@Laviol A kto tutaj Twoim zdaniem popełnił głupotę? To organizatorzy odpowiadają za bezpieczeństwo uczestników i to na nich spada odpowiedzialność za to co się stało.
@JohnLilly, w takiej sytuacji - gdybym ryzykowała życie - to nawet gdyby 5 organizatorów na klęczkach przysięgało, że jestem przypięta, to i tak sama bym to sprawdziła zanim bym skoczyła. Głupotą jest skok bez sprawdzenia czy jest się przypiętym, bez względu na to co mówią inni.
@Laviol Skakałaś kiedyś na bungee? Ja skakałem i jak dla mnie to się czepiasz, bo raczej mało kto sprawdza czy jest przypięty i żadną głupotą to nie jest.
@Laviol a czemu nie odpowiedziałaś na pytanie? Skakałaś na Bungee? Wiesz jak to wygląda? Dla mnie objawem głupoty jest mądrzenie się w temacie o którym nie ma się zielonego pojęcia.
@JohnLilly, nie trzeba skakać, żeby rozumieć, że gdy w grę wchodzi moje bezpieczeństwo i życie, to mądrze jest stosować zasadę ograniczonego zaufania.
Proste pytanie - czy gdyby sprawdziła czy jest przypięta to by żyła?
@Laviol "nie trzeba skakać, żeby rozumieć.." Czyli nie skakałaś, a moje pytanie było zasadne. Bo łatwo kogoś ocenić z góry jak się nie jest w jego sytuacji. Widząc jak jej historia się kończyła z wygodnego fotela komputera, łatwo jest Ci pisać, że Ty byś sprawdziła linę przed skokiem, ale prawda jest taka, że nie wiesz jakbyś się zachowała przed skokiem i czy faktycznie byś sprawdziła czy jesteś przypięta, ba może nawet nie wiesz co trzeba by było sprawdzić. Powtórzę jeszcze raz, łatwo jest się wymądrzać jak się nie ma wiedzy w danym temacie.
@JohnLilly, jestem pewna, bo skok z bungee uważam za zbędne ryzyko, więc gdybym się zdecydowała, to sprawdziłabym ze trzy razy czy jestem przypięta. Jak przechodzę przez jezdnię też dokładnie sprawdzam czy jest bezpiecznie. Taka jestem dziwne, że uważam, że o moje bezpieczeństwo najlepiej zadbam sama. To się nazywa odpowiedzialność.
Argument, że nie skakałam, to nie mam prawa się wypowiadać jest w tym przypadku inwalidą, bo z zapewnieniem sobie bezpieczeństwa spotykam się na co dzień. To nie wspinaczka na Mont Everest wymagająca wiedzy i doświadczenia.
@Laviol "Argument, że nie skakałam, to nie mam prawa się wypowiadać jest w tym przypadku inwalidą" Argument jest tak jak wyżej jest tutaj bardzo słuszny. Przechodzenie przez jezdnię to nie to samo co skok na bungee. Oczywiście, że skok to nie wspinaczka na Mont Everest, ale i tutaj możesz nie znać sprzętu do jakiego jesteś przypięta. Miałabyś jakieś wyobrażenie do czego piję jakbyś się z tym zetknęła, ale niestety się nie zetknęłaś i wszystko wydaje Ci się takie proste.
@JohnLilly , sprzęt do skoku to nie wahadłowiec kosmiczny składający się z pierdyliona części. W dodatku wystarczy chwila googlania, żeby zobaczyć jak ten sprzęt wygląda. Pominę fakt, że już wcześniej pewne pojęcie miałam. Lina ma dwa końce, z jednego ma być przypięta do jakiejś konstrukcji, z drugiej do uprzęży na ciele. Jak działa karabińczyk, jak go zamknąć, wiem od czasów kursu żeglarskiego czyli blisko 40 lat. Sprawdzasz przypięcie na obu końcach i czy uprząż jest zapięta. Jak nie wiesz/jesteś pewien, to prosisz obsługę, żeby to zrobiła na twoich oczach. Proste jak konstrukcja cepa.
Przyznałeś się do skoku bez sprawdzenia i teraz bronisz tej głupoty jak niepodległości.
@Laviol Przypatrz się zdjęciu jak to wygląda. Babka z filmiku raczej skakała z czegoś co nie przypina się do nóg, ale raczej do takiej uprzęży zakładanej na całe ciało, ale poza tym obrazek raczej dobrze oddaje resztę. Całość można tak naprawdę podzielić na 3 części. Coś co przypina się do nóg/ciała, taką linę pośrednią i tą linę właściwą przypiętą do konstrukcji, aby delikwent nie poleciał w dół. Jak masz wyobraźnię to możesz się chyba domyślić, że mogła zaistnieć sytuacja gdzie dwie części nie są podłączone do tej trzeciej i uczestnik ma iluzję że jest właściwie przypięty w momencie kiedy tak wcale nie jest.
"W dodatku wystarczy chwila googlania, żeby zobaczyć jak ten sprzęt wygląda." Może i wystarczy chwila pogooglania aby pewnych faktów się dowiedzieć, ale skok na bungee wcale nie musi być czymś zaplanowanym. W przypadku moi i moich znajomych to po prostu okazało się, że jest to jedna z atrakcji na juwenaliach i pod wpływem chwili się zdecydowaliśmy na skok. Nikt tak na szybko nie robi nagle rozeznania co i jak.
Dla mnie to jest jasne, że za całą sytuację odpowiada organizator i nawet domyślam się gdzie został popełniony podstawowy błąd. Strefa skoku powinna być oddzielona od strefy gdzie czekają pozostali uczestnicy zabawy i nikt kto nie jest w 100% przypięty nie stoi w strefie skoku. Uważam, że tu nawet takiego podziału nie było i stąd całe zajście.
@JohnLilly, i co? Jak to spontan, to troska o siebie nie obowiązuje? Konstrukcja jest prosta i chwila wystarczy, żeby się zorientować co i jak i co sprawdzić dla bezpieczeństwa. Nie żyjesz od wczoraj i wiesz, że ludzie, nawet w dobrej wierze, popełniają błędy. W twoim interesie jest zadbać o swoje bezpieczeństwo, zwłaszcza jeśli stawką jest życie. Przejście przez ulicę też grozi ryzykiem, a mimo to są tacy co włażą zagapieni w telefon, bo uważają, że to inni powinni dbać o ich bezpieczeństwo. Nie mówię, że organizatorzy nie są odpowiedzialni, a tylko, że nie są jedynymi odpowiedzialnymi, że odpowiedzialność osoby skaczącej jest większa, bo straci więcej i zwłaszcza, gdy stawką jest życie, głupotą jest zawierzać tylko innym. Co z tego, że na pasach masz pierwszeństwo, skoro zagapiony w telefon wtargniesz pod koła?
W takich sytuacjach nie stosowanie zasady: ufaj, ale sprawdzaj jest głupotą.
@Laviol A co mam z Tobą gadać. Nie byłaś w danej sytuacji i oceniasz ją już po fakcie, więc łatwo jest Ci pisać, że Ty byś postąpiła tak i siak a w rzeczywistości nie wiesz jak wpływ emocji i ogólnego zamieszania mógłby wpłynąć na Twoje postępowanie. Dostałaś informację, że dziewczyna była nie przypięta i już jedziesz ją za to, że tego nie sprawdziła, to bardzo wygodne, bo wiesz co było nie tak więc łatwo jest Ci oceniać co się powinno zrobić w tej sytuacji, ale jakbyś sama stanęła na krawędzi i nigdy wcześniej nie słyszała o podobnym przypadku, to wątpię aby naturalnym dla Ciebie byłoby sprawdzanie dokładnie poszczególnych elementów zabezpieczenia.
@Laviol Tylko teraz pokazujesz, że nie rozumiesz mojego głównego zarzutu w Twoją stronę. Nie znam Cię i nie mam pojęcia jak naprawdę byś się zachowała, ale Ty sama nie możesz mieć pewności jakbyś faktycznie zrobiła, bo najczęściej sytuacja widziana z boku wygląda zupełnie inaczej jak się w niej znajdujemy.
Podajesz sposób na zapobiegnięcie sytuacji w momencie kiedy masz już diagnozę co było powodem danego zdarzenia. Po szkodzie mając pewne informacje, to nawet idiota potrafi podać łatwy sposób na zapobiegnięcie danej sytuacji.
Sama nie skakałaś więc nie wiesz jak to wygląda, jakie towarzyszą temu emocje i jakie potrafi być zamieszanie w miejscu w którym się skacze. Jeśli chodzi o tą konkretną sytuację to widzisz tylko moment samego skoku a już nie widzisz tego co się działo na górze tuż przed skokiem a to akurat jest kluczowe w ocenie całego zajścia.
@JohnLilly, w tym sęk, że wiem. Kilkanaście lat temu coś spowodowało, że zaczęłam się sobie przyglądać, rozłożyłam na części pierwsze i złożyłam na nowo. Ludzie mają różne mechanizmy obronne, moim jest zamrażanie emocji. Kiedyś robiłam to nieświadomie, dziś w pierwszej kolejności odruchowo. Ale świadoma tego mogę nad tym zapanować. I nawet ten krótki moment pozwala nad emocjami zapanować i zachować spokój. A kiedy emocje nie przeszkadzają można zająć się tym, co by było wtedy najważniejsze czyli bezpieczeństwem. A jeśli ktoś nie potrafi zapanować nad emocjami, to niech się nie bierze za rzeczy tak niebezpieczne jak sporty ekstremalne, bo to głupota.
@Laviol Moglibyśmy pogadać o Twoim panowaniu nad emocjami jakbyś faktycznie kiedyś stanęła na krawędzi i miała skoczyć na bungee, a tak to Twoje słowa o tym znaczą dla mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Ile razy to ja widziałem sytuację jak ktoś się przechwalał, że on to w takie sytuacji zrobi to i tamto a jak przychodziło co do czego to robił zupełnie na odwrót? Samo to Twoje porównanie skoku na bungee do przechodzenia przez jezdnię jest śmieszne. Poziom emocji przy przejściu przez jezdnię jest totalnie zerowy, co innego podczas skoku na bungee. Nie wmówisz mi, że w takiej sytuacji nic by Cię nie ruszało, bo tylko szaleńcy, albo wieloletni profesjonaliści potrafią tak idealnie zapanować nad emocjami, że podchodzą do sprawy na chłodno.
I jeszcze dodam, że jest odwrotnie jak pisałaś, to nie uczestnik ma mieć ograniczone zaufanie do organizatorów i za nich sprzęt sprawdzać, tylko organizator ma mieć ograniczone zaufanie do uczestników i wyprzedzać ich błędy. Jakbym ja miał chociaż cień wątpliwości co do kompetencji organizatora to zamiast sprawdzać czy sprzęt jest dobrze podpięty najzwyczajniej zrezygnowałbym ze skoku.
@JohnLilly, przykład przechodzenia przez jezdnię dotyczył dbania o własne bezpieczeństwo, a nie emocji. To żeś wymyślił.
"nie uczestnik ma mieć ograniczone zaufanie do organizatorów i za nich sprzęt sprawdzać, tylko organizator ma mieć ograniczone zaufanie do uczestników i wyprzedzać ich błędy. Jakbym ja miał chociaż cień wątpliwości co do kompetencji organizatora to zamiast sprawdzać czy sprzęt jest dobrze podpięty najzwyczajniej zrezygnowałbym ze skoku."
Obie strony dla własnego dobra powinny mieć ograniczone zaufanie. A ponieważ nie wiesz z kim do czynienia, a za ich błąd zapłacisz życiem, to Tobie powinno zleżeć bardziej na sprawdzeniu czy wykonali swoją pracę jak należy. Widzę, że najprostsze rzeczy, najtrudniej zrozumieć.
Ja o sobie wiem co trzeba, Ty sobie myśl co chcesz. Niczego Ci nie muszę udowadniać.
@Laviol "Obie strony dla własnego dobra powinny mieć ograniczone zaufanie." Ta, czy ty rozumiesz, że jak ktoś popełni taką gafę, że mnie nie przypnie, to równie dobrze może popełnić taką gafę, że przypnie mnie do nieodpowiedniego sprzętu? To czy gość przypiął Cię do odpowiedniej linki też uważasz, że będziesz w stanie sprawdzić?
Pewnie, że niczego mi nie musisz udowadniać, ale wiedz, że wstawki typu że potrafisz mrozić emocje to są dla mnie nic nieznaczące frazesy które byle kot potrafi wypowiedzieć napisać, a jak przychodzi co do czego to jest miękki jak galareta.
@JohnLilly:" że potrafisz mrozić emocje... a jak przychodzi co do czego to jest miękki jak galareta."
Właśnie pokazałeś jak niewiele wiesz o ludzkiej psychice. To nie ja je wyłączam, tylko umysł robi to sam. I nie pisałam tego, żeby udowodnić, że ja bym nie wymiękła tylko, że zachowałabym spokój. To nie to samo. Na filmach się też nie rozczulam, na pogrzebach nie płaczę, w histerię nie popadam i nie panikuję.
Nie uważasz, że jesteś pierwszą osobą, która powinna dbać o swoje bezpieczeństwo i to inni są za nie bardziej odpowiedzialni, twoja sprawa. Życzę, żebyś się na tym nie przejechał.
@Laviol "Właśnie pokazałeś jak niewiele wiesz o ludzkiej psychice" Tylko, że ja żadnej analizy psychologicznej nie robiłem, tylko opisywałem Ci moje doświadczenia z ludźmi którzy wypowiadali tezy podobne do Twoich. Na tyle często widziałem sprzeczności w słowie mówionym do czynów, że teraz to jak ktoś mówi, że jest twardy i się nie łamie z byle powodu, to ja to odbieram na dowód na coś odwrotnego.
"Na filmach się też nie rozczulam, na pogrzebach nie płaczę:" A co mają filmy i pogrzeby wspólnego ze sportami ekstremalnymi?
"Nie uważasz, że jesteś pierwszą osobą, która powinna dbać o swoje bezpieczeństwo i to inni są za nie bardziej odpowiedzialni, twoja sprawa." Nie nadinterpretuj sobie moich słów. Tak jak pisałem wyżej, jakbym miał chociaż cień wątpliwości co do kompetencji organizatorów skoków to zamiast sprawdzania czy liny są dobrze przypięte wolałbym wcale nie skoczyć.
@Laviol Skakałam 2 razy na bungee i za każdym razem było tak, że siadałam na krześle, gdzie przypinali mi do nóg ochraniacze z taśmą do przypięcia liny. A potem dreptu dreptu na dźwig i tam stawalam przodem do gości, którzy przypinali mi linę. Więc jak można nie widzieć, że coś przypinają?
@mrooki
Nie, to nie jest zabawne. Nie widzę tu żadnego powodu do najlżejszego uśmiechu. Jeżeli ktoś prowadzi tego typu biznes, to powinien tak wszystko zorganizować, żeby nie było możliwości pomyłki z żadnej strony. Przykre że tacy janusze zajmują się tak niebezpieczną rozrywką.
Znieczulica aż włos sié jeży. Też bym nie wiedział co trzeba sprawdzić, żeby się upewić o byciu przypiętym. Bo co z tego, że mam coś założone na ciele, skoro nie wiem gdzie to idzie dalej i z czym ma być połaczone jakim zapięciem. A może nawet nie potrafiłbym zweryfikować jaka pozycja zapięcia jest zamknięta a jaka otwarta, liczyłbym że jakiś specjalista mi to powie.
@Anonim_Gall
Tak jak napisał @JohnLilly, ludzie chętnie wypowiadają się na tematy o których mają blade pojęcie. Nigdy nie skakałem w ten sposób (i nie będę skakał), ale gdybym ja miał coś podobnego organizować, to żaden klient nie byłby w stanie (nawet jakby chciał) skoczyć bez mojego pozwolenia.
@Anonim_Gall ale przeciez najpierw jest wazenie, zapinanie w uprzaz, potem instrukcje, potem podejscie do barierki z instruktorem, a jesli jest to pierwszy raz to on jest zawsze z Toba az do skoku (mozna poprosic o popchniecie). NIe rozumiem dlaczego ona nie byla przypieta od razu po zalozeniu calego ekwipuknu. Mozna sie czepiac, ze nie sprawdzila, chociaz ja bym sprawdzila czy chociaz mam ogon... ale na takiej wysokosci, mozna tez zaslabnac i spasc, jakim cudem ona sobie tak po prostu wyskoczyla?
rozkojarzyła się, jak to często bywa, wszyscy coś krzyczą itd., też często nie rozumiem jak ktoś coś mówi w innym języku niż mój ojczysty, zresztą ojczystego też nie rozumiem, kiedy coś do mnie mówi niewyraźnie jakiś żul czy jakaś osoba z wadą wymowy, ew. coś innego...
Albo wszyscy naraz jednocześnie coś gadają i chcą, każdemu się takie zdarza co jakiś czas...albo się zdarzy. A tu Ci ktoś krzyczy: "skaczesz czy nie... "
Czasami z 5 razy mówię, że" ja naprawdę nie rozumiem", .., i że "może lepiej napisz co chcesz powiedzieć", ale tak żeby od razu z mostu skakać, przykre, nie dogadali się.
Ale wy zdajecie sobie sprawę iż to nie wina organizatora tej zabawy? To nie było tak, że ona została źle przypięta. To nawet nie ona miała skakać, stała obok swojego chłopaka i kiedy mu powiedział instruktor aby skakał głupia baba zeskoczyła. Tyle w temacie kogo wina.
Zbyt mocne przezycie jak dla niej. Pewnie sie bardzo stresowala. Nie pojmuje po co robic cos na sile. Niby chciala ale nie ogarnela ze skac moze jej chlopak, a nie ona.
Wspolczuje.
Dramat.
@BankaMydlana A właśnie, że wina organizatora. Tłumaczyłem już to wyżej. ludzie oczekujący na skok powinni znajdować się w innej strefie niż Ci którzy właśnie mają skakać. I jak tylko ktoś niepożądany przekroczy granicę stref powinien być natychmiast cofany na swoje miejsce. Z filmiku trochę mało widać, ale ewidentnie w miejscu skoku jest mały tłok, przy krawędzi stoi kilka osób, to jest coś co nie powinno mieć miejsca.
Sporo pisze, że głupia dziewczyna nie sprawdziła uprzęży. To fakt, nie sprawdziła. A ile razy ludzie nie sprawdzają czegoś, tylko reagują na prostą komendę, jak tresowany pies? Gdyby tak ludzie wszystko 2 razy sprawdzili, to by oszuści z torbami na dziady poszli, a politycy mirabelki wpierniczali.
"Gdyby głupota mogła latać....". A jednak lata.
@Laviol A kto tutaj Twoim zdaniem popełnił głupotę? To organizatorzy odpowiadają za bezpieczeństwo uczestników i to na nich spada odpowiedzialność za to co się stało.
@JohnLilly, w takiej sytuacji - gdybym ryzykowała życie - to nawet gdyby 5 organizatorów na klęczkach przysięgało, że jestem przypięta, to i tak sama bym to sprawdziła zanim bym skoczyła. Głupotą jest skok bez sprawdzenia czy jest się przypiętym, bez względu na to co mówią inni.
@Laviol Skakałaś kiedyś na bungee? Ja skakałem i jak dla mnie to się czepiasz, bo raczej mało kto sprawdza czy jest przypięty i żadną głupotą to nie jest.
@JohnLilly nie sprawdzałeś czy cokolwiek przyczepili ci do nóg?
@JohnLilly, dla mnie dbanie o własne bezpieczeństwo głupotą nie jest, ale widać mam inną definicję głupoty.
@Laviol a czemu nie odpowiedziałaś na pytanie? Skakałaś na Bungee? Wiesz jak to wygląda? Dla mnie objawem głupoty jest mądrzenie się w temacie o którym nie ma się zielonego pojęcia.
@JohnLilly, nie trzeba skakać, żeby rozumieć, że gdy w grę wchodzi moje bezpieczeństwo i życie, to mądrze jest stosować zasadę ograniczonego zaufania.
Proste pytanie - czy gdyby sprawdziła czy jest przypięta to by żyła?
@Laviol "nie trzeba skakać, żeby rozumieć.." Czyli nie skakałaś, a moje pytanie było zasadne. Bo łatwo kogoś ocenić z góry jak się nie jest w jego sytuacji. Widząc jak jej historia się kończyła z wygodnego fotela komputera, łatwo jest Ci pisać, że Ty byś sprawdziła linę przed skokiem, ale prawda jest taka, że nie wiesz jakbyś się zachowała przed skokiem i czy faktycznie byś sprawdziła czy jesteś przypięta, ba może nawet nie wiesz co trzeba by było sprawdzić. Powtórzę jeszcze raz, łatwo jest się wymądrzać jak się nie ma wiedzy w danym temacie.
@JohnLilly, jestem pewna, bo skok z bungee uważam za zbędne ryzyko, więc gdybym się zdecydowała, to sprawdziłabym ze trzy razy czy jestem przypięta. Jak przechodzę przez jezdnię też dokładnie sprawdzam czy jest bezpiecznie. Taka jestem dziwne, że uważam, że o moje bezpieczeństwo najlepiej zadbam sama. To się nazywa odpowiedzialność.
Argument, że nie skakałam, to nie mam prawa się wypowiadać jest w tym przypadku inwalidą, bo z zapewnieniem sobie bezpieczeństwa spotykam się na co dzień. To nie wspinaczka na Mont Everest wymagająca wiedzy i doświadczenia.
@Laviol "Argument, że nie skakałam, to nie mam prawa się wypowiadać jest w tym przypadku inwalidą" Argument jest tak jak wyżej jest tutaj bardzo słuszny. Przechodzenie przez jezdnię to nie to samo co skok na bungee. Oczywiście, że skok to nie wspinaczka na Mont Everest, ale i tutaj możesz nie znać sprzętu do jakiego jesteś przypięta. Miałabyś jakieś wyobrażenie do czego piję jakbyś się z tym zetknęła, ale niestety się nie zetknęłaś i wszystko wydaje Ci się takie proste.
@JohnLilly , sprzęt do skoku to nie wahadłowiec kosmiczny składający się z pierdyliona części. W dodatku wystarczy chwila googlania, żeby zobaczyć jak ten sprzęt wygląda. Pominę fakt, że już wcześniej pewne pojęcie miałam. Lina ma dwa końce, z jednego ma być przypięta do jakiejś konstrukcji, z drugiej do uprzęży na ciele. Jak działa karabińczyk, jak go zamknąć, wiem od czasów kursu żeglarskiego czyli blisko 40 lat. Sprawdzasz przypięcie na obu końcach i czy uprząż jest zapięta. Jak nie wiesz/jesteś pewien, to prosisz obsługę, żeby to zrobiła na twoich oczach. Proste jak konstrukcja cepa.
Przyznałeś się do skoku bez sprawdzenia i teraz bronisz tej głupoty jak niepodległości.
@Laviol https://i2.skapiec.pl/1/JZrktkpTURBXy9iY2U4MGU0ZDRkZjFhNTJjM2I3ZjM0ZDIzNGQwMGJhMy5qcGeRkwmmNDkxMWUxBg/skok-na-bungee-zakopane.jpg
@Laviol Przypatrz się zdjęciu jak to wygląda. Babka z filmiku raczej skakała z czegoś co nie przypina się do nóg, ale raczej do takiej uprzęży zakładanej na całe ciało, ale poza tym obrazek raczej dobrze oddaje resztę. Całość można tak naprawdę podzielić na 3 części. Coś co przypina się do nóg/ciała, taką linę pośrednią i tą linę właściwą przypiętą do konstrukcji, aby delikwent nie poleciał w dół. Jak masz wyobraźnię to możesz się chyba domyślić, że mogła zaistnieć sytuacja gdzie dwie części nie są podłączone do tej trzeciej i uczestnik ma iluzję że jest właściwie przypięty w momencie kiedy tak wcale nie jest.
"W dodatku wystarczy chwila googlania, żeby zobaczyć jak ten sprzęt wygląda." Może i wystarczy chwila pogooglania aby pewnych faktów się dowiedzieć, ale skok na bungee wcale nie musi być czymś zaplanowanym. W przypadku moi i moich znajomych to po prostu okazało się, że jest to jedna z atrakcji na juwenaliach i pod wpływem chwili się zdecydowaliśmy na skok. Nikt tak na szybko nie robi nagle rozeznania co i jak.
Dla mnie to jest jasne, że za całą sytuację odpowiada organizator i nawet domyślam się gdzie został popełniony podstawowy błąd. Strefa skoku powinna być oddzielona od strefy gdzie czekają pozostali uczestnicy zabawy i nikt kto nie jest w 100% przypięty nie stoi w strefie skoku. Uważam, że tu nawet takiego podziału nie było i stąd całe zajście.
@JohnLilly, i co? Jak to spontan, to troska o siebie nie obowiązuje? Konstrukcja jest prosta i chwila wystarczy, żeby się zorientować co i jak i co sprawdzić dla bezpieczeństwa. Nie żyjesz od wczoraj i wiesz, że ludzie, nawet w dobrej wierze, popełniają błędy. W twoim interesie jest zadbać o swoje bezpieczeństwo, zwłaszcza jeśli stawką jest życie. Przejście przez ulicę też grozi ryzykiem, a mimo to są tacy co włażą zagapieni w telefon, bo uważają, że to inni powinni dbać o ich bezpieczeństwo. Nie mówię, że organizatorzy nie są odpowiedzialni, a tylko, że nie są jedynymi odpowiedzialnymi, że odpowiedzialność osoby skaczącej jest większa, bo straci więcej i zwłaszcza, gdy stawką jest życie, głupotą jest zawierzać tylko innym. Co z tego, że na pasach masz pierwszeństwo, skoro zagapiony w telefon wtargniesz pod koła?
W takich sytuacjach nie stosowanie zasady: ufaj, ale sprawdzaj jest głupotą.
@Laviol A co mam z Tobą gadać. Nie byłaś w danej sytuacji i oceniasz ją już po fakcie, więc łatwo jest Ci pisać, że Ty byś postąpiła tak i siak a w rzeczywistości nie wiesz jak wpływ emocji i ogólnego zamieszania mógłby wpłynąć na Twoje postępowanie. Dostałaś informację, że dziewczyna była nie przypięta i już jedziesz ją za to, że tego nie sprawdziła, to bardzo wygodne, bo wiesz co było nie tak więc łatwo jest Ci oceniać co się powinno zrobić w tej sytuacji, ale jakbyś sama stanęła na krawędzi i nigdy wcześniej nie słyszała o podobnym przypadku, to wątpię aby naturalnym dla Ciebie byłoby sprawdzanie dokładnie poszczególnych elementów zabezpieczenia.
@JohnLilly, no tak, bo Ty wiesz lepiej jakbym się zachowała. Oczywiście, znasz mnie lepiej niż ja sama. Tak, tak.
@Laviol Tylko teraz pokazujesz, że nie rozumiesz mojego głównego zarzutu w Twoją stronę. Nie znam Cię i nie mam pojęcia jak naprawdę byś się zachowała, ale Ty sama nie możesz mieć pewności jakbyś faktycznie zrobiła, bo najczęściej sytuacja widziana z boku wygląda zupełnie inaczej jak się w niej znajdujemy.
Podajesz sposób na zapobiegnięcie sytuacji w momencie kiedy masz już diagnozę co było powodem danego zdarzenia. Po szkodzie mając pewne informacje, to nawet idiota potrafi podać łatwy sposób na zapobiegnięcie danej sytuacji.
Sama nie skakałaś więc nie wiesz jak to wygląda, jakie towarzyszą temu emocje i jakie potrafi być zamieszanie w miejscu w którym się skacze. Jeśli chodzi o tą konkretną sytuację to widzisz tylko moment samego skoku a już nie widzisz tego co się działo na górze tuż przed skokiem a to akurat jest kluczowe w ocenie całego zajścia.
@JohnLilly, w tym sęk, że wiem. Kilkanaście lat temu coś spowodowało, że zaczęłam się sobie przyglądać, rozłożyłam na części pierwsze i złożyłam na nowo. Ludzie mają różne mechanizmy obronne, moim jest zamrażanie emocji. Kiedyś robiłam to nieświadomie, dziś w pierwszej kolejności odruchowo. Ale świadoma tego mogę nad tym zapanować. I nawet ten krótki moment pozwala nad emocjami zapanować i zachować spokój. A kiedy emocje nie przeszkadzają można zająć się tym, co by było wtedy najważniejsze czyli bezpieczeństwem. A jeśli ktoś nie potrafi zapanować nad emocjami, to niech się nie bierze za rzeczy tak niebezpieczne jak sporty ekstremalne, bo to głupota.
@Laviol Moglibyśmy pogadać o Twoim panowaniu nad emocjami jakbyś faktycznie kiedyś stanęła na krawędzi i miała skoczyć na bungee, a tak to Twoje słowa o tym znaczą dla mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Ile razy to ja widziałem sytuację jak ktoś się przechwalał, że on to w takie sytuacji zrobi to i tamto a jak przychodziło co do czego to robił zupełnie na odwrót? Samo to Twoje porównanie skoku na bungee do przechodzenia przez jezdnię jest śmieszne. Poziom emocji przy przejściu przez jezdnię jest totalnie zerowy, co innego podczas skoku na bungee. Nie wmówisz mi, że w takiej sytuacji nic by Cię nie ruszało, bo tylko szaleńcy, albo wieloletni profesjonaliści potrafią tak idealnie zapanować nad emocjami, że podchodzą do sprawy na chłodno.
I jeszcze dodam, że jest odwrotnie jak pisałaś, to nie uczestnik ma mieć ograniczone zaufanie do organizatorów i za nich sprzęt sprawdzać, tylko organizator ma mieć ograniczone zaufanie do uczestników i wyprzedzać ich błędy. Jakbym ja miał chociaż cień wątpliwości co do kompetencji organizatora to zamiast sprawdzać czy sprzęt jest dobrze podpięty najzwyczajniej zrezygnowałbym ze skoku.
@JohnLilly, przykład przechodzenia przez jezdnię dotyczył dbania o własne bezpieczeństwo, a nie emocji. To żeś wymyślił.
"nie uczestnik ma mieć ograniczone zaufanie do organizatorów i za nich sprzęt sprawdzać, tylko organizator ma mieć ograniczone zaufanie do uczestników i wyprzedzać ich błędy. Jakbym ja miał chociaż cień wątpliwości co do kompetencji organizatora to zamiast sprawdzać czy sprzęt jest dobrze podpięty najzwyczajniej zrezygnowałbym ze skoku."
Obie strony dla własnego dobra powinny mieć ograniczone zaufanie. A ponieważ nie wiesz z kim do czynienia, a za ich błąd zapłacisz życiem, to Tobie powinno zleżeć bardziej na sprawdzeniu czy wykonali swoją pracę jak należy. Widzę, że najprostsze rzeczy, najtrudniej zrozumieć.
Ja o sobie wiem co trzeba, Ty sobie myśl co chcesz. Niczego Ci nie muszę udowadniać.
@Laviol "Obie strony dla własnego dobra powinny mieć ograniczone zaufanie." Ta, czy ty rozumiesz, że jak ktoś popełni taką gafę, że mnie nie przypnie, to równie dobrze może popełnić taką gafę, że przypnie mnie do nieodpowiedniego sprzętu? To czy gość przypiął Cię do odpowiedniej linki też uważasz, że będziesz w stanie sprawdzić?
Pewnie, że niczego mi nie musisz udowadniać, ale wiedz, że wstawki typu że potrafisz mrozić emocje to są dla mnie nic nieznaczące frazesy które byle kot potrafi wypowiedzieć napisać, a jak przychodzi co do czego to jest miękki jak galareta.
@JohnLilly:" że potrafisz mrozić emocje... a jak przychodzi co do czego to jest miękki jak galareta."
Właśnie pokazałeś jak niewiele wiesz o ludzkiej psychice. To nie ja je wyłączam, tylko umysł robi to sam. I nie pisałam tego, żeby udowodnić, że ja bym nie wymiękła tylko, że zachowałabym spokój. To nie to samo. Na filmach się też nie rozczulam, na pogrzebach nie płaczę, w histerię nie popadam i nie panikuję.
Nie uważasz, że jesteś pierwszą osobą, która powinna dbać o swoje bezpieczeństwo i to inni są za nie bardziej odpowiedzialni, twoja sprawa. Życzę, żebyś się na tym nie przejechał.
@Laviol "Właśnie pokazałeś jak niewiele wiesz o ludzkiej psychice" Tylko, że ja żadnej analizy psychologicznej nie robiłem, tylko opisywałem Ci moje doświadczenia z ludźmi którzy wypowiadali tezy podobne do Twoich. Na tyle często widziałem sprzeczności w słowie mówionym do czynów, że teraz to jak ktoś mówi, że jest twardy i się nie łamie z byle powodu, to ja to odbieram na dowód na coś odwrotnego.
"Na filmach się też nie rozczulam, na pogrzebach nie płaczę:" A co mają filmy i pogrzeby wspólnego ze sportami ekstremalnymi?
"Nie uważasz, że jesteś pierwszą osobą, która powinna dbać o swoje bezpieczeństwo i to inni są za nie bardziej odpowiedzialni, twoja sprawa." Nie nadinterpretuj sobie moich słów. Tak jak pisałem wyżej, jakbym miał chociaż cień wątpliwości co do kompetencji organizatorów skoków to zamiast sprawdzania czy liny są dobrze przypięte wolałbym wcale nie skoczyć.
@Laviol Skakałam 2 razy na bungee i za każdym razem było tak, że siadałam na krześle, gdzie przypinali mi do nóg ochraniacze z taśmą do przypięcia liny. A potem dreptu dreptu na dźwig i tam stawalam przodem do gości, którzy przypinali mi linę. Więc jak można nie widzieć, że coś przypinają?
natura wyeliminowała słaby gen
Zgłosiła się do nagrody Darwina
Przykre...
@perskieoko Raczej zabawne. Przykre by było, gdyby ją ktoś wypchnął.
@mrooki
Nie, to nie jest zabawne. Nie widzę tu żadnego powodu do najlżejszego uśmiechu. Jeżeli ktoś prowadzi tego typu biznes, to powinien tak wszystko zorganizować, żeby nie było możliwości pomyłki z żadnej strony. Przykre że tacy janusze zajmują się tak niebezpieczną rozrywką.
https://www.youtube.com/watch?v=GIQn8pab8Vc
Mogła powtórzyć skok?
Znieczulica aż włos sié jeży. Też bym nie wiedział co trzeba sprawdzić, żeby się upewić o byciu przypiętym. Bo co z tego, że mam coś założone na ciele, skoro nie wiem gdzie to idzie dalej i z czym ma być połaczone jakim zapięciem. A może nawet nie potrafiłbym zweryfikować jaka pozycja zapięcia jest zamknięta a jaka otwarta, liczyłbym że jakiś specjalista mi to powie.
@Anonim_Gall
Tak jak napisał @JohnLilly, ludzie chętnie wypowiadają się na tematy o których mają blade pojęcie. Nigdy nie skakałem w ten sposób (i nie będę skakał), ale gdybym ja miał coś podobnego organizować, to żaden klient nie byłby w stanie (nawet jakby chciał) skoczyć bez mojego pozwolenia.
@Anonim_Gall ale przeciez najpierw jest wazenie, zapinanie w uprzaz, potem instrukcje, potem podejscie do barierki z instruktorem, a jesli jest to pierwszy raz to on jest zawsze z Toba az do skoku (mozna poprosic o popchniecie). NIe rozumiem dlaczego ona nie byla przypieta od razu po zalozeniu calego ekwipuknu. Mozna sie czepiac, ze nie sprawdzila, chociaz ja bym sprawdzila czy chociaz mam ogon... ale na takiej wysokosci, mozna tez zaslabnac i spasc, jakim cudem ona sobie tak po prostu wyskoczyla?
rozkojarzyła się, jak to często bywa, wszyscy coś krzyczą itd., też często nie rozumiem jak ktoś coś mówi w innym języku niż mój ojczysty, zresztą ojczystego też nie rozumiem, kiedy coś do mnie mówi niewyraźnie jakiś żul czy jakaś osoba z wadą wymowy, ew. coś innego...
Albo wszyscy naraz jednocześnie coś gadają i chcą, każdemu się takie zdarza co jakiś czas...albo się zdarzy. A tu Ci ktoś krzyczy: "skaczesz czy nie... "
Czasami z 5 razy mówię, że" ja naprawdę nie rozumiem", .., i że "może lepiej napisz co chcesz powiedzieć", ale tak żeby od razu z mostu skakać, przykre, nie dogadali się.
Zawsze lepiej się upewnić, co ktoś mówi.
Ale wy zdajecie sobie sprawę iż to nie wina organizatora tej zabawy? To nie było tak, że ona została źle przypięta. To nawet nie ona miała skakać, stała obok swojego chłopaka i kiedy mu powiedział instruktor aby skakał głupia baba zeskoczyła. Tyle w temacie kogo wina.
Zbyt mocne przezycie jak dla niej. Pewnie sie bardzo stresowala. Nie pojmuje po co robic cos na sile. Niby chciala ale nie ogarnela ze skac moze jej chlopak, a nie ona.
Wspolczuje.
Dramat.
@BankaMydlana A właśnie, że wina organizatora. Tłumaczyłem już to wyżej. ludzie oczekujący na skok powinni znajdować się w innej strefie niż Ci którzy właśnie mają skakać. I jak tylko ktoś niepożądany przekroczy granicę stref powinien być natychmiast cofany na swoje miejsce. Z filmiku trochę mało widać, ale ewidentnie w miejscu skoku jest mały tłok, przy krawędzi stoi kilka osób, to jest coś co nie powinno mieć miejsca.
Czyli wg podpisu "skoczyła na bungee" ale bez bungee. Tylu samobójców nie wiedziało, że "skaczą na bungee".
Sporo pisze, że głupia dziewczyna nie sprawdziła uprzęży. To fakt, nie sprawdziła. A ile razy ludzie nie sprawdzają czegoś, tylko reagują na prostą komendę, jak tresowany pies? Gdyby tak ludzie wszystko 2 razy sprawdzili, to by oszuści z torbami na dziady poszli, a politycy mirabelki wpierniczali.