@Nace92 pytanie brzmi jak czesto takie sytuacje sie zdarzaja i czy istnieje jakis trend który usprawiedliwialby pisanie "wspólczesne"; ja na przyklad nigdy nie spotkalem sie z takim dzieckiem
@Nace92 nie by się migać i lenieć nie trzeba być geniuszem. Wynajdywanie wymówek wcale nie wymaga wielkiej inteligencji i kreatywności, zwłaszcza że tu mówimy o 12 latku nie 4 latku. W przypadku dziecka poniżej 5 lat to faktycznie mógłby być przejaw inteligencji, tu po prostu miał w dupie iść i wolał pograć, wiec wykorzystał fakt, że nie zadzwoniła.
Oczywiste jest, że gnojkowi nie chciało się iść do szkoły i znalazł sobie wymówkę. Gdyby to miało być jakieś atrakcyjne dla niego wyjście, to na 100% nie czekałby aż matka każe mu ruszyć tyłek.
Hyh...ależ ten świat zmienił się i to w tak krótkim czasie, niby tylko 30 lat a jednak przepaść, totalnie się to rozjechało, po prostu lata świetlne. Pamiętam moje dzieciństwo w latach 90', absolutnie nie gloryfikuję tamtych czasów bo zbytnio nie ma czego, po prostu skala różnic jest olbrzymia! Wtedy dzieciak musiał być samodzielny, nie było telefonów w kieszeni żeby zadzwonić do rodzica, dzieciak musiał radzić sobie sam w różnych sytuacjach. Całymi dniami latało się po dworze i robiło takie rzeczy, że dzisiaj włos jeży mi się na głowie jak to sobie przypominam. W wieku 12 - 14 lat jeździliśmy na motorowerach (komarki, ogarki) nad jeziora oddalone o wiele kilometrów od domu, kurde bela! Patrząc na dzisiejszego 12 latka mam ochotę wręczyć mu tampona, bo jest pisda. Czy to dobrze, czy to źle? Nie wiem.
Mama kolegi wieczorem powiedziała mu, że jutro rano wstawi w prodiżu kurczaka i zadzwoni juz z pracy żeby wyłączył. Przyszedłem przed szkołą do niego ja, kumpel nie spał, czekał na telefon który nie zadzwonił. Zjedliśmy całego. Mamie jak wróciła powiedział, że się spalił i jeszcze musiał prodiż szorować.
Mam taką koleżankę w pracy. Masakra. Dzwoni do dzieci, żeby wstały do szkoły, bo przecież budzik w komórce trudno nastawić. Dzwoni z pytaniem, czy zjadły obiad, albo czy zmokły. Są na wycieczce? Codziennie dzwoni, jak tam, bo przecież nie mogą opowiedzieć, jak wrócą do domu. No i codziennie mms od wychowawczyni, co mieli do jedzenia. I pokazywała w pracy. W końcu nie wytrzymałam i jej powiedziałam, że to chore, to już więcej mi się nie pochwaliła obiadem syna xD
Teraz był z ojcem gdzieś tam. Deszcz był, to wydzwaniała 5 razy, czy nie zmókł. A syn nie odbierał i to dopiero było!
Robi z dzieci pierdoły życiowe.
Jak dla mnie to wykorzystał system, a nie że jest ubezwłasnowolniony. Później tylko powie "przecież nie kazałaś!"
@Nace92 pytanie brzmi jak czesto takie sytuacje sie zdarzaja i czy istnieje jakis trend który usprawiedliwialby pisanie "wspólczesne"; ja na przyklad nigdy nie spotkalem sie z takim dzieckiem
@Nace92 nie by się migać i lenieć nie trzeba być geniuszem. Wynajdywanie wymówek wcale nie wymaga wielkiej inteligencji i kreatywności, zwłaszcza że tu mówimy o 12 latku nie 4 latku. W przypadku dziecka poniżej 5 lat to faktycznie mógłby być przejaw inteligencji, tu po prostu miał w dupie iść i wolał pograć, wiec wykorzystał fakt, że nie zadzwoniła.
Może to były spontaniczne wagary w domu.
Ja takie robiłem parę razy
Oczywiste jest, że gnojkowi nie chciało się iść do szkoły i znalazł sobie wymówkę. Gdyby to miało być jakieś atrakcyjne dla niego wyjście, to na 100% nie czekałby aż matka każe mu ruszyć tyłek.
Hyh...ależ ten świat zmienił się i to w tak krótkim czasie, niby tylko 30 lat a jednak przepaść, totalnie się to rozjechało, po prostu lata świetlne. Pamiętam moje dzieciństwo w latach 90', absolutnie nie gloryfikuję tamtych czasów bo zbytnio nie ma czego, po prostu skala różnic jest olbrzymia! Wtedy dzieciak musiał być samodzielny, nie było telefonów w kieszeni żeby zadzwonić do rodzica, dzieciak musiał radzić sobie sam w różnych sytuacjach. Całymi dniami latało się po dworze i robiło takie rzeczy, że dzisiaj włos jeży mi się na głowie jak to sobie przypominam. W wieku 12 - 14 lat jeździliśmy na motorowerach (komarki, ogarki) nad jeziora oddalone o wiele kilometrów od domu, kurde bela! Patrząc na dzisiejszego 12 latka mam ochotę wręczyć mu tampona, bo jest pisda. Czy to dobrze, czy to źle? Nie wiem.
Odmóżdżenie totalne.
Mama kolegi wieczorem powiedziała mu, że jutro rano wstawi w prodiżu kurczaka i zadzwoni juz z pracy żeby wyłączył. Przyszedłem przed szkołą do niego ja, kumpel nie spał, czekał na telefon który nie zadzwonił. Zjedliśmy całego. Mamie jak wróciła powiedział, że się spalił i jeszcze musiał prodiż szorować.
Znałem dorosłego faceta za którego mama chodziła do dziekanatu więc nic mnie nie zdziwi...
Moja koleżanka z pracy ,CODZIENNIE koorva dzwonila do swoich córek 13 , 12 lat żeby im powiedzuec w co się mają ubrać do szkoły....
Mam taką koleżankę w pracy. Masakra. Dzwoni do dzieci, żeby wstały do szkoły, bo przecież budzik w komórce trudno nastawić. Dzwoni z pytaniem, czy zjadły obiad, albo czy zmokły. Są na wycieczce? Codziennie dzwoni, jak tam, bo przecież nie mogą opowiedzieć, jak wrócą do domu. No i codziennie mms od wychowawczyni, co mieli do jedzenia. I pokazywała w pracy. W końcu nie wytrzymałam i jej powiedziałam, że to chore, to już więcej mi się nie pochwaliła obiadem syna xD
Teraz był z ojcem gdzieś tam. Deszcz był, to wydzwaniała 5 razy, czy nie zmókł. A syn nie odbierał i to dopiero było!
Robi z dzieci pierdoły życiowe.