Takie wspomnienia ma moja ciocia urodzona w 1936r na terenie obecnej Białorusi. Czasem opowiadała jak w dzieciństwie bawila sie z dzieciakami na podwórku, każdy mowil w innym jezyku, a wszyscy sie rozumieli.
Robiłem kiedyś schody w norwegi u jednego tamilczyka. Jego żona była w tym czasie w domu i czymś się tam w zajmowała, ale przyszła do mnie jego niespełna dwuletnia córka, siedziała na stołeczku i coś tam do mnie gadała, pokazywała rysunki i pytała pokazując na to co robię. Ja jej odpowiadałem po polsku. Po jakimś czasie przychodzi ta matka i tłumaczy że dziewczynka nie mówi ani po norwesku, ani po angielsku czy tamilsku, tylko w swoim "dziecięcym". Ja z kolei jej wytłumaczyłem że wiem, ja jej za to odpowiadam po polsku a dzieciak jest cały szczęśliwy że ktoś z nią rozmawia. Miałem jeszcze sporo różnych zleceń w tym domu i dzieciak witał mnie zawsze radośnie.
Takie wspomnienia ma moja ciocia urodzona w 1936r na terenie obecnej Białorusi. Czasem opowiadała jak w dzieciństwie bawila sie z dzieciakami na podwórku, każdy mowil w innym jezyku, a wszyscy sie rozumieli.
@MIKKOP ale oni się wtedy naprawdę rozumieli. Tak samo jak dorośli. Tu ta jest komunikacja pozawerbalna.
Robiłem kiedyś schody w norwegi u jednego tamilczyka. Jego żona była w tym czasie w domu i czymś się tam w zajmowała, ale przyszła do mnie jego niespełna dwuletnia córka, siedziała na stołeczku i coś tam do mnie gadała, pokazywała rysunki i pytała pokazując na to co robię. Ja jej odpowiadałem po polsku. Po jakimś czasie przychodzi ta matka i tłumaczy że dziewczynka nie mówi ani po norwesku, ani po angielsku czy tamilsku, tylko w swoim "dziecięcym". Ja z kolei jej wytłumaczyłem że wiem, ja jej za to odpowiadam po polsku a dzieciak jest cały szczęśliwy że ktoś z nią rozmawia. Miałem jeszcze sporo różnych zleceń w tym domu i dzieciak witał mnie zawsze radośnie.