Przebywanie w środowisku patogenów wzmacnia odporność. Co cię nie zabije to cię wzmocni. Nic odkrywczego.
Najbardziej narażeni na choroby skóry są ludzie natrętnie usuwający ze swojego domu najdrobniejszy brudek. I dezynfekują kilkanaście razy dziennie co się da.
Zaczynanie artykułu od "Pewien naukowiec z Harwardu" to właściwie ten sam poziom co zaczynanie od "Amerykańscy naukowcy", czyli przypowiastka wyjęta z dupy.
Patrząc po papierze, nie jest to książka naukowa, a tym "naukowcem z Harwardu" mogła być koleżanka autorki. A obok artykułu jest reklama zupek chińskich....
Przebywanie w środowisku patogenów wzmacnia odporność. Co cię nie zabije to cię wzmocni. Nic odkrywczego.
Najbardziej narażeni na choroby skóry są ludzie natrętnie usuwający ze swojego domu najdrobniejszy brudek. I dezynfekują kilkanaście razy dziennie co się da.
Zaczynanie artykułu od "Pewien naukowiec z Harwardu" to właściwie ten sam poziom co zaczynanie od "Amerykańscy naukowcy", czyli przypowiastka wyjęta z dupy.
Można też jeść karmelki w samotności (wiadomo, więcej dla ciebie) a gości częstować sałatką ze szpinakiem.
Patrząc po papierze, nie jest to książka naukowa, a tym "naukowcem z Harwardu" mogła być koleżanka autorki. A obok artykułu jest reklama zupek chińskich....
A co z tymi, którzy nie dbają o zdrowie i żyją w samotności?