innych przepisów. Kraty podarunkowej, bony itp. więc to nie jest tak, że nie zapłacisz od tego podatku. Są określone zasady kiedy US nie potraktuję tego jako korzyść.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
0 / 0

@Tibr I tak moja żona bezpośrednio po skończeniu studiów (budownictwo) dostała się najpierw do firmy która dokładała do paliwa a następnie do korpo gdzie fundowali karty miejskie i gromadę innych pakietów. Więc zależy jakie studia skończyłeś.

Więc tak. Moja żona dostała kartę miejską z firmy. I nie nigdzie tego nie zgłaszałyśmy jako przychód. Bo niby jak miałbym to rozliczyć w PIT? Natomiast pracodawca wykupujący karty dla pracowników normalnie bierze fakturę na te bilety i odlicza sobie z tego Vat, a także od tej sumy nie płaci podatku dochodowego.

Tak więc powiedzmy że kata miejsca to koszt 100zł/msc. I teraz przykład pracownika który zarabia 2 202,72 netto 3000zł brutto a pracodawca płaci 3 614,40 pln.

I jeżeli pracodawca zapłaci za niego 3 714,40 PLN czyli równo o 100zł więcej to tak naprawdę pracownik na rękę dostanie 2 260,89 zł czyli jedynie 58zł więcej. Natomiast jeżeli pracodawca kupi mu kartę to na realną podwyżkę 100zł dla pracownika pracodawca zapłaci 81zł bo od zakupu karty miejskiej vat sobie odliczy. Podobnie ze stołówką. Też można obejść ozusowanie. Bo zamiast dawać pracownikom bony, to np obniża lub usuwa czynsz dla restauracji stołówkowej która przecież musi wynająć miejśce w danym budynku firmy. W ten sposób także pracodawca zamiast uzyskać czynsz za który musi odprowadzić vat i podatek dochodowy to jakby w kwocie netto obniża ceny posiłków.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
+1 / 1

@ciomak12 mylisz dwie rzeczy. To co sobie pracodawca odlicza jako koszty, z tym co urząd skarbowy uznaje za korzyść pracownika.
Nie będę się spierał o kartę miejską bo nie wiem jako ona jest interpretowana przez US. Podam to na przykładzie innym. Pracodawca opłaca ci pakiet medyczny w kwocie 100 zł miesięcznie z twojej pensji pracodawca odbija ci ZUS, czyli dostajesz mniejsze pobory o kwotę składek ZUS. Dostajesz bony na święta podobnie. To, że dla pracodawcy to koszt to inna bajka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2021 o 15:30

W wzt377
+2 / 10

Jak dla mnie tylko uwaga o dyskryminacji była niestosowne (wpisuje sięobecnie w retorykę niektórych nurtów politycznych) Natomiast rozmowa o pracę jest jak najbardziej platformą do negocjacji Nogicjacji obu stron

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P popsy2
+3 / 3

bądź niepełnosprawnym. to kwiatki będą ze strony HR... "po co pani chcę w ogóle pracować", "może pani dostac pylicy", "zlecenia(graficzne które robi się po pare h) będą tylko kilka razy dziennie więc 400zl na miesiąc", "może pani nie zrobić kanapki poniżej minuty"(kfc), "nie potrzebujemy tu takich ludzi" (restauracja mycie garów).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P popsy2
0 / 2

aaa, i jeszcze cudowne"my musimy wiedzieć jaka jest pani nis pełnosprawność!" -Dlaczego? Ta informacja jest poufna... -"Musimy!!"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P popsy2
+1 / 1

ale spokojnie, pracowałam. szorowałam podłogi, kible, gary, zagranicą zawsze znalazłam pracę'no questions asked' liczyło się tylko cv, housekeeper w klinice, catering, cleaner, pakowacz, ale z 1 h przerwą na lunch, z miejscem socjalnym do odpoczynku, dostęp do kawy i wody oraz czajnika.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
+1 / 5

Dobrze, że nie spytał od kiedy są wakacje w tej firmie ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
+3 / 3

A dopłacanie do lunchu nie jest niczym dziwnym. Wielokrotnie widziałem to na budowach czy w fabrykach. Gdzie pracownicy płacili mniej w zakładowej stołówce. Podobnie jest w hotelach czy ośrodkach wypoczynkowych, gdzie też są tanie pracownicze obiady.

Co do dojazdów. Mojej żonie firma(duże międzynarodowe korpo) opłaca bilet miesięczny na komunikacje miejską. Zaś w poprzedniej pracy dopłacają do paliwa. Podobnie MNÓSTWO osób ma SŁUŻBOWE AUTO i to również do celów prywatnych. Może autor demota coś niecoś słyszał o czymś takim.

Tak więc jeżeli autor nie słyszał nigdy o służbowych samochodach czy o stołówkach w firmie, to cóż rzeczywiście mało wie. Natomiast u tego chłopaka nie podoba mi się tekst o dyskryminacji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@ciomak12 "Co do dojazdów. Mojej żonie firma(duże międzynarodowe korpo) opłaca bilet miesięczny na komunikacje miejską. Zaś w poprzedniej pracy dopłacają do paliwa."
Ale bohater domota chciał dopłat do taksówki. To jest raczej duża rzadkość. Zwłaszcza dla nowych pracowników.

"Tak więc jeżeli autor nie słyszał nigdy o służbowych samochodach czy o stołówkach w firmie..."
Może autor słyszał. Nie słyszał drugi bohater - przeprowadzający rozmowę kwalifikacyjną, który nie jest wojtką.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC Może i chciał wysoko, ale też i negocjacje trzeba zaczynać wysoko, żeby móc opuścić.
Niejeden ma auto służbowe, więc może taksówki taniej wyjdą niż auto służbowe?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy Może i chciał? Tylko w negocjacjach podaje się inne argumenty ;-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
+1 / 1

@RomekC Możliwe, tak jak pisałem – nie oceniam tu formy wypowiedzi. Która zresztą mogła zostać zafałszowana tym, jak zapamiętał to pracodawca i przekazał następnie Komuś. Głuchy telefon się kłania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy Oczywiście, że znamy sytuację tylko z jednej strony. Jednak od czasu do czasu spotykam się z różnymi sytuacjami i ta wydaje się prawdopodobna.
Np. wiele lat temu mój brat był współwłaścicielem firmy elektrycznej. Przyjęty został na okres próbny chłopak zaraz po studiach. Niech ma na imię Tomek. Tomek nie potrafił wiele na początku. Nawet proste poste podłączenia w szafkach sprawiały mu trudność. Jednak po około 4 dniach mówił w kuluarach kolegom, że chce zarabiać 4 tys. Firma się go pozbyła. Widocznie nie cenili jego umiejętności na tyle.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S starydziad
+5 / 5

Przecież powinien ucieszyć się na początek darmowym stażem, pracą w młodym i dynamicznym zespole, no i przecież byłyby owocowe czwartki. A po trzech miesiącach mógłby jeszcze dostać kartę multisport. W dupach się lewactwu poprzewracało i chcieliby dobre pensje. Kto to widział!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
-2 / 2

@starydziad Przyznaj, że nie jesteś właścicielem firmy lub kierownikiem wysokiego szczebla.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S starydziad
+1 / 1

@RomekC Czyli każdy właściciel firmy lub prezes musi być szują kombinującą, jak wydymać ludzi?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
-1 / 1

@starydziad Dlaczego od razu "szuja kombinująca, jak wydymać ludzi"? Powiedzmy, że to Ty jesteś właścicielem firmy lub prezesem. Czy jeśli nie chcesz płacić więcej pracownikowi ze względu na to, że daleko mieszka to automatycznie jesteś "szuja kombinująca, jak wydymać ludzi"?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Pug_79 Dostałeś 10 minusów i ani jednej próby polemiki z Tobą :-(

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Pug_79 Prawda.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC Przecie nie będę przeklejał tego, co pisałem tobie wyżej. Jak @Pug_79 chce, niech poczyta tam wyżej. Koszt zawsze musi być brany pod uwagę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy "Koszt zawsze musi być brany pod uwagę."
Przez kogo? Pracownika czy pracodawcę?
"Odległość od pracy podraża jego koszty" - Pracownik bierze koszty pod uwagę.
"Przerzucanie kosztu na pracodawcę jako oczywistego jest jakby od czapy" - Pracodawcę nie interesują składowe kosztów pracownika.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC

>Przez kogo? Pracownika czy pracodawcę?

Obu.

> Pracodawcę nie interesują składowe kosztów pracownika.

Zależy którego pracodawcę. Mnie interesuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

"Zależy którego pracodawcę. Mnie interesuje."
@Koszowy jesteś przedsiębiorcą. Poszukujesz pracownika. Dałbyś mi dopłaty do taksówek i do obiadów?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC Czemu nie? To kwestia kalkulacji i negocjacji. Jak przekroczysz kwotę, jaką mogę dać, to nie dam, Ale rozmawiamy i nie odbieram ci prawa negocjowania. Ja płacę moim pracownikom za dojazd 1zł za km. Taki mamy układ. Jeden chciał auto służbowe, ale negocjowaliśmy i tak wyszło taniej i wygodniej, więc tak stanęło.

Jeden dojeżdża lokalnie, a inny około 60km. Jeden dostaje 5zł, drugi 60. Bywa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 czerwca 2021 o 14:55

avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy "Ja płacę moim pracownikom za dojazd 1zł za km."
Wygrałeś. Choć zapewne Twojego pracownika nie stać na taksówkę dzięki temu dodatkowi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC No nie, dlatego ustaliliśmy taki ryczałt. Bo taksówka to faktycznie jest Duże Wymaganie, bo jeśli ktoś jeździ często, to bardziej się opłaca albo służbowy wóz, albo właśnie kwota za km. My ustaliliśmy 1zł, jako prosty przelicznik. Ale rozumiem, że jak gość wyskakuje z Taksówką, to ja wyskakuję z czymś innym w negocjacjach. Na tym to polega, że się zaczyna z Wysokiego C. Od razu taksówka. Jak 2 strona zaakceptuje, to super. A jak nie, to jest z czego schodzić :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy "...Na tym to polega, że się zaczyna z Wysokiego C [...] jak nie, to jest z czego schodzić :)"
To C było najwyraźniej za wysokie ;-) Poza tym, jeśli jedna strona zaczyna z wysokiego C to daje drugiej prawo zaczynania z niskiego D ;-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 czerwca 2021 o 16:42

avatar Koszowy
0 / 0

@RomekC I teraz cały w tym ambaras, żeby odegrać taką gamę, która zadowoli obie strony. Ja jestem zwolennikiem koncepcji win-win.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

@Koszowy Jasne. Ja także. Tylko zauważyłem, że skoro jedna strona zaczyna z wysokiego C - pytanie się o dopłaty do taksówki i obiadów, to druga ma prawo zacząć z niskiego D - propozycja jazdy autobusem i zabieranie lunchu z domu lub znalezienie pracy blisko domu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem